2 stycznia niespodzianie odezwał się do mnie Piotr Gibowski, który niedawno zadebiutował jako autor powieści Asymetria. Rosyjska ruletka. Chciał mi przesłać egzemplarz tej książki, bym napisał jej „SZCZERĄ”* recenzję. Uprzedziłem, że nie stosuję wobec nikogo taryfy ulgowej słowami „Nie wiem, czy moje pisanie można określić jako lekkie pióro, gdyż często recenzowanym książkom czy filmom zdarza się zbierać solidne cięgi.”**, żeby nie spodziewał się, iż w podzięce za przesłanie książki zrównam go z Sienkiewiczem, co jest dość częstym zjawiskiem w sieci, jednak książka została przysłana i przystąpiłem do lektury. Najpierw napisałem recenzję grafikiozdabiającej frontową okładkę wydania, a następnie opinię o samej powieści. Starałem się oddać uczciwie swoje wrażenia i przedstawić zarówno mocne strony Asymetrii, jak i to, co oceniam negatywnie. Spodziewałem się ewentualnie jakiejś polemiki z autorem, którą widziałbym nader chętnie, jako że temat do dziś dzieli i historyków, i polityków, i zwykłych ludzi, jednak ani słowem się pisarz do mnie nie odezwał. Aż do wczoraj, gdy w skrzynce mailowej znalazłem list z wieczora dnia poprzedniego. Jakież było moje zdziwienie, gdy znalazłem w nim takie oto pismo od Piotra Gibowskiego, które przytaczam w całości wraz z formatowaniem:
Drogi panie,
To, że naduzył pan mojego zaufania i wyłudził ksiązkę wprowadzajac w błąd - pal sześć. Ale za publiczne szkalowanie mnie, wytocze sprawe cywilna. Albo pan natychmiast tego zaniecha (i usunie te wpisy), albo radze sie szykowac na wycieczki do Warszawy na rozprawy
.
.
Dzięki za dokładną analizę. Teraz nie żałuję, że nie przeczytałem jej wcześniej. Również nie popieram bolszewizmu, ani nawet socjalizmu, czy choćby lewicowych poglądów, ale zaślepienie w nienawiści mnie drażni bez względu na temat jakiego dotyka. W mojej recenzji za ten aspekt książce dostałoby się pewnie o wiele bardziej ;)
Odpowiedz
Odpowiedzi
Szkoda, że tak mało jest u nas ludzi podobnie myślących. Daleko nam niestety do społeczeństwa otwartego. Wciąż mamy ciągotki do Jednego Boga, Jednej Polski, Jednego Narodu i zapominamy, że po niemiecku i po rosyjsku brzmiało to bardzo podobnie ;)
Wypadałoby teraz, po ocenie grafiki i książki, zrecenzować również osobowość tego debiutanta, ale zostawię to Wam, każdy potrafi to zrobić na własny użytek.
Wasz Andrew
*
Dzień dobry,
Jestem autorem Asymetrii. Rosyjskiej ruletki. Szukam kogoś z „lekkim piórem", lubiącego historię alternatywną do napisania SZCZEREJ recenzji. Zależy mi na uczciwym układzie. Ja przesyłam książkę, a w zamian otrzymuję opinię osoby lubiącej ten gatunek. Czytanie powinno sprawiać przyjemność, a nie być udręką. A Pańska recenzja Potopu sugeruje, że te pierwszą opcję :)
Tematyką książki jest historia alternatywna. Dwie świeżo poznane grupy Polaków - maturzyści i żołnierze, przez przypadek, zamiast zwiedzić CERN, przenoszą się w czasie do 1927 roku. Chcąc nie chcąc, muszą się włączyć w poprawianie historii. Powieść uwzględnia realia historyczne, polityczne, militarne, ekonomiczne i obyczajowe. Akcja toczy się w Europie, Ameryce i Azji. Główny wątek to walka wywiadów oraz wojna ekonomiczna i militarna. Podwójni agenci, nieoczekiwanie zwroty akcji, odrobina humoru oraz zaskakujące zakończenie.
