Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 20 listopada 2013

Rzeczy trudne i niewygodne

Okładka książki Cienie i ślady 

Cienie i ślady

Bogdan Białek

Wydawnictwo: Charaktery
Liczba stron: 260
 
 
 
 


Są w naszym kraju kwestie, w przypadku których zabieraniu głosu na ich temat wymaga od zainteresowanego ogromnego wyczucia, porównywalnego wręcz do wyostrzonego zmysłu równowagi, umożliwiającego balansowanie na cieniutkiej linie, zawieszonej nad bezdenną przepaścią. Aby nie być gołosłownym, jako przykład można przytoczyć próby otwartej dyskusji na temat polskiego antysemityzmu, które mogą zakończyć się masową histerią. Wystarczy spojrzeć na podejście współczesnych Polaków do zbrodni popełnionej w Jedwabnem, żeby dobitnie przekonać się jak czarną breją, lepką od kłamstw i pokrętnych tłumaczeń jest nasz stosunek do Żydów. W przepastnych trzewiach Internetu można nawet doszukać się publikacji, które wyjaśniają, że Polacy nie mogli spalić żywcem w stodole ponad 300 Żydów, ponieważ w okresie wojennym nie posiadali niezbędnych zapasów benzyny. Mimo, że wina i udział polskich obywateli została udowodniona, cały czas próbuje się zaprzeczać rzeczywistości, traktując fakty jako kalumnie, prowokacje, oszczerstwa siane i propagowane przez wrogie siły, mające na celu rozbicie dumnego i szlachetnego narodu polskiego. Obraz Polaka w czasie II wojny światowej to wciąż schemat Polak-ofiara. Jako naród nie jesteśmy jeszcze dostatecznie dojrzali, żeby z pokorą przyjąć do wiadomości, że oprócz bohaterów, którzy dzielnie walczyli z niemieckim okupantem, czy z narażeniem życia starali się ocalić Żydów, istnieli także Polacy-oprawcy, którzy m.in. dopuszczali się zbrodni na Narodzie wybranym oraz rodakach, podejrzanych o pomoc Żydom. W powszechnej świadomości, od zawsze oprawcami byli Niemcy, naziści, hitlerowcy, czyli ludzie z drugiej strony barykady. Jakież zdziwienie moglibyśmy zatem przeżyć, goszcząc w waszyngtońskim Muzeum Holocaustu, w którym ekspozycja dotycząca męczeństwa Żydów zakończona jest wspomnieniem Kielc i datą 4 lipca 1946 roku. To właśnie tego dnia w Rzeczypospolitej Polskiej, przemianowanej później na Polską Rzeczpospolitą Ludową, a więc kraju niepodległym, chociaż na pewno nie wolnym doszło do ostatniego zbrodniczego aktu na społeczności żydowskiej. Niedługo po wojnie do Kielc powróciło około 200 Żydów (przed wojną stanowili oni ok. 30 % mieszkańców, Niemcy wymordowali niemal wszystkich) z zamiarem wyemigrowania do Palestyny. Feralnego dnia 4 lipca 1946 roku zaginął chrześcijański chłopiec. W mieście natychmiast rozsiano plotkę, że został on porwany przez Żydów, którzy zamierzali użyć jego krwi do zrobienia macy. Na tę wieść wzburzony, rozszalały motłoch, żądny krwi i ofiar wybiegł na ulicę w poszukiwaniu Żydów. Bilans ofiar to 42 żydowskich istnień. Chłopiec odnalazł się kilka dni później w jednej z pobliskich wsi.

