Anna Cieplak
Ma być czysto
Człowiek to zwierzę stadne i fakt ów niesie za sobą wiele implikacji, których oddziaływania każdy z nas, na różny sposób i z różną intensywnością, doświadcza na własnej skórze. Jedną z nich jest to, że niemal całe nasze życie spędzamy bytując i funkcjonując w grupie, co wiąże się z tym, że nasza osoba podlega nieustannym osądom. Zachowanie, wygląd, poglądy, towarzystwo, w jakim się obracamy, i wszystkie inne elementy budujące naszą osobowość są odpowiednio kategoryzowane i oceniane, co ma niebagatelny wpływ na zajmowaną przez nas pozycję społeczną. A o tym jak istotne może być to, jaki szczebel społecznej drabiny zajmujemy, najboleśniej przekonują się Ci, którzy znajdują się na niej najniżej, co bardzo udanie zobrazowała Anna Cieplak w swojej debiutanckiej powieści Ma być czysto.
Na fabułę książki składają się sceny z egzystencji dwóch piętnastolatek z Dąbrowy Górniczej, Oliwki i Julki. Dziewczyny chodzą do jednej klasy i przyjaźnią się, chociaż pochodzą z zupełnie odmiennych środowisk. Julka to córka przedstawicieli klasy średniej, zaś Oliwka wywodzi się z rodziny, która znajduje się niebezpiecznie blisko społecznego marginesu. Znajomość nastolatek zadzierzga się w sposób naturalny, jako, że bohaterki dobrze się rozumieją, tyle, że bezwzględny świat ludzi dorosłych bardzo szybko i brutalnie uzmysławia im, że ich przyjaźń to rodzaj mezaliansu – czegoś mierżącego i niestosownego, bo zakłócającego ustalony porządek rzeczy.
Oliwia i Julia różnią się już na pierwszy rzut oka. Julka mieszka w domu jednorodzinnym, niemal wszędzie jest podwożona samochodem przez ojca lub macochę, posiada masę firmowej odzieży, a co najważniejsze może liczyć na troskę i zainteresowanie rodziców. Na przeciwnym biegunie jest Oliwia, która musi zajmować się przyrodnim rodzeństwem, z racji tego, że mama i babcia niemal bez przerwy wyjeżdżają do Niemiec jako opiekunki osób starszych, zaś ojczym pracuje na zmiany i regularnie ciągnie nadgodziny w pobliskiej hucie. Z tego względu Oliwia sama dba o siebie, co skutkuje tym, że ciągle wisi nad nią widmo kuratora rodzinnego mogącego wysłać ją do ośrodka dla trudnej młodzieży. Utwór Anny Cieplak nie koncentruje się jednak na tym, co dzieli obie nastolatki, ale na tym, co je łączy. Tym czynnikiem wiążącym jest wspólna płaszczyzna doświadczeń, która okazuje się zaskakująco szeroka – dziewczyny mierzą się z tymi samymi, jakże licznymi dla okresu dojrzewania, problemami, do których zaliczają się kiepska samoocena, kłopoty z akceptacją samego siebie, ustawiczne porównywanie się z innymi, walka o aprobatę grupy rówieśniczej, lęk przed ośmieszeniem się, pierwsze kontakty seksualne, niekiedy naznaczone przemocą czy brak należytego wsparcia ze strony rodziców, z którymi coraz trudniej jest się dogadać.
Bardzo ciekawie odmalowano również przeszkody piętrzące się przed przyjaźnią Julki oraz Oliwii, którymi w największej mierze są przyjęte konwenanse i stereotypy. Anna Cieplak na przykładzie obu dziewcząt pokazuje z jaką łatwością piętnuje się, stygmatyzuje i wyklucza osoby, po których z racji samego pochodzenia spodziewamy się czynów niewłaściwych. Stąd jednakowe działania mogą być oceniane zarówno jako incydentalne wyskoki składane na karb buzujących hormonów lub jako przejaw postępującej demoralizacji i zepsucia, w zależności od tego, kto będzie ich autorem. Ta relatywność jest też świetnie podkreślona na poziomie językowym – obie dziewczyny mają tzw. zrekonstruowaną rodzinę (czyli jedno z rodziców zdecydowało się na założenie nowej), tyle, że bez formalnego zatwierdzenia w postaci ślubu, przy czym u Julki mamy do czynienia ze związkiem partnerskim, zaś u Oliwii z konkubinatem. Język – podstawowy środek komunikacji – tutaj zostaje zastosowany jako narzędzie pozwalające rozróżnić status materialny obu protagonistek, co tylko wzmacnia istniejące podziały.
Ma być czysto to powieść o tyle wartościowa, że autorka nie zadowala się pobieżnym portretem swoich bohaterek i ich najbliższego otoczenia. Anna Cieplak drobiazgowo zdziera lakier pozorów, ukazując jak wiele zaskakujących rzeczy się pod nim kryje. Klasa średnia, mimo błyszczącej fasady, też zmaga się z niemałymi problemami finansowymi (kredyty i alimenty to poważne obciążenie dla niejednego domowego budżetu), zaś Rychu, nieformalny ojczym Oliwki, któremu niemal z automatu przypina się łatkę reprezentanta patologii, wcale nie jest alkoholikiem wykorzystującym seksualnie swoją pasierbicę, tak jak niejeden czytelnik mógłby tego oczekiwać. Książka roi się od tego typu szczegółów i drobiazgów, które zebrane w całość, pozwalają dostrzec nasze tendencję do błyskawicznego wydawania ocen i osądów na temat innych, bazując na domysłach i myślowych kliszach. Ma być czysto bardzo umiejętnie prezentuje, że takie postrzeganie innych jest nie tylko niesprawiedliwe, ale i krzywdzące oraz opresyjne.
