„Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa”… Nie przepadam za takimi długimi tytułami. Rozumiem jednak, że Kamil Janicki, współczesny polski pisarz i publicysta (ur. 1987), nie miał innego wyjścia, gdyż tytuł jednowyrazowy, bez rozwinięcia, zniknąłby w serii podobnych, które się ukazały i nikogo by do lektury nie zachęcił. Sięgając po to dzieło nie wiedziałem w zasadzie czego się spodziewać; wybrałem formę audio, której głosu użyczył Bartosz Głogowski, i zacząłem słuchać.
Od razu „zaliczę” temat audiobooka jako takiego, Lektor, choć mniej znany, daje radę i forma książki czytanej jest równorzędną dla literek. Co zaś do treści…
Jak wspomniałem we wstępie, nie wiedziałem czego oczekiwać; jak zwykle żadnego researchu nie przeprowadziłem. Spodziewałem się, a raczej obawiałem, nudnego ględzenia o tym, jak źle tym wieśniakom drzewiej bywało. Na szczęście bardzo się omyliłem.
Teraz taka mała dygresja, żeby nie streszczać książki, ale oddać moje wrażenia z jej poznania i mojego do niej stosunku:
W naszym pięknym kraju jakimś dziwnym trafem tak się składa, że choć znakomita większość z nas pochodzi od chłopów pańszczyźnianych (dane statystyczne są nie do podważenia) to niemal wszyscy bawiący się heraldykę i szukający swoich korzeni udowadniają, że pochodzą od szlachty. Już przed tą lekturą przechwalanie się szlacheckim pochodzeniem było dla mnie żałosne, no bo czym tu się chwalić? Zwłaszcza, jeśli czyjś przodek był bogaty, wykształcony i wybitny, a on sam jest nikim. To tak, jakby skundlony „pies w typie” chciał się puszyć przed zdrowym, dorodnym kundlem i czuć się lepszym, bo jego przodek był rasowy. Ta lektura, o której mówię, zmieniła nieco moje widzenie tej sprawy. Teraz, gdy ktoś mi się pochwali, że pochodzi od szlachty, to mu powiem, że to tak jakby w Ameryce ktoś się chwalił, że pochodzi od właściciela niewolników.
Jesteśmy krajem i narodem specyficznym, który jak to ktoś ładnie i celnie określił „kocha nie swoją historię, ale swoje wyobrażenia o niej”. Tym się właśnie różni polska świadomość historyczna od przykładowo amerykańskiej, że oni wszystkie swoje brudy z czasem wywlekają i tak czy inaczej się rozliczają z nimi, my zaś je wypieramy ze społecznej świadomości historycznej. Mamy do przesytu amerykańskich filmów, seriali i literatury o biednych Murzynach, od czasów pierwszych niewolników do dnia dzisiejszego, a ile my mamy o naszych niewolnikach – pańszczyźnianych chłopach?
W naszej historycznej świadomości społecznej wciąż funkcjonuje mit „dawnych dobrych czasów”. Nie tylko w sensie społecznym zresztą, ale każdym innym, lecz to osobna sprawa. Czym tymczasem chłop pańszczyźniany różnił się od amerykańskiego czarnego niewolnika? Tym, że za Murzyna trzeba było zapłacić. Tym, że Murzyna trzeba było nakarmić i odziać, a chłop pańszczyźniany musiał się o siebie zatroszczyć sam. Takie znęcanie się nad chłopami i tak tragiczny los chłopów, jak opisany w dziele Janickiego, nie był normą w Europie i polskie realia zadziwiały nie tylko ludzi z Zachodu, ale choćby Ślązaków, którzy do Królestwa Polskiego zawitali. To bardzo się kłóci z naszymi dumnymi wyobrażeniami o narodzie wybranym, który pod patronatem Królowej Polski zostanie wyniesiony ponad wszystkie inne, bo i tak zawsze był od nich lepszy, tylko wszyscy się przeciwko nam sprzysięgli.