Właśnie temu straszliwemu wydarzeniu jest poświęcona pierwsza część książki Cienie i ślady, zawierająca wybrane przez Piotra Żaka teksty, publikacje oraz wystąpienia Bogdana Białka, polskiego dziennikarza, psychologa, redaktora czasopisma Charaktery oraz aktywisty społecznego. Pan Białek od wielu lat działa na rzecz pojednania polsko-żydowskiego oraz chrześcijańsko-żydowskiego. Można pokusić się o stwierdzenie, że jego misja rozpoczęła się właśnie od Kielc, od przypomnienia, co wydarzyło się w tym mieście tuż po wojnie, jak okrutnie zostali potraktowani Żydzi, ofiary Holocaustu przez Polaków, również ofiary niemieckich oprawców. Białek notorycznie przypomina nam Polakom bardzo trudną prawdę – że niektórzy z nas mordowali, a myśmy zwyczajnie milczeli. Na powierzchnię zostają wyłowione bardzo niewygodne fakty, dotyczące przede wszystkim solidarnego milczenia na temat kieleckiego pogromu. Nie wspominała o nim ani komunistyczna władza, ani kościół katolicki, ani szarzy obywatele. Do roku 1981, kiedy to w trakcie festiwalu Solidarności Białek zorganizował upamiętnienie krwawej masakry, sprawa mordu dokonanego na 42 Żydach praktycznie nie istniała w świadomości społecznej ani kielczan, ani Polaków. Teksty, które rozciągają się na przestrzeni kilkunastu lat pozwalają śledzić zmianę stosunku kielczan oraz Polaków do tego tragicznego wydarzenia. W latach ’80 żywe było przekonanie, że za mord na Żydach odpowiedzialna była komunistyczna władza, która podjudziła tłum do popełnienia tak niegodziwych czynów. Hołd złożony żydowskim ofiarom był bardziej antykomunistyczną manifestacją niż wynikiem zadumy i refleksji nad dokonaną przez Polaków zbrodnią. Tak naprawdę dopiero na przełomie XX i XXI wieku w wyniku długotrwałych, sukcesywnych oraz mozolnych wysiłków Bogdana Białka pogrom kielecki zaczął mienić się pełną paletą barw, wywołując całą gamę uczuć. Zdarzenie to stało się przedmiotem żywych dyskusji, a jego coroczne wspomnienie okazją do przemyśleń, choćby na temat skomplikowanej i nieodgadnionej natury ludzkiej.

W swoich tekstach Bogdan Białek uświadamia nam, że głośne, zdecydowane i otwarte mówienie o sprawach trudnych jest kluczem do budowy rzetelnego i wiarygodnego obrazu przeszłości, w którym nie będzie polskich obozów koncentracyjnych. Ale obok niemieckich obozów zagłady współistnieć muszą także polscy kolaboranci, czy polscy antysemici, pomagający w unicestwieniu Żydów. Białek przekonuje, że nie da się malować czarno-białego obrazu historii, w którym dokonuje się prostego podziału na ofiarę oraz oprawcę. Nie można ukrywać ciemnych plam, tj. przewinień oraz grzechów, których dopuszczali się także polscy obywatele. Oczywiście odgrzebywanie o tego typu spraw jest trudne i niewygodne, ale rany muszą być rozdrapywane, by w ich miejsce nie pojawiły się blizny niepamięci. Równie istotne jest uzmysłowienie sobie faktu, że my, tj. współcześni obywatele nie jesteśmy odpowiedzialni za zbrodnie dokonane przez naszych przodków, ale winniśmy za to strzec pamięci o tych tragicznych wydarzeniach, tak by nigdy się one nie powtórzyły.

Książka Bogdana Białka to także piękna lekcja na temat szeroko rozumianej różnorodności, m.in. kulturowej. Autor wspomina o konieczności uzmysłowienia sobie faktu, że każda kultura jest po prostu inna, ani lepsza, ani gorsza od naszej. Akceptacja tego faktu pozwala uniknąć wartościowania, od którego niedaleko jest do rywalizacji, od której już tylko o krok znajduje się walka. Pozwalając innym ludziom wyrażać siebie, nie próbując wtłoczyć ich w gotowe wzorce, wciskać w ciasne ramy norm, możemy stać się o wiele bogatsi w doświadczenie, czy życiową mądrość, oferowane przez różne kultury.

Białek serwuje także ciekawe uwagi na temat dość popularnych ostatnimi czasy festiwali kultury żydowskiej. Autor podkreśla, że często mamy do czynienia z pamięcią odrębności. Część inicjatyw tego typu zamiast zbliżać, pogłębia jedynie dystans pomiędzy oboma narodami, ukazując Żydów jako zupełnie obcą nację, z własną, odrębną tradycją, pomijając wzajemne przenikanie się historii Polaków oraz Żydów. Nie wspomina się, że Żydzi byli częścią społecznego krajobrazu przedwojennej Polski, panuje także zaskakujące milczenie na temat Holocaustu.  Budowany jest więc niepełny, a przez to fałszywy obraz, na którym Żydzi mienią się bardziej jako ciekawostka folklorystyczna niż żywy naród, ludzie z krwi i kości, którzy przez tyle lat zamieszkiwali nasze ziemie.

