Fikcje
Jorge Luis Borges
Tytuł oryginału: Ficciones
Tłumaczenie: Kalina Wojciechowska, Kazimierz Piekarec, Andrzej Sobol-Jurczykowski, Stanisław Zembrzuski
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 151
Seria: Proza Współczesna
Format: papier
Łacińskie słowo fictio, od którego pochodzi termin fikcja, obfituje w znaczenia, bowiem można tłumaczyć je jako tworzenie, kształtowanie, ale i zmyślenie. Za fikcję uznajemy coś wymyślonego, coś, egzystującego wyłącznie pozornie lub formalnie. Fikcją jest również obraz świata przedstawionego w dziele literackim, jak i konstrukcja myślowa, nie posiadająca odpowiedników w realnym świecie. Mimo, iż fikcja nie istnieje w otaczającej nas rzeczywistości, to bardzo często się do niej odnosi, inspiruje się nią bądź dyfunduje do niej przez membrany człowieczych umysłów. Ślady takiego przenikania tego, co jest projekcją wyobraźni, do tego, co uznajemy za prawdziwe i namacalne, ciekawie śledzi Jorge Luis Borges (1899 – 1986), argentyński pisarz, poeta i eseista, autor zbioru o wymownym tytule Fikcje.
Książka, w skład której wchodzą teksty z tomów Ogród o rozwidlających się ścieżkach (1941) i Twory wyobraźni (1944), to zaproszenie do eksploracji krain i przestrzeni, naznaczonych niezwykłością, oryginalnością, symbolizmem, tajemnicą i niedopowiedzeniem. Jorge Luis Borges, odsłaniając przed nami pokłady głębokiej erudycji, korzystając ze swojej rozległej historycznej, kulturowej czy literackiej wiedzy, nawiązując do filozoficznych zagadnień czy religijnych wierzeń, niekiedy uciekając się do parodii, wznosi przed nami literackie konstrukty o zaskakujących formach.
Zanurzenie się w płodach Argentyńczyka to pełna przygód podróż, w trakcie trwania której czeka nas wiele niespodzianek, ale i pewien zestaw powtarzających się motywów, schematów czy zagadnień. Jednym z pomysłów, mocno eksploatowanym przez Borgesa, jest pisanie recenzji lub omówień wymyślonych książek (koncept ten wykorzystuje też, zresztą nie mniej udanie, nasz Stanisław Lem w swoich zbiorach Doskonała próżnia czy Biblioteka XXI wieku; zaś sam Borges, do spółki z przyjacielem Adolfo Bioyem Casaresem rozwija go bardzo intensywnie w Kronikach Bustosa Domecqa). Kreowane omówienia, analizy czy referaty są o tyle fascynujące, że kompletnie zmyślenie mocno przeplata się w nich z tym, co faktyczne. I tak, wspomniany już Bioy Caseres, pojawia się na łamach opowiadania Tlön, Uqbar, Orbis Tertius, gdzie razem z pierwszoosobowym narratorem, poszukują informacji na temat Uqbaru, tajemniczej krainy czy też regionu, o której wzmianka pojawia się w jednym z wydań The Anglo-American Cyclopaedia. Na kartach utworu przewijają się postacie znane z bliższej i dalszej historii, takie jak Pierre Drieu la Rochelle, Ezequiel Martínez Estrada, Johannes Valentinus Andreä, Thomas de Quincey czy Mag Smerdys, które występują naprzemiennie z osobnikami powołanymi do bytu już przez samego autora, takimi jak Silas Haslam czy Herbert Ashe. Owe nakładanie, mieszanie, plątanie ze sobą osób autentycznych i fikcyjnych rozmywa granicę między jawą, a literackim majakiem. Cechą wspólnych recenzji Borgesa jest także styl, który znamionuje ton oficjalny, momentami wręcz pompatyczny, nieco napuszony i bardzo formalny – ta powaga mocno kontrastuje z treścią samego tekstu, bowiem jeśli już uda nam się dokopać do sedna, to z reguły oczom naszym ukazuje się absurd, niedorzeczność, jawna drwina. Świetnym przykładem jest Pierre Menard, autor Don Kichota, w którym dowiadujemy się, że tytułowy Pierre Menard to autor współczesnego Don Kichota. Prawdziwość tego stwierdzenia jest jednak o tyle trudna do rozstrzygnięcia, iż wedle narratora pisarz podjął się karkołomnego (we własnym mniemaniu) zadania, polegającego na tym, by jego Don Kichot nie różnił się niczym od pierwowzoru: Zbędne byłoby dodawać, że nie myślał nigdy o mechanicznym przepisaniu oryginału; nie zamierzał go skopiować. Jego podziwu godną ambicją było stworzenie stronic, które zbiegałyby się – słowo w słowo i zdanie po zdaniu – ze stronicami Miguela de Cervantes [1]. Kwintesencją opowiadania jest fragment, w którym narrator, prywatnie przyjaciel Menarda, recenzuje dzieło Francuza, zestawiając je z Don Kichotem de Cervantesa: Porównanie stronic Menarda i Cervantesa jest rewelacyjne. Ten ostatni, na przykład, napisał (Don Kichote, część pierwsza, rozdział dziewiąty): „… prawda, której matką jest historia, spółzawodniczka czasu, depozytariuszka czynów, świadek