Val McDermid
Odpłata
tytuł oryginału: The Retribution
tłumaczenie: Jan Hensel
wydawnictwo: Prószyński i S-ka Warszawa 2013
seria/cykl wydawniczy: Tony Hill / Carol Jordan*
Cykl powieści o przygodach profilera** Tony’ego Hilla i policjantki Carol Jordan, którzy współpracują ze sobą przy ściganiu sprawców najcięższych przestępstw dobiega na razie końca. Odpłata to siódma i ostatnia wydana w Polsce książka tej serii, której autorką jest znana i uznana szkocka pisarka Val McDermid. Sięgając po tę pozycję miałem nadzieję, iż będzie to prawdziwa uczta, gdyż poprzednie lektury, które wyszły spod jej pióra, bardzo mi przypadły do gustu. Tutaj muszę się Wam przyznać do tego, że nie czytałem tej książki jako siódmej, a jako trzecią, po „Krwawej bliźnie”. Stało się tak przypadkiem, ale nie stało się do końca źle, bowiem w „Odpłacie” mamy manewr znany z naszych prześwietnych filmów „Vabank” i „Vabank II”, czyli ripostę. Oto jeden z przestępców, którzy dzięki naszym głównym bohaterom trafili za kratki, ucieka z więzienia i rozpoczyna zemstę. Co i jak nie będę zdradzał, tradycyjnie zresztą. Powiem jednak, że poza głównym motywem mamy i drugi wątek kryminalny, co jest stałym motywem tego cyklu powieściowego. Polując na zbiegłego z zakładu karnego mordercę Tony i Carol jednocześnie prowadzą śledztwo w sprawie seryjnego zabójcy prostytutek. Ta maniera autorki dodaje autentyzmu i tak już świetnie napisanym powieściom, gdyż często gęsto herosi z tradycyjnych pozycji literatury i filmu, zarówno kryminalnego, jak i sensacyjnego, zajmują się tylko jedną sprawą naraz, co drastycznie odbiega od realiów.
„Odwet” to chyba najbardziej krwawa dotąd pozycja w serii. Jest to w moim odczuciu zawoalowane sformułowanie prawdy, której wprost nikt nie chce wypowiedzieć. Prawdy będącej zarazem pytaniem, na które nie ma prostej odpowiedzi - jeśli ktoś chce z pełnym zaangażowaniem, nieustraszenie i bezkompromisowo zwalczać poważną przestępczość i nie dopuszcza do siebie myśli, że przestępcy uderzą w jego bliskich, to jest idiotą. Jeśli zaś bierze to pod uwagę, to kimże jest?
Tradycyjnie, powtarzam się już do znudzenia, ale taka właśnie jest prawda, pomimo wielowątkowej intrygi i rozbudowanej fabuły splecionej z licznych wątków pobocznych, całość jest absolutnie perfekcyjna, podobnie jak tło społeczne i akcja, która pędzi na łeb, na szyję i spaja wszystko w całość sprawiając, iż od lektury wprost nie mogłem się oderwać. Prawda, zdarzył się jeden mały błąd – scena podpalania domu przy użyciu benzyny. Winę za to ponosi chyba jeden z tych filmowych mitów, które tak głęboko zapadają w świadomość, iż wielu myśli, że taka jest rzeczywistość i autorka pewnie dlatego się poślizgnęła na temacie, że uznała go za oczywisty i z nikim się nie skonsultowała. Opary benzyny są bardzo palne, właściwie wybuchowe, i naciął się na tym niejeden początkujący podpalacz. Jeśli chcemy odgrywać sceny z rzucaniem zapałki na rozlaną ciecz, zwłaszcza w ogrzewanym pomieszczeniu, to zdecydowanie bezpieczniej posłużyć się olejem napędowym. No, ale to tylko jeden mały zgrzyt. Poza tym całość jest rewelacyjna.
Jak poprzednio, tak i tym razem, zachęcam do zwrócenia uwagi na to, jak pisarka umieszcza Polaków w realiach Wielkiej Brytanii widzianych oczami Brytyjczyka. Jakie role społeczne im przydziela. I jak często pojawiają się na kartach jej powieści Polacy w odróżnieniu od innych nacji. Teoretycznie ta częstotliwość powinna być skorelowana z liczebnością poszczególnych narodowości napływowych na Wyspach, a jednak tak nie jest. To daje do myślenia, ta pierwszoplanowość naszych rodaków wśród innych imigrantów na Wyspach, tym bardziej, iż pisarka jest zdecydowanie osobą prawdziwie tolerancyjną, mądrą i prawą, więc nie tylko nie można jej posądzać o uprzedzenia większe niż u przeciętnego Brytyjczyka, a raczej wręcz przeciwnie.