Książka Cienie i ślady zawiera także interesujące rozmowy, przeprowadzone przez Bogdana Białka z różnymi, niezwykłymi osobistościami polskiej kultury oraz nauki. Dzięki nim możemy bliżej poznać sylwetkę Marka Edelmana i przekonać się, co miał na myśli legendarny przywódca powstania z getcie warszawskim, mówiąc, że ludzie pozbawieni chęci czynienia zła, to jednostki zmutowane. Pani Barbara Engelking-Boni przybliży czytelnikowi wciąż niewyjaśniony i nie do końca poznany obraz wsi polskiej w okresie II wojny światowej. Buddysta Andrzej B. Krajewski obedrze zło z boskich szat, zdradzi także receptę na odnalezienie wyciszenia na oświęcimskiej ziemi. Duchowny Michael Lapsley, działający w RPA poruszy kwestie apartheidu, który tak tragicznie podzielił południowoafrykańskie społeczeństwo, którego skutki odczuwalne są do dziś. Czytelnicy będą mogli także spotkać się z legendą polskiego oraz światowego reportażu, tłumaczem kultur, Ryszardem Kapuścińskim. Moją uwagę zwrócił również wywiad przeprowadzony z profesorem Aleksym Awdiejewem, z którego dowiedziałem się, dlaczego rodziny nic nie jest w stanie zastąpić. Michał Płoski w pięknych słowach przypomniał, że ludzie wiary powinni wskazywać i wyszukiwać grzechu przede wszystkim w sobie samym, a nasz katolicyzm nie powinien być ostentacyjnym szyldem, zadaniem którego byłaby reklama nas samym, jako jednostek zdecydowanie lepszych od innych.

Reasumując, książka Cienie i ślady to bardzo różnorodna lektura, którą cechuje przede wszystkim ogromna dojrzałość autora. Bogdan Białek jawi się na jej podstawie jako pełnoprawny człowiek, świadomy faktu, że jego egzystencja podporządkowana jest przede wszystkim służbie drugiemu człowiekowi, walce o jego godność, o okazywanie mu należytego szacunku. Jako działacz na rzecz pojednania polsko-żydowskiego Białek jest osobnikiem, który w kontakcie z innym, a więc kimś obcym i nieznanym, nie stara się wyszukiwać dzielących ich różnic. Zamiast tego w każdym stara się dostrzec pobratymca, który oczekuje zrozumienia, pokojowego współżycia. Autor zdaje się być żywym symbolem i uosobieniem dialogu. Natomiast poprzez swoją pracę reporterską, Bogdan Białek prezentuje się jako dziennikarz rzetelny i dociekliwy, który swoim rozmówcom lubi stawiać pytania o rzeczy fundamentalne – czym jest mądrość, na czym polega miłość, co to jest zło i na podstawie jakich mechanizmów funkcjonuje, jak żyć. Wydaje mi się, że Białek ma czelność poruszać tego typu kwestie, bo doskonale wie, że jego interlokutorzy to osoby inteligentne, które będą wzbraniać się przed podaniem ścisłych, gotowych i hermetycznych definicji. W ten sposób wybitni intelektualiści, znawcy kultury, czy psychiki ludzkiej, mimo sukcesów osiąganych na wielu polach prowadzonej przez siebie działalności, pozostają ludźmi skromnymi, świadomymi własnych ograniczeń i niewiedzy, z pokorą podchodzącymi do zjawisk, które starają się zbadać, poznać, czy opisać. Odnoszę wrażenie, że w ten sposób Bogdan Białek uczy swoich czytelników, na czym polega istota człowieczeństwa. Ludzie prawdziwie wielcy, wybitni nigdy nie pozwolą traktować siebie jako mistrzów, czy nauczycieli. To jednostki, które chętnie dzielą się zdobytą wiedzą, doświadczeniem, ale które równie skore są do dalszej nauki, czy czerpania mądrości od innych. To także ludzie, którzy nie lubią pouczać, wskazywać na gotowe rozwiązania, którzy źle się czują w roli przewodników, prowadzących innych utartymi i dobrze znanymi szlakami.  Jestem przekonany, że jednym z takich osobników jest także Bogdan Białek.

Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości portalu:

Czytanie nie szkodzi

oraz wydawnictwa:

Wydawnictwo Charaktery




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)