przeszłości, przykład i monit dla teraźniejszości i nauka dla wieków przyszłych”. Zredagowane w wieku siedemnastym, napisane przez „genialnego laika” Cervantesa, wyliczenie to jest po prostu retoryczną pochwałą historii. Menard pisze natomiast: „… prawda, której matką jest historia, spółzawodniczka czasu, depozytariuszka czynów, świadek przeszłości, przykład i monit dla teraźniejszości i nauka dla wieków przyszłych”. Historia – matką prawdy; pomysł zadziwiający. Menard, współczesny Williamowi Jamesowi, nie określa historii jako badania rzeczywistości, ale jako jej źródła. Prawdą historyczną, dla niego, nie jest to, co się wydarzyło: jest nią to, co uważamy, że się wydarzyło [2].
Nie mniej ważką rolę w prozie Borgersa odgrywa przypadek. Argentyńczyk akcentuje jak często jednostka jest jedynie pyłkiem, targanym kapryśnymi wichrami fortuny, która kpi sobie z człowieczych planów, zamierzeń czy przeświadczenia o sprawczości (W Południu dowiadujemy się, iż: Pozostając ślepym na przewiny, los może okazać się bezlitosny wobec najdrobniejszego roztargnienia [3]). Co ciekawie, w jednym z opowiadań – Loteria w Babilonie – ludzie poniekąd wychodzą tej nieprzewidywalności naprzeciw, nasycając nią swoją codzienność do maksimum poprzez organizację tytułowej loterii, która decyduje o każdym aspekcie ich żywota: Po wtajemniczeniu w obrządek Bela każdy wolny człowiek automatycznie brał udział w świętych losowaniach, które odbywały się co sześćdziesiąt nocy w labiryntach boga i rozstrzygały o jego losie aż do następnego terminu [4]. Pochodną fascynacji przypadkiem czy też prawami wielkich liczb, jest też koncept „powieści regresywnej, rozgałęzionej”, pojawiający się w Analizie twórczości Herberta Quaina, która kojarzy się z permutacją, rozumianą jako układanie elementów skończonego zbioru w określonym porządku, jak i każdy z możliwych układów tychże elementów: Dzieło składa się z trzynastu rozdziałów. Pierwszy relacjonuje dwuznaczny dialog nieznajomych na peronie. Drugi ukazuje wydarzenia w przeddzień pierwszego. Trzeci, również regresywny, wydarzenia innego możliwego przedednia pierwszego; czwarty – jeszcze innego. Każdy z tych trzech przededni (które ściśle wykluczają się) rozgałęzia się w inne trzy o bardzo różnorodnych charakterze [5]. Literatura w ujęciu Borgesa jest narzędziem na tyle potężnym i demiurgicznym, że pozwala nie tylko na opisywanie otaczającej nas rzeczywistości, ale uwzględnianie wszystkich jej możliwych (potencjalnych) stanów, łącznie z przewidywaniem (interpolowaniem) stanów przyszłych – owe echa kombinatoryki mocno pobrzmiewają w Trzech wersjach Judasza oraz w Bibliotece Babel, która jest Wszechświatem wyrażonym za pomocą książkowego przybytku: Nie ma w rozległej Bibliotece dwu identycznych książek. Z tych niespornych przesłanek wydedukował, że Biblioteka jest totalna i że jej szafy rejestrują wszelkie możliwe kombinacje tych dwudziestu kilku symboli ortograficznych (liczba ich, choć niezwykle wysoka, nie jest nieskończona), to jest wszystko to, co można wyrazić: we wszystkich językach [6]. Borges mocno podkreśla przy tym ograniczone, ludzkie możliwości, by objąć umysłem ów ogrom możliwości – próby ich pochwycenia nierzadko kończą się epicką klęską: Pielgrzymi ci dyskutowali w wąskich korytarzach, wypowiadali ciemne klątwy, dusili się wzajemnie na wąskich schodach, rzucali oszukańcze książki w głąb tunelu, ginęli rzucani w przepaść przez ludzi z odległych okolic. Inni oszaleli… [7]. Ten próżny i jałowy trud odszukania i zawłaszczenia Absolutu migocze też w Poszukiwaniu Al-Mutasima: (…) również Wszechmocny poszukuje Kogoś, ten Ktoś – Kogoś wyższego (lub po prostu niezbędnego i równego) i w ten sposób aż do Końca – czy raczej do Bez Końca – Czasu lub w sposób cykliczny [8]. Czyż jednak daremność tych działań nie jest jednocześnie formą błogosławieństwa? Człowiek w swojej próżności i krótkowzroczności, nierzadko życzy sobie rzeczy, których ceny posiadania nie rozumie bądź w ogóle nie uwzględnia – takiego bolesnego zetknięcia z cząstką boskości doświadcza bohater Pamiętliwego Funesa, który na skutek wypadku obdarzony zostaje fenomenalną pamięcią, umożliwiającą obserwowanie i odtwarzanie rzeczywistości w najmniejszych detalach: Przy upadku stracił świadomość; kiedy odzyskał ją, teraźniejszość stała się prawie nie do zniesienia przez swoje bogactwo i swoją wyrazistość, a także przez obecność najdawniejszych nawet i najbardziej banalnych wspomnień [9].
