Val McDermid
Żądza krwi
tytuł oryginału: The Torment of Others
tłumaczenie: Tomasz Wilusz
wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2012
seria/cykl wydawniczy: Tony Hill / Carol Jordan*
„Żądza krwi” jest czwartą powieścią z cyklu o perypetiach profilera ** Tonny’ego Hilla i policjantki Carol Jordan, której autorką jest Val McDermid; znana i uznana szkocka pisarka specjalizująca się w tematyce kryminalnej z mocnym zacięciem psychologicznym. W tej książce Carol, dochodząca do siebie po traumie będącej wynikiem przeżyć opisanych w poprzedniej powieści, jest już nadinspektorem brytyjskiej policji i przełożeni powierzają jej dowodzenie elitarną, samodzielną jednostką do zwalczania najcięższych przestępstw. Z kolei Tonny Hill, którego umiejętności zostały docenione przez policje kilku państw europejskich, co sprawiło, że stał się pewnego rodzaju sławą, postanawia na powrót zająć się tym, do czego ma prawdziwy talent, czyli praktyką kliniczną i profilowaniem. Po porzuceniu kariery wykładowcy uniwersyteckiego podejmuje pracę w szpitalu psychiatrycznym Bradfield Moor i postanawia znów zaoferować swe usługi konsultanta profilera służbom zwalczającym seryjnych przestępców. Jak można się spodziewać, los wkrótce znów splecie losy dwóch wiodących postaci – Tonny’ego oraz Carol i będziemy mogli obserwować ich współpracę na polu zawodowym, jak również kolejne figury ich uczuciowego tańca, w którym krążą wokół siebie, coraz sobie bliżsi, ale wciąż fizycznie odlegli, niczym Ziemia i Księżyc.
Podobnie jak w poprzednich odsłonach serii, tak i tym razem, wielowątkowa, misternie skonstruowana fabuła osnuta jest wokół dwóch równoległych śledztw. Jednego w sprawie zaginięć nieletnich chłopców i drugiego dotyczącego makabrycznych zabójstw prostytutek. Będę się powtarzał, ale nie mam innego wyjścia. Val McDermid znów pokazała klasę i zaprosiła na prawdziwą czytelniczą ucztę miłośników kryminałów, mrocznych klimatów i tajemnic spaczonych umysłów. Jak zwykle w przypadku tej autorki, lektura jest naprawdę wciągająca, czyta się książkę szybko i, co warto podkreślić, całość jest jak zwykle bardzo dobrze podbudowana merytorycznie. Warstwa pierwszoplanowa, czyli charakterystyka i dynamiczna ewolucja postaci, zarówno pod wpływem zdarzeń, jak i ich wzajemnych relacji oraz oddziaływań, jest absolutnie przekonująca. Również społeczne tło, bliższe i dalsze, jest niezwykle wyrazistym rysem twórczości Val McDermid, która okazuje się po raz kolejny bystrym obserwatorem brytyjskiej rzeczywistości, potrafiącym zawrzeć w swej prozie perełki szczegółów sprawiające, iż czytelnik czuje się wręcz uczestnikiem wydarzeń z kart powieści. Niezwykle celnie oddane środowisko policji ze wszelkimi smaczkami i niuansami tak daleko odbiega od większości naszej sztampy pisarskiej, że dusza czytelnika aż się raduje. Zagmatwanie relacji międzyludzkich odpowiednie do komplikacji osobowości , trudne tematy odmienności seksualnych i psychicznych - wszystko ukazane przekonująco i naturalnie. W dodatku połączone z plastycznymi opisami miejsc; od dzielnic sprzedajnej miłości po romantyczne pustkowia, a wszystko to okraszone specyficznym klimatem noir tak charakterystycznym dla najlepszych szkockich piór. Nieskonsumowany, nawet niedopowiedziany romans pary głównych bohaterów, o którym już wspominałem, to już prawdziwy brylancik tematów damsko-męskich w literaturze.
Już tylko z powyższego wynika, iż „Żądza krwi” jest pozycją prześwietną w swym kanonie. Ja jednak wielokrotnie podkreślam, że poza kryminałem lubię znajdować w powieściach tego typu perełki rzeczywistości umieszczone w fikcyjnym tworzywie opowieści o zbrodni. I na tym polu autorka również nie zawodzi. Lektura cały czas daje do myślenia i sprawia, że dzieli ją przepaść od popularnych w tym gatunku zgadywanek typu „Kto zabił?”. Tym razem na pierwszy plan wysuwają się sprawy prostytucji, motywacji działań policji i wewnętrznych w niej układów. Nie brak jednak i głębszych, rzadziej rozpatrywanych problemów, jak na przykład rola nowoczesnego stylu życia w ułatwianiu polowania społecznym drapieżnikom. Mądra Szkotka wprost zwraca naszą uwagę na fakt, iż w tradycyjnym społeczeństwie, opartym na bezpośrednich kontaktach, ludzkie owce chroniły się przed ludzkimi wilkami samą swoją obecnością; jedni rozmawiali z drugimi, razem spędzali czas wolny i razem byli w pracy. Samą swoją obecnością chronili się nawzajem, a ich czujne oczy śledziły każdą odmienność i każdego obcego. Teraz rozmawiamy przez sieć czy SMS-y. Jedna owca drugiej nie widzi i nie daje jej ochrony. A to jest marzenie każdego drapieżnika - samotne owce. W dodatku przy pomocy protez nowoczesnej technologii tak łatwo wilkowi udawać owieczkę…
Innym kardynalnym tematem do przemyśleń jest wpływ tzw. trudnego dzieciństwa. Autorka ma u mnie wielkiego plusa za to że, podobnie jak Zimbardo, przeciwstawia się infantylnemu usprawiedliwianiu zła okolicznościami z przeszłości. Ponieważ w naszym kraju ten punkt widzenia jakoś nie może się przebić, tym bardziej wartościowe jest podkreślenie, że trudne dzieciństwo na pewno wpływa na przyszłość osób, które go doświadczyły, ale w żadnej mierze nie definiuje, czy pod jego wpływem dana jednostka stanie się lepsza, czy gorsza, niż w byłaby w innych warunkach. Nie może być więc żadnym usprawiedliwieniem, podobnie jak w przypadku człowieka sukcesu, nie wywodzimy jego osiągnięć z tego, że był w młodości molestowany czy też że wyszedł z dzielnicy biedoty.
