Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 3 stycznia 2025
"Apokalipsa ludzi pracy" Valter Hugo Mãe - O poniżanych i wykluczanych
Tytuł oryginału: O apocalipse dos trabalhadores
Tłumaczenie: Michał Lipszyc
Wydawnictwo: Ossolineum
Seria: Z Kraju i ze Świata
Liczba stron: 196
Format: .epub
Apokalipsa to szczególny rodzaj proroctwa traktujący o wydarzeniach, jakie rozegrają się w dniach ostatecznych, tj. w czasach trudnych, gdy: Ludzie będą samolubni, rozkochani w pieniądzu, chełpliwi, wyniośli, bluźnierczy, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, nieczuli, nieprzejednani, skorzy do oszczerstw, niepohamowani, okrutni, gardzący tym, co dobre, zdradzieccy, bezmyślni, nadęci, kochający przyjemności bardziej niż Boga, stwarzający pozory pobożności, lecz będący zaprzeczeniem jej mocy [1]. Przyglądając się historii ludzkości oraz ślimaczemu tempu ewolucji człowieczej natury, która niemal od zawsze niewolna jest od skaz i słabostek, i której wciąż bardzo daleko do moralnego ideału, przyjąć można, że nieustannie wegetujemy w dniach ostatecznych. Dla jednych te realia są bardziej łaskawe i łatwiej jest im pchać wózek swojego żywota do upragnionego celu. Jak jednak sprawy mają się z tymi, dla których fortuna jest kapryśna i oporna? Jak żyje się na społecznych nizinach? O ludziach, których codzienność naznaczona jest materialnymi bolączkami ciekawie pisze Valter Hugo Lemos (ur. 1971), ukrywający się pod pseudonimem valter hugo mãe, portugalski pisarz, muzyk i plastyk, autor powieści Apokalipsa ludzi pracy.
Akcja powieści osadzona jest w Bragançy, portugalskim miasteczku, w środowisku, które śmiało można określić mianem prekariatu. Bohaterki, Maria da Graça i Quitéria, to sprzątaczki oraz okazjonalne płaczki na pogrzebach, które pracują w domach bogatych ludzi. Niska pozycja zajmowana na społecznej drabinie powoduje, iż obie kobiety muszą zmagać się nie tylko z niskimi dochodami, nie pozwalającymi na efektywne zarządzanie domowym budżetem, ale i z przemocowymi zachowaniami pracodawców, dla których dysproporcja w zarobkach jest równoznaczna z przyzwoleniem na pogardliwe traktowanie. W chwili rozpoczęcia dzieła u obu pań możemy zaobserwować sygnały nadciągającego przesilenia – granice wytrzymałością zostaną wkrótce przekroczone, lecz co się za nimi znajdzie?
Apokalipsa ludzi pracy to pochylenie się nad losem ludzi, którzy nierzadko pozostają niewidzialni dla reszty społeczeństwa. Niewykwalifikowani robotnicy, pracownicy sezonowi i dorywczy, pomoc domowa czy słabo znający języki obce migranci imający się jakiegokolwiek zajęcia pozwalającego utrzymać się blisko finansowej powierzchni to środowisko, w trzewia którego zaprasza nas Valter Hugo Mãe. Autor odsłania przed nami kulisy codzienności osób, dla których niemal każdy dzień naznaczony jest walką o ekonomiczne przetrwanie ((...) stać mnie tylko na śmierć, życie jest dla mnie za drogie [2]; (...) michałkow zarabiał prawie czterysta pięćdziesiąt euro, mógł sobie pozwolić na luksus wypraw do kina, na kupowanie nowych ubrań w trochę modniejszych sklepach, a co jakiś czas zjeść w niedzielę obiad na mieście [3]), ale i trudną batalią o własną godność – kiepska płaca, braki w wykształceniu czy nieznajomość języka urzędowego to znamiona, które dla wielu są usprawiedliwieniem dla krzywd, wykluczenia, niesprawiedliwego traktowania, poniżania czy wykorzystywania. Znamiona, które stają się źródłem rozpaczy i poczucia beznadziei, dobrze wyrażonych w słowach Marii da Graça, kwitującej swój żywot: (...) życie, które nie mogło zrobić wrażenia na bogu ani zapewnić jej miejsca w pamięci potomnych. była niczym. dosłownie niczym, nie była nawet durnym kamieniem, na którym augusto mógłby opierać nogi [4]. Symbolem tego braku szacunku jest willa, którą Maria da Graça i Quitéria pucują przez kilka dni od góry do dołu, by należycie przygotować ją na przybycie prezydenta republiki oraz lokalnych biznesmenów. Ale jeszcze zanim znamienity gość pojawi się w progach budynku, kobiety uzmysławiają sobie, że ich rola ogranicza się wyłącznie do sprzątania – najmniejszy kontakt z przedstawicielem władzy, który, o ironio, jest przecież reprezentantem państwa wybranym przez obywateli, jawi się jako wysoce niepożądany, co znakomicie podkreśla oderwanie współczesnych elit politycznych czy intelektualnych od reszty społeczeństwa, a w szczególności od jego niższych warstw: willa, oglądana z coraz większego dystansu, nieodmiennie przypominała ognisko płonące pośród pogrążonej w ciemności bragançy, żywy organizm, który je do siebie przyciągał. spoglądały za siebie, czasem nawet przystawały, ociągając się z odejściem i ponownym zagłębieniem się w blokowisko, gdzie mieszkały. doskonale zdawały sobie sprawę, że taka willa to nie jest ich miejsce, i nie zamierzały wisieć ludziom na głowach (...) [5].
To wykluczenie, ignorowanie, nieliczenie się ze zdaniem słabszych wyrażają również sny Marii da Graça, w których kobieta bezskutecznie usiłuje przekroczyć wrota niebios. Święty Piotr, mimo zapewnień, iż (...) wszyscy zmarli są równi (...) [6], wyraźnie gorzej traktuje bohaterkę, drocząc się z nią, podpuszczając ją i wyzłośliwiając się na niej, insynuując w dodatku, że wcale nie jest ofiarą, bowiem nie potrafi przeciwstawić się swemu oprawcy. To lekceważenie przemieszane z ważniactwem Świętego Piotra działającego w imieniu samego Boga – wywołujące ogromny gniew Marii (maria da graça chciała wymierzyć tysiąc kopniaków w boże dupsko. wejść do raju i tysiąckrotnie skopać bogu dupę, choćby nie wiadomo jak wielką, aż stanie się czerwona i opuchnięta, i będzie go bolała, ilekroć zechce usiąść. w ten sposób nauczy się wyznaczać lżejsze pokuty dla osób, które nie prosiły się na świat, lecz nie dano im żadnego wyboru [7]) – wyraża stosunek ludzi bogatych, wpływowych, posiadających władzę względem tych niezamożnych. Poczucie wszechwładzy jest na tyle silne, że katalizuje wrażenie bezkarności i mocno podsyca przeświadczenie o elitarności.
Wydaje się, że tym, czego oczekuje się od ludzi pokroju Marii da Graça jest postawa, jaką przyjmuje jeden z ukraińskich migrantów, Andrij, przybywający do Portugalii z zamiarem zarobienia pieniędzy, które mógłby wysyłać do pozostałych w ojczyźnie rodziców. Uwzględniając samotność, wyobcowanie, nieludzkie warunki, w jakich przychodzi mu funkcjonować oraz pragnąc stłumić tęsknotę za przymusowo porzuconym domem, Andrij dąży do tego, by jak najbardziej upodobnić się do maszyny: przyjmował męską pozę, milczał jak kamień i sam próbował skamienieć całkowicie, aby wygłuszyć w sobie wszelkie uczucia. gdyby tylko mógł, wyzbyłby się wszelkiej wrażliwości. pragnął uwierzyć, że jego jedyną rolą w tym życiu jest bycie doskonałą maszyną do pracowania, z wyznaczonym jednym, ściśle określonym zadaniem, z marginesem błędu przewidzianym i zredukowanym do minimum. a dzięki temu z jak największą skutecznością realizować obrany cel (...) [8]. Tym samym spełnia on sen niejednego kapitalisty czy ekonomicznego neoliberała o tym, by robotnicy (czy ogólnie pracownicy), byli maksymalnie utylitarni – człowiek winien być jedynie trybikiem w wielkiej maszynerii, elementem działającym na maksymalnych obrotach, błyskawicznie się spłacającym i przynoszącym krociowe zyski, a przy tym częścią, którą w przypadku awarii czy zepsucia, można bezproblemowo wyrzucić i łatwo zastąpić kolejną, o niemal identycznych własnościach. Minimum emocji, minimum życia osobistego, maksimum dehumanizacji.