Z reguły naklejki na okładce, takie jak ta o sprzedaży ponad 10 milionów egzemplarzy powieści widniejąca na okładce wydania „Odpłaty”, który czytałem, okazują się symbolem pisaniny pod szeroką rzeszę odbiorców, a więc z samej definicji niezbyt grzeszącą inteligencją, czyli synonimem sztampy, miernoty i płytkości. Dobrze, jeśli chociaż stworzonej przy pomocy lotnego pióra. Tym razem jednak mamy do czynienia z wyjątkiem. To książka naprawdę wartościowa, nie tylko w swoim kanonie i warto po nią sięgnąć nie tylko jako po powieść kryminalną z zacięciem psychologicznym, dodatkiem noir i nutą społeczną.
Poza wspomnianymi elementami mamy w „Odwecie” mnóstwo pięknych drobiazgów, jak choćby podpatrzonych zachowań specyficznych dla policji i innych środowisk społecznych, przez co może być ta lektura interesująca jako spojrzenie od podszewki na tę mroczniejszą stronę Wyspiarskiej rzeczywistości. Można takich możliwych punktów widzenia znaleźć wiele. A wszystko to ot tak, mimochodem, przy okazji. Ciężkie tematy upchnięte w lekkim gatunku, smutne prawdy podane w rozrywkowym kanonie. Prawdziwa klasa. I w dodatku tak napisane, że się oderwać nie można. A zakończenie! Tak zaskakujące, że aż trywialne. A przez to tak autentyczne, bo czyż jest coś bardziej zaskakującego i bardziej trywialnego zarazem niż samo życie?
Gorąco polecam i zapraszam do lektury
Wasz Andrew
* cykl Tony Hill & Carol Jordan:
- 1995 - The Mermaids Singing (wyd. pol. pt. Syreni śpiew, przekł. Magdalena Jędrzejak, Otwock 2005, II wyd. Warszawa 2011)
- 1997 - The Wire in the Blood (wyd. pol. pt. Krwawiąca blizna, przekł. Magdalena Jędrzejak, Otwock 2005, II wyd. Warszawa 2011)
- 2002 - The Last Temptation (wyd. pol. pt. Ostatnie kuszenie, przekł. Maciejka Mazan, Warszawa 2012)
- 2004 - The Torment of Others (wyd. pol. pt. Żądza krwi, przekł. Tomasz Wilusz, Warszawa 2012)
- 2007 - Beneath the Bleeding (wyd. pol. pt. Trujący ogród, przekł. Katarzyna Kasterka, Warszawa 2013)
- 2009 - The Fever of the Bone (wyd. pol. pt. Gorączka kości, przekł. Kamil Lesiew, Warszawa 2010)
- 2011 - The Retribution (wyd. pol. pt. Odpłata, przekł. Jan Hensel, Warszawa 2013)
- 2013 - Cross and Burn
** tutaj psycholog specjalizujący się w tworzeniu profili psychologicznych przestępców
Czytałem tylko "Syreni Śpiew" tej autorki, jednak coś niespecjalnie do mnie trafił... Niezłe, nie zaprzeczam, ale nie ciągnie mojego portfela w kierunku kolejnych części cyklu.
OdpowiedzUsuń:) Na szczęście są jeszcze takie piękne instytucje, jak biblioteki. Sam nie wiem, czy bym zakupił powieści Val McDermid. Innymi słowy, czy będę do nich wracał. To może pokazać tylko czas. Bardzo często wielkie zalety, jakimi są niewątpliwie oryginalna fabuła, ciekawa zagadka kryminalna, zaskakujące zwroty akcji, są zarazem wadą. To asy, a każdy as bierze raz. Drugi raz po powieść sięga się z innych powodów. Dlatego bardzo sporadycznie polecam zakup książki przed przeczytaniem. I najczęściej dotyczy to takich rzeczy jak Zimbardo czy Mazur :) Powieści bardzo rzadko. Nawet tych genialnych.
UsuńCo do „Syreniego śpiewu”, mam wrażenie, że wtedy Val jeszcze nie do końca się rozkręciła.
Intryguje mnie ten wątek polskich imigrantów - z Twojej recenzji wychodzi, że szkocka pisarka nie ma zbyt dobrego zdania o naszych rodakach :)
OdpowiedzUsuńPatrząc przekrojowo na Twoje recenzje książek pani Val McDermid, to autorka imponuje mi szczególnie wiernym odwzorowaniem realiów panujących w organach śledczych oraz ścigania. Podoba mi się także wielowątkowość oraz zahaczanie o aktualne problemy społeczne :)
Och - jak wspomniałem, Val nie jest podatna na stereotypy, więc nie obsadza naszych rodaków tylko w rolach złodziei, cwaniaków i kombinatorów. Raczej chodzi o inne rzeczy, no i o tą częstotliwość występowania, o to rzucanie się w oczy.
Usuń