Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 19 lutego 2025

"Błogie odwroty" Yanick Lahens - Blaski i cienie karaibskiej wyspy

Błogie odwroty

Yanick Lahens

Tytuł oryginału: Douces déroutes
Tłumaczenie: Jacek Giszczak
Wydawnictwo: Karakter
Liczba stron: 158
Seria: Literacka Karakteru
Format: .epub

 
Haiti to kraj nieustannie dotykany katastrofami naturalnymi – trzęsienia ziemi przeplatają się tu z huraganami, powodziami oraz długotrwałymi suszami. Żywiołowym klęskom, niemal od zarania, tj. od momentu proklamowania Republiki Haiti dnia 1 stycznia 1804 roku, towarzyszą polityczne niepokoje i tarcia, za sprawą których sytuacja polityczna jest równie dynamiczna, co niestabilna. Walki wewnętrzne (1806), konflikty rasowe między mulatami a czarnoskórymi, zbrojna interwencja USA i okupacja (1915 – 1934), władza dyktatorska klanu Duvalierów (1957 – 1986), rządy junty wojskowej (1991 – 1994) i wiele innych, pomniejszych sporów i niepokojów, sprawiają, że historia Haiti to pasmo nieszczęść i porażek. Ten tragizm rodzi pokusę, by pisząc o Haiti epatować niedolą tamtejszych mieszkańców, tyle, że rola dobrej literatury jest zupełnie inna – wartościowa proza uczy empatii, pokazując jak wyglądają realia odmienne od naszych, przybliżając złożone i różnorakie odsłony danej rzeczywistości, nie koncentrując się wyłącznie na tym, co szokujące i wywołujące gwałtowne emocje, ale pochylając się także nad pozornie szarą codziennością. Tak właśnie prezentuje się powieść Błogie odwroty autorstwa Yanick Lahens (1953), haitańskiej pisarki, wykładowczyni, felietonistki oraz działaczki społecznej.
 
Akcja osadzonego w Port-au-Prince utworu rozpoczyna się kilka miesięcy po zabójstwie Raymonda Berthiera, sędziego nie godzącego się na moralne kompromisy, przeciwdziałającego bezprawiu i korupcji, które toczą haitańskie realia (Dzisiaj przestępstwem stało się nazywanie pewnych spraw po imieniu, nie fakt, że te sprawy istnieją [1]). Za uparte podejście przychodzi mu zapłacić najwyższą cenę – porwanie, tortury i śmierć to droga krzyżowa niemal każdego sprawiedliwego, który stara walczyć się ze zgniłym, opartym na przysługach, znajomościach i korupcji systemem. Z zamordowaniem Raymonda Berthiera usiłują radzić sobie najbliżsi – żona, szwagier oraz córka, każde na swój sposób, oswaja powstałą pustkę. Ta konfrontacja z bolesną, jeszcze nie zagojoną raną, staje się dla Yanick Lahens pretekstem do ukazania panoramy współczesnego Haiti, którego mieszkańcy zmagają się na co dzień z szerokim wachlarzem problemów i trosk.
 
Postać  Raymonda Berthiera, człowieka istniejącego już tylko we wspomnieniach, wykorzystana zostaje jako rdzeń, wokół którego zogniskowano perypetie bliżej bądź dalej związanych z nim ludzi. Oprócz wspomnianych już krewnych, mamy całkiem pokaźne grono miejscowych Haitańczyków oraz parę zagranicznych gości, którzy akurat przebywają w  Port-au-Prince. W różnym stopniu śmierć sędziego wpływa na każdą ze wspomnianych person – autorka bacznie przygląda się przyjmowanym postawom, które są reakcją na przemoc i bezprawie, na krzywdę wyrządzoną bliźniemu, ale i na szereg innych bodźców, jakże intensywnych na tej karaibskiej wyspie. Dzieło Yanick Lahens można więc uznać za galerię portretów ludzi zmagających się z traumą, którą starają się przezwyciężyć czy to przez działanie w sprawie wyjaśnienia okoliczności zbrodni czy poprzez hiperaktywność na innych polach egzystencji; ale i takich, którzy zostają przez tragedię zupełnie ogłuszeni i oszołomieni, a w rezultacie pozbawieni woli dalszego żywota.
 
W szerszym ujęciu, prezentowany wielogłos przekłada się na polifoniczny obraz Haiti, który pozwala spojrzeć na ten kraj z miejscowej perspektywy – można powiedzieć, że Lahens, podobnie jak jeden z protagonistów: Stara się przeniknąć, zgłębić to, co ukryte, zatajone, pokrętne. Błahostki i dylematy życia codziennego, postawy mężczyzn i kobiet, których spotyka, ich drobne nawyki, ich wielkości, ich wady, ich wewnętrzne sprzeczności, także ich prostotę [2]. Autorka pisze zarówno o planach, ambicjach, projektach i sukcesach swoich bohaterów, jak i trudnych, bo burzliwych i nieprzewidywalnych okolicznościach, w jakim przychodzi im bytować (Wszystko tu jest, w tych czterech ścianach jest wszystko. Wyrachowanie, poczucie braku, złość, rodzące się pożądanie, krew, łzy i piękno [3]. Wzniosłym ideałom i woli istnienia towarzyszy więc gorzki pejzaż patologii i chaosu, które decydują o współczesnym obliczu Haiti – Lahens podkreśla mariaż lobbystów, wpływowych ludzi interesu, gangsterów i polityków, współtworzących opresyjne środowisko, uniemożliwiające rozwój i demokratyzację kraju, którego obywatele są skazani na przemoc, prawo pięści, ubóstwo, nędzę i kroplówkę zagranicznej pomocy humanitarnej (Trudno z większym spokojem zakomunikować, że pola prosa atakuje grzyb, że w największym szpitalu publicznym brakuje lekarstw, waty i jednorazowych rękawic, że kilka osób zginęło, wypłacając parę banknotów z banku albo że sędzia Raymond Berthier został zamordowany, bo chciał za dużo wiedzieć. Tutaj żyć znaczy przyzwyczajać się do upadków [4]).
 