Kolejną cegiełką, z której wznoszone są Fikcje są lustra i związane z nimi odbicia, blaski, jak i miraże. Już w otwierającym zbiór Tlön, Uqbar, Orbis Tertius, możemy przeczytać: Z odległej głębi korytarza śledziło nas lustro. Odkryliśmy (późną nocą odkrycie takie jest nieuniknione), że lustra mają w sobie coś monstrualnego. Bioy Casares przypomniał wówczas, że jeden z herezjarchów Uqbaru uważał, iż lustra i kopulacja są wstrętne, jako że pomnażają ilość ludzi [10]. To zwiększanie liczby ludzi jest oczywiście iluzją, co nie zmienia faktu, że uzmysłowienie sobie, iż jest się jedynie czyimś odbiciem, czy tworem wyobraźni, bywa doświadczeniem szokującym, o czym przekonuje się bohater Kolistych ruin: Z ulgą, z upokorzeniem, z przerażeniem zrozumiał, że on również jest widmem, które śni ktoś inny [11]. Lustra, w niektórych wierzeniach uważane są za portale do innych wymiarów, i w ten sposób rozpatrywać można Tajemny cud, w którym mamy do czynienia z ciekawym rozwinięciem teorii względności czasu – to opowieść o prośbie protagonisty, której staje się zadość, ale w przebiegły, Boski sposób: Pomyślał, że brakuje jeszcze dwóch aktów i że w bardzo krótkim czasie nie będzie żył. Przemówił do Boga w ciemności: „(…) Przyznaj mi te dni, Ty, do którego należą stulecia i czas” [12]. Z lustrem związany jest również Doppelgänger (sobowtór) – nie ma przecież doskonalszego dublera od lustrzanego odbicia – który w przypływie zuchwałości może skraść naszą tożsamość. Ten wątek pojawia się w Bliźnie (Są we mnie wszyscy ludzie; każdy człowiek jest wszystkimi ludźmi [13]) oraz w Temacie zdrajcy i bohatera, gdzie dodatkowo podsunięta zostaje nam myśl, że być może całe nasze życie to jeden wielki spektakl, zaś my sami (bądź nasze sobowtóry), mniej lub bardziej świadomie odgrywamy sceny, do których już kiedyś w historii doszło: Odkrywa również w archiwach rękopis pewnego artykułu Nolana na temat szwajcarskich Festspiele: rozległych i wędrujących przedstawień teatralnych, które wymagają tysięcy aktorów i powtarzają epizody historyczne w tych samych miastach i górach, w których się one wydarzyły [14].
Ostatnim, lecz nie mniej ważkim, elementem warsztatu Borgesa są labirynty, które sukcesywnie przewijają się w tekstach Argentyńczyka. Mogą być one odczytywane jako symbol wyprawy w głąb siebie w celach samopoznania czy poszukiwaniu samodoskonalenia, ale to także zanurzanie się w trzewia mrocznych aspektów naszej osobowości. Labirynty wyrażają także lęki, tajemnice, sekrety, tudzież sprawy wymykające się naszemu pojmowaniu, rozumieniu. Wreszcie labiryntem może być człowiecze życie, pełne ślepych zaułków, tajemniczych korytarzy, nieprzewidywalnych zaułków (Pomyślałem o labiryncie labiryntów, o krętym, rosnącym labiryncie, który obejmowałby przeszłość i przyszłość i który ogarniałby w jakiś sposób gwiazdy [15]; Tlön, być może, jest labiryntem, ale jest labiryntem utkanym przez ludzi, przeznaczonym do odczytania przez ludzi [16]; Czułem, że świat jest labiryntem, z którego nie można uciec, bo wszystkie drogi, choćby udawały, że prowadzą na południe czy na północ, w rzeczywistości wiodą do Rzymu, który także jest prostokątnym więzieniem (…) [17]; W drugiej izbie rozwijała się melodia labiryntu, gmatwającego się i rozplątującego w nieskończoność [18]).
