Yasunari Kawabata
Dawna stolica
Kioto to wielkie miasto, a jaki piękny kolor mają tu liście drzew! Sosnowe zagajniki w cesarskiej willi Shugakuin, w pałacu cesarskim Gosho, rzędy wierzb płaczących w centrum miasta, wzdłuż ulic Kiya, Gojō i Horikawy, wzdłuż brzegów rzeki Takasegawa, nie mówiąc już o drzewach w rozległych ogrodach starych świątyń – wszystkie przyciągają wzrok podróżnych. Te wierzby naprawdę płaczą. Chylą swe zielone gałęzie ku ziemi, jakby chciały jej dotknąć z wielką łagodnością. A czerwone sosny w górach Kitayamy rysują się miękką linią łuków. W Kioto jest teraz prawdziwa wiosna. Młode liście na zboczach gór Higashiyama układają się w barwne wzory. A gdy niebo jest przejrzyste, takie wzory można też dostrzec dalej, na górze Hieizan. Liście w Kioto zachwycają na tle miasta, które jest niezwykle czyste. Nawet w takich miejscach jak Gion, gdy wejdzie się w głąb małych uliczek, niewielkie domki stojące jeden przy drugim są stare i ciemne, lecz ulice nigdy nie są brudne [1]. Jakże więc nie skusić się na propozycję zwiedzenia metropolii, która przez ponad tysiąc lat (od 794 do 1868) była stolicą Japonii? Tym bardziej, że przewodnikiem po tym przesiąkniętym historią mieście jest sam Yasunari Kawabata (1899 – 1972), japoński pisarz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1968, autor powieści Dawna stolica.
Pretekstem do odbycia podróży, na jaką zaprasza nas Kawabata jest śledzenie losów Chieko Sady, 20-letniej jedynaczki, córki Shige i Takichirō Sady, właściciela hurtowni kimon, którego interes z wolna podupada. Mimo narastających problemów, dzieciństwo i młodość Chieko to okres radości i beztroski. Kochający rodzice wychowują swoje dziecko z czułością i oddaniem, Chieko zaś wyrasta na empatyczną, dobrą i szczerą osobę. Jednak u progu dorosłości, na życie Chieko kładzie się cień melancholii – dziewczyna dowiaduje się od rodziców, że nie jest ich biologicznym dzieckiem, przy czym prezentowane są różne wersje jej pojawienia się w domu państwa Sada. Trudno zrozumieć decyzję Shige i Takichirō, by w przypadku tak ważnego wydarzenia wprowadzać celową nieścisłość, ale faktem jest, że Chieko raz słyszy, że została podrzucona pod drzwi sklepu, innym zaś razem, raczona jest wersją, że przyszli rodziciele porwali ją pod wpływem impulsu. Rozważania Chieko na temat faktycznego pochodzenia zbiegają się w czasie z przypadkowym spotkaniem w Kitayamie, dawnej wsi, a obecnie części Kioto, słynącej z cedrowego lasu, (…) gdzie produkowano cenne „kłody z Kitayamy” [2] – natknięcie się na swojego sobowtóra staje się źródłem szeregu pytań orbitujących wokół kaprysów nieprzewidywalnej fortuny, ułudy, rodzinnych więzów oraz społecznych klas i wynikających z nich powinności oraz ograniczeń.
Spoglądając na utwór przez pryzmat warstwy obyczajowej, uwagę zwraca galeria interesujących postaci, których do istnienia powołuje Yasunari Kawabata. Japończyk koncentruje się na przedstawieniu dwóch pokoleń – ludzi takich jak Chieko (dwudziestoparolatków) oraz ich rodziców (pięćdziesięciolatków i sześćdziesięciolatków) – wchodzących ze sobą w żywe interakcje. Precyzyjnie, ale i głębokie portrety psychologiczne pozwalają na ukazanie podobieństw oraz różnic w takich kwestiach jak wyznawane wartości, nawiązywanie nowych relacji, podtrzymywanie rodzinnych kontaktów czy to, jak rozumiane są zobowiązania wobec najbliższych, ale i narodu. Te wzajemne stosunki bywają naznaczone tarciami, napięciem czy nieporozumieniami – tym samym Kawabata dobrze akcentuje uniwersalność międzypokoleniowych różnic (mogących przeradzać się w konflikty), które są nieodzowną składową ludzkiej cywilizacji, niezależnie od stulecia czy szerokości geograficznej.
