Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 5 lutego 2022

„Śród żywych duchów” Małgorzata Szejnert - relacja ze śledztwa


Małgorzata Szejnert

Śród żywych duchów

ISBN: 9788324022120
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 1990
Hardcover 396 pages



Małgorzatę Szejnert uważam za mistrzynię reportażu, być może najwybitniejszą w historii postać wśród polskich pisarzy uprawiających ten gatunek. O ile bowiem na przykład Ryszard Kapuściński jest słusznie nazywany cesarzem reportażu, nie tylko polskiego, to jednak sławę przyniosły mu głównie tematy. Miał świetne pióro, był dobrym obserwatorem, lecz często brał na warsztat literacki sprawy dotyczące głośnych miejsc i wydarzeń, najczęściej zagranicznych, egzotycznych, nierzadko wojen i innych podobnych, jak byśmy to dziś powiedzieli, medialnych tematów. Pisał tak jakby troszkę pod publiczkę. Nie w negatywnym sensie kojarzącym się z pożądaną treścią i propagandą, ale w rozumieniu tego, co łatwo zainteresuje, na co jest czytelnicze zapotrzebowanie.

Szejnert natomiast zachwyciła mnie po pierwsze nienachalną tematyką. Jej opracowania o Niszowcu i Giszowcu (Czarny ogród) i wrotach do Ameryki (Wyspa Klucz) niby dotyczą tematów z pozoru niezbyt interesujących, ale jak się okazało, w rzeczywistości są kopalnią wiedzy o czasach, ludziach i społecznościach. Po drugie olśnił mnie jej styl – perfekcyjny literacko i merytorycznie, podkreślony przemyślaną kompozycją całości i narracją jednocześnie wciągającą niczym najlepsza powieść, a zarazem z wyraźnym naukowym sznytem, z bogactwem materiałów źródłowych. Wspomniane dwie pozycje to nie dzieła, a w pełnym tego słowa arcydzieła literatury faktu.

Mając nadzieję na lekturę o podobnym poziomie sięgnąłem po kolejną książkę autorki zatytułowaną Śród żywych duchów. Oto co przeczytamy w notce wydawniczej:

Najbardziej wzruszająca książka Małgorzaty Szejnert. Niezwykły nagrobek wystawiony polskim bohaterom.
Norman Davies

Listopad 1988 r., zaniedbana łączka na warszawskich Powązkach. Małgorzata Szejnert na każdym z pięciu symbolicznych grobów kładzie krótki list. Kartkę przyciska zniczem. Jest przekonana, że groby są puste, ale wie, że wieczorem ktoś tu przyjdzie...

Dramat polskich bohaterów wojennych - rotmistrza Pileckiego, generała Fieldorfa „Nila” i innych skazanych na śmierć w Polsce Ludowej - nie kończył się z chwilą wykonania wyroków. Dla rodzin straconych to początek walki o ujawnienie prawdy o losach bliskich: synów, mężów i ojców. Śród żywych duchów to ich poruszająca historia.

Małgorzata Szejnert, mimo starannie zatartych śladów, poszukuje grobów więźniów politycznych straconych w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej. Zbiera relacje świadków i członków rodzin, ujawnia sposoby na obejście cenzury i zdobycie informacji w epoce strachu i nieufności.

Dziennikarka w mistrzowski sposób łączy opowieść o epoce terroru i o końcu lat osiemdziesiątych, tworząc niezwykłą kronikę przełomu i początku demokratycznych przemian w Polsce.

Niestety, zacytowany wyżej tekst bardzo odbiega od rzeczywistej zawartości książki. Wydawca w pogoni za zyskiem i chęcią zareklamowania swego produktu tak przesadził, że przekroczył już chyba wszelkie granice przyzwoitości. Widzę w nim też wyraźną próbę zagrania pod modę polityczną i władzę poprzez dołączenie do anty-PRL-owskiej retoryki. Wróćmy jednak do samego dzieła.

Już wcześniej zauważyłem, konkretnie przy lekturze Wyspy węży, że chyba im bardziej osobisty stosunek tej pisarki do podejmowanego tematu, tym poziom niższy. Choć Wyspa okazała się opracowaniem bardzo interesującym, to jednak daleko jej było do perfekcji dwóch wcześniej wspomnianych pozycji. Śród żywych duchów zaś to jednak nawet nie jest reportaż. Nie ma tu mowy o żadnym stylu, żadnej narracji. Brak kompozycji całości. Jedynym atutem są rzeczowość i uczciwość dziennikarska, brak ideologicznego zadęcia. To jednak jak dla mnie trochę na za mało. Chyba najlepiej określa to sama autorka, która napisała gdzieś (cytuję z pamięci) iż jest to tylko zapis jej dziennikarskiego śledztwa w sprawie ofiar komunistycznego terroru zgładzonych w PRL i pochowanych w nieznanych nikomu, bezimiennych mogiłach. Śledztwa zresztą, w moim odczuciu, nie zakończonego sukcesem.

Reasumując – Śród żywych duchów to pozycja chyba tylko dla zainteresowanych tematem. Ja sam przeczytałem ją z zaciekawieniem, ale bez żadnych dalszych pozytywnych przemyśleń. Ta lektura nie wniosła niczego nowego do mojej wiedzy ani nie zmieniła poglądów, nie przewartościowała żadnych sądów. Ograniczona do konkretów ślizgnęła się tylko po bardzo trudnej, skomplikowanej i interesującej tematyce w efekcie przypominając bardziej materiały zebrane do późniejszej książki i opis historii ich zbierania, niż gotowe dzieło, zresztą autorka w tekście poniekąd sama to przyznaje. A szkoda, bo temat ważny, łączący się z całą problematyką początków PRL aż proszącą się o opracowanie kalibru najlepszych osiągnięć Małgorzaty Szejnert. W tym stanie rzeczy nie polecam ani nie zachęcam do lektury nikogo, kto nie interesował się już wcześniej tą tematyką, choć jako pozycja uzupełniająca może być na pewno wartościowa.


Wasz Andrew

2 komentarze:

  1. A co Szejnert byś polecił na pierwszy ogień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyspę Klucz, a zaraz za nią Czarny ogród. Albo odwrotnie, nie mogę się zdecydować. Pisaliśmy o nich - zakładka „Spis recenzji: S - Ż” na górze. Obie pozycje rewelacyjne. Prawdziwe arcydzieła literatury faktu.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)