Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 21 listopada 2013

Fascynujący początek





Val McDermid

Syreni śpiew

tytuł oryginału: The Mermaids Singing
tłumaczenie: Kamil Lesiew
seria/cykl wydawniczy: Tony Hill / Carol Jordan*
wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2011

Choć w kolejce czeka nowy Zimbardo i listopadowa lektura mojego DKK**, przypadkowo napotkania i przeczytana szósta odsłona cyklu powieściowego o profilerze Tonym Hillu i policjantce Carol Jordan pióra szkockiej pisarki Val McDermid, czyli Gorączka kości, tak mi się spodobała, że postanowiłem chwycić wpierw za książkę, która tę serię otwiera. Decyzja ta przyszła mi tym łatwiej, iż Gorączkę wręcz połknąłem, więc miałem nadzieję, iż i ta lektura też nie zabierze mi zbyt wiele czasu.

W fikcyjnym mieście Bradfield w Yorkshire w północno-wschodniej Anglii dochodzi do brutalnych zabójstw. Jak to w kryminale. Ofiarami są mężczyźni, co już rzadziej spotykane. Policja początkowo nie dopuszcza do siebie myśli, iż za wszystkie morderstwa odpowiada ten sam sprawca. Pikanterii dodaje sprawie fakt, iż zwłoki są znajdowane w dzielnicach czerwonych latarni, w dodatku w rejonach zdominowanych przez homoseksualistów obu płci, co sprawia, że gdy media dowiadują się o istnieniu seryjnego mordercy, dają mu ksywkę Homobójcy, co jeszcze podsyca medialną, a co za tym idzie i społeczną gorączkę.

Zbrodnie zbiegają się w czasie z momentem, w którym władze dochodzą do wniosku, iż należy wzorem USA wspomóc piony zwalczające najcięższe rodzaje przestępstw psychologami specjalizującym się w tworzeniu profili psychologicznych sprawców. To powoduje, iż w śledztwo zostaje włączony Tony Hill, wybitny specjalista od mrocznych umysłów. Z tego, co wcześniej napisałem, nietrudno się domyślić, iż w ramach postępowania zmierzającego do wykrycia seryjnego zabójcy zetknie się on z piękną, no bo jakżeby inaczej, policjantką Carol Jordan, i że nie będzie to tylko służbowa znajomość. Szczegółów tego wątku oczywiście nie zdradzę, podobnie jak schematu fabuły, która jest jednym z wielu atutów powieści.

Podoba mi się styl tej szkockiej pisarki. Pomimo tematyki i mrocznego nastroju lekki, sprawiający, iż jej książki dosłownie mnie wciągają. Akcja jest wartka, urozmaicona niespodziewanymi zwrotami, o zmiennym tempie; nie brak i długich fragmentów, gdzie pozornie nic się nie dzieje. I tu ciekawa cecha prozy McDermid. Te fałszywe zatrzymania wcale nie są mniej intrygujące. Parafrazując słowa profesora Starowicza o seksie, można powiedzieć, że najważniejsze dzieje się w głowie. A właściwie w głowach; bohaterów i czytelnika. W przeciwieństwie do wielu innych autorów Val McDermid pięknie łączy akcję, refleksję i opisy. Wydaje się, iż nie ma żadnych niechcianych dysonansów między nimi. Czasami nawet, gdy w konkretach nic się nie dzieje, wtedy właśnie odnosimy wrażenie, iż przeznaczenia pędzą na złamanie karku. To niezwykle rzadka umiejętność, ale by ją docenić trzeba mieć albo wyobraźnię, albo przeżyć kiedyś choć jeden taki moment.

Mocną stroną książki jest niepowtarzalny klimat; tej części Wielkiej Brytanii, pracy w policji, pracy w mediach, środowiska gejów i lesbijek. Wszystkie te koloryty pisarka oddaje z wielkim wyczuciem, zarazem podkreślając ich odmienność i to, jak zlewają się, oczywiście wraz z jeszcze innymi, w jeden system naczyń połączonych zwany społeczeństwem. Postacie wydają mi się, wbrew zdaniom niektórych krytyków, odmalowane plastycznie i dość dogłębnie, raczej nawet ze wskazaniem na psychikę, niż zewnętrzność. Interakcje nietypowych osobowości, a w szczególności związek wiodącej pary głównych postaci, bardzo nietuzinkowych, jest odmalowany z urzekającą wrażliwością. Pięknie jest ukazana waga jaką, zwłaszcza w takich znajomościach, odgrywa początek. Czas, gdy dwie skomplikowane natury próbują się poznać, a te ich spotkania przypominają pierwszy kontakt dwóch jeży.

