Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 4 sierpnia 2021

Cyprian Ekwensi "Glittering City" - Po zmierzchu w wielkim mieście

Cyprian Ekwensi

Glittering City

Wydawnictwo: Penguin Books
Seria: Penguin Modern
Liczba stron: 64
 
 



 

Podróż pociągiem z odległej prowincji położonej na północy kraju nieznośnie się ciągnie. Rzut oka na współpasażerów pozwala stwierdzić, że w ramionach znużenia znalazłaś się nie tylko Ty, co nie stanowi jednak żadnego pocieszenia. Co gorsza, kiedy już przybywasz do tego wielkiego miasta skąpanego w blasku sztucznego słońca, okazuje się, że pociąg spóźnił się o kilka godzin. Stoisz więc sama na rozległym peronie, bezradnie rozglądając się za matką bądź wujkiem, którzy mieli na Ciebie czekać. Gdy wydaje się, że sprawy nie mogą przyjąć gorszego obrotu, zjawia się on – młody człowiek o aparycji amanta, który bezinteresownie oferuje pomoc, niezbędną dla każdego nowo przybyłego do Lagos. Tyle, że zaufanie obcemu człowiekowi szczerzącemu do nas zęby w uśmiechu i powierzenie mu swojego losu to nie zawsze dobry pomysł. O tym jak zdradliwi mogą być tacy do rany przyłóż przewodnicy przekonuje nas Cyprian Ekweni (1921 – 2007), pochodzący z ludu Igbo nigeryjski pisarz, autor nowelki Glittering City wydanej jako 32. tom serii Penguin Modern.

Akcja tego krótkiego utworu osadzona została w latach 60-tych XX wieku, w młodym niepodległym państwie nigeryjskim, które jeszcze nie zaznało dramatu wojny domowej (ta wybuchła w 1967, po tym jak jedna z prowincji ogłosiła secesję jako Republika Biafry). Sceną jest ówczesna stolica, portowa metropolia Lagos, po którym wędrujemy wspólnie z Wybrednym Joem (ang. Fussy Joe) – to właśnie perypetie tego czarującego, ale absolutnie niegodnego zaufania gagatka są kanwą, na której osnuto fabułę Błyszczącego miasta.

Wybredny Joe to człowiek kierujący się mottem: Życie jest krótkie i dlatego należy się nim cieszyć [1]. To hedonista i mitoman o wielu twarzach, którego (pozornie) nietrudno rozgryźć przy pierwszym spotkaniu, ale który mimo to skrywa wiele sekretów. Poza tym, że gra na trąbce w zespole jazzowym nic nie jest pewnego w jego przypadku: Czy tak właśnie żył? Tylko próżnując? Sprawiał wrażenie lekkoducha, który niczym się nie przejmuje. Wydawało się, że każdy go zna i że on zna każdego. Wyglądał przy tym na całkiem zamożnego. Świadczył o tym choćby świetnie umeblowany pokój. No i jego prezencja była na tyle dobra, że spokojnie mógłby ubiegać się o stypendium na studiach aktorskich, zaś jego ubiór znamionowały szyk i elegancja, które wyróżniały go nawet spośród najlepiej sytuowanych mężczyzn [2]. Potęgi charyzmy i czaru Wybrednego Joego doświadczają przede wszystkim kobiety, które uwodzone są z bezczelną wprawą i poczuciem zupełnej bezkarności. Tyle, że ze statystycznego punktu widzenia, im dłuższa seria bez żadnej wpadki, tym większe prawdopodobieństwo, że wszystkie szwindle wreszcie ujrzą światło dzienne.

Błyszczące miasto to ciekawy portret człowieka, który nigdy nie dojrzał, który stale ucieka przed jakąkolwiek odpowiedzialnością, jak gdyby bał się związać z czymś na stałe. Siłą rzeczy historia Wybrednego Joego to także opowieść o zgubnych skutkach skrajnego egoizmu, za który prędzej bądź później przyjdzie zapłacić wysoką cenę oraz o miłosnym zaślepieniu nie pozwalającym dostrzec tego, co dla innych jest oczywiste i zrozumiałe.

