Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 22 stycznia 2025

"Space Invaders" Nona Fernández - Na niektóre rzeczy nie można być za młodym

Space Invaders

Nona Fernández

Tytuł oryginału: Space Invaders
Tłumaczenie: Agata Ostrowska
Wydawnictwo: ArtRage
Liczba stron: 64
Seria: Mały Format
Format: .epub

 
Lata płynęły powoli. Czas ciągnął się i dłużył, z niekończącymi się wieczorami przed telewizorem – Cine en su casa, Sábado gigante, Zagubieni w kosmosie, Strefa mroku – i przed atari, na którym całą bandą graliśmy w Space Invaders. Zielone fosforyzujące pociski z dział Ziemian śmigały po ekranie, póki nie trafiły jakiegoś kosmity. Marsjanie desantowali się całym oddziałem, tworząc idealny kwadrat, odpowiadali ogniem, machali mackami jak ośmiornice czy kałamarnice, ale zawsze w końcu wybuchali, jak lewa dłoń taty González. Dziesięć punktów za każdego Marsjanina z pierwszego rzędu, dwadzieścia za tych z drugiego, czterdzieści za dalszych. A kiedy ginął ostatni i ekran stawał się pusty, z nieba lądowała kolejna armia obcych gotowych do boju. Oddawali w walce jedno życie, potem kolejne i kolejne, w niekończącym się cyklu rzezi. Pociski latały wte i wewte niczym w jednej z tych bohaterskich potyczek, które czciliśmy w szkole akademiami i wciąganiem flagi na maszt. To były czasy pocisków i czasy rzezi [1]. Czasy, kiedy wobywatele, jeśli tylko mieli czelność wyrazić niezadowolenie czy chęć zbuntowania się, traktowani byli niczym kosmici – obcy, których można masowo zgładzać, torturować, prześladować, bowiem nie sposób nawiązać z nimi nici porozumienia, co wyklucza dostrzeżenie w nich ludzkich istot. O takich właśnie strasznych czasach pisze Nona Fernández (ur. 1971), chilijska pisarka, dramaturg i scenarzystka, autorka noweli Space Invaders.
 
Akcja tego krótkiego utworu osadzona jest w Chile w latach 80-tych XX wieku, kiedy to krajem rządzi junta wojskowa, na czele której stoi generał Augusto Pinochet (1915 – 2006). Dyktator dochodzi do władzy w 1973 roku w wyniku wojskowego puczu, odsuwając (uśmiercając) socjalistycznego prezydenta Salvadora Allende (1908 – 1973) i zawieszając konstytucję. Okres, kiedy za sterami Chile stoi Pinochet to mroczny epizod w historii kraju – wszelka opozycja jest nękana i eliminowana; powszechny jest terror i zastraszanie ludności. Według różnych szacunków (jako, że w 1990 roku Pinochet pokojowo oddaje władzę zwycięzcy wyborów prezydenckich z 1989 roku, jego reżim nie zostaje w pełni rozliczony) życie traci od 1200 do 3200 osób, około 80 000 jest internowanych, a około 30 000 poddano torturom (wśród ofiar są zarówno kobiety, jak i dzieci). Jednym z trybików machiny opresji jest Guillermo González Betancourt, funkcjonariusz Dirección de Comunicaciones de Carabineros (DICOMCAR), organizacji wywiadowczej, podlegającej samemu Pinochetowi – jej celem jest infiltrowanie środowisk opozycyjnych i zapobieganie wszelkim przewrotom. W praktyce Firma (tak nazywana jest siedziba DICOMCAR) to katownia, w której przetrzymywani i torturowani są osobnicy podejrzani czy uznani za niebezpiecznych dla trwałości reżimu. Guillermo González Betancourt nie wygląda jednak na zawodowego oprawcę – ów karabinier to postawny, milczący mężczyzna, który wyróżnia się drewnianą ręką. Proteza to pozostałość po niebezpiecznym incydencie, wypadku z granatem – brakująca kończyna to główna rzecz, za sprawą której rówieśnicy zapamiętują ojca Estrelli González. To właśnie postać dziewczynki i wspomnienia z nią związane, snute przez koleżanki i kolegów z klasy, stanowią sedno Space Invaders.
 
