Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
poniedziałek, 10 lutego 2025
"Koniec historii" Luis Sepúlveda - O niemożności ucieczki przed własnym cieniem
Tytuł oryginału: El fin de la historia
Tłumaczenie: Joanna Branicka
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Liczba stron: 143
Format: .epub
W roku 1992 ukazała się książka Koniec historii i ostatni człowiek, pióra Francisa Fukuyamy, amerykańskiego politologa, filozofa politycznego i ekonomisty japońskiego pochodzenia, w której autor dowodzi, że wraz z upadkiem komunizmu i przyjęciem przez większość krajów systemu liberalnej demokracji, nastąpił koniec historii w rozumieniu Hegla, tj. doszło do przezwyciężenia dziejowych trudności i po niemałych perturbacjach, historia dotarła do telosu, czyli celu, tudzież punktu końcowego, jakim jest nastanie państwa doskonale racjonalnego i sprawiedliwego. Według Fukuyamy liberalna demokracja i wolny rynek nie są co prawda nieskazitelne, ale stanowią model najbliższy ideałowi, możliwy przy tym do wdrożenia. Tyle, że fala entuzjazmu towarzysząca zakończeniu zimnowojennego konfliktu była równie wielka, co oślepiająca, czego przykładem jest choćby wspomniana publikacja (od głoszonych koncepcji odciął się zresztą sam Fukuyama) – o tym, że współczesna historia nie skończyła się wraz z klęską imperium zła przekonuje nas choćby Luis Sepúlveda (1949 – 2020), chilijski pisarz, dziennikarz, reżyser i scenarzysta filmowy, aktywista polityczny i ekologiczny, autor powieści Koniec historii.
Głównym bohaterem utworu, a zarazem pierwszoosobowym narratorem części rozdziałów, jest Juan Belmonte, 64-letni były chilijski bojownik o bogatym życiorysie: (...) ekspartyzant z Boliwii, eksczłonek ochrony prezydenta Allende, ekspartyzant z Nikaragui, wykształcony na akademiach wojskowych byłego Związku Radzieckiego, nieistniejącej Niemieckiej Republiki Demokratycznej i Kuby, który najprawdopodobniej żyje oddalony od wszystkiego gdzieś w dupie świata (...) [1]. Belmonte, alter ego Sepúlvedy (ochroniarza socjalistycznego prezydenta Salvadora Allende, którego rząd zostaje obalony w 1973 przez juntę wojskową pod dowództwem generała Augusto Pinocheta; sam Sepúlveda przeżywa szturm na pałac prezydencki, trafia do aresztu, sąd skazuje go na 28 lat więzieniu, zaś po 3 latach, zamknięcie zostaje zamienione na wygnanie z kraju) usiłuje odciąć się od burzliwej przeszłości, mozolnie odbudowując związek z ukochaną, której psychika została mocno okaleczona w trakcie dyktatury Pinocheta, krwawo i bezwzględnie rozprawiającej się z wszelką opozycją. Belmonte nie jest jednak dane egzystować gdzieś w dupie świata – przeszłość upomina się o protagonistę pod postacią rosyjskich służb, wymuszających, za pomocą gróźb i szantażu, udział w akcji, której istota stopniowo odsłaniana jest dopiero w trakcie trwania misji.
Koniec historii to książka choć krótka, to jednak mocno przesycona treścią. Na planie najbardziej ogólnym, raczeni jesteśmy panoramicznym ujęciem Chile – portret kraju pod rządami Michelle Bachelet (prezydentura w latach 2006 – 2010) przeplata się z traumatycznymi obrazami z okresu dyktatury generała Pinocheta (1973 – 1990), mrocznego rozdziału w historii Chile, kiedy to życie traci kilka tysięcy osób (liczba ofiar, z racji pozbywania się ciał przez agentów tajnej policji odpowiedzialnej za sianie terroru, jest trudna do ustalenia, szacunki wahają się od 1200 do 3200 osób), około 80 000 internowano, a około 30 000 poddano torturom (wśród prześladowanych są zarówno kobiety, jak i dzieci). Belmonte, człowiek aktywnie walczący z juntą wojskową pod przywództwem Pinocheta, ma prawo czuć się rozczarowany, gdy przygląda się współczesnemu państwu, w pewnym stopniu zmuszonemu do zawierania zgniłych, moralnych kompromisów z byłymi katami i oprawcami – z uwagi na fakt, iż Pinochet pokojowo oddaje władzę oraz by zachować ciągłość funkcjonowania kluczowych państwowych instytucji, wielu ludzi aktywnie działających na rzecz pinochetowskiego reżimu, unika jakichkolwiek konsekwencji i płynnie przechodzi do nowego, demokratycznego ustroju. Na świecznik trafiają jedynie najgłośniejsze nazwiska rzeźników i sadystów, a i tak sprawiedliwość działa wobec nich w mocno losowy sposób – część zostaje osądzonych i trafia do więzienia, choć wegetują w warunkach nieporównywalnie lepszych i bardziej humanitarnych, niż sami zapewniali osadzonym; inni cieszą się wolnością, śmiejąc się w twarz rodzinom zmaltretowanych ofiar. Perypetie pinochetowskich gnębicieli i ich losy po upadku dyktatury dobitnie pokazują, jak złudnym hasłem jest tytułowy "koniec historii" – junta oddaje władzę, ale nie oznacza to, że rzeczywistość w Chile przyjmuje barwy białe, po wielu latach mrocznej czerni; proces historyczny nie jest dyskretny, a ciągły; zmiany odbywają się na drodze transformacji, zaś przeszłość rzutuje na teraźniejszość. Kończy się jedynie pewna część, ale historia trwa nadal i nieustannie dopisywane są nowe rozdziały, które odnoszą się, i które wynikają z poprzednich.
