Dotąd z dorobkiem literackim Łukasza Czeszumskiego, współczesnego (ur. 1980) rodzimego reportażysty, fotografa i powieściopisarza, zetknąłem się tylko raz. Była to lektura reportażu „Miasto gangów” i to dzieło w mojej ocenie jest prześwietne. Teraz sięgnąłem nie po literaturę faktu, ale powieść przygodową „Legionista”. Z samego tytułu można się domyślić profesji protagonisty tej książki – jest nim oczywiście żołnierz francuskiej Legii Cudzoziemskiej (trzeba zaznaczać, że francuskiej, gdyż są inne, i szkoda, że nie ma polskiej). Nasz tytułowy legionista to Polak, który uciekł z PRL na zachód. W fabule nie ma niczego oryginalnego, więc można ją śmiało przybliżyć. Główny bohater namawia brata, by ten poszedł w jego ślady i również zaciągnął się do Légion étrangère. Brat ginie w Czadzie w niejasnych okolicznościach, więc nasz bohater wyrusza szukać wyjaśnienia i zemsty.
Opowieść całkowicie fikcyjna, choć zawiera pewne ciekawostki z historii Legii. Wadą jest mocno przekłamany obraz PRL, za to na pocieszenie nie za kolorowy obraz nowej RP został odmalowany z wyczuciem, choć tylko w kilku akapitach. Głównym miejscem akcji jest Czad i niektórzy zarzucają autorowi, iż ten powieściowy kraj nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Tę krytykę uważam za niesłuszną – pisarz nie ukrywa, że Czad z jego powieści jest świadomie oderwany od prawdziwego. Uważam ten zabieg za interesujący, tym bardziej, że w zamian otrzymujemy awatar pewnego typu państw, głównie afrykańskich, motywacji i poziomu moralnego oraz intelektualnego ich przywódców oraz konsekwencji i perspektyw, które z nich wynikają.
Wielkim atutem jest widoczna w powieści ostra krytyka bezmyślnych i bezrefleksyjnych działaczy humanitarnych, tych wszystkich ochojskich, którzy by poczuć się lepiej, starają się niby pomagać, tylko zamiast pomagać w kraju, lub przynajmniej u sojuszników, urządzają eskapady na drugi koniec świata, by dokarmiać i leczyć przyszłych, a nawet obecnych, wrogów Zachodu, demokracji i chrześcijaństwa, samolubnych watażków albo wręcz zwykłych bandytów.
Lektura lekka i przyjemna, jeśli ktoś lubi powieści akcji, przygodowe, z odpowiednią dawną przemocy. Klimat całkiem do przyjęcia, pióro lekkie – czego więcej trzeba? Ja wybrałem wydanie audio z głosem Tomasza Ignaczaka i choć miejscami dykcja trochę go zawodzi, wysłuchałem „Legionisty” z przyjemnością. Polecam
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/b4t636
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)