Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

wtorek, 19 grudnia 2023

w DKK Giovanni Boccaccio i 2x„Dekameron”



Giovanni Boccaccio

Dekameron

tłumaczenie: Edward Boyé
1th edition:
Format: 839 pages, Hardcover
Published November 4, 2015 by Wydawnictwo MG ISBN: 9788377793435(ISBN10: 8377793431)
2nd edition:
Dekameron. Lektura z opracowaniem. Specjalna czcionka ułatwiająca szybkie czytanie
opracowała: Katarzyna Duda-Kaptur
Format: 152 pages, Paperback
Published January 1, 2015 by Greg ISBN: 9788375172218 (ISBN10: 8375172219)


Lekturą grudnia 2023 roku roku w Dyskusyjnym Klubie Książki w @mbprawa było dzieło, którego autorem jest włoski pisarz Giovanni Boccaccio (1313-1375) uznawany za twórcę nowożytnej nowelistyki, zatytułowane „Dekameron”.

Kiedy zobaczyłem dwa wydania „Dekameronu”, które miałem w Klubie do wyboru, przypomniało mi się zdarzenie z czasów tej podłej komuny, która jeszcze wówczas w Polsce ostatnich lat dożywała. Otóż na nieformalnym, kameralnym spotkaniu międzynarodowej braci studenckiej, gdy rozmowa zmeandrowała na Mickiewicza, przedstawicielka białoruskiej OMC inteligencji wyrwała się z odkryciem – A!!! Znam!!! To nasz narodowy białoruski poeta. Na szczęście dla niej Litwina nie było, ale i tak jak nasi na nią wsiedli, to w toku przesłuchania się okazało, iż nieszczęsna „zna dzieła Mickiewicza, więc wie o czym mówi”. Gdy zaczęto drążyć, wnet się wyjaśniło, iż wspomniana „wiedza”pochodzi nie ze znajomości dzieła w oryginale, czy nawet przekładzie, a z opracowań, bo ichniejsze studia humanistyczne, chyba szkoła moskiewska, bazowały na opracowaniach, nie na samym tekście. I wtedy w umyśle takiemu właśnie poznawaniu literatury nadałem etykietkę „szkoła białoruska”. Czemu przypomniała mi się ta etykietka? Bo jak mi się wydaje polska edukacja zmierza jeszcze dalej – nie nazywa opracowania opracowaniem, tylko samą lekturą! Zwróćcie uwagę na ten chudziutki zeszycik, który trzymam w prawej ręce – jest zatytułowany „Dekameron. Lektura z opracowaniem. Specjalna czcionka ułatwiająca szybkie czytanie”. Tymczasem w lewej mam sam „goły” „Dekameron” bez opracowania i w dodatku wydany mniejszą czcionką. Dla mnie żenada. To tak jakby kilka stron wyrwanych z „Pana Tadeusza” czy „Hamleta” opatrzyć opracowaniem (no bo przecież młodzież to idioci – sami dzieła nie pojmą, muszą mieć opracowanie) i wydać czcionką ułatwiającą szybkie czytanie. I jeszcze wmówić dzieciom, że tak należy poznawać literaturę. No bo przecież tytuł nie brzmi wybrane fragmenty z opracowaniem, tylko jakby całe dzieło.

Czepiam się? Przecież to lepsza manipulacja niż wspomniana „szkoła białoruska”. Nie mówi się wprost, że dzieła nie poznasz, bo broń może zaczniesz sam myśleć, a wtedy nie wiadomo co wymyślisz. Sugeruje się, że otrzymałeś esencję, która jest równoważna poznaniu całego dzieła, a dołączone opracowanie zawiera jedynie słuszną, jedynie mądrą interpretację. Za inne nie otrzymasz zaliczenia. Nikomu nie przeszkadza, że nawet fragment wybrany w dobrej wierze jest zniekształceniem, takim samym jak zdanie wyrwane z kontekstu. W dodatku skąd założenie, że jest wybrany w dobrej wierze, a nie z zamiarem manipulacji mającej kształtować nowe pokolenie na miarę ambicji wybierającego? Paradoksalnie, za czasów PRL uczyliśmy się czytać między wierszami, co wykorzystywali liczni nie do końca pokorni twórcy, by przekazać czytelnikom rzeczy, które umykały cenzurze. Teraz uczymy młode pokolenie unikania samego tekstu, sankcjonujemy korzystanie z gotowych opracowań i wszelkiego rodzaju bryków. Twórcy tego trendu chyba nie przewidzieli, że właśnie nastał moment, który może ich przerosnąć – dzięki AI młodzież będzie przygotowywać rozbudowane elaboraty na temat lektur, których nie widziała na oczy ani w żywym tekście, ani w opracowaniach, a sprawdzający nie będą w stanie odróżnić ich od samodzielnej pracy, gdyż antyplagiaty tego nie wyłapią. W dodatku nie chodzi nawet o samo oszukiwanie. Za moich czasów też się kombinowało jak się lektury nie chciało przeczytać. Tylko, że my mieliśmy świadomość, iż lektury nie przeczytaliśmy, że coś straciliśmy, że kombinujemy, a dzisiejsza praktyka edukacyjna uczy, że czytanie czegokolwiek to strata czasu, że poznanie opracowania jest tak samo wartościowe jak czytanie tekstu oraz samodzielna jego interpretacja, a nawet lepsze, bo zawsze politycznie poprawne, jedynie słuszne i wycelowane w oczekiwania oceniającego. No i to szybkie czytanie!!! Czy „szybkie czytanie” literatury pięknej nie ma się przypadkiem tak do czytania literatury pięknej, jak chlanie dobrego alkoholu do jego smakowania? Ale to właśnie chlanie zamiast delektowania się jest promowane w procesie edukacji naszej młodzieży.