Dzieło Nony Fernández uznać można za roślinę wyrosłą na glebie Strefy mroku, eksperymentalnej książki z pogranicza reportażu i autobiografii, opowiadającej o Chile pod rządami Augusto Pinocheta. Niemała ilość Space Invaders zapożyczona została właśnie ze Strefy mroku – autorka wykorzystuje te same partie poświęcone Estrelli González oraz jej ojcu, które zostają nieznacznie rozbudowane i wzbogacone. Za ich sprawą kreślony jest Bildungsroman (powieść o formowaniu) w miniaturze – autorka opisuje przed nami dzieci, które stopniowo przedzierzgają się w ludzi dorosłych. Dojrzewanie jest o tyle specyficzne, że odbywa się on w realiach poważnie ograniczonych praw demokratycznych oraz powszechnego terroru. Porwania, prześladowania i zastraszanie obywateli przed tajne służby to smutna codzienność, choć w wielu domach jest ona tematem tabu, stąd dostrzeżenie całej palety zdarzeń, która rozgrywa się wokół młodych ludzi jest procesem przywodzącym na myśl osiąganie progu perkolacji (perkolacja bada skutki zmiennego zasięgu oddziaływań w układach topologicznie nieuporządkowanych, gdzie wraz ze wzrostem powiązań, gęstości, wypełnienia lub koncentracji pojawiają się nagle oddziaływania długozasięgowe; w dużym uproszczeniu próg perkolacji to np. minimalne stężenie sadzy przewodzącej w mieszance polimerowej, przy którym w próbce tworzy się ścieżka elektryczna i zaczyna przewodzić ona prąd – początkowo, zwiększenie stężenia sadzy daje jedynie minimalny wzrost przewodności, ale po przekroczeniu określonej wartości, progu perkolacje właśnie, wzrost osiąga poziom skokowy): Nikt nie pamięta, kiedy dokładnie to się zaczęło, ale wszyscy pamiętamy, że nagle pojawiły się trumny, pogrzeby i wieńce, i nie mogliśmy już od tego uciec, bo wszystko zmieniło się w coś na podobieństwo złego snu. A może zawsze tak było, tylko po prostu nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy [2]. To dostrzeganie tego, co wcześniej pozostawało poza orbitą uwagi, wiąże się z ryzykiem, niebezpieczeństwem – jeśli człowiek swoich refleksji na temat ujrzanych wynaturzeń i patologii nie zachowuje się dla siebie, to naraża się na gniew systemu, który każdego, absolutnie każdego kontestatora postrzega w kategoriach realnego zagrożenia. A w przypadku groźby niestabilności, młodzi ludzie uzmysławiają sobie: Że nie, na niektóre rzeczy nie możemy być za mali (…) [3]. Nawet 12-latek może być posądzony o bycie partyjniakiem, działaczem, wywrotowcem, którego należy unieszkodliwić. Dorastanie w takich warunkach to także postępująca świadomość tego, co dzieje się ze znikającymi rodzicami – nieobecność staje się mniej tajemnicza, ale jeszcze bardziej zatrważająca: Przez parę dni szukaliśmy rodziców Zúñigi, ale nigdzie nie mogliśmy ich znaleźć. Z komisariatu przeniesiono ich nie wiadomo dokąd i ślad po obojgu zaginął. Pewnego wieczoru porwanego mamę Riquelmego, kiedy wychodziła z pracy. Wypuścili ją dwanaście godzin później. Wycięli jej żyletką krzyże na sutkach [4].
 
Space Invaders to proza zwięzła, lakoniczna, a przy tym naturalistyczna i brutalna. Nona Fernández atakuje nasze czytelnicze zmysły, obrzucając naszą wyobraźnię długą listą krzywd, na jakie skazywani są mieszkańcy Chile. Autorka nie kryguje się, niczego nie wygładza, nie stosuje żadnych eufemizmów, z bolesną szczerością przybliżając przerażające realia egzystowania w Chile za czasów junty wojskowej, która determinuje byt wszystkich mieszkańców, także tych najmłodszych, którzy nierzadko samotnie muszą mierzyć się z odkryciem bolesnej prawdy na temat mroków człowieczej natury.
 
P.S. Odrobinę szkoda, że Space Invaders jest mocno zbieżna ze Strefą mroku. Czytanie obu książek w krótkim odstępie czasu to rzecz, którą odradzam, bowiem można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z jednym dziełem.
 


[1] Nona Fernández, Strefa mroku, przeł. Agata Ostrowska, Wydawnictwo ArtRage, Warszawa 2022, s. 143
[2] Nona Fernández, Space Invaders, przeł. Agata Ostrowska, Wydawnictwo ArtRage, Warszawa 2024, s. 44
[3] Tamże, s. 35
[4] Tamże, s. 46

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)