Ostrzegam, książka nie jest łatwa, ale osoby inteligentne są zadowolone z lektury. Grupa docelowa, to raczej mężczyźni. Pewien znany autor stwierdził, że „zbyt szeroko objąłem temat i nie ma głównego bohatera”. A mnie właśnie już irytował dotychczasowy płytki i prosty sposób opisywania skomplikowanych spraw. Książka jest tak napisana z rozmysłem.
Więcej informacji o książce można znaleźć na stronie: www.asymetria.info.pl oraz na fb.http://www.facebook.com/Asymetria.RosyjskaRuletka?ref=hl
Zamieściłem tam dwa fragmenty powieści.
Dla lepszej orientacji polecam recenzje na portalu Lubimy czytać:
Czy jest Pan zainteresowany?
pozdrawiam
Piotr Gibowski
**
Szanowny Panie Piotrze
Nie wiem, czy moje pisanie można określić jako lekkie pióro, gdyż często recenzowanym książkom czy filmom zdarza się zbierać solidne cięgi. Jeśli jest Pan zainteresowany moją opinią oczywiście zgadzam się na Pańską propozycję i z ciekawością przeczytam Asymetrię. Ze swej strony mogę obiecać, że podejdę do niej jak do każdej innej powieści, czyli bez żadnych z góry przyjętych założeń czy oczekiwań. Uważam, że każde dzieło niech mówi za siebie. Jeśli jest dobre, samo się obroni, a jeśli złe, nie pomoże mu nazwisko sławnego autora, podobnie jak autor mniej znany nie będzie żadnym obciążeniem. Nie mam jakiegoś szczególnie ulubionego gatunku prozy, który bym mógł zdecydowanie postawić ponad innymi, choć po niektóre sięgam częściej niż inne. Historia alternatywna to temat niewątpliwie równie fascynujący co trudny i szczerze mówiąc jestem już zaintrygowany Pańską powieścią, na ile to możliwe na podstawie opinii innych osób.
(…) Recenzja zostanie opublikowana na moim blogu, być może również w serwisie lubimyczytac.pl oraz nakanapie.pl, Jeśli chciałby Pan, bym umieścił ją jeszcze gdzieś indziej, proszę dać znać.
Pozdrawiam serdecznie
Andrew Vysotsky
Gdy wczoraj wspomniałeś o niespodziance, spodziewałam się chyba wszystkiego ale nie TEGO. To, że autor nie potrafi docenić (zrozumieć) naprawdę rzetelnej i uczciwej recenzji - pal sześć. (zdecydowanie bardziej intryguje mnie książka z taką recenzją niż z absolutnie bezkrytyczną laurką)Ale za obrażanie blogera w tak prymitywny sposób, sugerując wyłudzanie książek i straszenie go wycieczkami na rozprawy, blogosfera powinna mu odpowiednio podziękować. Poważnie zastanawiałam się nad tą książką, jak bym sama na nią zareagowała, czy warto spróbować, jednak po tej sytuacji za nic tego nie ruszę, do Warszawy mam cholernie daleko...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zastanawiam się czy do tej Warszawy masz sam jeździć czy w towarzystwie Darka? I człowiek nie wie, śmiać się czy płakać...
Śmiać, śmiać i jeszcze raz śmiać ;) Kurcze sprawa dotyczy mnie w pewnym sensie to podepnę się pod pierwszy komentarz
UsuńSam dostałem podobną propozycję i z niej nie skorzystałem - 3 razy :P Pan Gibowski wydawał się być urażony samym faktem odmowy przeczytania jego książki i ciągle mnie do tego namawiał
Myślicie, że za bezczelny brak zainteresowania tym arcydziełem też grozi mi proces?