Jednym z wiodących wątków jest temat środowiska homoseksualnego na Wyspach i jego stosunku do reszty społeczeństwa oraz vice versa, ale nie brak i innych elementów tła społecznego, jak wewnętrzne stosunki w policji, układy policji i władzy czy seksizm. Oczywiście nie są one aż tak wyeksponowane, jak w szwedzkim kanonie kryminału społecznego, ale jednak wyraźnie widoczne. Wszystko, choć idealnie wplecione w inne aspekty powieści, podporządkowane jest wiodącej zagadce kryminalnej. Złote pytania kryminalistyki; co, gdzie, kiedy, jak, czym, dlaczego, kto? One to napędzają czytelnika, powieść i jej główne postaci. Za wyjątkiem mordercy i ofiar oczywiście. Mamy więc, wbrew niektórym ocenom, do czynienia z klasycznym kryminałem z silnym dodatkiem warstwy psychologicznej. Wbrew części recenzentów nie widzę tu podobieństwa do seriali typu CSI, które są beznadziejne już choćby tylko z tego powodu, iż zafiksowały się na wybranej metodzie rozwiązywania zagadek kryminalnych. Niestety, niektórzy naukowcy i śledczy też wpadają w tę infantylną pułapkę, co w życiu i w rzeczywistym świecie miewa skutki wręcz tragiczne. McDermid unika tego potrzasku i wyraźnie ukazuje, iż tylko racjonalne korzystanie z wszystkich dostępnych środków, od zbierania i interpretowania śladów materialnych, przez umiejętne korzystanie ze źródeł osobowych, po osiągnięcia nauk ścisłych (choćby matematyka) i psychologii daje możliwość ujęcia również co bardziej inteligentnych przestępców. Smakosze i znawcy gatunku znajdą wiele perełek w przebiegu procesu wykrywczego w Syrenim śpiewie, choć trzeba przyznać, że powieść wciąga całościowo i trudniej wychwycić ewentualnie błędy, jeśli takie istnieją. Ja ich nie zauważyłem.

Nie jest to książka, która by mogła aspirować do literackiego Nobla, to oczywiste. Jednak jako kryminał jest świetna. Z drugiej strony rzecz rozpatrując, pewne jej wielkie atuty są zarazem poważnymi wadami. Skomplikowana zasadzka głównej osi fabuły, która wywiedzie w pole chyba każdego czytelnika, i wynikające z niej niespodziane zakończenie, sprawiają, iż to lektura chyba nieco jednorazowa. Również ciekawostki, których w książce sporo, pewnikiem nie będą już zaletą, gdybyśmy chcieli sięgnąć po tę lekturę po raz drugi. Jako jednorazowa, krwawa i interesująca perełka kryminału, stanowi świetną propozycję dla wszystkich szukających dobrej rozrywki, choć na pewno nie śmiechu.

Syreni śpiew w części recenzji, pomimo ogólnej przychylnej oceny, spotyka się z pewnymi zarzutami. Ich różnorodność wynika chyba z tego, że autorzy krytykują najczęściej to, co nie odpowiada ich z góry założonym oczekiwaniom. Nie można w kryminale szukać tego, czego w podręczniku psychiatrii lub psychologii, romansie, sensacji i thrillerze, i to w dodatku jednocześnie. Najbardziej zaś ubawiła mnie opinia, której fragment zacytuję, litościwie pomijając nazwisko krytyka:

Jedynym grzeszkiem szkockiej autorki jest stereotypowość w ukazaniu środowiska homoseksualnego. W powieści ze świecą możemy szukać neutralnie ukazanego geja – wydaje się, że pisarka zbierając materiały do książki nie zagłębiła środowiska mniejszości seksualnej, ale bazowała na powszechnych, rozpropagowanych, stereotypowych opiniach, przesiąkniętych wrogością i niechęcią.

Chciałbym zobaczyć minę tej recenzentki, gdy się w końcu dowie, że autorka jest od wieków zadeklarowaną i praktykującą lesbijką. Wiem, że nie jest w dobrym tonie ukazywać błędy kolegów po piórze, ale czasami trzeba wybrać właśnie taką drogę; drogę mniejszego zła. Ta wpadka idealnie pokazuje najczęściej popełniany przez krytyków błąd – zamiast smakować każde nowe dzieło niczym nieznaną orientalną potrawę i odkrywać szukając nowego piękna, szuka się znanych smaków, które kiedyś się polubiło, lub, co jeszcze gorsze, takich smaków się wymaga. Właśnie po to, by pokazać, czym grozi takie podejście, skorzystałem z fragmentu cudzej recenzji.

Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić do lektury Syreniego śpiewu nie tylko miłośników kryminałów, ale wszystkich szukających dobrej, dającej do myślenia lektury, będącej jednak przede wszystkim mocną, ale jednak rozrywką, i mieć nadzieję, że druga część perypetii sympatycznej pary głównych bohaterów będzie równie udana, co pierwsza.


Wasz Andrew


* seria Tony Hill & Carol Jordan

  1. 1995 - The Mermaids Singing (wyd. pol. pt. Syreni śpiew, przekł. Magdalena Jędrzejak, Otwock 2005, II wyd. Warszawa 2011)
  2. 1997 - The Wire in the Blood (wyd. pol. pt. Krwawiąca blizna, przekł. Magdalena Jędrzejak, Otwock 2005, II wyd. Warszawa 2011)
  3. 2002 - The Last Temptation (wyd. pol. pt. Ostatnie kuszenie, przekł. Maciejka Mazan, Warszawa 2012)
  4. 2004 - The Torment of Others (wyd. pol. pt. Żądza krwi, przekł. Tomasz Wilusz, Warszawa 2012)
  5. 2007 - Beneath the Bleeding (wyd. pol. pt. Trujący ogród, przekł. Katarzyna Kasterka, Warszawa 2013)
  6. 2009 - The Fever of the Bone (wyd. pol. pt. Gorączka kości, przekł. Kamil Lesiew, Warszawa 2010)
  7. 2011 - The Retribution (wyd. pol. pt. Odpłata, przekł. Jan Hensel, Warszawa 2013)
  8. 2013 - Cross and Burn
** Dyskusyjny Klub Książki

7 komentarzy:

  1. Właśnie doszłam do wniosku, że chodzi o to, by lektura poruszała i zmuszała do myślenia. A wtedy żaden gatunek literacki mi nie straszny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Różnorodna, wielowątkowa pozycja ale chyba nie dla mnie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Nie dowiesz się na pewno, dopóki nie posmakujesz ;)

      Usuń
  3. Ha, ja również jestem zdecydowanie za tym, żeby książka zmuszała do intelektualnego wysiłku. Wtedy gatunek literacki, do jakiego się ją przypisuje nie gra zbyt wielkiej roli :)

    A co do "błędnego" przedstawienia środowiska gejowskiego, to swego czasu jeden z autorów miał poważny problem z administratorami Wikipedii. W haśle dotyczącym jednej z jego książek autor pragnął dokładnie wyjaśnić, co miał na myśli bowiem aktualny tekst nie w pełni pokrywał się z rzeczywistością, ale administratorzy nie chcieli uwzględnić jego zmian ze względu na brak stosownych źródeł, na podstawie których je wprowadzono :)

    Natomiast sama recenzja bardzo zachęcająca. Książka wydaje się naprawdę atrakcyjna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęcona twoimi recenzjami przeczytałam "Syreni śpiew". Trudno powiedzieć, żebym była miłośniczką kryminałów, chociaż trupy mnie nie odstraszają. Oczekiwania miałam wielkie, nie jestem rozczarowana, bo nie mogę się do niczego konkretnego przyczepić, ale na kolana mnie książka nie powaliła (ale tak często mam z sensacyjną literaturą). Co podobało mi się najbardziej to pokazanie środowiska wewnątrz policji - nie mamy tu tylko dobrego i złego gliniarza, ale różnych lepszych i gorszych, kierujących się uprzedzeniami, karierowiczów, konserwy. Postać Tony'ego dużo lepiej, dokładniej nakreślona i bardziej ludzka.
    Rozczulały mnie opisy technik komputerowych i komunikacyjnych sprzed prawie dwudziestu lat, takie to wszystko toporne (ale żeby Internet już 'chodził'?), budki telefoniczne i pagery ;-) Z trochę bardziej realistystycznymi oczekiwaniami wezmę się za "Krwawą bliznę". Dzięki za rekomendację.

    P.S. Czy gdybyś miał porównać McDermid z Asą Larsson, którą byś polecił pod względem bogactwa tła społecznego i spójności postaci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dotąd przeczytałem tylko jedną powieść AL, więc trudno mi porównywać. Poza tym mam wrażenie, że między Skandynawami a Brytyjczykami jest przepaść niewiele mniejsza niż między jednymi i drugimi a Polakami. Stąd i literackie odbicia społeczeństw są różne.

      Cieszę się, że dałaś znać o Twoich wrażeniach z lektury. Przez to następni zainteresowani mają lepsze pojęcie co i jak. Jeśli szukasz kryminału z tłem społecznym, to polecam też inne z zakładki „Najlepsze książki”, choćby Henninga Mankella. Inna sprawa, że jego najlepsza zdecydowanie powieść z tych, które czytałem, czyli COMEDIA INFANTIL, wymyka się szufladkowaniu. Naprawdę klasa sama w sobie.

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)