Spowiedź Calek Perechodnik
lektor: Maciej Więckowski
Storybox 2018
ISBN: 9788365864819
Kiedy sięgałem po Spowiedź Calka Perechodnika* nie do końca wiedziałem, czego oczekiwać. Doczytałem więc, iż autor był polskim Żydem, inżynierem agronomem po studiach w Tuluzie, zamieszkałym przed wojną wraz z rodziną w Otwocku. Żył w latach 1916-1944, a w czasie okupacji przeszedł drogę od policjanta Żydowskiej Służby Porządkowej w getcie w Otwocku do uczestnika powstania warszawskiego. Spowiedź to pierwsza z dwóch części jego pamiętników z czasów II Wojny Światowej, druga zaginęła w czasie wojny. Po jej zakończeniu w Polsce już wcześniej dwukrotnie wydawano dzieło Perechodnika, ale okoliczności tych przedsięwzięć i ich rezultat są w moim odczuciu nie mniej haniebne, niż działania Polaków, którzy w czasie wojny Żydów ograbiali, wydawali Niemcom bądź wręcz zabijali. Audiobook, którego zamierzałem wysłuchać, jest wersją czytaną pierwszego polskiego wydania zgodnego z wersją oryginalną poprawioną jedynie pod względem stylistycznym stosownie do wymagań obecnej polszczyzny i opatrzoną bardzo interesującym posłowiem oraz niezliczonymi przypisami i komentarzami.
Dedykowana sadyzmowi niemieckiemu, podłości polskiej i tchórzostwu żydowskiemu.
Już ta dedykacja na samym początku lektury wstrząsa czytelnikiem i wybija go z podstaw światopoglądowych. Od tej chwili już wiemy, że nie będzie łatwo, lekko ani miło. Spowiedź nie jest bowiem zwykłym pamiętnikiem, jest spowiedzią właśnie, tyle że nie kierowaną do Boga, bo do niego Perechodnik ma więcej żalu, niż do niejednego człowieka, a do nieżyjącej już, zgładzonej przez Niemców żony autora. Jest rodzajem opowieści, który poważam najbardziej – w pełni subiektywnym, nie oglądającym się na odbiorcę wyznaniem, świadectwem tego, co się widziało, przeżyło i czego się było świadkiem. Świadectwem do bólu szczerym, nie szczędzącym nikogo i niczego, nawet, a może przede wszystkim, samego siebie.
Spowiedź nie daje czytelnikowi żadnej rozrywki, a jednak słuchałem jej uważniej i wciągnęła mnie bardziej, niż najlepsza nawet powieść czy film. Obcowanie z tego typu literaturą to też przyjemność, może nawet największa, tyle że w innym niż zwykle rozumieniu. Przenosiłem się w czasy i miejsca znane Calkowi, między tamtych ludzi, ale nie tylko w kwestii miejsc, osób i zdarzeń, lecz co znacznie rzadsze, motywów, przemyśleń, uczuć i emocji. Przy tej opowieści wszystkie powieści psychologiczne, nawet te o holocauście, wypadają blado.
Nie trzeba znać teraźniejszości ani historii polski i żydostwa polskiego, by zauważyć, jaki problem mają Polacy nie tylko z oceną faktycznego stosunku swych rodaków do Żydów przed wojną, czy oceną poziomu swego antysemityzmu w chwili obecnej, ale nawet ze zwykłą rozmową czy pisaniem o Żydach. Wiele mówiące jest nawet pierwsze zdanie obszernej notki o Perechodniku w polskiej wersji wiki. Zamiast napisać, iż był polskim Żydem, pisze się, że był to polski inżynier agronom pochodzenia żydowskiego. Pochodzenia polskiego może być na przykład Amerykanin, albo Żyd, co oznacza, że urodził się w Polsce, urodził się jako osoba narodowości polskiej lub posiadająca obywatelstwo polskie, a teraz jest Amerykaninem (lub przykładowo Żydem), gdyż zmienił jeden z tych atrybutów. Calek jednak nigdy nie zmienił żadnej z etykietek, które mu po urodzeniu nadano. Urodził się i umarł jako Żyd obywatelstwa polskiego. Ale widać nawet dziś, w XXI wieku, nie potrafi większości Polaków przejść przez usta (przez pismo) coś takiego jak polski Żyd.
Modne jest też nasze powoływanie się na to, że wśród uhonorowanych odznaczeniem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata** najwięcej jest Polaków. Polecam przemyślenie poniższej statystyki i samodzielne wyciągnięcie wniosków:
- Polska: 6992 odznaczeń – 35 mln obywateli – 3,5 mln Żydów
- Holandia: 5778 odznaczeń – 10 mln obywateli – 0,14 mln Żydów
To jednak tylko dygresja, wróćmy do samej Spowiedzi.