Cóż... połowa przytoczonego tekstu jest, jakby na to nie spojrzeć Twoja więc wypadałoby :-p Cóż, przynajmniej będziesz tam jeździł w dobrym towarzystwie, myslę że z Andrew znajdziecie wiele ciekawych tematów do dyskusji :-)
UsuńNie no, pierwsze co mi się nasunęło to niecenzuralne słowa. Przecież to śmiech na sali jest. Do sądu to pewnie nie dojdzie, bo przy takiej wymianie maili, to po przeczytaniu ich treści, żaden sąd nie uznałby racji autora, więc ciężko mi uwierzyć, żeby autor jednak się zdecydował się na pozew. Ale jego zachowanie samo w sobie - porażka. Niestety wielu autorów nie potrafi przyjąć szczerej krytyki, ale do tej pory ograniczało się to do niewybrednych komentarzy na blogu recenzenta. Jednak takie zachowanie skończy się tym, że recenzenci przestaną brać tytuły bezpośrednio od autorów (zwłaszcza), a straci na tym nie blogosfera, ale właśnie Ci autorzy. Jestem bardzo ciekawa jak się skończy cała sprawa, mam nadzieję, że przeprosinami od autora.
OdpowiedzUsuńUśmiać się można. Nie pierwszy raz słyszę o użeraniu się z autorem recenzowanej ksiażki, ale chyba pierwszy raz widzę groźby wycieczek do sądu z okazji "wyłudzenia" książki :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie należy się więcej angażować... Książkę przeczytałeś, recenzję zamieściłeś... niech się teraz autor z tym wszystkim pozbiera...
"Ale za publiczne szkalowanie mnie..." czy ten człowiek wie co pisze?
OdpowiedzUsuńI niech się teraz inni debiutanci nie dziwą dlaczego nikt nie chce czytać i recenzować ich książek.
Współczuję tak nieprzyjemnej sytuacji.
Andrew - Zabrakło mi słów, a rzadko mi się to zdarza. Nie wiem, jak to ogarnąć, bo nigdy nie miałam takich problemów, mimo krytyki negatywnej, chyba trafiam na pisarzy dojrzałych. Ale nie jesteś jedyny, którego to spotyka. Dobrze że o tym piszesz, to przestroga, żeby dobrze się zastanowić nad przyjęciem książki od autora bezpośrednio. Mam nadzieję, że będziesz informował o dalszych losach tej sprawy?
OdpowiedzUsuńTaki ma zamiar :)
UsuńO cię sunę. Nasunęły mi sie ostrzejsze słowa, ale się pohamowałam...do mnie ów autor tez się w okolicach świąt odezwał, ale ani tematyka, ani wyznaczone warunki m.in. długość recenzji i termin jej zamieszczenia, nie odpowiadały mi. I Bogu dzięki.
OdpowiedzUsuńale jaja - strasznie dziwny ten jego tekst, tak jakby fragment jakiejś większej wymiany zdań i trochę rozdwojenia jaźni :) Może warto zaryzykować proces? byłoby ciekawie...
OdpowiedzUsuńAutor dziwnie reaguje na krytykę - ja większość uwag np. redakcyjnych przesłałem mu e-mailem, ale myślisz, ze jakoś się odniósł? Skąd - raczej wyniośle oświadczył, że recenzji dobrych ma coraz więcej i w książce jego zdaniem wszystko jest w porządku (czytaj: to czytelnik może być niedojrzały)...
Kto ma ochotę spróbować - u mnie książką do zdobycia!
Już się pozbywasz? ;)
Usuńtaką mam zasadę - to co dostaję za darmo, darmo też oddaję :)
Usuńchyba się domyślam co wkurzyło autora - zauważ że odnosi się nie do recenzji tylko do słów w komentarzu - "zaślepienie w nienawiści"
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprzynadziei uważaj, może Twoje mejle są zbierane i pozew się już pisze ;)
OdpowiedzUsuńNa zachowanie autora tego dzieła wiekopomnego brak mi słów.