W bliższej, bardziej kameralnej perspektywie, utwór to opowieść o jednostce wciągniętej w tryby wielkiej Historii, które smarowane są ludzką krwią i krzywdą. Belmonte boleśnie przekonuje się, że walka za sprawę wiąże się z ogromnym poświęceniem. Na ołtarzu idei złożone zostaje życie prywatne, a nierzadko także szczęście czy zdrowie najbliższych; człowiek zaś staje się trybikiem mechanizmu, który lubi działać w oparciu o ślepy traf i przypadek – prądy historii porywają ludzi, za nic mając sobie ich wolę, plany czy zamierzenia. Biografia Belmonte to także uzmysłowienie, że trudno jest uciec przed przeszłością, przed konsekwencjami podejmowanych decyzji i dokonywanych wyborów: Szedłem na spotkanie, o które nie zabiegałem ani o nim nie marzyłem, a robiłem to dlatego, że nikt nie może umknąć przed własnym cieniem, który go prześladuje. Nieważny kierunek, cień tego, co robiliśmy i kim byliśmy, podąża za nami, uporczywy niczym przekleństwo [2]. Tym samym, przygody Belmonte to jeszcze jedno potwierdzenie fałszywości tezy o "końcu historii" – bohater stara się zerwać z tym, co minione, ale jest to niemożliwe. Demony przeszłości odzywają się pod postacią dawnych "znajomych" nakłaniających Belmonte do współpracy, ale ich skowyt słychać już znacznie wcześniej, w traumach i urazach, z którymi od lata zmaga się ukochana. Dodając do tego rozdziały retrospekcyjne, gdzie przywołane zostają różne, mniej lub bardziej odległe czasowo, wydarzenia, których echa pobrzmiewają w teraźniejszości i implikują geometrię sieci, w jaką wplątany zostaje Belmonte, widać, że Luis Sepúlveda rozumie historię jako naczynia połączone – akcja pociąga za sobą reakcję, również nie pozostającą bez odpowiedzi, itd., co rodzi cały łańcuch przyczyn i skutków, których kompleksowość jest trudna do wyobrażenia i ogarnięcia przez umysł jednego człowieka, co jednak nie oznacza, że układ nie istnieje, ba, będzie on trwać, dopóki istnieje człowiek, choć rzecz jasna będzie on nieustannie fluktuował, ewoluował, zmieniał się i przeobrażał.
W rezultacie Koniec historii to interesująca książka opowiadająca o trudnej walce z przeszłością, o zemście, o sprawiedliwości. Utwór ubrany jest w szaty powieści sensacyjnej, akcja osadzona jest na kilku kontynentach i w różnych epokach, ponadto autor, chilijski przeciwnik reżimu Pinocheta, garściami czerpie z własnej biografii – to połączenie pozwala na jakże ciekawe dla polskich czytelników i czytelniczek spojrzenie na współczesne Chile, którego mieszkańcy zmagają się z trudną i mroczną historią. Historią, która wciąż dzieli, która składa się z wielu, nadal niezagojonych i pulsujących nieznośnym bólem ran. Dzieło to dobre uzupełnienie pozycji nawiązujących do rządów Pinocheta pióra innych chilijskich pisarzy i pisarek, takich jak Ogród tuż obok José Donoso czy Strefa mroku oraz Space Invaders Nony Fernández.
---------------------------------
[1] Luis Sepúlveda, Koniec historii, przeł. Joanna Branicka, Wydawnictwo Noir sur Blanc, Kraków 2021, s. 23
[2] Tamże, s. 10
4 komentarze:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zachęcająca recenzja. Któregoś razu sięgnęłam po książkę tego autora, ale okazało się, że to bajka dla dzieci, zrezygnowałam więc z czytania. Chyba większość jego książek kierowana jest do dzieci, do dorosłych niewiele. Pod recenzją widzę etykietę: literatura argentyńska. Czy nie powinno być: literatura chilijska? :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Tak, widziałem, że autor ma w dorobku także książki dla dzieci, ale ich kompletnie nie znam. A zrezygnowałaś z lektury, bo spodziewałaś się powieści dla dorosłych, czy utwór nie przypadł Ci do gustu?
UsuńRacja, dzięki za czujność i wyłapanie. Już poprawione.
Bo spodziewałam się książki dla dorosłych. :) Albo przynajmniej dla młodzieży. Młodzieżowe lubię, dziecięcych nie. Ta książka miał w tytule psa. A wiedziałeś, że autor zmarł na skutek zarażenia koronawirusem? To stało się na samym początku pandemii.
UsuńTak, sprawdzałem niedawno jego biogram i doczytałem właśnie, że zabił go COVID, który był zabójczy dla osób starszych, mających z reguły gorszą odporność. Dobrze, że ta pandemia jest już za nami, miejmy nadzieję, że nic podobnego nie pojawi się w najbliższym czasie.
Usuń