Robert Galbraith
(J.K. Rowling)
Niespokojna krew. Część 1 i 2
tytuł oryginału: Troubled Blood
seria: Cormoran Strike część 5
tłumaczenie: Anna Gralak
audiobook
czyta: Maciej Stuhr
czas nagrania: 19:02:12 + 19:51:34
wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie 2020
ISBN: 978-83-271-6065-2 i 978-83-271-6087-4
No i nadszedł czas na piątą już część przygód Cormorana Strike’a, sympatycznego brytyjskiego detektywa oraz jego pięknej wspólniczki Robin Ellacott, pióra znanej i nagradzanej współczesnej brytyjskiej pisarki J.K. Rowling* ukrywającej się na potrzeby tego cyklu powieściowego pod pseudonimem Robert Galbraith. Tradycyjnie zamiast wydania drukowanego wybrałem audiobooka. Mojemu wydaniu głosu użyczył Maciej Stuhr.
Tym razem agencja detektywistyczna Strike’a i Robin weźmie się za tajemniczą sprawę zaginięcia londyńskiej lekarki sprzed niemal 40 lat. Co i jak oczywiście nie zdradzę, ale powiem, iż autorka znów pokazała się jako mistrzyni. W czasie, kiedy większość pisarzy parających się kryminałem celuje pod najniższe instynkty masowego odbiorcy, czyli idzie w makabreski, zboczenia i seryjne zabójstwa, Rowling napisała powieść o niewyjaśnionym zaginięciu, które miało miejsce cztery dekady wcześniej. I to jak napisała! Książka ma niemal 1000 stron, a wersja czytana prawie 40 godzin!
Jak wspomniałem, pomysłu na intrygę kryminalną ani innych wątków fabuły nie będę ujawniał, ale muszę zaznaczyć, że są bardzo pomysłowe, spójne, cudownie zagmatwane i kompletnie nieprzewidywalne. Choć czytelnik dysponuje, w miarę kolejnych wydarzeń, wszystkimi danymi, które są dostępne bohaterom powieści, nie jest w stanie absolutnie przewidzieć przed czasem kto, jak i dlaczego. W dodatku, gdy na koniec wszystko staje się wiadome, widać, że autorka nie musiała wzorem innych kolegów i koleżanek po fachu jechać po bandzie oddzielającej kompletnie nierealne od tego, co mogło się wydarzyć i nie musiała się uciekać do żadnych karkołomnych sztuczek, zbiegów okoliczności czy nagłych objawień. Wręcz przeciwnie - świetnie pokazała, jak w śledztwie w sprawie dawnych zbrodni, przy braku dowodów materialnych, śledczy odbija się od muru kłamstw, niechęci, niepamięci, zmyśleń i różnych osobistych intencji wpływających na interpretację, reinterpretację, przemianę lub wręcz tworzenie wspomnień u świadków. Jak wszystko zależy od mnóstwa żmudnej pracy, kojarzenia faktów i odrobiny szczęścia.
W historii dawnego postępowania prowadzonego przed laty przez policję udało się pisarce zwrócić uwagę na rzecz, która większości ucieka, dopóki tragedia nie rozwieje ich złudzeń. Mianowicie na to, że w życiu fart liczy się bardziej niż cokolwiek innego. Nie wystarczy, by sprawą zajął się dobry profesjonalista, co jeszcze można sobie zapewnić pieniędzmi, władzą albo układami. Trzeba jeszcze trafić, by właśnie był w dobrej formie, a nie akurat w dołku. W powieści chodzi oczywiście o policjanta, ale w życiu to samo dotyczy wszystkich, choćby prawników i, co chyba najgorsze, przede wszystkim lekarzy.
Realizm, który sam w sobie stoi na bardzo wysokim poziomie, podnoszą dodatkowo, jak u Jana Guillou, znaczące drobiazgi – protagonista cierpi na prozaiczne dolegliwości typu kac, grypa, przeziębienie, nie mówiąc o sprawach z kikutem nogi, i wpływają one nie tylko na jego pracę, ale także percepcję, uczucia i wszelkie inne aspekty funkcjonowania, nie tylko w rozumieniu medycznym, ale i społecznym.
