Ogród tuż obok
José Donoso
Tytuł oryginału: El jardín de al lado
Tłumaczenie: Teresa Garbacik
Wydawnictwo: Oficyna Literacka
Liczba stron: 205
Format: papier
Książka to wypadkowa wielu skomplikowanych procesów, których dokładne odtworzenie nastręczyłoby pewnie problemów samemu twórcy literackiego płodu. Owa wielość aspektów, które składają się na książkowe dzieło, sprawia, że napisanie utworu dobrego jest nie lada wyzwaniem. Do powstania literatury, która zniesienie najtrudniejszą próbę, tj. próbę czasu, potrzeba pogodzenia ze sobą zarówno formy jak i treści. Jedno bez drugiego co prawda może istnieć, ale raczej epizodycznie: jako ciekawostka, eksperyment (gdy króluje forma) lub jako sucha opowieść o niewykorzystanym potencjalne (kiedy godna wspomnienia jest jedynie treść). O tym, że odkrycie magicznej proporcji pozwalającej pisać rzeczy zaiste wielkie, jest zadaniem bardzo trudnym, a dla niektórych wręcz karkołomnym, boleśnie przekonuje się bohater powieści Ogród tuż obok, autorstwa chilijskiego pisarza José Donoso (1924 – 1996).
Protagonista, będący zarazem pierwszoosobowym narratorem, to Julio Méndez, ponad 50-letni profesor literatury angielskiej i były wykładowca, który w chwili obalenia prezydenta Salvadora Allende i dojścia do władzy Augusto Pinocheta w 1973 roku, zostaje wydalony z uniwersytetu, co zmusza go do opuszczenia ojczyzny wraz z żoną i synem. Mężczyzna osiada w Sitges, miasteczku położonym na Morzem Śródziemnym, niedaleko Barcelony. W momencie rozpoczęcia fabuły, mija 7 rok pobytu za granicą, przy czym owe lata pobytu na obczyźnie nie są latami tłustymi w sukcesy czy rodzinne szczęście. Julio nie najlepiej układa się z żoną Glorią – oboje są zmęczeni i sfrustrowani ciągłymi niedoborami gotówki. Zszargane nerwy kojone są alkoholem i valium – wybuchowa mieszanka co prawda pozwala zasnąć, ale w dalszej perspektywie jedynie pogłębia psychiczne rozchwianie. Jeszcze gorsze stosunki panują między Julio a synem Patrickiem – tyranizowany (według własnego mniemania) przez ojca nastolatek buntuje się i ucieka do Marrakeszu, gdzie usiłuje rozpocząć nowe życie. Mimo tych wszystkich przeciwności, z jakimi boryka się Julio, ani myśli o powrocie do Chile, choć ma ku temu ważkie powody, jako, że jego matka znajduje się na łożu śmierci – mimo nalegań starszego brata Sebastiana, postanawia on pozostać w Sitges i zawalczyć z wszechogarniającym go poczuciem klęski. Sposobem na uwierzenie w siebie i odbudowanie własnej wartości jest przeredagowanie swojej powieści traktującej o okolicznościach przewrotu dokonanego przez juntę wojskową pod przywództwem Augusto Pinocheta – Julio jest pewny, że jego własne doświadczenia, sześć dni spędzonych w więzieniu za ukrywanie kuzyna uznanego przez nową władzę za osobnika wywrotowego i niebezpiecznego, są gwarantem niechybnego sukcesu, jaki odniesie jego książka: Owe dni stanowiły mój paszport do sukcesu, utożsamienie, które miało mi umożliwić wyjście z cienia [1]. Co prawda pierwsze podejście kończy się niepowodzeniem, lecz Julio wierzy, że odpowiedni nakład pracy, pozwoli mu przyćmić gwiazdy boomu literackiego na powieści iberoamerykańskie z lat 60-tych i 70-tych XX wieku, takie jak Mario Vargas Llosa, Carlos Fuentes, Gabriel García Márquez czy Ernesto Sábato: Po moim ostatnim spotkaniu z Nurią Monclús postanowiliśmy z Glorią poszukać jakiegoś spokojnego i taniego miejsca, gdzie w ciągu jednego roku, nie więcej, będę mógł przerobić powieść, a jej wymowa i bezpośredniość zaćmią w sposób absolutny całą resztę współczesnej prozy latynoskiej, która popadła w powtarzalność, estetyzację i pretensjonalność [2]. I oto pojawia się sposobność, by zamiar przekuć w czyn – Julio otrzymuje propozycję od Pancha Salvatierry, bliskiego przyjaciela, rodaka, uznanego malarza, by najbliższe lato spędzić w jego luksusowym apartamencie w Madrycie; Pancho opuszcza lokum na 3 miesiące i pragnąc pomóc Julio, zaprasza go do siebie pod pretekstem prośby, by ten miał oko na jego mieszkanie.