Apokalipsa ludzi pracy z technicznego punktu widzenia jest doświadczeniem o tyle wyjątkowym, że Valter Hugo Mãe śmiało eksperymentuje z formą, unikając stosowania wielkich liter. Jak dowiadujemy się z interesującego posłowia Weroniki Murek (autorka głośnego zbioru Uprawa roślin południowych metodą Miczurina), przyjęta maniera to głęboko przemyślana decyzja: Mãe opowiadał, że postanowił zaufać małym literom, bo chciał, żeby jego narracja skutecznie naśladowała naturalny tok ludzkich myśli i ludzkiej mowy (...) [9]; lecz przyznać trzeba, że zastosowana konwencja utrudnia czytelniczy żywot, wymagając od odbiorcy więcej uwagi i skupienia, niż w przypadku klasycznej prozy. Pokłady koncentracji powinny być naprawdę spore, bowiem, jakby tego było mało, Valter Hugo Mãe nie wyodrębnia też partii dialogowych czy myśli poszczególnych postaci, co momentami daje wrażenie obcowania z ciągłą i zlewającą się bryłą tekstu. Przyznaję, że nie do końca jestem przekonany, czy proza Portugalczyka straciłaby aż tak wiele, gdyby zastosować tradycyjny skład i formatowanie, ale to w zasadzie jedyny mankament, do którego można się przyczepić.
Apokalipsa ludzi pracy jest bardzo dobrą książką, która odważnie krytykuje społeczeństwo pełne nierówności i pogardy dla słabszych, biedniejszych, innych. Valter Hugo Mãe sygnalizuje, że w takich okolicznościach niezwykle trudno jest wyrwać się z kręgu beznadziei, jeśli urodziło się po niewłaściwej stronie – brakuje systemowych narzędzi, by szansę uczciwego startu w życiu dać wszystkim i niewiele się w tej materii zmienia, bowiem asymetryczność, wyrażająca się poprzez klasowość, elitaryzm czy awangardowość zdają się być immanentną cechą człowieczeństwa. Jeszcze jedną przywarą, o której wspomina Portugalczyk jest tendencja do narzucania innym arbitralnie ustanawianych norm, oczekiwań czy wzorców zachowań, co nierzadko wiąże się z ograniczeniami i restrykcjami. W tym jednak kontekście powieść Valtera Hugo Mãe, w niemałych fragmentach przesiąknięta niemocą i frustracją, jest dość optymistyczna, jako, że autor kreśli przed nami sylwetki osób, które uświadamiając sobie własną krzywdę, zaczynają się buntować i walczyć o należną godność oraz namiastkę sprawiedliwości.
[1] Drugi list do Tymoteusza. Zapowiedź wielkiego odstępstwa w: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2013, s. 1574
[2] Valter Hugo Mãe, Apokalipsa ludzi pracy, przeł. Michał Lipszyc, Wydawnictwo Ossolineum, Kraków 2022, s. 19
[3] Tamże, s. 82
[4] Tamże, s. 182
[5] Tamże, s. 128
[6] Tamże, s. 10
[7] Tamże, s. 124
[8] Tamże, s. 48
[9] Weronika Murek, Posłowie w: Apokalipsa ludzi pracy, Wydawnictwo Ossolineum, Kraków 2022, s. 189
2 komentarze:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miałam tę książkę w rękach i lekko przeraził mnie potok słów, bo tak wyglądały wszystkie strony.;) Czekam na lepszy moment, kiedy będę mogła się skupić - nie wątpię, że to dobra rzecz. A serię b. lubię, także ze względów estetycznych.;)
OdpowiedzUsuńPotok to też bardzo trafne określenie i faktycznie trzeba się skupić porządnie, by przez niego przebrnąć ;) Bez możliwości spokojnego czytania, szkoda się w ogóle brać za lekturę, bo się człowiek tylko zmęczy i sfrustruje.
UsuńHa, ja z tej serii przeczytałem 3 pozycje, ale jak na razie, wszystkie w formie elektronicznej. Będę musiał przyjrzeć się jej na żywo, w księgarni lub bibliotece ;)