Owe perypetie ludzkich jednostek osadzone zostają w szerszym, społecznym kontekście, co umożliwia autorowi snucie refleksji dotyczących ludzkiej tożsamości. Kawabata, poprzez poszukującą swoich korzeni Chieko, stawia pytania, co decyduje o tym, że jesteśmy tym, kim jesteśmy – na ile ważki jest wpływ środowiska, w jakim się wychowujemy (i płynących z niego bodźców), a w jakim stopniu istotne są cechy naszego charakteru, psychofizyczne predyspozycje czy odziedziczone geny? Czy niemal tacy sami ludzie, ale dorastający w zupełnie odmiennym otoczeniu mogą stać się istotami na wskroś od siebie różnymi, pomiędzy którymi pojawia się nieprzekraczalna bariera obcości, wynikająca ze świadomości przynależności do zupełnie innych światów? Na ile zatem nasz byt kształtowany jest przez nas samych, podejmowane przez nas wybory i decyzje, a na ile to owoc ślepego trafu, wichrów historii czy działań innych ludzi?
Losy bohaterów Dawnej stolicy są interesującym elementem powieści, ale wydaje się, że stanowią one jedynie tło i pozostają w cieniu prawdziwego protagonisty, jakim jest miasto Kioto, tytułowa dawna stolica. Maestria, z jaką Yasunari Kawabata przybliża piękno, urok, historię oraz kulturę Kioto zasługuje na najwyższe uznanie. Dawna stolica Kraju Kwitnącej Wiśni wykreowana przez Kawabatę to złożony organizm, pulsujący wigorem (objawiającym się licznymi obchodami najróżniejszych świąt: W Kioto odbywa się więcej uroczystości mających czar dawnych czasów, niż jest się w stanie obejrzeć [3]), przesiąknięty historią, której ślady odnajdujemy na każdym kroku (Mała świątynia trwała w niezmienionej postaci. A przecież została już opisana w Opowieści o księciu Genjom [4]), głęboko osadzony w tradycji, ale zarazem otwarty na nowinki ze świata (Tramwaj linii Kitano, jadący wzdłuż Horikawy – jeden z ostatnich już śladów „cywilizacji oświecenia” ery Meiji w Kioto – miał ostatecznie zniknąć. Był to najstarszy tramwaj w Japonii. Tysiącletnia dawna stolica słynie z tego, że jej mieszkańcy najszybciej wprowadzili tu wiele nowości, które przyszły do kraju z Zachodu [5]). Kawabata jest niezrównanym przewodnikiem po tej kiotyjskiej rzeczywistości – dzięki jego erudycji, połączonej z językową swadą, raczeni jesteśmy ogromem informacji dotyczących wszelakiej materii, której jądrem pozostaje Kioto (w przypadku polskiego wydania nieodzownie pomocne okazują się polskie przypisy autorstwa tłumaczki Beaty Kubiak Ho-Chi – jest ich niemal setka). Japończyk porusza niemal każdy aspekt monumentalnego gmachu kiotyjskiej kultury, na który składają się historyczne epizody, architektoniczne detale, ogrodnicze ciekawostki, wiadomości z zakresu włókiennictwa, wzornictwa czy ceramiki oraz barwna paleta lokalnych wierzeń, przesądów, obrzędów, praktyk, ceremonii i obyczajów.
Owe tak szerokie ujęcie kiotyjskiej codzienności zgrabnie zestawione z dylematami i obawami powieściowych bohaterów pozwala na podkreślenie nietrwałości i przemijalności teraźniejszego świata. Poszczególne postacie (głównie Takichirō), spoglądają na własny byt i porównują to, co znane i cenione, z tym, co zamierza je zastąpić: Weźmy takich producentów obi jak choćby Izukura… Ich zakład mieści się w nowoczesnym trzypiętrowym budynku, w zachodnim stylu. Nishijin też pewno pójdzie tą drogą. W Izukurze w jeden dzień produkują z pięćset obi i pewno niedługo pracownicy zostaną dopuszczeni do zarządzania fabryką; przeciętny wiek wynosi tam dwadzieścia kilka lat. Małe rodzinne manufaktury tkackie, takie jak moja, na pewno znikną w ciągu najbliższych dwóch-trzech dekad [6]; Zaskoczyło go, że od kiedy był tu ostatnio, tak wiele domów stojących wzdłuż alei i w okolicy świątyni Nanzenji, zostało zamienionych w hotele z restauracjami. Niektóre z nich przebudowano tak, by mogły przyjmować duże grupy; przyjeżdżający z prowincji uczniowie wchodzili i wychodzili tam i z powrotem, robiąc wielki rwetes [7]; W ostatnich czasach używa się zwykle obcych słów, takich jak „idea” czy „sens”. Nawet kolory określa się teraz na modny zachodni sposób [8]. Owe novum, czy to wyrażające się w przekształcającym się języku, przewartościowywanych wzorcach zachowań, przepoczwarzających się dzielnicach czy przemysłowych (r)ewolucjach, wzbudza niepokój, lęk, obawę, choć przecież zmiana to integralna część ludzkiej historii – dopiero zaakceptowanie tego faktu, tej nieuchronności przemian, nawet jeśli nie są one dla nas w pełni zrozumiałe, pozwala w pełni rozkoszować się przeszłością i doceniać jej kunszt, smak, powab.