Ogród tuż obok to portret latynoskiego migranta, który z przyczyn politycznych zmuszony jest opuścić swój kraj. José Donoso opisuje bolączki i kłopoty, z jakimi muszą mierzyć się ludzie, którzy nierzadko z dnia na dzień, bez żadnych uprzednich planów, w pośpiechu kończą dotychczasowy żywot i rozpoczynają nowy rozdział w zupełnie obcych realiach. Autor sygnalizuje, że niejednokrotnie takie wyrzucenie z kolein rutyny skutkuje poczuciem zagubienia, niedopasowania i wyobcowania, szczególnie, gdy w nowym środowisku nie udaje się zbudować pozycji, jaką zajmowało się w poprzednim – niepowodzenia na gruncie zawodowym, wykonywanie pracy poniżej intelektualnych możliwości czy ekonomiczna wegetacja są zazwyczaj źródłem frustracji i rozczarowania ((…) jesteśmy niechlujni i zgorzkniali (…) [3]). Nie mniej problematyczne bywa utrzymanie więzi ze swoimi pociechami – oderwanie dzieci od kontekstu społeczno-kulturowego, w jakim dorastali rodzice, może prowadzić do zawężenia płaszczyzny komunikacji. A brak efektywnego porozumiewania się to żyzna gleba dla konfliktów i utarczek (Nasze dzieci dorastały z problemem własnej tożsamości, z problemami rozwiedzionych rodziców, rozbitych rodzin, przewentylowanych ideologii, w klimacie powszechnego rozczarowania, rozproszenia, klęski, mimo energicznych wysiłków, jakie jedynie na krótko poruszyły tych, którzy posiadali środki mogące nam pomóc [4]; (…) chcę wskoczyć w jego obdarty strój, w jego „niechlujstwo à la Rimbaud”, i poczuć się „dobrze we własnej skórze”, jak to przetłumaczył z francuskiego, tu na tym świecie, który dla niego jest spójny i logiczny, wszelako dla mnie to jeden chaos, gdyż uświadamiam sobie, że logiczny jest dla mnie jedynie świat klęski, a ten chłopak nie doznał klęski, jako że wymknął się porażkom rodziców, nie przyjmując ich zaproszenia do podzielenia z nimi świata politycznej przegranej (…) [5]). Przy całym złorzeczeniu na migrację warto przy tym odnotować znamienny fakt – ludzie bardzo często idealizują rzeczywistość, z której zostają bezceremonialnie wyrwani, zapominając o jej mroczniejszych odcieniach, skutecznie przysłanianych przez tęsknotę i melancholię. Przeszłość staje się romantycznym ogrodem, w którym, przy pobieżnym spojrzeniu, nie widać żadnych chwastów.