Zdaję sobie sprawę, iż moją ocenę minimalnie zawyża to, iż Strike jest mi bliski nie tylko duchem, w związku z czym jeszcze łatwiej mi było wczuć się w jego skórę i wejść w świat wyobrażony. Cormoran nie tylko jest racjonalistą, nie tylko ma określone, zbieżne z moimi poglądy, ale lubi marudzić oraz zakląć, gdy jest do tego powód, niekoniecznie bardzo poważny, no i ponad korzyści z utrzymania wagi przedkłada pociąg do herbatników.
Mimo nierzadko poważnego charakteru przestępstw, właściwie zbrodni, w sprawie których czasami dochodzenia prowadzi agencja, jeszcze większe napięcie i emocje niż aspekty kryminalne wywołują u czytelnika wątki obyczajowe, zwłaszcza uczuciowe – ciekawa sprawa stawiająca Niespokojną krew zdecydowanie daleko od tradycyjnej powieści detektywistycznej, a raczej gdzieś w pobliżu skandynawskiego kryminału społecznego i powieści psychologicznej. Wszystkie dotychczasowe części serii były coraz lepsze, ale teraz to Rowling naprawdę weszła na obroty. Rozwinięcie wątku protagonistów.. noo, niesamowite. Świetnie poprowadzona ewolucja uczuć dwóch głównych bohaterów, w których właśnie brak egoizmu i nadmiar troski o partnera uniemożliwia prawidłowe rozwinięcie się związku, to bardzo ciekawy manewr, gdyż zwykle postrzega się tylko problemy z sytuacją odwrotną – gdy mamy nadmiar egoizmu i brak troski.
W powieści znajdziemy też głębokie rozważania na temat natury ludzkiej, potrzeby przynależności i indywidualności, potrzeby pokrewieństwa z czymś większym i ciekawe spostrzeżenie, że wielu białych (i nie tylko oczywiście) dużo liberalniej ocenia gwałty i zbrodnie popełniane przez kolorowych, zwłaszcza w czasie zamieszek, w szczególności związanych z ruchami antyrasistowskimi lub narodowowyzwoleńczymi o szczytnych celach, niż gdy ocenia te same czyny popełnione przez białych. Smaczku dodają takie wątki jak interesująco odmalowany obraz dewotek i innych specyficznych grup społecznych podkreślony celnym spostrzeżeniem, że tam gdzie nie ma radości, tam nie ma dobra. Powieść zawiera w sobie wiele ciekawych aspektów, jak choćby mocne komentarze na tematy astrologii i w ogóle irracjonalności, maskulizmu i ginocentryzmu.
Jak zwykle wisienką na torcie są szczególiki. Mnie szczególnie utkwił w pamięci ten o inflacji w UK w odczuciu zwykłego Anglika i prawdziwa perełka obyczajowości brytyjskiej armii – anegdota o Bengach i Nadalach – to po prostu trzeba usłyszeć.
Lektor przeszedł samego siebie – żeńskie dialogi czyta, he, nie gorzej niż kobieta; ciekawe, czy kobieta potrafiłaby tak przeczytać kwestie męskie. I to przeniesienie brytyjskiej różnorodności akcentów na polski – rewelacja. Sztur jest wręcz niesamowity.
W całej opasłej powieści, składającej się z dwóch części audio po niemal 20 godzin każda, zgrzytnęło tylko jeden raz i był to żagiel łopoczący na wietrze – no, żagiel łopocze tylko w łopocie, czyli gdy nie ma wiatru. Poza tym było jednak nie tylko świetnie, ale wręcz genialnie. Aż żal, że autorka (rocznik 1965) większość sił twórczych, których już pewnie zostało jej mniej niż więcej, przeznacza na fantasy dla młodzieży, przez co nie możemy mieć większych nadziei na obfitość kolejnych powieści kryminalnych. Choć wierzę, że nowe Cormorany jeszcze zobaczymy.
Polecam zdecydowanie i gorąco jak mało kiedy.
Wasz Andrew
* J.K. Rowling, właśc. Joanne Murray
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)