Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

piątek, 23 lipca 2021

Chinua Achebe "Nie jest już łatwo" - O niespełnionych obietnicach

Chinua Achebe

Nie jest już łatwo

Tytuł oryginału: No Longer at Ease
Tłumaczenie: Jerzy Łoziński
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Cykl: Trylogia afrykańska (tom 2)
Liczba stron: 184




Z czysto statystycznego punktu widzenia, im większa jest paleta oddziałujących na nas bodźców, tym większa szansa na to, że któryś z tych impulsów wywrze na nas wpływ. Z tego właśnie powodu nie sposób nie zgodzić się z Heraklitem twierdzącym, że: Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki [1] – wraz z upływem czasu zmieniamy się bowiem zarówno my jak i nasze otoczenie. Czy mając na uwadze ten fakt, racjonalnie myślący i uczciwy wobec siebie oraz bliźnich człowiek może obiecać coś, od wykonania czego dzieli nas rozległy horyzont czasowy? O tym jak fatalne w skutkach może być nakładanie na siebie przyszłych zobowiązań przekonuje nas nigeryjski pisarz Chinua Achebe (1930 – 2013), autor powieści Nie jest już łatwo.

Akcja utworu osadzona została w Nigerii w połowie lat 50-tych XX wieku, kiedy to wizja uzyskania niepodległości od Wielkiej Brytanii nabiera coraz realniejszych kształtów. Głównym bohaterem, którego losy śledzimy za sprawą trzecioosobowej narracji, jest Obiajulu Obi Okonkwo, pierwszy przedstawiciel Umuofii, wioski Igbo położonej w południowo-wschodniej Nigerii, zyskujący szansę studiowania w Anglii. Obi już jako dziecko odznaczający się nieprzeciętną inteligencją to chluba lokalnej społeczności, a jednocześnie inwestycja o wysokiej stopie zwrotu – członkowie Umuofijskiej Unii Postępu z zebranych składek wysyłają swoich synów za granicę po wykształcenie, licząc na wymierne korzyści. Dyplom zdobyty u Brytyjczyków to gwarancja intratnej posady, co umożliwia szybkie spłacenie zaciągniętej pożyczki, jaką jest w istocie przyznane stypendium, ale, co istotniejsze, to zarazem koneksje i znajomości, niezbędne w sporach o ziemię, prowadzonych z sąsiednimi osadami. Tyle, że jak dowiadujemy się już z pierwszej sceny otwierającej książkę, Obi nie spełnia pokładanych w nich nadziei – cóż jednak sprawia, że ponosi on klęskę i przysparza trosk oraz zmartwień swoim umuofijskim ziomkom?

Nie jest już łatwo z racji podejmowanej tematyki to ciekawe studium alienacji. Obi w trakcie pobytu za granicą styka się z zupełnie odmienną kulturą, co nieuchronnie wiąże się ze zmianą postrzegania własnego środowiska. W rezultacie, już po powrocie okazuje się, że: Obi był obcym we własnym kraju (…) [2]. Wiele zachowań zaczyna jawić się jako dziwne, niezrozumiałe, czy wręcz zabawne, lecz tylko dopóki ich skutki nie dotkną nas z bolesną bezpośredniością. Tym, co przykuwa największą uwagę jest ogromna rola zabobonów, wierzeń i tradycji przodków wciąż wyznaczających ścieżki postępowania w codziennym życiu, i to nawet tych, którzy uważają się za chrześcijan. Wiara w nowego Boga – nawet żarliwa i szczera – nie jest w stanie z dnia na dzień wykorzenić utrzymujących się przez wieki przesądów.

Reemigracja Obiego to dla czytelnika sposobność, by uzmysłowić sobie wpływ, jaki na Nigeryjczyków wywiera europejska kultura. W przypadku wielu wykształconych osobników dostrzegalna jest choćby ślepa chęć naśladownictwa, tak jakby wszystko, co robi bądź posiada biały człowiek było lepsze czy bardziej wartościowe od tego, co miejscowe. Znamienna jest scena, gdy Obi, stęskniony za nigeryjską kuchnią musi obejść się smakiem, bowiem jak dowiaduje się od osiadłego w Lagos znajomego: Żadna szanująca się restauracja nie serwowała nigeryjskiego jedzenia [3]. Z drugiej zaś strony – również kulinarnie – zasygnalizowany zostaje fakt stopniowego uzmysłowienia sobie, że zupełne odcięcie się od przeszłości czy własnych korzeni jest nierzadko bezpodstawne i jałowe: Ugniecione pochrzyny i zupę egusi jedli palcami. Drugie pokolenie wykształconych Nigeryjczyków znowu zaczęło jeść pochrzyn i garri palcami z tego przede wszystkim powodu, że tak lepiej smakowało. Może jeszcze ważniejsze było to, że nie bali się tak jak pierwsze pokolenie, iż zostaną uznani za barbarzyńców [4].