Uwielbiam książki i śmiało mogę powiedzieć, że wiele czytałem o wszelkich wojnach, ludobójstwach i innych masakrach. Historia to jedna z dziedzin, które bardziej mnie interesują. I twierdzę, że gdybym miał wskazać jedną, jedyną książkę dotyczącą nie tylko holokaustu, ale wojny w ogóle, która zrobiła na mnie największe wrażenie, to przed Calkiem pewnie bym nie zdołał dokonać przekonującego mnie samego wyboru, zaś po lekturze Spowiedzi, wybór jest tylko jeden.
Choć Perechodnik nie stroni od opisów aktów przemocy, barbarzyństwa i podłości, których był świadkiem, to nie epatuje nimi czytelnika. Choć w ogólności piętnuje niemiecki sadyzm, polską podłość i żydowskie tchórzostwo, to w głębszych rozważaniach, refleksjach i autorefleksjach, sięga nie tylko do psychologicznych i socjologicznych głębi, które wręcz zaskakują biorąc pod uwagę ówczesny sposób patrzenia na takie sprawy, ale i śmiało operuje przypadkami indywidualnymi wskazując, że były jednostki, które okazały się w chwili próby postaciami wręcz kryształowymi, świetlanymi na tle ogółu ich rodaków. Nie boi się też dochodzić, zwłaszcza w rozważaniach o Żydach i Polakach, do pokazywania wszelkich stopni pośrednich między dobrem i złem, na zasadzie niezliczonej ilości schodów prowadzących do piekła, i czyni to nie tylko przeciwstawiając sobie różnych ludzi, nie tylko przeciwstawiając sobie tego samego człowieka w różnych momentach jego drogi życiowej, ale nawet przeciwstawiając sobie różne aspekty tego samego człowieka w jednej, konkretnej chwili. Rzecz absolutnie niespodziewana u umysłu jednak o wykształceniu zdecydowanie bliższym ścisłemu niż humanistycznemu, w dodatku w okresie, gdy perspektywa postrzegania zjawisk psycho i socjologicznych była diametralnie różna niż obecnie. Równocześnie jednak, pomimo, a może właśnie przez to, dochodzi do wniosku, że wszyscy byli winni. Oczywiście w różnym stopniu i w różny sposób, ale właśnie winni.
Dzisiaj, pomijając wszystkie inne płaszczyzny, Spowiedź jest nadal dziełem poruszającym nie tylko serca, ale i umysły. Zarówno te zafascynowane historią i polityką, jak i te zainteresowane moralnością, filozofią, psychologią i socjologią.
Jak wspomniałem, Perechodnik zachowuje idealną równowagę miedzy generalizowaniem a indywidualizowaniem. Wyłącza jednak z tego Niemców. Czytelnik musi mu to wybaczyć uwzględniając położenie, w którym się autor znajdował pisząc dzieło swego życia a przede wszystkim fakt, że nawet dziś większość ludzi wzbrania się przyjąć do świadomości badania naukowe stwierdzające, iż zdecydowana większość z nas mogłaby w sprzyjających okolicznościach zostać zaangażowanymi, szczerymi SS-manami , i że najbardziej przerażające jest to, iż w każdym kraju i w każdym narodzie może się przytrafić to, co się przytrafiło Niemcom. Wystarczy zresztą popatrzeć na Rosję, Chiny, Kambodżę, Jugosławię...
Calek Perechodnik chyba nie wierzył w to, że przeżyje, choć dopuszczał taką możliwość i pewnie miał taką nadzieję. Pisał niejako do szuflady, czy raczej do trumny, z nadzieją, że jednak rękopis wojnę przetrwa. W połowie miał rację, a w połowie jego nadzieje zawiodły. Dziś jego dzieło, po stylizacji uwspółcześniającej język, zadziwia doskonałością – bo słucha się tego, mimo porażającej tematyki, wspaniale. Pełne uczucia, pełne miłości fragmenty (poświęcone żonie i córce), w niezwykle wyważony sposób splatają się z opisami okupacyjnej rzeczywistości, z eksterminacją Żydów, z obrazami dnia codziennego czy wspomnieniami sprzed wojny, z oskarżeniami, z podziękowaniami i z samooskarżeniami. Wydaje się niepojęte, że człowiek w każdej chwili spodziewający się śmierci może się zdobyć na tak głębokie i szerokie przemyślenia, na tak różnorodne i potężne uczucia oraz emocje. Zarazem zdystansowany i w pełni zaangażowany...