BTW Andrew jakoś bym się Autora nie obawiała. On Cię straszy wycieczkami do Wawy? he he. Niech poczyta sobie KPC a dowie się nieco o właściwości. :P
OdpowiedzUsuńAle dziwni są tacy ludzie.
Przykre to, że pisarz nie potrafi znieść konstruktywnej krytyki i nie chce wyciągnąć z niej wniosków dla przyszłego choćby pisania, tylko zaślepiony wyciąga działa armatnie.
OdpowiedzUsuńJednym słowem trzeba się mocno zastanawiać czy przyjmować do recenzji książki od autorów.
Mam nadzie4j, że zrozumie swój błąd i nie będzie Cię szykanował.))
Rewelacja! Czytałam już kilkakrotnie! I za każdym razem bawię się tak samo dobrze :) Swoją drogą to by był dopiero precedensowy pozew..;) Czekam na dalsze wieści w tej sprawie! To lepsze niż telenowela brazylijska :)
OdpowiedzUsuńA myślałam ja, głupia, że każdy recenzent ma prawo do własnej opinii. Czy pan Gibowski przypadkiem nie narusza "prawa do wolności słowa"?
OdpowiedzUsuńAndrew, aż przeczytałam ze 2 razy wnikliwie Twoją recenzję i doszłam do wniosku, że oprócz Twojego niezgodzenia się z poglądami autora włożonymi w usta bohaterów wręcz zachwalałeś książkę i to, że ma wiele plusów. Po drugie, śmieszy mnie fakt "wyłudzenia" przez Ciebie powieści. Co innego jakbyś zasypywał autora dziesiątkami maili z prośbą o wysłanie, co innego jak autor sam Ci to proponuje. Jestem bardzo ciekawa jak dalej się potoczy ta sprawa, informuj koniecznie. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, może ja za głupia jestem żeby to pojąć?? Jak można proponować komuś swoją książkę do recenzji, oczekiwać by osąd był szczery a potem straszyć sądem za to, że nie dostało się "laurki"?? Nie pojmuję...
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony słyszałam już kilkakrotnie o podobnych przypadkach odnośnie innych autorów. Ja sama dostałam kiedyś maila z wyrzutem od pewnej polskiej autorki, że jak to ja mogłam napisać pod pewną niepochlebną recenzją nt. jej dzieła, iż raczej go nie przeczytam. Ech...Brak słów.
jestem w szoku... totalnie... aż brak mi słów!!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam brak umiejętności czytania ze zrozumieniem blogerów, serio. Pomijam pierwszą część maila, ale druga wyraźnie odnosi się nie do recenzji, a do dwóch komentarzy...
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale jaki sens usuwać wpisy skoro one mogą tylko pobudzić innych czytelników do szukania książki celem stwierdzeni, czy odbiór jej będzie taki sam.)
UsuńFenrir skarbie, czytać umiem, zapewniam :-) Ale podejrzewam że ta pierwsza część o wyłudzaniu i szykanowaniu wielu blogerów bardziej boli, bo przecież sami dostajemy propozycje przeczytania książek i czysto teoretycznie mogłoby to spotkać każdego z nas. Pragnę jednak nadmienić że w komentarzu odniosłam się i to drugiej części :-) Buziaki
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBrzmi rewelacyjnie :)
UsuńJa bardzo chętnie ;)
UsuńHeeeej, jeszcze się nigdzie nie wybieram. :>
UsuńReklamuję się jako autorka dość pluszowa. Aczkolwiek również się boję, bo ostatnio na jednym z portali czytałam recenzję "Atlasu chmur", w moim odbiorze negatywną, która dla recenzenta była pozytywna...
Swoją drogą dziwny ten debiutant (delikatnie rzecz ujmując), ale pieniactwo to prawie polska tradycja i wręcz niegdysiejsza rozrywka...