Uzupełnieniem lokalnego punktu widzenia jest optyka z zewnątrz, za sprawą francuskiego dziennikarza, który przybywa na wyspę z myślą o napisaniu artykułu dla lewicowego dziennika. Jego początkowe podejście (ewoluujące w miarę trwania pobytu) dobrze wyraża mniemanie, jakie wielu ludzi, szczególnie z krajów wysoko rozwiniętych ma o Haiti – państwo jawi się jako na wpół upadłe, niebezpieczne, atrakcyjne jedynie, gdy postrzega się je jako źródło ekstremalnych przeżyć związanych z turystyką slumsową bądź jako dostarczyciela materiału na szokujący reportaż: Okno mojego pokoju wychodzi na slumsy otaczające to burżuazyjne przedmieście Pétion-Ville. Kolia tortury, której pomalowane na żywe kolory ściany mają nas skłonić do tego, byśmy zapomnieli, że jest jak maczeta nad głową, jak opona noszona na szyi. Uczyniono z tego egzotyczny klejnot. Rewolucja zapewne nie każe na siebie długo czekać. Może wybuchnie podczas mojego pobytu? Dla dziennikarza to byłaby gratka. Jednak ma sobie trochę za złe, że posunął się tak daleko w swoich przypuszczeniach [5]. Co oczywista, Haitańczycy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że są traktowani jako ciekawostka, a i ich ojczyzna jest niczym ognisko nieszczęścia o fascynującym i hipnotyzującym blasku samozniszczenia, tyle, że ich niezgoda na takie nastawienie niewiele się zdaje – z ich głosem, który zlewa się z głosem Globalnego Południa (w Błogich odwrotach przytoczony zostaje fragment powieści Coconut pochodzącej z RPA Kopano Matlwy) niewielu się liczy, bowiem: Wszystko, co ma związek z nami, pokonanymi, jest bez znaczenia, nie jest ludzkie. Nasi bogowie nie są dobrymi bogami, nasze rozumienie świata jest złe, nasze wierzenia są nieuprawnione. Chcę przejść na dobrą stronę historii. Kiedy wyjadę, będę oglądał wyspę w telewizji. Będę się wypowiadał dyskretnie na temat sytuacji. Wszelka przesada może sprawić, że okazja przejdzie ci koło nosa, braciszku. Będę tajemniczy, dowcipny. Będę żonglował słowami. I poślubię białą. Tak, białą kobietę i w końcu moje potomstwo straci cechy negra [6].
 
Książkę czyta się podwójnie przyjemnie, bo ciekawej tematyce towarzyszy intrygujący styl. Haitanka stawia na minimalizm ze szczyptą literackiej awangardy w postaci eksperymentowania z formą narracji (swobodne przejścia z narracji trzecioosobowej w pierwszoosobową, co pozwala zintensyfikować wybrane sceny) – lakoniczne, pozbawione ozdobników, ale przesycone informacją i emocjami, zdania pozwalają wznieść solidny fundament pod fabułę, która rozwija się niespiesznie, co daje czas, by bacznie przyjrzeć się tłu, na jakim jest rozpostarta.

W rezultacie, mimo iż Błogie odwroty to powieść skromna objętościowo, to jednak niezwykle ciekawa i treściwa. Książka uzmysławia jak często nasze postępowanie, wybory, decyzję, akcje limitowane i determinowane są przez uwarunkowania bytowe, społeczne i ekonomiczne, jak trudno jest przebić szklany sufit realiów, w jakie rzuca nas kapryśna fortuna. To także okazja, by choć trochę poznać Haiti od strony innej, niż ta, jaką pokazują zagraniczne media, nierzadko tworzące reportaże pod z góry przyjętą tezę. Dzieło Yanick Lahens dobrze uzupełnia się z innymi pozycjami dostępnymi na polskim rynku czytelniczym, czy to napisanymi przez Haitańczyków i Haitanki, czy też traktującymi o tym kraju pióra obcokrajowców, takimi jak Smak młodych dziewcząt oraz Kraj bez kapelusza Danyego Laferrière, Niedziela, 4 stycznia Lyonela Trouillot, Przybądź, ciemności Mayry Montero czy Królestwo z tego świata Alejo Carpenteria.
 
---------------------------------
[1] Yanick Lahens, Błogie odwroty, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2018, s. 6
[2] Tamże, s. 95 – 96
[3] Tamże, s. 97
[4] Tamże, s. 9
[5] Tamże, s. 67
[6] Tamże, s. 106

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie piszesz o tej książce. Czuję się zaintrygowana, tym bardziej, że nigdy nie czytałam tak egzotycznych, bądź co bądź, powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Seria Literacka Karakteru oferuje ciekawe tytuły z najróżniejszych zakątków świata, z naszej perspektywy mocno egzotycznych. Jeśli chodzi o literaturę haitańską, to znam ją słabo, ale spośród tych książek, które miałem okazję przeczytać, niemal wszystkie okazały się w jakiś sposób intrygujące czy wartościowe.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)