Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
poniedziałek, 3 lutego 2020
Ernesto Sábato "O bohaterach i grobach" - Speleologia duszy
Tytuł oryginału: Sobre héroes y tumbas
Tłumaczenie: Helena Czajka
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 476
Aleksandra, jedna z bohaterek
powieści O bohaterach i grobach
autorstwa argentyńskiego giganta pióra Ernesto Sábato, obdarza beznadziejnie
zakochanego w niej Marcina następującą radą: Świat kryje w sobie tak wiele tajemnic. Jedynie człowiek powierzchowny
tego nie widzi. Porozmawiaj z tym człowiekiem tam, na rogu, niech tylko będzie
wobec ciebie szczery, a zobaczysz, że i on jest zagadką [1].
Cóż jednak, kiedy okaże się, że owa tajemnica, która zostanie nam ukazana jest
zbyt trudna do podźwignięcia? Cóż czynić, gdy człowiek nawykły jest to
schematów i utartych ścieżek, wykazując ogromne przywiązanie do zdrowego
rozsądku i logicznego myślenia, przywiązanie tak wielkie, że wszelkie fakty
niewygodne i nie mieszczące się w wyznaczonych granicach, zostają skrzętnie
przemilczane, zignorowane czy wręcz desperacko zanegowane? Jaka jest cena
zaglądnięcia pod podszewkę cudzej maski i bacznego przyglądania się temu, co na
co dzień pozostaje skryte w zakamarkach podświadomości? I czy wiedza ta może
przyjąć ciężar tak wielki, że umysł, który będzie starał się ją utrzymać pęknie
niczym zapałka ściśnięta nawykłymi do destrukcji rękami?
O bohaterach i grobach, podobnie jak pozostałe utwory dostępne dla
polskiego czytelnika w ojczystym języku, tj. Tunel oraz Abaddón – Anioł
Zagłady to zapis obsesji dręczących argentyńskiego pisarza. Ich przedmiotem
pozostaje człowiek oraz wszystko, co ma związek z ludzką naturą, która jest tak
pojemna, że dopuszcza współistnienie cech skrajnie wykluczających się, na pozór
niemożliwych do pogodzenia, a mimo to uparcie trwających, jakby na przekór i na
złość oczekiwaniom i przewidywaniom. Ernesto Sábato powołuje do życia cudownie
niejednoznaczne postacie – władczą, zdeterminowaną, upartą, kierującą się w
swoim postępowaniu impulsami Aleksandrę, której egzystencja naznaczona jest
chaosem wynikającym z chęci ucieczki przed demonami przeszłości; naiwnego,
niewinnego i prostodusznego Marcina, ufnego w leczniczą siłę miłości, boleśnie
przekonującego się jednak, iż są studnie na tyle głębokie, że nie sposób
wyciągnąć z nich ludzi, którzy do nich wpadli; ekscentrycznego, okrutnego i
zagadkowego Fernanda, którego zmierzch wegetacji upływa w paranoicznym strachu
przed ślepcami czy wreszcie Bruna, człowieka snującego interesujące refleksje,
poświęcającego życie dygresjom niespełnionego literata i na ogół biernego
świadka szaleństw, w jakich pogrążają się bliskie mu osoby – a następnie
zagłębia się w meandry ich psychiki, odkrywając przed czytelnikiem sekrety i
traumy, z jakimi muszą się mierzyć. Podróż po tych dusznych i ciasnych
labiryntach człowieczej duszy to speleologiczna wyprawa, równie fascynująca, co
niebezpieczna, są bowiem odkrycia, z którymi trudno się pogodzić i które na
zawsze mogą odmienić sposób postrzegania otaczającego nas świata.
Z racji faktu, że Ernesto Sábato
pieczołowicie analizuje niepokoje trapiące poszczególnych bohaterów, książka
posiada duszną i przytłaczającą atmosferę, naznaczoną delikatną nutą
szaleństwa. Chorobliwa potrzeba akceptacji jako pokłosie odrzucenia przez
matkę; wstręt przed fizycznym kontaktem niosącym gorzkie i bolesne wspomnienia;
pożądanie wymykające się spod kontroli; żądza dogłębnego i pełnego poznania
bliźniego czy wreszcie uparte przeświadczenie o Sekcie Ślepców potajemnie
władających światem – każdy z protagonistów posiada mniej lub bardziej
rozwiniętą obsesję, która w sposób destrukcyjny wpływa na prowadzony przez
niego żywot.