No nie! Nie czytają, bo debiutantka, bo polska, bo niezbyt znana, a teraz jeszcze bo żywa...! Przepraszam, ale są granice tego, co można zrobić dla marketingu...!
UsuńA co do tematu, to kiedyś się nawet pojedynkowano z powodu recenzji :> Może debiutant-miłośnik historii poczuł, że musi się wpisać w tradycję :) BTW, już sam mail zapowiadał kłopoty.
Heeeej, jeszcze się nigdzie nie wybieram. :>
UsuńReklamuję się jako autorka dość pluszowa. Aczkolwiek również się boję, bo ostatnio na jednym z portali czytałam recenzję "Atlasu chmur", w moim odbiorze negatywną, która dla recenzenta była pozytywna...
Swoją drogą dziwny ten debiutant (delikatnie rzecz ujmując), ale pieniactwo to prawie polska tradycja i wręcz niegdysiejsza rozrywka...
A, przepraszam, zatwierdzasz komentarze - z dwóch moich, które trochę się dublują, można wybrać jeden do usunięcia. Albo zostawić obydwa, wedle uznania. Ech, durny nasz rodzaj autorski.
Usuńi mi zabrakło słów odnośnie tego, co przeczytałam powyżej
OdpowiedzUsuńzaczynam dziękować samej sobie, że odmówiłam podjęcia się zrecenzowania tego tytułu - tak, tak, też dostałam propozycję
jednak książka zupełnie nie w moim guście, więc wolałam odmówić, niż czytać na siłę
a Tobie? radzę się nie przejmować
niczego nie wyłudziłeś, napisałeś szczerą recenzję (o co Cię przecież prosił) i nie ma za co ciągać Cię po sądach, bo i tak przegra
pozdrawiam
Recenzja bardzo dobra i bardzo rzetelna, wszystko świetnie uzasadnione - zarówno plusy, jak i minusy - CZEGO SIĘ TU CZEPIAĆ? Chyba tylko zranionej miłości własnej i samouwielbienia. Reakcja autora - histeryczna i żałosna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jestem w szoku! Skoro autor prosił o SZCZERĄ opinię i ją dostał, a w związku z tym ma pewne problemy osobiste no to już raczej nie Twoja wina. Napisałeś co myślałeś, na dodatek z kulturą, szczerze, więc powinien się cieszyć! Ja mam kontakt z pewnym autorem, zrecenzowałam jego książkę, wystawiłam dość średnią ocenę, ale podziękował mnie i ucieszył się, że napisałam szczerze. Z takimi dojrzałymi ludźmi aż chce się rozmawiać, a nie z takimi, z jakim Ty miałeś do czynienia...
OdpowiedzUsuńMatko nie czytajcie tylko martwych pisarzy, bo żywi też bywają przyzwoici. Choć po takiej akcji można w to zwątpić. Tylko jedno słowo mi się w tym wypadku nasuwa: żal. Po prostu żal, ale głowy sobie takim czymś nie należy zawracać a groźba pozwu też raczej wyssana z palca, bo niby o co oskarżać? O posiadanie własnego zdania? I znów mi się nasuwa stwierdzenie: po prostu żal.
OdpowiedzUsuńMoże autor doszedł do wniosku "Nie ważne co piszą, ważne, że piszą" - w sumie bez tego incydentu pewnie nikt by o jego książce się nie dowiedział a tak jest głośno. Ja na Twoim miejscu sama bym go pozwała o "zarzut wyłudzenia" oraz "zastraszanie" obie rzeczy podlegają paragrafowi :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDramatyczne... a najlepsze jest to, że ta recenzja jest całkiem pozytywna. Sprawiedliwa, miejscami krytyczna, konstruktywna, ale koniec końców w swej wymowie... pozytywna. Ktoś tu ma jakąś usterkę...
