Cornell George Hopley Woolrich (1903 – 1968) był jednym z najpopularniejszych amerykańskich powieściopisarzy i twórców krótkich form swego pokolenia. Dzieła swe podpisywał jako William Irish i George Hopley, lub po prostu Cornell Woolrich. Jego proza doczekała się niezliczonych wręcz ekranizacji, więc już dawno postanowiłem sobie sięgnąć kiedyś do jego dorobku pisarskiego. No i nadszedł ten dzień, i na początek padło na „Niewinną”. Wybrałem formę książki czytanej przez Rocha Siemianowskiego.
Polski tytuł może i ma oparcie w treści, ale to znów radosna twórczość naszych rodaków, która nijak ma się do oryginału „I Married a Dead Man”… Ale do meritum.
Książka po raz pierwszy ukazała się w 1948 (wydana pod pseudonimem William Irish). Nie czytajcie notki wydawcy, gdyż to ewidentny spojler, czego serdecznie nienawidzę. Na szczęście do niej nie zaglądnąłem przed odsłuchaniem powieści i miałem tym większą frajdę, iż nic nie wiedziałem. Fabuły nie będę przybliżał, ale okazała się niezwykle interesująca. Niby jest prosta, niby to kryminał, gdyż jest i zbrodnia, i trup, i nieznany sprawca. Nie jest to jednak w żadnym razie powieść policyjna czy detektywistyczna. Nie ma dochodzenia, pościgów, strzelanin, szybkiej akcji ani napięcia w stylu kryminalnych thrillerów. Poszukiwanie sprawcy absolutnie nie jest wątkiem głównym, więc jeśli tego szukacie, nie jest to pozycja dla Was. Dzieło ciąży w moim odczuciu ku powieści psychologicznej w oryginalnej odmianie.
Jak się przekonacie po poznaniu „Niewinnej”, warto samemu czasem się zastanowić, kim się jest. Hasła typu „Okazje należy chwytać. Przegapione nie wybaczają.” i inne podobne przykazania życiowe wpajane nam przez rodziców, szkołę, propagandę i popkulturę, zdają się być adresowane do wszystkich, do każdego. A przecież każdy z nas jest inny. Nie każdy nadaje się na przestępcę, nie każdy na żołnierza czy policjanta. Nie każdy potrafi zabić, nawet w samoobronie, i nie każdy potrafi z tym żyć. Więc jak to jest z tymi okazjami w życiu? Woolrich poprzez dwójkę protagonistów „Niewinnej” odpowiada nam, że nie każda wykorzystana okazja wyjdzie każdemu na dobre. W dodatku, co najważniejsze, pokazuje nam, że życie jest czasami tak przewrotne, iż nawet będąc niewinnymi i nie będąc ofiarami ani świadkami, możemy ponieść konsekwencje zbrodni, i to wcale nie z powodu posądzeń o ich dokonanie.
Większość z nas w pędzie życia nie zastanawia się nad komplikacjami ludzkich losów, tak jak nie zastanawia się nad wypadkami i chorobami. Statystyka nas nie dotyczy, wszystko co złe spotka innych, a zwłaszcza to, o czym nie myślimy. Warto więc na spokojnie sięgnąć po „Niewinną”, bez żadnych oczekiwań, i się w niej rozsmakować. Poczuć jak doskonała jest warstwa obyczajowa i zastanowić się nad bardzo nietypową sytuacją, w jakiej znalazła się protagonistka.
Ponosić konsekwencje czynu, którego nie tylko się nie dokonało, ale nawet nie jest się o jego dokonanie oskarżonym? Świetny przyczynek by pomyśleć, jak my byśmy się w tej sytuacji znaleźli, jak znaleźliby się w niej nasi bliscy, osoby, na których nam zależy… Czy nasza miłość i nasze zaufanie by przetrwało?
Moim zdaniem nie jest to powieść dla kogoś, kto szuka na półce kryminały czegoś porywającego, co wciągnie, ale o czym zapomnimy już jutro. „Niewinna” budzi pewien niepokój. Nikt nie lubi wyobrażać sobie, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia, z której nie wyciągnie go ani intelekt, ani siła, ani pieniądze, ani władza. Uczucie po tej lekturze przypomina trochę to, gdy jadąc samochodem mijamy miejsce wypadku drogowego i widzimy zakryte ciało leżące na noszach. Słońce świeci, wszystko fajnie, ale gdzieś tam w głowie…
Nie wiem czemu ta powieść, zwłaszcza w Polsce, jest niedoceniana. Pomysł na fabułę świetny i choć motyw zamiany miejsc stary jak świat, to w wariacji Cornella Woolricha genialny. No, a poza tym, jest to kawał świetnej typowo amerykańskiej prozy tamtego okresu. Taka klasyka w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nieco noir, mająca ten charakterystyczny sznyt. Inna sprawa, że coś takiego, gdybyśmy nie wiedzieli, moglibyśmy przypisać i dzisiejszemu zdolnemu autorowi stylizującemu na ten okres. Roch Siemianowski dał radę, choć momentami dykcja nie była idealna i audiobook może być bardzo dobrą alternatywą dla innych wydań. Dla mnie piąteczka i to z kwiatkiem.
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)