Napięcie i subtelne wrzenie czy
też bulgotanie rozciągnięte zostaje również na bohatera zbiorowego dzieła,
jakim jest Argentyna. Ernesto Sábato przytacza wybrane fragmenty z historii
swojej ojczyzny, zabierając nas na wyprawę zarówno po bezkresnej pampie jak i
kłębowisku ulic Buenos Aires, ukazując burzliwe losy narodzin, formowania się
oraz funkcjonowania południowoamerykańskiego państwa. Kraj odmalowany przez Sábato
jawi się jako kulturowy i narodowościowy tygiel, przestrzeń targana licznymi
przewrotami, walkami wyzwoleńczymi i tarciami, nie będąca (…) ani Europą, ani Ameryką, tylko złamaną krainą, nietrwałym,
tragicznym miejscem złamania i rozdarcia. Dlatego też wszystko jest tutaj
przejściowe i kruche, nie ma nic solidnego, czego by się można uchwycić,
człowiek wydaje się bardziej śmiertelny, a jego istnienie bardziej krótkotrwałe
[2].
Kolejne idee, pokolenia i warstwy społeczne konfrontują się ze sobą, a
rezultatem tych starć są liczne podziały, które niełatwo jest zasypać.
Nie mniej istotnym elementem
prozy Ernesto Sábato jest sztuka, która przez niejednego osobnika traktowana
jest z lekceważeniem, jako zajęcie niepełnowartościowe, niejako zastępcze,
mogące zasługiwać co najwyżej na miano hobby. Znamiennym jest także fakt, że
karty powieści zapełniają niespełnieni malarze czy pisarze, którym nie udaje
się zrealizować swoich pasji. W pewnym momencie sam autor zdaje się wyrażać wątpliwości,
co do zasadności sztuki i jej wpływu na rzeczywistość, poprzez dywagacje Bruna,
zastanawiającego się nad możliwością uchwycenia w karbach jednego dzieła tego,
co właściwie traktowane winno być w kategoriach nieskończoności: W jaki sposób przedstawić tę niezliczoną
rzeczywistość na stu stronicach, na tysiącu, na milionie stron? Ale dzieło
sztuki jest przecież zamierzeniem może zbyt śmiałym. (...) Pragnie w granicach
obrazu lub książki oddać nieskończoną rzeczywistość. Jest wyborem. Lecz jakże
trudny to wybór i jakże często bywa chybiony [3].
Jednocześnie ten niedoskonały aparat prawdopodobnie jako jedyny może uchwycić
niejednoznaczność i zawiłość człowieczej natury. To ciekawe, ale na podstawie
wszystkich trzech lektur Ernesto Sábato można odnieść wrażenie, że to właśnie
sztuka, a nie rozum, jest bardziej efektywnym narzędziem poznania. Sama nauka
może pomóc zrozumieć prawa rządzące przyrodą, ale tylko w niewielkiej mierze
przybliża nas do odkrycia metafizycznych głębin naszej duszy. Interesujące, że
ten brak entuzjazmu i bezkrytycznej wiary w czystą wiedzę bardzo dobrze
koreluje z sceptycyzmem profesora Fransa de Waala, który w swojej książce Bonobo i ateista formułuje bardzo
podobne uwagi, twierdząc, że nauka nie może zastąpić moralności.
Ostatnim aspektem, któremu warto
się przyjrzeć jest styl, jakim operuje argentyński artysta. Czytelnicy
zaznajomieni z pozostałymi utworami nie będą zaskoczeni nastrojem niepokoju i
tajemnicy, który Sábato wytwarza w sposób wręcz mistrzowski. Dostrzegalne są
też eksperymenty z formą i słowne zabawy – bywają rozdziały, w których dwie
równolegle prowadzone narracje (z czego jedna na ogół odnosi się do wydarzeń
bieżących, druga zaś do faktów przytaczanych z odległej przeszłości) nie tyle
zazębiają się, co wręcz przeplatają, wymuszając na odbiorcy uwagę i
koncentracją, by nie pogubić i nie poplątać ze sobą obu wątków. Można
stwierdzić, że pod względem awangardowości i wymyślności literackiej, O bohaterach i grobach sytuuje się
pomiędzy Tunelem przypominającym
klasyczną powieść, a Abaddónem – Aniołem Zagłady, będącym sporymi fragmentami powieścią nie tylko eklektyczną, ale i
polifoniczno-kakofoniczną. Ponadto godne podkreślenia są jakże odmienne od
siebie charaktery danych części, z których składa się książka, przy czym zdecydowanie
wyróżnia się Raport o ślepcach będący
piekielnie mocnym odwzorowaniem umysłu, który do reszty pogrąża się w
szaleństwie i manii prześladowczej.