OdpowiedzUsuńZatkało mnie. Najpierw myślałam, ze to jakieś jaja, blogowy performance, ale chyba jednak poważnie mówisz. A jaki sławny będziesz jak jednak dojdzie do tych wycieczek do stolicy!
OdpowiedzUsuńJuż po tym liście i stwierdzeniu o inteligentnym odbiorcy - "Ostrzegam, książka nie jest łatwa, ale osoby inteligentne są zadowolone z lektury", zorientowałam się, że nie warto wchodzić do tej rzeki. I miałam rację. Facet sugeruje, że jak komuś się nie podoba, znaczy mało inteligentny, ostro :-)
OMG. No to chyba wypada się cieszyć, że nie wyrzucił cię przez okno, jak w Atlasie chmur;)
OdpowiedzUsuńNie no, szok. Weź.
Jestem w szoku! :( Nie wiem od czego zacząć. Może ode mnie i mojej recenzji. Otrzymałam podobnego maila i potem, już podczas pisania recenzji bałam się, że autor (który w mailu napisał, że oczekuje szczerej recenzji) zawiedzie się na mnie, bo w sumie nie miałam większych zastrzeżeń do tej książki. Nawet zaczęłam zastanawiać się, na co by tu zwrócić uwagę, żeby autor nie pomyślał, że recenzowałam na odwal i niezbyt szczegółowo. W końcu porzuciłam ten pomysł, bo wyszukiwanie minusów na siłę (w przypadku, gdy nie wyłapałam ich wcześniej) nie ma sensu tak samo, jak i szukanie na siłę plusów.
OdpowiedzUsuńTwoją recenzję przeczytałam wczoraj i w sumie odczułam, że ma ona wydźwięk pozytywny. Przyznam, że pomyślałam też, że to właśnie z niej autor będzie bardziej zadowolony niż z tej mojej, bo były w niej tak oczekiwane przez niego uwagi, a moja za wiele nowego nie wnosiła chyba. Na to "zacietrzewienie w nienawiści do bolszewizmu" nie zwróciłam uwagi, pewnie każdy czytelnik inaczej książkę odbiera, co innego wysuwa się też w recenzji na pierwszy plan.
Jestem po prostu w szoku, że to wszystko tak się potoczyło. :/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo proszę, okazuje się, że brak dystansu do siebie i swoich 'dzieł', to coraz częstsza cecha polskich, żyjących autorów (swoją drogą: po cholerę wciskają recenzentom te swoje książki, skoro nie są przygotowani na krytykę; jeśli chcą szczerej opinii, to oznacza, że ma być ona pochlebna??? czy to są synonimy???). Ja ostatnio zebrałam cięgi za opinię książki jednego z młodych dziennikarzy od (jak przypuszczam, bo komentarz był podpisany jedynie jedną literą) osoby (chyba narzeczonej rzeczonego dziennikarza), której została ona zadedykowana. Podobno zaatakowałam autora, byłam niesprawiedliwa i najlepiej bym zrobiła pisząc własną książkę i oceniając ją swoją miarą... Wygląda na to, że recenzowanie książek staje się zadaniem wysokiego ryzyka...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, blogerzy stoją za Tobą murem :) a tacy autorzy jak pan Gibowski sami sobie krzywdę robią i krzywdzą przy tym innych, czy tego chcą czy nie....
Dzien dobry! Aż trudno uwierzyć, czytam i nie wierzę :) A ma pan ochotę przeczytać i zrecenzować Będę tam Shin Kyung-sook, najnowszą książkę wydawnictwa Kwiaty Orientu? My się żadnej recenzji nie boimy, a i do sądu nie będziemy pozywać. :)
OdpowiedzUsuńTa lektura to chyba prawdziwe wyzwanie dla recenzenta, więc... Czemu nie? ;) Proszę o kontakt na vysotsky małpa gazeta.pl
UsuńUroczy facet, nie ma co.