Zapoznając się ze zgromadzonymi w Fikcjach utworami, nietrudno dostrzec, że ten bogaty amalgamat mocno wpłynął na świat literatury. Echa specyficznej prozy Borgesa możemy zauważyć w całej palecie literackich płodów, czy to z bliższego, czy z dalszego podwórka. Jak już wspomniano, w pisaniu recenzji nieistniejących książek lubował się Stanisław Lem. Rozwinięciem Biblioteki Babel, gdzie biblioteka jawi się bardziej jako dzika kraina z własnymi, twardymi zasadami, niż instytucja kulturowa, jest fragment Tanga śmierci Jurija Wynnyczuka, w którym Barbaryk zapuszcza się w odmęty (labirynty!) biblioteki Ossolineum. Biblioteką labiryntem, doprowadzającą ludzi do szaleństwa, jest także księgozbiór pojawiający się na kartach Imienia róży Umberto Eco. Z kolei kradzieże tożsamości regularnie spotykamy w dziełach spod szyldu nouveau roman (francuskiej nowej powieści zwanej też antypowieścią) i im pokrewnych – te chwyt wykorzystują zarówno Francuzi na czele z ojcem gatunku Alainem Robbe-Grilletem (Gumy), jak i Japończycy (Kōbō Abe w The Face of Another oraz w Spalonej mapie).
Reasumując, Fikcje to bardzo ciekawa przygoda, choć i rodzaj intelektualnej szarady, wyzwania (nie raz i nie dwa Borges zdaje się pytać: Ty, który mnie czytasz, czy jesteś pewien, że rozumiesz mój język? [19]). Argentyńczyk pobudza do wysiłku nasz umysł, dzieląc się z nami płodami swojej bujnej wyobraźni, prezentując przy okazji językową sprawczość – czytając Borgesa, uzmysławiamy sobie, jak potężnym narzędziem twórczym jest język, za pomocą którego w słowa zakląć można rzeczywistość, i to nie tylko tę nas otaczającą, ale rzeczywistość wyimaginowaną.
P.S. Na koniec jeszcze jeden cytat, który trudno było wpleść w tekst, tak by nie wydłużać go jeszcze bardziej – fragment dobrze obrazujący absurdalne poczucie humoru autora: Wyliczenie dzieła widzialnego, jakie pozostawił po sobie (…) powieściopisarz, jest łatwe i krótkie [20].
---------------------------------
[1] Jorge Luis Borges, Pierre Menard, autor Don Kichota w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 39 – 40
[2] Tamże, s. 43 – 44
[3] Jorge Luis Borges, Południe w: Fikcje, przeł. Kazimierz Piekarec, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 146
[4] Jorge Luis Borges, Loteria w Babilonie w: Fikcje, przeł. Stanisław Zembrzuski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 55
[5] Jorge Luis Borges, Analiza twórczości Herberta Quaina w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 61
[6] Jorge Luis Borges, Biblioteka Babel w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 63 – 64
[7] Tamże, s. 69
[8] Jorge Luis Borges, Poszukiwanie Al-Mutasima w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 33
[9] Jorge Luis Borges, Pamiętliwy Funes w: Fikcje, przeł. Stanisław Zembrzuski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 95
[10] Jorge Luis Borges, Tlön, Uqbar, Orbis Tertius w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 11
[11] Jorge Luis Borges, Koliste ruiny w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 60
[12] Jorge Luis Borges, Tajemny cud w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 128
[13] Jorge Luis Borges, Blizna w: Fikcje, przeł. Stanisław Zembrzuski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 104
[14] Jorge Luis Borges, Temat zdrajcy i bohatera w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 108
[15] Jorge Luis Borges, Ogród o rozwidlających się ścieżkach w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 78
[16] Jorge Luis Borges, Tlön, Uqbar, Orbis Tertius w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 27
[17] Jorge Luis Borges, Śmierć i więzienie w: Fikcje, przeł. Kalina Wojciechowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 120
[18] Jorge Luis Borges, Zakończenie w: Fikcje, przeł. Kalina Wojciechowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 137
[19] Jorge Luis Borges, Biblioteka Babel w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 72
[20] Jorge Luis Borges, Pierre Menard, autor Don Kichota w: Fikcje, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972, s. 36
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)