Jednocześnie nowela Cypriana Ekwensiego jest bogatą i kolorową widokówką z Lagos z lat 60-tych XX wieku. Ówczesna nigeryjska stolica jawi się jako miasto, które nigdy nie zasypia, gdzie zgiełk i harmider dziennej krzątaniny płynnie przechodzą w muzyczne odgłosy nocnych zabaw. Ta egzystencja po zmierzchu wypada o tyle interesująco, że wraz z zachodem słońca znikają różnice, które na co dzień występują w nigeryjskim społeczeństwie – u Ekwensiego próżno szukać elementów, obecnych choćby w Nie jest już łatwo Chinuy Achebe, Interpretatorach Wole Soyinki czy Połówce żółtego słońca Chimamandy Ngozi Adichie, tj. nawiązań do kwestii etnicznych czy religijnych, jak gdyby autor pragnął skupić się bardziej na tym co łączy, a nie dzieli Nigeryjczyków. Zarazem jest to dobre ukazanie faktu, że na ogół – niezależnie od szerokości geograficznej – wielkie miasta mają swoją codzienność i swoje problemy, które znacząco różnią się od realiów i bolączek, jakie panują na szeroko rozumianej prowincji. W tym kontekście wspomniane bachanalia mogą jawić się jako mniej lub bardziej świadome, szaleńcze i zaślepiające zanurzanie się w uciechach, co pozwala zlekceważyć sygnały coraz dobitniej świadczące o tarciach i niepokojach, do jakich dochodzi na łonie nigeryjskiego społeczeństwa.

W rezultacie Glittering City to przyjemna, choć krótka lektura, w której nie brak wątków zarówno komediowych jak i tragicznych. Utwór napisany jest żywym i barwnym językiem, co sprawia, że przybliżoną historię Wybrednego Joego – raczej prostą i niezbyt wyszukaną – czyta się nie tylko szybko, ale i przyjemnie. Dla polskich czytelników posługujących się językiem Szekspira to dobra sposobność, by przekonać się czy styl, jakim operuje Cyprian Ekwensi przypadnie nam do gustu – w przypadku odpowiedzi twierdzącej, można pokusić się o sięgnięcie po polskie przekłady. Do wyboru mamy opowiadania ze zbioru 19 współczesnych opowiadań nigeryjskich (Bożonarodzeniowe złoto, Tancerka z kości słoniowej oraz Pajęczyna), opowiadanie Prawo sawanny z antologii Na południe od Sahary. Opowiadania afrykańskie oraz powieści: Jagua Nana i Gdy płoną trawy.

 

Ambrose

 

------------------------------------
[1] Cyprian Ekwensi, Glittering City, Wydawnictwo Penguin Books, Londyn 2018, s. 7
[2] Tamże, s. 10

6 komentarzy:

  1. Czytałam "Jagua Nana" i jest to naprawdę książka warta uwagi. Może nieco zwietrzała, ale podejrzewam, że większość poruszonych w niej problemów jest nadal aktualna. No i ta bohaterka - nietuzinkowa. Stąd też omawiane przez Ciebie opowiadanie kiedyś na pewno przeczytam, Ekwensi to w końcu klasyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za te kilka słów o "Jagui Nanie". Przygotowuję sobie listę książek, po jakie warto sięgnąć przy kolejnej literackiej wyprawie na Czarny Ląd i już na nią wciągam tę powieść Ekwensiego.

      Usuń
    2. Nie ma za co. Myślę, że warto po nią sięgnąć.

      Usuń
  2. Książka rzeczywiście niezbyt obszerna, ale przecież liczy się jakość, nie ilość. Choć nie wiem, czy odważyłabym się czytać ją w oryginale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, dzieło jest króciutkie, ale wydaje mi się, że to jeden z powodów, dla których warto rozważyć lekturę w j. angielskim - znakomita sposobność, by podszlifować język, a włożony trud jest znacznie mniejszy niż choćby miało to miejsce w przypadku powieści :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)