OdpowiedzUsuńCóż można powiedzieć, niż to co zostało zawarte w komentarzach powyżej? Śmiać się czy płakać? Dlatego często polskich pisarzy się omija łukiem - napiszesz coś i zacznie taki pokazywac swoją urażoną dumę;)
OdpowiedzUsuńDostałam identyczną propozycję i nie skorzystałam - teraz widzę, że było to świetne posunięcie.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego gościa. Przecież te wpisy nie uwłaczają niczyjej godności. Ach, no i to urocze "wyłudzenie książki"... Skąd te muchy w nosie? Może jest tak, jak wspomniano wyżej: pan Gibowski pragnie rozgłosu? Szczerze mówiąc, gdyby nie ta afera, to nie wiedziałabym, że taka książka jak "Asymetria" istnieje...
OdpowiedzUsuńNie daj się! :)
Moje zdanie jest nieco inne, nawet jeśli autor postąpił... tak jak postąpił, uważam, że publikowanie jego listów na forum i wyśmiewanie Go jest, delikatnie mówiąc, w złym stylu. Może czasem trzeba się postawić z tej drugiej strony??
OdpowiedzUsuń(Choć jeśli mowa o recenzjach to oczywiście, niestety zadaniem recenzenta jest napisanie tego, co myśli.)
No cóż, nie każdy ma siłę udźwignąć ciężar krytyki
OdpowiedzUsuńSłyszałem audycję w radio dotyczącą blogosfery, a tam mówiono o tym przypadku. Zastanawiałem się, o kogo chodzi. teraz już wiem, że o Ciebie. Przykre, że spotyka to ciebie, ale wierzę że zakończy się na zastraszaniu. Człowiek, który nie jest odporny na krytyczne komentarze, powinien dać sobie spokój z pisaniem. Każdy ma prawo do napisania własnych odczuć po przeczytaniu książki.
OdpowiedzUsuńJa tam sobie nie krzywduję :) Ale dzięki za wsparcie :)
UsuńZnów dostałem liścik w tej sprawie. Tym razem niejako anonimowy ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do lektury:
http://andrew-vysotsky.blogspot.com/2013/02/debiutant-pozywa-recenzenta.html
Uwielbiam ludzi. To takie ciekawe istoty. Chociaż z całkiem sporą ich rzeszą wolę nie mieć do czynienia osobiście :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Mogę cytować?
UsuńKomentarz niczym z The Big Bang Theory - Sheldon Cooper, cudny! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHe he, no pewnie. A co do procesów, to polecam ten autorstwa Kafki - może znajdziesz w utworze jakieś wartościowe wskazówki, które wykorzystasz w przypadku ewentualnego wyjazdu do Warszawy :)
OdpowiedzUsuńWiem, że warto by się za Kafkę zabrać, ale wciąż brak czasu :)
UsuńJestem pod wrażeniem (negatywnym) podejścia autora książki do w sumie bardzo łagodnej krytyki. Mam nadzieję, że od od czasu przekazania tego urażonego maila trochę jednak ochłonął.
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, właśnie ją pochłaniam i prawdę mówiąc, Twoja recenzja wydaje mi się aż nadto uprzejma. Absolutnie nie można autorowi odmówić wiedzy i znajomości wielu ciekawych detali z epoki, jednak już sama budowa powieści nie ułatwia lektury. Cóż, najprawdopodobniej "nie jestem inteligentny", bo inteligentnym się podobało.
Czytających przepraszam za poniższe spoilery...
