Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

niedziela, 14 września 2025

Paul Mason „Skąd ten bunt? Nowe światowe rewolucje” - śpimy na wulkanie?


Już od jakiegoś czasu miałem w planach lekturę książki „Skąd ten bunt? Nowe światowe rewolucje” („Why It's Kicking Off Everywhere: The New Global Revolutions” 2012) pióra Paula Masona, współczesnego (ur. 1960) brytyjskiego dziennikarza i redaktora medialnego (nie mylić z jego rówieśnikiem Paulem Jonathanem Masonem znanym z tego, że jest jednym z największych spaślaków na świecie). Wybrałem wydanie Wydawnictwa Krytyki Politycznej z 2013 w miękkiej oprawie, do którego świetny wstęp napisał Edwin Bendyk, zaś tłumaczenie zawdzięczamy Michałowi Sutowskiemu.


O czym traktuje dzieło o tym, trzeba przyznać, dość intrygującym tytule? Najogólniej rzecz biorąc autor wziął na tapetę serię buntów, protestów i zamieszek, jaka w XXI wieku przetacza się przez świat. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy coś je łączy, czy mają coś wspólnego z rewolucjami w wiekach poprzednich, a jeśli tak, to co, co zaś je od poprzednich różni.

Manson podjął wyzwanie niezwykle ambitne i przygotował się do niego rzetelnie. Widać pracę włożoną w research, w pracę koncepcyjną, analityczną, a jego wiedza budzi szacunek. Nie uniknął jednak, w mojej ocenie, znaczących błędów w interpretacji kluczowych faktów.

W analizie dzisiejszych buntów wielką wagę przykłada do mediów sieciowych i z tym się zgadzam. Nie zgadzam się jednak z tym, że je przecenia; nie widzi ich negatywnych aspektów. Zbyt optymistycznie pokazuje mądrość sieci i jej odporność na manipulację. Zapomina, że zaraz po odkryciu sieciowej mądrości, odkryto zjawisko sieciowej głupoty, które wydaje się mieć niestety większą siłę. Unika mu, że internet bardziej nadaje się do buntu (współdziałania opartego na negacji) i niszczenia oraz do rewolucji, niż do ewolucji, współdziałania opartego na akceptacji czy tworzenia, które z natury w fazie koncepcyjnej jest tym bardziej indywidualne, im bardziej ma być oryginalne, nowatorskie oraz wymagające głębszego namysłu. Można też stwierdzić, że jak wielu wielbicieli internetu, myli wiedzę z informacją. Nie wspomina też nigdzie o dekoncentracji, jaką media społecznościowe tym intensywniej, im nowsze, wszczepiają w użytkowników, okaleczając wielu niezdolnością do dłuższej koncentracji na problemie, którego nie daje się natychmiast rozwiązać. Przecenia też średnią inteligencję populacji.

Ogólnie, cała książka mówi o rewolucji, o burzeniu, a nie o budowaniu. Jest w tym sens, bo rewolucja, w przeciwieństwie do ewolucji, zawsze jest tragedią i burzeniem. To, że nikt, ani władza, ani niezadowoleni, nie są zainteresowani ewolucją, nie wróży dobrze na przyszłość.

W niektórych momentach, na szczęście sporadycznych, perspektywa autora wyraźnie podlega wypaczeniu; presja poprawności politycznej? Na przykład, gdy przy wymienianiu hermetycznych ideologii w ogóle pomija islam, który chyba powinien był znaleźć się na czele listy.

Nie jest więc publikacja Masona opracowaniem, które by można przyjąć bez zastrzeżeń, bez korekty przez własne przemyślenia. Z drugiej strony rzecz biorąc, jest bezcenna przez podanie w jednym piekielnie dobrze przygotowanym materiale solidnych podstaw do własnych przemyśleń i interpretacji. Inna sprawa, iż wiele wniosków autora jest bardzo celnych i niestety one właśnie nie są optymistyczne.

Jak w każdym podobnym dziele, czerpiącym z historii, znajdujemy liczne perełki wiedzy; drobiazgi, ciekawostki, które zmieniają nasze spojrzenie i na inne problemy. Zachęcam do zwrócenia uwagi na szokujące wręcz implikacje wzmianki o manewrach USA „Millenium Challenge 2002” i taktyce roju. Można oglądać godzinami publicystykę w TV i nigdy nie usłyszeć na przykład o prawie SB1070 – rysuje się inny od mainstreamowego, niepokojący obraz USA,

Autor w trakcie swych rozważań niezwykle dociekliwie analizuje różne wybuchy protestu i prezentuje wybitny talent to ich zwięzłego podsumowania. I te podsumowania, które nie wiem czemu wydają się go napawać optymizmem, dla mnie są pesymistyczne. Pisze: „...zwykli ludzie (…) mają możliwość kształtowania warunków, w jakich żyją; zdobywania w ciągu jednego dnia tego, co na drodze normalnego postępu osiągali w ciągu wielu lat. Warstwy biedoty (…) posiadają faktycznie nadwyżkę najbardziej wartościowych własności na Ziemi: umiejętności, pomysłowości i inteligencji.” i zaraz dodaje, że „Zachodzi jednak niebezpieczny rozdźwięk pomiędzy tą masą ludzi, przede wszystkim młodych, a istniejącymi dziś strukturami i systemami politycznymi.” Ja to rozumiem w ten sposób, że udane protesty uczą masy, iż na drodze rewolucji można coś osiągnąć, więc lepiej doprowadzać do konfrontacji, niż starać się, by system pozytywnie ewoluował. Niestety widać tu też głupotę elit, która już zapomniała wszystkie te przeszłe rewolucje, masakry, królobójstwa, i za wyjątkiem państw skandynawskich coraz bardziej powiększają, mimo wzrostu dobrobytu, przepaść nie tylko między najbogatszymi a biednymi, ale nawet między najbogatszymi i klasą średnią. To prosty przepis na katastrofę w przyszłości.