Reasumując, O bohaterach i grobach to wspaniały przykład literatury totalnej,
która bezwstydnie usiłuje zmierzyć się z największą zagadką tego świata, jaką
jest człowiek oraz to, co skrywa w swoim wnętrzu. Sábato przypuszcza
donkichotowski szturm na imponderabilia, szturm z góry skazany na
niepowodzenie, chociaż czytelnik z pewnością nie raz i nie dwa odniesie
wrażenie, że autor był naprawdę bliski, by otrzeć się o ABSOLUT. Ostatecznie
nie udało się go osiągnąć, dosiąść, czy choćby chwilowo przytrzymać, ale są za
to inne intrygujące rzeczy – ślepcy, bohaterowie ważni dla historii Argentyny,
literackie dyskusje z dorobkiem Jorge Luisa Borgesa czy Roberto Arlta, obsesje,
dualistyczna wizja świata, w którym pary wartości przeciwstawnych stale się
zwalczają i wiele, wiele innych. Naprawdę warto!
[1] Ernesto Sábato, O bohaterach i grobach, przekład Heleny
Czajki przejrzany i poprawiony przez Ewę Nawrocką, Wydawnictwo Znak, Kraków
2006, s. 75
[2] Tamże, s. 230
[3] Tamże, s. 153
6 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wtedy (lata 70-te), gdy Wydawnictwo Literackie "masowo" wydawało świetne pozycje literatury iberoamerykańskiej, słyszałam oczywiście o Ernesto Sabato, ale nie czytałam jego prozy. Umknęło mi, że wydawnictwo Znak ponownie wydało "O bohaterach i grobach". Wiem mniej więcej, czego mogę się spodziewać - prozy gęstej, powieści totalnej, nasyconej namiętnością. Jest to na pewno wyzwanie na miarę - zapewne - "Gry w klasy" Cortazara.
OdpowiedzUsuńO tak, Sábato pojawiał się na łamach "Prozy Iberoamerykańskiej" WL, ale ten autor ma szczęście do wznowień. Wspomniany "Abaddon - Anioł Zagłady" również został wydany przez Znak, w ramach serii "50 na 50". A jeśli chodzi o oczekiwania to są one jak najbardziej słuszne - Sábato może nie eksperymentuje aż tak mocno z formą jak Cortázar, ale za to z ogromną pasją zajmuje się całą gamą tematów, w których centrum jest istota ludzka, począwszy od kultury, poprzez moralną kondycję naszej cywilizacji, a na odkryciach naukowych skończywszy.
UsuńTego autora na razie znam jedynie z nazwiska. Sięgnęłabym po tę książkę, bo interesują mnie postacie niespełnionych literatów, poza tym lubię nastrój niepokoju, a z tego, co piszesz, wynika, że Sabato jest bardzo dobry w tworzeniu takiego klimatu.
OdpowiedzUsuńTo jako papierek lakmusowy, dzięki któremu ocenisz czy styl autora przypadnie Ci do gustu, sugeruję "Tunel". Krótka powieść, ale bardzo treściwa.
UsuńWiem, że to pytanie nieco dziwne, ale... Skąd tam Marcin? To spolszczenie czy może i w oryginale był tam Marcin?
OdpowiedzUsuńJest "Aleksandra", jest i "Marcin". Przypuszczalnie jest to spolszczenie, oryginału nie sprawdzałem. Z takim zabiegiem (tłumaczeniem imion) zdecydowanie częściej spotykam się w starszych wydaniach i tutaj jest podobnie, bo przekład, na którym bazuje Znak pochodzi z 1966 roku :)
Usuń