Nie chodzi tu wcale o konstrukcję (krótkie, "blogowe" wpisy o tym co się w danej chwili dzieje), bardziej o galopadę tych wpisów w której kompletnie gubią się charaktery większości postaci. Po tym, jak na samym początku książki zabił postać, która mogła mieć jakieś konkurencyjne zdanie na temat zastanej rzeczywistości czy chociaż pozostawać krytykiem (politycznym... ;-)) działań super-Jacka, a licealiści zredukowani zostali do dwunogich baz wiedzy (wiemy, że Max słucha Maleńczuka i lubi piersiaste koleżanki, ale tylko w XXI wieku - w 1928 roku staje się robotem), Jacek bez większych konsekwencji rozstawia po kątach całą klasę polityczną i ekonomiczną II RP. I żeby tylko IIRP - rozstawia też ekonomistów USA, a szkołę austriacką przenosi do Polski. No cóż... lubię kiedy książka nie jest tylko projekcją planu "jak to zrobić dobrze" autora, ale również krytyczną oceną zderzenia planu z rzeczywistością.
Autor zdecydował się również na zastosowanie ciekawostkowych wypełniaczy (w rodzaju rozbudowanej do nieprzytomności relacji z ucieczki Bażanowa do Persji), które zastępują solidne opisy postaci i ich interakcji - kotwiczą one całą narrację w epoce, ale tworzą dziwaczny dysonans, w którym o Stalinie i Bażanowie wiemy więcej, niż o głównych bohaterach powieści. Właściwie jedyną postacią której charakteryzacji w powieści dokonał autor, jest Stalin - reszta zadowala się jedynie krótkim opisem (o ile w ogóle), po czym "przeżywa przygody".
Mam też problem z opisami tego, co dzieje się wokół postaci - jeśli np. cała klikunastominutowa akcja ataku na pociąg opisana jest w kilku zdaniach prostych mieszczących się w jednym akapicie (nie jako wspomnienie, ale jako żywa akcja), to nie ułatwia to czytania.
Na szczęście sam analityczny problem zmiany historii jest na tyle ciekawy, że książce wiele można wybaczyć. Do tego dochodzą sprawne dialogi i sporo autentycznie zajmujących ciekawostek.
W sumie trudno jest mi orzec, co sądzić o książce. Sprawnością literacją i spójnością fabuły nie umywa się ona do rzemieślnictwa Drake'a, Webera, Turtledove'a, Strilinga czy naszych pisarzy którzy próbowali tu swoich sił - do Lewandowskiego, Przechrzty czy Wolskiego. Można oczywiście porównywać z Ciszewskim - wtedy jest lepiej, ale czysto pisarsko Ciszewski jest jednak lepszy (szczególnie w późnych częściach cyklu).
Mam nadzieję, że kolejne tomy (o ile powstaną) będą lepsze.
Ja mam inną nadzieję ;)
UsuńDlaczego? Zawsze to lepiej, kiedy autor się rozwija (jakościowo, a nie jedynie wolumenem wydanych "dzieł") niż kiedy się zwija. :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA teraz tak trochę z uśmieszkiem
OdpowiedzUsuńList autora (A) do recenzenta (R):
A: Jeżeli prześle mi Pan swoją recenzję mojej książki i okaże się ona dobra to prześlę pieniądze.
R: Jeżeli prześle mi Pan pieniądze i okażą się one dobre to niezwłocznie wyślę recenzję. :))
Sprawa już pewnie dawno minęła, ale trzymam kciuki, by takie "kwiatki" się więcej nie przytrafiały. Z zaciekawieniem czytam recenzje na tym blogu, zresztą jak wielu tutaj Sojuszników :) Pozdrawiam serdecznie. Powodzenia! :)
Witam w nowym miejscu i pozdrowionka wiosenne posyłam :)
UsuńA bo to tak jest jak człowiekowi się eksperymentów zachciewa.... Nacisnęłam na link do recenzji i skierowało mnie na stary blog, czego nie spostrzegłam. Jak to mówią "wpuść chłopa do biura to atrament wypije" :) Jeszcze raz życzę powodzenia w tym nowym przedsięwzięciu. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńA - tych linków do poprawy tyle, że jeszcze długo potrwa, zanim się wszystkie zaktualizują :)
Usuń