Nie dziwię się, że niektórzy zwalczają tę książkę. Pierwsi to zakompleksieni historycy, którzy temat przegapili. Teraz żałują, zazdroszczą, bo temat rozwojowy. Więc wymyślają. Argumentują, że to „nie jest praca historyczna, a autor nie jest historykiem”. Tak się składa, że Kamil Janicki z wykształcenia jest historykiem. A że nie udziela się w tej dziedzinie akademicko? To i dobrze. Większość nauczycieli historii, wykładowców historii i profesorów akademickich to kłamcy. Kto rozpowszechniał przez cały PRL wszystkie te bzdury o naszej „historii”, jeśli nie właśnie oni. Kto pisał prace magisterskie, doktorskie i dostawał wyższe tytuły naukowe za odkrywcze teorie o przewodniej roli ludu pracującego miast i wsi? I nieprawda, że nie można było wtedy mówić prawdy. Ja na przykład miałem szczęście, i „za komuny” o Katyniu oraz innych podobnych rzeczach dowiedziałem się w już w podstawówce; jawnie, na lekcji polskiego. Nie na historii. Można było? Można, jeśli się miało odwagę i było gotowym na konsekwencje, które zresztą, jak się okazało, nigdy nie nastąpiły. Co innego Gomółka, a co innego Gierek, i dlatego do wszystkich tych martyrologii Solidarności podchodzę z przymrużeniem oka. I dlatego nigdy nie patrzę na tytuły naukowe ludzi mówiących o historii, tylko słucham. Słucham, czytam i pozwalam, by treść decydowała o ocenie ich wypowiedzi.
Sęk w tym, że prawdziwy obraz większości ludności przedrozbiorowej Polski rzutuje na wszystkie nasze narodowe legendy i stawia je w krzywym świetle. Historia to system naczyń połączonych i nic dziwnego, że żadna władza w Polsce nigdy nie chciała, i tym bardziej nadal nie chce, by naród był świadomy swych korzeni. Po tej lekturze wychodzi na to, że skoro znakomita większość z nas pochodzi od chłopów, a nie od szlachty, to powinniśmy się cieszyć z rozbiorów, gdyż dopiero one zakończyły mękę pańszczyzny. Dopiero one wyzwoliły przodków większości z nas z ucisku szlachty większego niż ten związany z segregacją rasową w USA. A Ukraina? Ukazanie prawdziwej sytuacji chłopstwa w Polsce narzuca inne spojrzenie na bunty kozackie, na podejście Ukraińców do Polaków nie jako całego narodu, ale do szlacheckiej mniejszości uważającej się za cały naród, co pięknie pokazał Sienkiewicz w słowach "Wolnych kozaków w chłopów chcą zmienić.". Jeśli ktoś nie zna prawdziwych realiów pańszczyzny, odbiera te słowa inaczej, jeśli zna, inaczej.
Jeśli ktoś mówi, że najpierw zaborcy, a potem komuna rozpijała naród, że nauczyła kraść, itd. to bredzi. Naród bowiem, to nie szlachta. A to właśnie szlachta rozpiła naród, przymusowo, w pełnym tego słowa znaczeniu, to ona go nauczyła kraść, pozorować pracę, zdemoralizowała ze szczętem i zaszczepiła mentalność więzienną. Kolejni okupanci tylko dołożyli następne cegiełki. Można powiedzieć, że wszystko to, o co obwiniamy zabory i PRL, to dziedzictwo naszej niepodległości i kultury szlacheckiej, która zresztą doprowadziła do utraty niepodległości.
Czy to dziwne, że wielu o dziele Janickiego pisze niepochlebne komentarze, najczęściej wtedy, gdy w sieci nie wypowiada się pod własnym nazwiskiem? Jeśli się ktoś chwali, że jest potomkiem szlachty czy innych elit, jeśli ktoś teraz czerpie korzyści ze zwalania wszystkich win świata na PRL, to nie dziwne, że mu ta publikacja nie w smak.
O poziomie dzieła, bo to prawdziwe dzieło, choć w popularnej formie, świadczy fakt, że podobnie jak każda naprawdę wartościowa pozycja o historii, jest to fascynujący kawałek wiedzy historycznej niekoniecznie kojarzącej się z tytułem (żeby się kojarzyło, trzeba najpierw coś wiedzieć), jak na przykład o małej epoce lodowcowej. Ilu z nas, nawet z tych wykształconych, w tym momencie chociaż w ogóle wie, gdzie dzwoni?
No i do moich prywatnych badań na temat świadomości historycznej rodaków, obok mojego ulubionego pytania, kto poza Niemcami najechał Polskę w 1939, mam następne - jaka wojna przysporzyła Polsce największych strat w ludności?
No, ale to były takie wyrywkowe aspekty „Pańszczyzny…” To jedna z takich książek, które najbardziej cenię – zmienia obraz. I nie da się w krótkiej recenzji opisać dokładnie czym jest. Dla każdego czym innym, zależnie choćby od tego, ile się już wie. Polecam gorąco. To naprawdę must read, i to chyba dla każdego.
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)