Mason pisze: „Wydarzenia w Grecji mogą posłużyć za nowoczesne studium przypadku tego, co się dzieje, gdy polityczna elita kraju rozwiniętego puści swą legitymację do rządzenia z dymem. Zagrożone są wówczas demokracja i sama globalizacja. Umysły całego pokolenia zaczęły odwracać się od podtrzymujących je marzeń. I są powody do obaw, że społeczeństwo greckie nie jest wyjątkiem.” I tu się zgadzam z nim całej rozciągłości.

Polska jest krajem specyficznym, nawet wśród innych byłych demoludów. Lecz należy spytać, czy to, że pewne problemy, które u nas nie występują, nie sprawiają, iż nasze władze nie są tym bardziej ślepe na narastające zagrożenia?

Byłe demoludy z reguły nie mają slumsów, którym autor poświęca wiele miejsca, jako bardzo ważnemu aspektowi rozwijających się społeczeństw. Rodzi się we mnie pytanie, czy to uprzywilejowanie, czy objaw pewnych dysfunkcji?

Gdy myślę o narastającym w całym świecie oderwaniu władzy, polityków i systemów od ludzi i rzeczywistości, o mojej i nie tylko mojej, bo coraz powszechniejszej, negatywnej ich wizji, w książce Masona znajduję w wypowiedzi jednego z protestujących brytyjskich studentów sformułowanie, pod którym podpisuję się z pełnym przekonaniem, nie tylko jeśli chodzi o nasze rodzime realia: „…natura hierarchii jest taka, że tylko kretyni, dupowłazy i szumowiny mogą dostać się na szczyt.” Innymi słowy, co dokładnie tak formułuje i Paul Mason, „sedno wszystkich problemów tkwi w polityce”.

Nie wiem dlaczego po tym wszystkim, co się w dziele Masona znajduje, jednocześnie mam wrażenie, iż jest on optymistą. Sam wspomina, jak Alexis de Tocqueville w 1848, na kilka dni przed wybuchem rewolucji lutowej we Francji, przed Zgromadzeniem wypowiedział prorocze słowa: „Właśnie teraz sądzę, że śpimy na wulkanie”. I te słowa obrazują również naszą sytuację. A jak jest z wulkanami? Wiadomo – mogą walnąć Bóg wie kiedy, ale mogą i dziś.

Co do dalekosiężnego prorokowania właśnie, to w tym zakresie na „Skąd ten bunt…” za bardzo bym nie patrzył. O wiele lepiej wygląda tu Slavoj Žižek, kilkakrotnie zresztą przez Masona wspominany, i jego książka „Żądanie niemożliwego”, w której stawia tezę, że nie da się przewidzieć, jaki będzie następny ustrój, który wymyśli ludzkość, gdyż dopóki ten pomysł nie powstanie, będzie koncepcją równie niemożliwą do przewidzenia, jak kapitalizm czy komunizm w średniowieczu. Nad tym nie ma co łamać głowy. Prawdziwy problem, który ma znaczenie, i którym warto się zająć póki czas, to czy to nowe, gdy przyjdzie, ma nadejść w ogniu rewolucji, czy spokoju ewolucji. Niestety, zgadzam się z Masonem, że choć pragnę ewolucji, i mam nadzieję, że żadnej rewolucji nie dożyję, to nie ma co na pokojowe zmiany liczyć. Najbogatsi, władza i politycy kompletnie oderwali się od rzeczywistości i utracili kontakt merytoryczny ze społeczeństwami.

Gwoli ścisłości, choć Mason tego w swym dziele nie wyartykułował wprost, to można powiedzieć, iż pisząc, że Unia Europejska i w ogóle globalizacja w dzisiejszej formie nie przetrwa, przewidział niejako brexit, który nastąpił 8 lat później.

Reasumując – mimo wielu rzeczy, w których z autorem się nie zgadzam, lektura była fascynująca oraz inspirująca. I nie zepsuł tego nawet poziom redakcji tekstu – jest kilka momentów typu „moja twoja urwać ręka bo nie wiedzieć o co chodzi”. Jest też trochę niepoważnych końcówek, a szkoda, bo dzieło naprawdę warte zaliczenia do kategorii „must read”.





Opis obrazka



P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/b4t636

2 komentarze:

  1. Zdarza mi się czytać felietony na łamach Krytyki Politycznej. Dobrze wiedzieć, że wydawane przez nich książki to również wysoki poziom.

    A ta wiara w rozsądek w sieci jest faktycznie ciut naiwna. Patrząc choćby na to, jak mocno działa u nas ruska propaganda i jak wielu się na nią nabiera (ostatni przykład to choćby drony nad Polską jako ukraińska prowokacja i próba wciągnięcia nas do wojny), ja także nie jestem zbytnim optymistą w tej materii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze podejście do tej wojny... - brak słów. W każdej gminie buduje się po kilka orlików, wszędzie drużyny piłkarskie, a strzelnicy, przysposobienia obronnego czy obrony cywilnej nigdzie nie uświadczysz... Po trzech latach wojny u granic... O produkcji dronów czy szkoleniu obsługi nie wspomnę... Gdyby narzekający na Ukrainę nie byli trollami albo idiotami, to tym bardziej powinni być za konkretnymi przygotowaniami, bo według ich teorii mamy nie jednego, a dwóch wrogów. Trolle czy idioci?.. - sam nie wiem co gorsze...

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)