Lektura Dawnej stolicy to ogromna czytelnicza przyjemność z racji stylu, jakim operuje Yasunari Kawabata. Japończyk nasyca swoją prozę detalem i delikatnością. Noblista jest niezwykle uważny w obserwowaniu otoczenia, bacząc na wszelkie jego odcienie, wychwytując najmniejsze niuanse. Poetyckie sentencje naznaczone subtelnym sznytem melancholii przypominają słowne pejzaże, które wspaniale uzmysławiają ulotność wszystkiego, co ludzkie, a zarazem wspaniale oddają piękno przyrody oraz tytułowej dawnej stolicy. Rytm prozy Kawabaty wyznaczają upływające pory roku, które przystrajają naturę w różnorakie szaty – ich niespieszna kontemplacja koi i uspokaja: Chieko (…) spojrzała na otaczające je zewsząd góry. Emanowały chłodem, a ich kontury rozmywały się. Jednocześnie pnie cedrów u ich podnóża, rosnących jeden obok drugiego, rysowały się wyjątkowo ostro. Tymczasem pasma wzgórz, jakby spowite oparem, zaczęły tracić na wyrazistości [9]; Pączki klonowych liści, małe, lekko czerwone, zaczynały się właśnie otwierać. Biel tańczących motyli odcinała się jasną plamą na ich tle. Liście i kwiaty fiołków rzucały delikatny cień na młody zielony mech, porastający pień drzewa. Był to ciepły wiosenny dzień, z niebem pokrytym chmurami niczym drzewo kwiatami wiśni [10]. Przyroda nie tylko moderuje tempo narracji, pełni też ważką rolę na polu symboliki (cechującej się, jak to często bywa u Kawabaty, niejednoznacznością i dualizmem) – w otwierającej powieść scenie Chieko przygląda się dwóm kępkom fiołków kwitnącym na pniu starego klonu, które z racji dzielącej ich, niewielkiej, ale niemożliwej do pokonania odległości, kojarzą się dziewczynie z samotnością, oddaleniem, separacją. Zarazem fiołki, które pojawiają się rok w rok, wyrażają cykliczność natury, a więc dają pewność trwałości, niezmienności, są fundamentem prozy życia pełnej drobnych radości, które łatwo przeoczyć, jeśli nie jest się zbyt uważnym. Bardzo ciekawie prezentują się również uprawiane w Kitayamie cedry. Z jednej strony, z racji swojej smukłości i prostoty, mogą reprezentować uczciwość, szczerość (Może dlatego, że wszystkie są takie piękne, proste. Chciałabym, żeby ludzkie serca były jak te cedry [11]), z drugiej zaś, ów perfekcjonizm i nieskazitelność mogą przywodzić na myśl zbytnią kontrolę, nienaturalność, sztuczność, utratę niezależności (przeciwieństwem cedrów są drzewa kamforowe w okolicy świątyni Shōren’in, które rosną zdecydowanie wedle własnego widzimisię: Cała trójka zatrzymała się przed nim i patrzyła w milczeniu. W dziwnie poskręcanych, rozrastających się, splątanych ze sobą gałęziach ogromnego drzewa wyczuwało się nieziemską moc [12]).
W rezultacie Dawna stolica to kolejna znakomita powieść w dorobku Yasunariego Kawabaty, która ujmuje zarówno na płaszczyźnie fabularnej z racji ciekawie nakreślonych portretów psychologicznych postaci, jak i z uwagi na wspaniały styl, jakim jesteśmy raczeni. Frazy o poetyckim zaśpiewie to hymn pochwalny na cześć Kioto oraz przyrody, jak i apoteoza ludzkiego życia, którego ścieżki wyznaczają przypadek i kapryśna fortuna, które nierzadko skalane jest niedoskonałością, pomyłkami, słabościami, które jest jednak jedno jedyne, a przez to tak ulotne, kruche, jak i wyjątkowe, cenne.
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)