Po „Wieczorze w Bizancjum”, który kiedyś bardzo mi się spodobał, przyszła kolej na powieść „Szus” popularnego amerykańskiego dramatopisarza, scenarzysty i powieściopisarza Irwina Shawa (właśc. Irwin Gilbert Shamforoff 1913-1984). Jak zwykle z tytułem polskiego wydania jest heca, gdyż tytuł oryginału brzmi „The Top of The Hill”. Żeby było śmieszniej, było wcześniejsze polskie wydanie „Dosięgnąć szczytu”, lecz jak się okazało, w kraju Zulu-Gula ta wersja za bardzo przypominała oryginalną, więc ktoś musiał pokazać co potrafi. Jak to śpiewał Młynarski o tym, że tyle jeszcze jest do spieprzenia, a będzie więcej?
O czym jest „Szus”? Sądząc po internetowych wynurzeniach o wrażeniach czytelniczych powiedziałbym, że większość odbiorców ślizga się jeno po powierzchni tej powieści. Fakt, jest to obyczajówka. Fakt, protagonista uprawia, jak byśmy to dziś powiedzieli, sporty ekstremalne, i w ogóle szuka wszelkich okazji, by ryzykować i pokazać wszystkim, że jest lepszy, najlepszy. Ale widać, że czytanie ze zrozumieniem nie jest mocną stroną dzisiejszego odbiorcy jeśli tylko to zrozumienie nie leży na samym wierzchu, jeśli jest głębiej ukryte. Wielokrotnie główny bohater ryzykuje najbardziej wtedy właśnie, gdy nie ma żadnej widowni, gdy nikt „nie zaliczy” mu wyczynu. Interpretacje więc, że napędza go ego, to bzdury. To po prostu określony typ człowieka, który zasmakował w czymś więcej niż prosta adrenalina, którego nie ciągnie dzisiaj tak powszechne zaliczanie wyzwań, atrakcji i chwalenie się tym. Mistrzostwo prozy Shawa (i tłumacza: Małgorzata Róg-Świostek) przejawia się w tym wyjaśnieniu siły, która napędza głównego bohatera i pcha go do ryzyka:
„Euforia (…). Już nawet to słowo, samo to słowo przejmuje dreszczem. To słowo ze świata natury, nawet nie przyszłoby panu do głowy, żeby użyć go do opisania czegoś, co mogłoby się panu przydarzyć w nowoczesnym mieście. Może radość, ekstaza, ale nigdy euforia. Euforia jest słowem, które wymaga ciszy.”
Poezja! Oczywiście, gdy się praktykuje szybkie czytanie, nie ma co marzyć, by coś z piękna takiego języka i głębi myśli do nas dotarło. I idą kolejne komentarze, że o narciarstwie, że o górach…
Zakończenie też bardzo interesujące. Pokrywa się zarówno ze starą prawdą, iż ludzie rzadko się zmieniają, a jeśli już, to raczej na gorsze, jak i z tym, że poważne zmiany na ogół nie dzieją się same z siebie; z reguły gdzieś jest przyczyna, zdarzenie, mniej lub bardziej uświadomione, które zapoczątkowuje mniej lub bardziej samoświadomą, racjonalizowaną po fakcie rewolucję w osobowości. I z tym, że od każdej prawdy są wyjątki...
Reasumując – przy pobieżnym czytaniu, literatura klasy B, choć doskonała warsztatowo. Przy głębszym wczuciu się – arcydzieło.
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)