Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 19 lipca 2025

Dominik Dán „Grzech nasz codzienny” - „Naše mesto” #7 (#22 chronologicznie)


Dominik Dán, współczesny (ur. 1955) słowacki autor powieści kryminalnych, dokumentujących w tle przemiany ustrojowe widziane oczami policjanta, musi być postacią wielce interesującą, gdyż pracuje jako detektyw wydziału kryminalnego słowackiej policji i jest konsultantem ds. kryminalnych ministra spraw wewnętrznych, a twórczością literacką zajmuje się po godzinach. Ponieważ starannie chroni swoją prywatność, nie bierze udziału w spotkaniach autorskich ani w innych działaniach marketingowych, nie udostępnia też swojego wizerunku. Tym samym mocno odstaje od innych autorów, również polskich, którzy na początku kariery pisarskiej udają tajemniczych – nie podają prawdziwego nazwiska, nie ujawniają twarzy, a potem nagle pojawiają się i na spotkaniach autorskich, i w mediach, a ich nazwisko, wizerunek i przeszłość z dnia na dzień stają się mniej tajne, co oznacza, że nigdy takie nie były. Skutkiem powyższego droga Dána do sukcesu literackiego jest trudniejsza, gdyż jego twórczość musi się bronić sama w starciu z konkurentami stosującymi na rynku wydawniczym marketing rodem z marketu spożywczego… A jednak się broni!



Kiedy poznałem pierwszą powieść Dominika Dána „Cela numer 17” będącą piątą* częścią serii „Naše mesto”, było to jak objawienie w świecie kryminalnej fikcji (z domieszką powieści więziennej). Postanowiłem więc od razu sięgnąć po pierwszą książkę cyklu, ale nie tutaj takie numery; nie w kraju Zulu Gula. Czekałem, czekałem, ale się nie doczekałem. Ani pierwszej w kolejności wydań oryginalnych, ani według wydarzeń świata przedstawionego. Nic dziwnego – trudno oczekiwać by w kraju nad Wisłą akurat rynek wydawniczy był wyspą normalności. Pierwszej powieści jak nie było, tak nie ma, za to wydano inne – na wyrywki. Rzucali rzutkami w tarczę z dorobkiem autora i wydawali w co prezes trafił?

Po szóstej** książce cyklu („Czerwony kapitan”), która również mnie zachwyciła, choć nie tak bardzo jak poprzednia, teraz sięgnąłem po siódmą*** odsłonę policyjnej opowieści „Naše mesto” czyli „Grzech nasz codzienny”. No i co? No i dziwna rzecz. Tłumacze się zmieniają (za każdym razem inny), a co jeden to lepszy! Żadnemu się nie chce nawet sięgnąć do czegokolwiek, by nie mylić pistoletu z rewolwerem. Tym razem jest jeszcze gorzej – na boksera, zabijakę, czy co tam było w oryginale, tłumaczka Małgorzata Brzozowska wymyśliła „bitnika”. Na usta cisną mi się słowa, przy których wstyd i żenada to eufemizmy. Przypomina mi się tłumacz google, który kiedyś Windows 98 tłumaczył jako „98 okienek”. Googlowy się poprawił, a spora część naszych żywych ani myśli. Rewolwer, pistolet, nabój czy pocisk, mm czy cal, co to dla nich za różnica? Aż dziw, że łyżki z widelcem nie mylą, choć to ten sam rodzaj babola.

O dziwo, pomimo słabego przekładu, książka wciąga i nie puszcza. Jest i klimat, niepowtarzalny i autentycznie pochodzący ze służb, i klasyczna intryga z pojedynczą zbrodnią w tle, i wielowątkowe śledztwo. Widać, mimo tłumaczenia, że pisał to gość ze służb, a dla polskiego czytelnika dodatkową atrakcją jest możliwość wczucia się w słowacką specyfikę, znacznie odmienną od naszej, choć w jakiś sposób zarazem uniwersalną dla wszystkich środowisk mundurowych. Wszystko to okraszone soczystym policyjnym humorem, oczywiście w słowackiej odmianie. Różni się to od większości kryminalnych powieści pisanych przez cywilów, a i nawet nie każdy ze służb, kto poszedł pod kapelusz, jest w stanie na powrót wczuć się w te niuanse.

No i na koniec refleksja, o której pisałem ostatnio i po lekturze książki Severskiego. Tendencja, by im wyżej w hierarchii, nie tylko służb, tym więcej było dupków, okazuje się niestety nie tylko polską specyfiką. A może stety... To trend, jak widać, ogólnoeuropejski, a może nawet ogólnozachodni. No, ale to nie wpływa na moją ocenę powieści. Super! – gorąco polecam.


* 17 według chronologii świata przedstawionego
** 08 według chronologii świata przedstawionego
*** 22 według chronologii świata przedstawionego






Opis obrazka



P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)