Z każdym rokiem lawinowy przyrost zgromadzonej przez ludzkość wiedzy, rozwój techniki i technologii oraz ogrom różnorodnych stresorów i nadmiarowej informacji, wymagają od nowych pokoleń więcej, jeśli mają być one w stanie ogarnąć świat, który przejmują od poprzedników. Nasze szkolnictwo tymczasem wymaga od młodzieży coraz mniej. Zamiast przygotować na wysiłek i stres, uczy… no właśnie – czego?

A jak wypadł sam „Dekameron”? No cóż, to druga lektura z rzędu, której w klubie specjalnie dociekliwie nie potraktowaliśmy. Posiłkowaliśmy się wspomnianą wersją z opracowaniem, więc i dyskusja była merytorycznie dość pobieżna, w dodatku wciąż meandrowała na inne zgoła tematy. Ja zawłaszczyłem sobie chyba jedyną w tym momencie dostępną pełną wersję dzieła, ale nie przeczytałem całego. Nie, nie z powodu specyficznego stylu związanego z epoką, w której „Dekameron” powstał, i który części czytelników sprawia problem. Jakoś mi on przypasował i bardzo przyjemnie mi się tą charakterystyczną inność smakowało. Dzieło Boccaccia to w rzeczy samej sto odrębnych, autonomicznych nowel, które w ciągu 10 dni w roku 1348 opowiada sobie dla zabicia czasu grupa 10 szlachetnie urodzonych mieszkańców Florencji (3 młodzieńców i 7 kobiet), którzy schronili się przed zarazą w majątku wiejskim pod miastem. Każdy dzień to inny temat wiodący, mamy więc ich dziesięć. Nie będę Was nudził ich wymienianiem, powiem tylko, iż wciąż są aktualne. Nowelki są świetnie skonstruowane, niejednokrotnie przewrotnie, czym zapewne należy tłumaczyć, iż Kościół Katolicki potrzebował aż niemal 100 lat, by połapać się w ich dwuznaczności - dzieło wydane drukiem najprawdopodobniej w 1470 (napisane prawdopodobnie w latach 1350–1353) zakazane zostało dopiero w 1559. Dzisiaj całość sprawia w różnych aspektach wrażenie, jakby wyszła spod pióra autora nam współczesnego, co daje do myślenia nie tylko o klasie umysłu autora, nie tylko o kondycji Kościoła Katolickiego na przestrzeni dziejów, o którym to Kościele w „Dekameronie” sporo, ale w ogóle o kondycji ludzkości i świata.

Skoro jest tak świetnie, to czemu nie doczytałem do końca? No cóż – tego nie da się czytać szybko i z przyjemnością. By się w „Dekameronie” rozsmakować trzeba czasu, że zaś jest to księga słusznej objętości, więc i czasu potrzeba sporo. Sęk w tym, że to wszystko, o czym Giovanni Boccaccio opowiada, już znam z dzieł napisanych dużo później, z własnych przemyśleń i w ogóle… Owszem, Boccaccio był pierwszy, co doceniam i podkreślam, niemniej doszedłem do przekonania, że nie umniejszając niczego z doskonałości „Dekameronu”, szkoda mi teraz czasu na delektowanie się tylko jego formą. Być może kiedyś, gdy zaspokoję głód wszelkiej wiedzy, gdy przestanie mnie ciągnąć nowe, wrócę do Boccaccia by się nim delektować i ponownie stwierdzić, że wieki mijają, ale tak naprawdę, niestety, nic się nie zmienia.

Czy polecam? Jeśli macie czas i nie korci Was nic interesującego, to zachęcam gorąco i z pełnym przekonaniem. Jeśli nie dziś, to może kiedyś. Warto o „Dekameronie” pamiętać.


Wasz Andrew

P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)