Kolejnym elementem utworu, na który warto zwrócić uwagę jest precyzyjne nakreślenie funkcjonowania wszelakiej maści instytucji, które z założenia mają pomagać słabszym, ale które nierzadko są niewydolne, zaś ich działalność przynosi efekty odwrotne od założonych. Znakomitym podsumowaniem tej skomplikowanej kwestii są słowa Oliwii, która zastanawia się nad przebiegiem własnej rozprawy i postawą sędziny: Czemu nie zapytała, czy zajmuje się młodszymi dziećmi, sprząta, robi zakupy, płaci rachunki, planuje poprawić oceny i normalnie chodzić do szkoły? [1]. Cieplak sygnalizuje, że system opiekuńczo-wychowawczy w zbyt dużym stopniu nastawiony jest na karanie, zaś zapobieganie i zniechęcanie przed wykroczeniami odbywa się przede wszystkim za pomocą gróźb. Brakuje dialogu, wysłuchania tego, co ma do powiedzenia druga strona czy chwalenia i nagradzania pozytywnych zachowań. Jednocześnie pisarka przedstawia jak trudną rolę do wypełnienia mają pracownicy socjalni, zmagający się na co dzień z nieufnością ze strony osób, którym usiłują pomóc.
Ostatnią składową, o której czuję się zobowiązany wspomnieć jest język, jakim operuje Cieplak. Autorka raczy nas młodzieżowym slangiem, w który wplatane są teksty popularnych pośród młodego pokolenia piosenek, a wszystko zostaje podlane frapującymi, momentami zabawnymi neologizmami oraz porównaniami. Całość brzmi bardzo przekonująco, chociaż muszę zdradzić, że nie wystarczyły mi przypisy, w jakie zaopatrzona jest książka – znaczenie niektórych słów musiałem sprawdzać w Internecie.
Ambrose
[1] Anna Cieplak, Ma być czysto, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016, s. 125
Bardzo podobała mi się ta książka. Akcja osadzona z dala od stolicy, problemy też oglądane z perspektywy miasta średniej (?) wielkości. Plus te dzieci pozostawione niemalże całkowicie same sobie. Myślę, że za kilkadziesiąt lat powieść będzie cennym obrazkiem z obyczajowości poprzedniej dekady.
OdpowiedzUsuńO tak, "Ma być czysto" to b. dobra powieść - przeczytałem ją dopiero teraz, ale miałem na nią chrapkę od momentu udziału w spotkaniu z Cieplak oraz Żanną Słoniowską, które odbyło się w ramach Festiwalu Conrada. Rozmowa pisarek była o tyle fascynująca, że moderatorka, Katarzyna Trzeciak, miała ogromne problemy, że dogadać się z Żanną Słoniowską - w pewnym momencie to właśnie Cieplak musiała tonować nastroje i szło jej to b. sprawnie, co odebrałem jako wyraz empatii oraz otwartości, a te cechy znamionują przecież dobrego obserwatora :)
UsuńRzeczywiście, jej książki świadczą o empatii - to widać w przyglądaniu się pozornie bezbarwnym bohaterom. W jej opisie nie ma udawania, że zna ich świat.
UsuńZapewne sięgnę po tę powieść, choć obawiam się, że młodzieżowy slang nie będzie dla mnie do końca zrozumiały. Do niedawna myślałam, że Julka to po prostu ładne imię, a w zeszłym roku dowiedziałam się, że julka to także lekceważące określenie dziewczyny. Ten młodzieżowy slang zmienia się bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńHa, ja musiałem podpierać się Internetem, ale nie był to jakiś wielki problem :) A jeśli chodzi o slang, czy ogólnie język, to po młodzieży najlepiej widać jak żywe i dynamiczne jest to tworzywo, które nieustannie ewoluuje.
UsuńPotwierdza się moje podejrzenie, że aby autor został doceniony, musi napisać ponurą książkę poruszając w niej mnóstwo trudnych problemów.
OdpowiedzUsuńNo ale to chyba domena dobrej literatury nie będącej literaturą stricte rozrywkową. Tzn., żeby dać głos tym słabszym i pomijanym na co dzień i zasygnalizować realne problemy, z jakimi muszą się oni zmagać ;)
UsuńCiekawa lektura, jak mi się wydaje, choć w moim odczuciu bez szans na trafienie do szerszego odbiorcy. Dla mnie najbardziej chyba wartościowym wątkiem jest krytyka zbyt szybkiego oceniania ludzi, nadawania etykietek, myślenia stereotypami, a właściwie braku myślenia, bo do tego się właśnie sprowadza korzystanie z podobnych skrótów w interpretacji rzeczywistości. Super tekst i dzięki za przybliżenie tej pozycji.
OdpowiedzUsuńZ tym szerszym odbiorem to niestety pewnie okaże się, że masz rację, chociaż szkoda, bo proza Cieplak jest bardzo wartościowa, a przy tym uniwersalna - wg mnie to książka dobra zarówno dla dorosłych jak i młodzieży. No i świetnie pokazuje jak bardzo nieprzyjemne mogą być skutki zbyt szybkiego wydawania osądów i skazywania innych za winy, których dopiero się po nich spodziewamy.
Usuń