Wewnętrznej uczciwości autora najbardziej chyba dowodzi podkreślenie przez niego sytuacji, w której przedwojenni znani polscy antysemici znalazłszy się pod okupacją zaczynają pomagać Żydom i to pomagać ofiarnie, bezinteresownie, z zaangażowaniem, z narażeniem własnego życia.
Krytyka postępowania większości Polaków nie ogranicza się tylko i wyłącznie do pokazania całej gamy większych i mniejszych podłości popełnianych przez nich wobec Żydów. Calek świetnie odmalowuje mechanizmy, które sprawiły, że Żydzi sami pomagali Niemcom zlikwidować naród żydowski. Udowadnia, że ani getta, ani ich likwidacja, ani masowe egzekucje Żydów, ani obozy koncentracyjne, nie mogłyby tak gładko i sprawnie funkcjonować, gdyby nie pomoc samych Żydów. Samo, być może wbrew woli autora, bo Perechodnik nigdzie nie wspomina o tym nawet między wierszami, nasuwa się jednak dzisiejszemu czytelnikowi pytanie, czy to samo nie odnosi się i do Polaków.
Wspomniałem już, że po wygładzeniu stylu, rzecz całą czyta się niczym dzieło nie inżyniera agronoma, ale profesjonalnego literata, mistrza w oddaniu klimatu miejsc i ducha czasu. Nie sposób więc nie wspomnieć i o lektorze - Macieju Więckowskim, który sprawił, że wersja audio jest dla słuchacza prawdziwą ucztą.
Niektórzy sięgają po Spowiedź wielokrotnie. Nie dziwię się. To lektura ponadczasowa, nie tylko w sensie zbiorowym, historycznym i moralnym, ale również, między innymi, indywidualnym; filozoficznym, dotyczącym priorytetów w życiu i samego życia, jego celu, sensu i nieprzewidywalności. Wymarzona lektura choćby w obliczu koronawirusa właśnie. Wbrew pozorom nie tyle dołuje, co pozwala ustawić wszystko na właściwym miejscu i spojrzeć na wszystko z odpowiedniej perspektywy.
Parafrazując i syntetyzując wszelkie i powszechnie znane, i tylko moje sentencje powiem, że jeśli mielibyście polecić komuś tylko jedną jedyną książkę, wówczas Spowiedź Calka Perechodnika jest idealna. Niby najbardziej należy się bać kogoś, kto przeczytał tylko jedną książkę, ale jeśli by była to ta książka, obawiać się nie trzeba.
Absolutnie i zdecydowanie polecam
Wasz Andrew
- nie podobała mi się
- była w porządku
- podobała mi się
- naprawdę mi się podobała
- była niesamowita
* właściwie Calel Perechodnik
** wg stanu na styczeń 2019
Niezłe dzieło wpadło Ci w ręce. Z chęcią się za nim rozejrzę, bo bardzo cenię sobie tego typu literaturę, tj. wspomnienia związane z wojennymi czy obozowymi przeżyciami. Przyznaję, że nie słyszałem wcześniej o tej książce - szkoda, że takich pozycji nie promuje się tak mocno, jak na to zasługują.
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że nieco odstają od lansowanego obrazu wojny i nas samych, a co jeszcze gorsze, zmuszają do samodzielnego myślenia.
Usuń"Dedykacja" faktycznie mocna. Nie czytałam, ale zawsze ta książka była na mojej liście.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, że mnie też zadziwia określenie "polski XY pochodzenia żydowskiego".
Powiem szczerze, że dedykacja sugeruje jednostronny, zdecydowany obraz rzeczywistości, a w rzeczywistości dostajemy od Calka coś o wiele głębszego, różnicującego, wartościującego i relatywizującego. Z wyłączeniem Niemców oczywiście.
UsuńNa pewno prędzej czy później dotrę do tej książki. Widzę, że Ośrodek Karta wydał jej oryginalną wersję, jak piszą.
UsuńMoże to ta sama wersja, co w wersji audio by Storytel. Mam nadzieję, że też będzie z posłowiem i przypisami, zarówna Calka, jak i redakcyjnymi. Naprawdę mocna literatura!
UsuńCzuję się bardzo mocno zachęcony. Zaiste wartościowa to książka, która pogłębia obraz i do krytycznego spojrzenia na przekonanie własne zmusza.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ma ona wiele do przekazania i zmusza do bardzo osobistych przemyśleń. Jedna z nielicznych książek, które polecam każdemu.
Usuń