Nie jest już łatwo to również bardzo interesujący obraz Nigerii w przede dniu odzyskania niepodległości. Już w tym momencie widać, że przyszłe państwo pełne jest podziałów oraz nierówności. W oczy rzuca się, że skromna grupa inteligencji egzystuje w niemal zupełnym oderwaniu od niższych warstw społecznych, czego symbolem jest Ikoyi, położona na wyspie luksusowa dzielnica, którą przed laty zamieszkiwali jedynie Europejczycy: Jazda w sobotni wieczór z lądowej części Lagos na Ikoyi przypominała przenosiny z jarmarku na pogrzeb, a wrażenie to jeszcze pogłębiał wielki cmentarz dzielący obie części miasta. Pomimo luksusowych willi, apartamentowców i mnóstwa zielenie, Ikoi była jak miejsce pochówku. Nie tętniła wspólnym życiem, a w każdym razie dla żyjących tu Afrykańczyków [5]. Ale poważne różnice występują także na poziomie etnicznym oraz religijnym – w Nigerii żyją przedstawiciele wielu plemion, przy czym są to zarówno chrześcijanie, wyznawcy miejscowych wierzeń jak i muzułmanie – wydaje się, że jedynym wspólnym elementem tej wielobarwnej mozaiki jest podejście do tworu tak abstrakcyjnego jak państwo: W Nigerii rząd to byli „oni”. Nie mieli nic wspólnego z tobą czy ze mną. To była obca instytucja, od której należało wyszarpać możliwie jak najwięcej, nie popadając w kłopoty [6]. A wyszarpywać jest o wiele łatwiej, kiedy działa się w wspólnocie: „Nasze jest nasze, ale moje jest moje”. Każde miasto i każda wioska walczy w tej przełomowej epoce naszej politycznej ewolucji o to, by mieć  to, o czym może powiedzieć „To moje” [7]. Tyle, że na dłuższą metę takie funkcjonowanie w oparciu o mniejsze bądź większe kliki musi doprowadzić do tarć i zgrzytów, które – jak wiemy z niełatwej historii Nigerii –  w 1967 roku przerodzą się w wojnę domową.

Reasumując, Nie jest już łatwo jest uniwersalną powieścią o wkraczaniu w dorosłość, ubraną w egzotyczne z punktu widzenia polskiego czytelnika, bo nigeryjskie szaty. Chinua Achebe przypomina nam, jak boleśnie może prezentować się zderzenie ideałów ze ścianą codzienności oraz jak wiele naszych zachowań determinowanych jest przez niezależne od nas okoliczności. Zarazem powieść Achebe jest intrygującym portretem nigeryjskiego społeczeństwa, które na progu narodzin niepodległego państwa ulega gwałtownym przeobrażeniom.

Ambrose

 

------------------------------------
[1] Heraklit w: Historia filozofii. Filozofia starożytna i średniowieczna, Władysław Tatarkiewicz, PWN, Warszawa 2007, s. 32
[2] Chinua Achebe, Nie jest już łatwo, przeł. Jerzy Łoziński, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2010, s. 83
[3] Tamże, s. 45
[4] Tamże, s. 31
[5] Tamże, s. 28
[6] Tamże, s. 44
[7] Tamże, s. 43 

2 komentarze:

  1. I ja czytałam kilka ładnych lat temu tę powieść Chinui Achebe i byłam pod wrażeniem stylu pisarza; zaczęłam wtedy poznawać i doceniać literaturę afrykańską. Niestety nie udało mi się wtedy zdobyć pierwszego tomu trylogii Achebe czyli "Wszystko rozpada się", ale teraz już to mam. Pozostaje zaplanować powrót do czytania książek pisarzy afrykańskich, zwłaszcza nigeryjskich (lub o nigeryjskich korzeniach). Myślałam o kolejnej książce Helen Oyeyemi (autorki "Małej Ikar") - "Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch" i inne opowiadania oraz o debiutanckiej powieści Uzodinmy Iweala "Bestie znikąd".
    Doceniam, że analizując kilka książek, wprowadziłeś nas w problemy Afryki (Nigerii), mam teraz bardziej pogłębiony obraz sytuacji tego wielkiego plemiennego/religijnego/kulturowego konfliktu. A kultura plemienia Igbo wydaje się niezwykle bogata, chciałabym jeszcze o niej kiedyś poczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też muszę zebrać jeszcze kilka tytułów Achebe, by wrócić do jego pisarstwa. Na razie dysponuję tylko króciutkim zbiorkiem esejów "Africa's Tarnished Name". A za podrzucenie nazwiska Helen Oyeyemi pięknie dziękuję - będę rozglądać się za jej książkami.

      Ha, przyznaję, że za sprawą "Połówki żółtego słońca" zacząłem czytać literaturę nigeryjską właśnie przez pryzmat historii tego kraju, bo chyba w dużej mierze losy tego państwa są reprezentatywne dla obrazu całej afrykańskiej dekolonizacji.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)