Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Kossi Efoui "Witajcie, powracające widma" - Pejzaż powojennych zniszczeń

Kossi Efoui

Witajcie, powracające widma

Tytuł oryginału: Solo d'un revenant
Tłumaczenie: Wawrzyniec Brzozowski
Wydawnictwo: Karakter
Seria: Literacka Karakteru
Liczba stron: 204




To już 10 lat odkąd opuściłeś swe rodzinne strony. Aż trudno uwierzyć, że czas tak szybko pożarł te miesiące spędzone na obczyźnie. 10 lat. Bagaż Twoich doświadczeń bardzo się powiększył. Życie naznaczyło Twój grzbiet niejedną blizną. Psotna fortuna kilkukrotnie zmusiła Cię do tego, byś kornie zgiął swój kart. Ale to już minęło. Serce krzyczy, że pora wracać! Cóż jednak zastaniesz po tak długiej nieobecności? Czy miejsce, do którego przybędziesz, będzie choćby w maleńkiej części odpowiadać Twoim wyobrażeniom? I wreszcie, co faktycznie kryje się pod tym żarliwym pragnieniem powrotu?

Pierwszoosobowy narrator, a zarazem główny bohater powieści Witajcie, powracające widma togijskiego pisarza Kossiego Efouiego (ur. 1962) to obywatel kraju, w którym przed 10 laty rozpoczęła się krwawa wojna domowa. W chwili wybuchu konfliktu, część mieszkańców stawia na niepewny los migranta, inni zostają w nadziei (zdecydowanie próżnej), że jakoś uda przetrwać się dziejową zawieruchę, zaś niemała rzesza, pomna na natarczywie wykrzykiwane hasła na temat dziejowej sprawiedliwości, chwyta za broń. Wzniecone walki doprowadzają do pęknięcia – kraj zostaje przecięty linią demarkacyjną, która oddziela północ od południa. W momencie rozpoczęcia utworu ogłoszony zostaje pokój, którego trwałość ma zagwarantować wdrożona polityka pojednania. Tym samym, po długich miesiącach, wygnańcy zyskują sposobność, by odwiedzić swoje rodzinne strony, z czego wielu, mimo wciąż wyczuwalnego napięcia, skrzętnie korzysta. Wśród powracających jest również bezimienny protagonista, którym zdaje się kierować coś zupełnie innego niż tęsknota czy sentyment.

Witajcie, powracające widma to rozległy pejzaż destrukcji, do jakich prowadzi wojna. Kossi Efoui kreśli przed nami wizję nienazwanego państwa (ten brak wskazania na konkretne miejsce na geograficznej mapie nadaje dziełu bardzo uniwersalnego wydźwięku), które na skutek długoletnich starć zostaje poszatkowane na niemal każdej płaszczyźnie, począwszy od zniszczeń fizycznych, poprzez exodus ludności, a na mentalnych bliznach skończywszy. Chłopcy przemienieni w żołnierzy z psychiką naznaczoną traumami, zgwałcone dziewczynki noszące w brzuchach dowody skalania przez wroga, co skazuje je na ostracyzm ze strony najbliższych, miny wciąż zbierające krwawe żniwo, niepomne na zawieszenie broni. Togijczyk uzmysławia nam, że puszczona w ruch spirala przemocy jest piekielnie trudna do zatrzymania, i z racji siły bezwładności nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Bo kiedy już opadnie bitewny kurz, to dopiero wówczas w pełni widoczne są przegniłe owoce wojennego szaleństwa, które nie pozwalają o sobie zapomnieć, tym bardziej, że pamięć zbiorowa na ogół przejawia tendencje, by istnieć w oparciu o resentymenty, i tylko nielicznych interesuje (…) forma jałowej rekompensaty zwanej przebaczeniem [1]. W rezultacie pokój bardzo często okazuje się jedynie preludium do dalszych tarć, sukcesywnym narastaniem żądzy zemsty, niedogaszoną iskrą odwetu, która wybucha pod byle pretekstem: Dzieci z zesztywniałymi karkami (może zastygły w kontemplacji, a może to dowód karności) wgapiają się w niedokończone freski widniejące na murze. Zostały uwiecznione podczas jednej z owych ceremonii czarnej magii, zwanych apelem poległych, kiedy to martwi nie potrafią przestać grzebać umarłych swoich; kiedy potomkowie ofiar, pokolenie za pokoleniem, przychodzą, by dowiedzieć się czegoś o broni, która podobno uśmierciła ich przodków. I tak, aż nadejdzie pokolenie, które w nagrodę znowu nauczy się posługiwać tą samą bronią, tą samą sztuką rysowania wroga, i będzie przepełnione tą samą tęsknotą za tym, by zacząć od zera [2].

Co ważne, powieść Kossi Efouiego to nie tylko panorama zagłady. Z racji faktu, że protagonista odtwarza zdarzenia, które finalnie przerodziły się w chwycenie za broń, Powracające widma to również zapis postępującego rozkładu. Czytelnik obserwuje przybierający na sile konflikt, który podsycany jest przez obie zwaśnione strony, a który swe źródło ma w przyjęciu stosownej retoryki: Nic nie zapowiadało tamtych wydarzeń – może tylko przesycone strachem słowa, których słuchano z uchem przylepionym do radioodbiorników. Widziano, jak schną na słońcu, nakreślone niewidoczną ręką na murach granicznych – słowa, których nie dało się już usunąć z codziennego języka; słowa narastającej trwogi; słowa rozkazów wzywających „prawdziwe dzieci prawdziwej ojczyzny”, by były gotowe dopełnić „dzieła zemsty” na „obcych do szpiku kości”, którym obiecywano wieczyste męczarnie [3]. Togijski artysta przypomina nam jak potężną mocą dysponują słowa, i z jaką przerażającą łatwością można użyć ich, by dzielić i skłócać, w szczególnie poprzez odczłowieczanie tych, którym przyklejono łatkę oponentów.