Należy też zaznaczyć, że ukazanie bytu na obczyźnie nie ogranicza się do przybliżenia sylwetki Julio i jego rodziny. José Donoso zadbał o szeroki przekrój, kreśląc bogatą galerię postaci, spośród których, część, podobnie jak główny bohater, to rozbitkowie, z mniejszym bądź większym mozołem odbudowujący to, co zmiotły sztormy historii; lecz w tym gronie nie brak też ludzi, którym powodzi się dobrze lub bardzo dobrze. Jednym z takich osobników, któremu udaje się bez trudu odnaleźć w nowej sytuacji jest wspomniany już Pancho Salvatierra – osobowość w połączeniu z talentem i ciężką pracą pozwalają cieszyć się tym, co przynosi kolejny dzień. Niewiele gorzej radzi sobie inny malarz, Adriazola, specjalizujący się w tymczasowych muralach oraz obrazach sztalugowych, ceramice, litografiach i akwafortach fabrykowanych na miejscu przy wsparciu rzeszy uczniów – co prawda można zarzucić mu koniunkturalizm, polegający na wykorzystywaniu rewolucyjnych haseł do zarabiania pieniędzy (Julio widzi (…) oportunizm prześwitujący poprzez jego rewolucyjną retorykę (…) [6]), ale nie można odmówić mu sukcesów i czegoś, co zdaje się być poczuciem spełnienia.
Ogród tuż obok pozostaje frapującą lekturą, jeśli rozpatrywać go przez pryzmat autotematyzmu. Julio Méndez niejednokrotnie bardzo krytycznie wypowiada się o prozie latynoskiej. Oskarża ją o pretensjonalność, miałkość, mierność, zaś jej powodzenie przypisuje pomyślnym wiatrom historii – świat spogląda na Amerykę Łacińską, bowiem do władzy dochodzą kolejne junty wojskowe, prześladujące lewicowych czy socjalistycznych działaczy i artystów, a jednym z przejawów solidarności i sprzeciwu wobec takiego stanu rzeczy, jest zainteresowanie literaturą szykanowanych i wypędzanych. W tych twierdzeniach można dopatrzyć się ogromnych dawek autoironii, jeśli uwzględni się fakt, że to właśnie José Donoso uważany jest za współtwórcę boomu na literaturę iberoamerykańską – jego Plugawy ptak nocy uchodzi za czołowe osiągnięcie realizmu magicznego. Można też przyjąć inną optykę i potraktować poważnie zarzuty stawiane przez Julia. Wówczas można by przyjąć, że autor pyta, o to jak trwałe są głoszone przez literaturę hasła i idee (czy nie przebrzmiewają one wraz z odejściem danego pokolenia?) oraz o rolę literatury czy ogólnie sztuki (czy ogranicza się ona do rozrywki tudzież dostarczania wrażeń artystycznych, czy też wymaga się, by odnosiła się ona do ważkich wydarzeń, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób je komentując?).
Na książkę, dzięki wartościowemu posłowiu autorki przekładu Teresy Garbacik, można spojrzeć też jako na powieść z kluczem. Tłumaczka ujawnia, że postacie Julio Méndeza oraz Glorii wykreowano w oparciu o wyimki z biografii José Donoso oraz jego małżonki, zaś odpowiednikiem wszechwładnej i bezlitosnej dla miernych pisarzy Nurii Monclús, jest Carmen Balcells (1930 – 2015), legendarna agentka literacka, reprezentująca takie tuzy jak Pablo Neruda, Gabriel García Márquez, Mario Vargas Llosa, Julio Cortázar, Juan Carlos Onetti, Juan Goytisolo, Eduardo Mendoza czy Isabel Allende.
W rezultacie Ogród tuż obok to bardzo ciekawy utwór, który w interesujący sposób przedstawia blaski i cienie życia na emigracji. To także interesujący portret psychologiczny człowieka, który znajduje się na życiowym rozdrożu – rozsypujące się małżeństwo, konflikt z synem, rozrastające się przeświadczenie o twórczej impotencji katalizują zachowania skrajne, które zaskakują nie tylko nas, ale i samego bohatera, co przypomina, jak nieprzewidywalną istotą jest człowiek. Wreszcie Ogród tuż obok to ogrom intrygujących rozważań poświęconych literaturze, jej trwałości, ale i ulotności. Bardzo dobra proza, nie tylko dla miłośniczek i miłośników iberoamerykańskich płodów.
[1] José Donoso, Ogród tuż obok, przeł. Teresa Garbacik, Oficyna Literacka, Kraków 1991, s. 25
[2] Tamże, s. 36
[3] Tamże, s. 128
[4] Tamże, s. 26
[5] Tamże, s. 98
[6] Tamże, s. 37
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)