Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 19 marca 2020

I tak wygrasz Jeffrey'a Archera, czyli wyraźny spadek formy



I tak wygrasz

Jeffrey Archer

tytuł oryg. Heads You Win
tłumaczenie:
Maciej Szymański i Danuta Sękalska
wydawnictwo: Rebis 
data wydania: 2018-11-27
liczba stron: 512
ISBN: 9788380624184



Jest pewna niezbyt liczna grupa pisarzy obojga płci, których uważam za ulubionych. Wśród tego grona są nawet tacy, których polecam w ciemno, gdyż nigdy jeszcze mnie nie zawiedli; zawsze trzymają poziom. Do tej ostatniej, elitarnej grupy zaliczałem dotąd Jeffreya Archera, barona Archer Weston-super-Mare, współczesnego brytyjskiego pisarza i polityka. Kiedy więc moja piękniejsza połowa wypożyczyła nieznaną mi jeszcze powieść, która wyszła spod jego pióra, zatytułowaną I tak nie wygrasz, podebrałem jej tę książkę zanim jeszcze zaczęła czytać.



Jeffrey Archer sięga po dość różnorodną tematykę i nie trzyma się jednego gatunku, jednak największą chyba sławę przyniosły mu powieści obyczajowe z wątkiem sensacyjnym i ekonomicznym pokazujące dążenie głównych bohaterów do sukcesu, najczęściej finansowego i politycznego, w warunkach konkurencji i współzawodnictwa. I tak wygrasz należy właśnie do tej grupy.

Rzecz cała na poważnie zaczyna się w 1968 roku, gdy Aleksandr Karpienko, nasz protagonista, po śmierci ojca, zgładzonego przez KGB, ucieka wraz z matką na Zachód. W ZSRR pozostaje jego dawny kolega, a teraz wróg, Władmir. Na samym początku ucieczki Aleksandr musi zdecydować, czy uciekać do USA, czy do Wielkiej Brytanii. Pytanie, który wybór byłby lepszy, czy nie lepiej było wybrać odwrotnie, powraca przez całą powieść.

Jak się potoczą losy uciekinierów, a jak Władimira, tego oczywiście nie zdradzę. Ujawnię tylko, że Archer użył nietypowej konstrukcji do stworzenia tej powieści i choć założenie było oryginalne, to nie wyszło chyba tak, jak powinno. Finał w stylu political fiction też nie przypadł mi do gustu. Choć na początku powieść czyta się bardzo dobrze, to z czasem zaczęła na mnie wywierać wrażenie, że była pisana niejako na siłę, wręcz wymęczona, i pozostała niedopracowana, urwana ni w pięć, ni w dziewięć. Miałem wręcz takie odczucie, jakby tę książkę napisał ktoś inny. Ani śladu tej płynności akcji i fabuły, tej klarowności i lotności języka, gry uczuć i motywów, tego wszystkiego, co składało się zawsze na wspaniałą prozę Archera. Z książek tego autora, które czytałem, Heads You Win jest zdecydowanie najsłabszą i niestety nie mogę jej, miło całej sympatii dla pisarza, polecić jako wartej przeczytania. Absolutnie zaś nie polecam jako pierwszej dla kogoś, kto chce poznać dorobek literacki tego niezwykłego Anglika, który jak chyba mało kto z niejednego chleba piec jadł i swe doświadczenia oraz obserwacje jak dotąd zawsze umiał po mistrzowsku wykorzystać w swej twórczości. Tym razem się nie powiodło, niestety...


Wasz Andrew




  • nie podobała mi się 
  • była w porządku
  • podobała mi się
  • naprawdę mi się podobała
  • była niesamowita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)