Takich tematów do przemyśleń jest sporo, jak również miejsc do romantycznych drgnień serca czy nawet drobinek humoru. Dużo też niuansów, które uważnemu, ale tylko uważnemu, czytelnikowi pokazują, czym tak naprawdę różnimy się od cywilizowanej reszty Europy. I nie chodzi bynajmniej o poziom życia, wysokość PKB czy długu publicznego.
I jeszcze moja osobista uwaga. Być może dlatego tak polubiłem tę serię, gdyż wiodąca dwójka bohaterów jest sztandarowym wręcz przykładem myślenia lateralnego i pracy systematycznej. Były one u nas zawsze w małym poważaniu, gdyż stawiamy tradycyjnie na jedność, sporadyczną akcyjność i permanentne pijaństwo, a ostatnio mam wrażenie, iż skutki tego są coraz bardziej opłakane dla naszej polskiej rzeczywistości. Tym bardziej więc warta upowszechnienia jest seria Hill & Gordon. Może jakoś oswoi nas z tą obcą nam kulturą myślenia i pracy.
Pisanie tych recenzji, jeśli tak dalej pójdzie, będzię męką, a one same staną się nudne, o ile już się takie nie stały. Cóż bowiem można napisać ciekawego o kolejnej i kolejnej świetnej lekturze, w dodatku podobnej do poprzedniej? Nie może być zresztą inaczej, skoro to dalsza część opowieści o życiu tej samej pary, której życie biegnie w tym samym środowisku i koncentruje się na walce z tymi samymi problemami. I jeśli Val McDermid niczego nie zepsuje następnym razem, to będę w prawdziwym kłopocie. Co napisać, by już całkiem Was nie zanudzić. No, ale zobaczymy. Was gorąco zachęcam do poznania cyklu od początku, choć i od „Żądzy krwi” też można rozpocząć znajomość ze szkocką mistrzynią, a sam już z niecierpliwością otwieram „Trujący ogród”
Wasz Andrew
* cykl Tony Hill & Carol Jordan:
- 1995 - The Mermaids Singing (wyd. pol. pt. Syreni śpiew, przekł. Magdalena Jędrzejak, Otwock 2005, II wyd. Warszawa 2011)
- 1997 - The Wire in the Blood (wyd. pol. pt. Krwawiąca blizna, przekł. Magdalena Jędrzejak, Otwock 2005, II wyd. Warszawa 2011)
- 2002 - The Last Temptation (wyd. pol. pt. Ostatnie kuszenie, przekł. Maciejka Mazan, Warszawa 2012)
- 2004 - The Torment of Others (wyd. pol. pt. Żądza krwi, przekł. Tomasz Wilusz, Warszawa 2012)
- 2007 - Beneath the Bleeding (wyd. pol. pt. Trujący ogród, przekł. Katarzyna Kasterka, Warszawa 2013)
- 2009 - The Fever of the Bone (wyd. pol. pt. Gorączka kości, przekł. Kamil Lesiew, Warszawa 2010)
- 2011 - The Retribution (wyd. pol. pt. Odpłata, przekł. Jan Hensel, Warszawa 2013)
- 2013 - Cross and Burn
** tutaj psycholog specjalizujący się w tworzeniu profili psychologicznych przestępców
"(...) figury ich uczuciowego tańca, w którym krążą wokół siebie, coraz sobie bliżsi, ale wciąż fizycznie odlegli, niczym Ziemia i Księżyc" - piękna sentencja :)
OdpowiedzUsuńA co do tej swoistej alienacji współczesnego człowieka to sporo w tym racji. Swoistym symbolem nowych czasów jest telefon komórkowy - jego użytkownicy są pozornie zawsze dostępni, dyspozycyjni, ale często kontakt telefoniczny/sms'owy zastępuje rzeczywiste relacje.
Powtórzę się i ja - widzę, że Pani Val McDermid to naprawdę profesjonalistka :)
Ciekaw jestem Twoich wrażeń, gdybyś po jej książki sięgnął :)
UsuńZ każdą kolejną twoją recenzją przesuwam Val McDermid wyżej w kolejce. Dodatkową zachętą jest opis relacji, które łączą bohaterów - organicznie nie znoszę motywów typu on - porzucony przez złą żonę/ osierocony w wyniku strasznego wypadku a ona, cóż, piękna (kobiety niepiękne nie występują w rolach głównych), zraniona i wrażliwa i ciach w pierwszym tomie na stronie mniej więcej 120-stej (po co dłużej czekać?) pierwszy seks...
OdpowiedzUsuńA te wszystkie dodatkowe smaczki, to dla mnie istota książki, bez nich to tylko scenariusz.
Zdaje się, że Trujący ogród będzie pod tym względem nie mniej interesujący :)
Usuń