Z tym przygnębiającym krajobrazem ludzkich tragedii i dramatów żywo kontrastuje banalne źródło konfliktu. Kossi Efoui podkreśla, że wojna to nierzadko walka jednostek o władzę i wpływy, walka, do podjęcia której poprzez użycie szumnych haseł zmusza się zamieniane w mięso armatnie ludzkie masy.

Bardzo ważnymi składowymi elementami prozy Efouiego, które bardzo dobrze akcentują pacyfistyczną wymowę są język, jakim operuje Togijczyk oraz wykreowana za jego pomocą atmosfera. Książka to zbiór scen o oniryczno-metaforycznym sznycie, naszkicowanych specyficznym stylem. Narrator – sam siebie postrzegający w kategoriach widma – snuje przed nami wizje, które momentami opuszczają granice jawy, wkraczając w sferę sennych majaków, dodatkowo nasyconych interesującą symboliką nacechowaną żeńskimi pierwiastkami. Xhosa Anna zwana Perłą, czyli nosząca białą suknię ślubną kobieta z nieustannie paloną fajką, podająca się za wróżkę potrafiącą uzyskać kontakt ze zmarłymi oraz przewidywać przyszłość z fajkowego dymu, okazuje się przewodniczką, która pozwala protagoniście na stopniowe odszukanie własnej tożsamości. Z kolei Marléne, była pracownica ośrodka przyjmującego pod swój dach skrzywdzone przez wojnę dziewczęta, określająca się mianem: ta, która płacze, zdaje się reprezentować prawdę, którą najczęściej usiłuje się przemilczeć, tzn., że dramat cywilów skrzywdzonych przez wojnę nie kończy się wraz z ustaniem wojennych działań.

Lektura powieści Witajcie, powracające widma nie należy do tych z gatunku łatwych czy przyjemnych. Literatura proponowana przez Kossiego Efouiego boleśnie przekonuje, że konflikt to krótsza bądź dłuższa chwila szaleństwa, kiedy na obok zostają odsunięte wszelkie wartości czy zasady, kiedy tryumfy świeci chaos i zniszczenie – ceną za ten wybuch agresji są lata traum oraz ogrom zmarnowanych ludzkich istnień. Część ofiar ginie w znaczeniu fizycznym, ale równie spora rzesza umiera mentalnie, w konsekwencji czego spalone i wyjałowione ziemie zostają opanowane przez ludzkie widma, błąkające się tu i tam w poszukiwaniu ukojenia, na które jednak nie da się znaleźć recepty. Szkoda, że tego typu proza jest nadal aktualna.

Ambrose

 

------------------------------------
[1] Kossi Efoui, Witajcie, powracające widma, przeł. Wawrzyniec Brzozowski, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2021, s. 51
[2] Tamże, s. 23 – 24
[3] Tamże, s. 75 – 76

4 komentarze:

  1. Piszesz, że bohater wraca do kraju z zupełnie innych powodów niż tęsknota i sentyment. A więc jakie są te powody? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, celowo o tym nie wspomniałem, bo zamysłem autora było potrzymanie czytelnika w niepewności - ten powód powrotu najpierw wychyla się nieśmiało, gdzieś spomiędzy wierszy, by dopiero później w pełni się ujawnić. Nie chciałbym psuć zabawy tym, którzy zdecydują się po książkę sięgnąć ;)

      Usuń
  2. Piękna była ta seria literacka Karakteru: dopracowane wydania, wspaniałe grafiki na okładkach. Jakiś czas temu miałam fazę na literaturę afrykańską i właśnie książki wydawane przez Karakter zrobiły na mnie największe wrażenie: "Lunatyczna kraina" Mia Couto, pisarza pochodzącego z Mozambiku, a zwłaszcza powieści marokańskiego pisarza Tahara Bena Jellouna "Święta noc", "To oślepiające, nieobecne światło", "Dziecko piasku". Mają wspólny klimat oniryczno-metaforyczny, poetycki język (w kontraście do opisywanej brutalnej rzeczywistości), realni ludzie i ich historie, duchy-zjawy-mity-baśnie współistnieją w tych książkach na równych prawach. Podobny charakter ma analizowana przez Ciebie książka. Narrator-widmo obserwujący zniszczenia swojego narodu - to musi robić wstrząsające wrażenie. Gdy będę chciała powrócić kiedyś literacko do Afryki, na pewno po tę powieść sięgnę. A czy pisarz daje jakąś nadzieję na odbudowanie psychiczne swojej ojczyzny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero rozpoczynam znajomość z tą serią, ale przyznaję, że "Powracające widma" robią ogromne wrażenie. Świetna grafika, a do tego niezwykle staranne wydanie pokazują, że publikowanie książek jest traktowane przez Karakter bardzo poważnie, i to na każdym etapie.

      Za podrzucone tytuły serdecznie dziękuję. Na pewno będę korzystać z tej mini listy, gdy jeszcze raz ruszę na literacki szlak do Afryki.

      A czy pisarz daje nadzieję? Wg mnie tak, chociaż nie jest to taka jednoznaczna odpowiedź, bo Kossi Efoui pokazuje jak trudno jest wyrwać się ze spirali przemocy i jak wiele trzeba mieć w sobie siły, by ciosem nie odpowiadać na zadany cios.

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)