Yukio Mishima
Wyznanie maski
Pot oblepia Twoją twarz, która odczuwa już zmęczenie ciężarem noszonej maski. Ciało – biologiczna maszyna podporządkowana Twoim kaprysom – zawodzi Cię, okazując słabość. Nieustanna gra, wysiłek konieczny do zachowania ciągłej czujności oraz gotowość do odgrywania kolejnych ról musiały w końcu Cię znużyć. Ściągasz zatem przebranie, a naszym oczom ukazuje się Twoje oblicze. Nagie i bezbronne, wystawione na publiczny widok bezlitosnych, bo czujących siłę płynącą z anonimowości, sędziów – czy jest coś, do czego pragniesz się przyznać? Czy chciałbyś się z czegoś zwierzyć? A może brak Ci odwagi? Jeśli tak, to zachowaj swoje enuncjacje dla siebie i chodź z nami podziwiać prawdziwego mistrza konfesji. Tak jak i my sięgnij po Wyznanie maski Yukio Mishimy, japońskiego eksperta od duchowej wiwisekcji przeprowadzanej na własnej psychice.
Utwór to historia Kō-Chana, 24-letniego młodzieńca, który w formie pierwszoosobowej narracji podsumowuje przed nami swoje dotychczasowe życie. Perypetie bohatera – uchodzącego w świadomości krytyków i badaczy literatury za alter ego autora – to z jednej strony klasyczny Bildungsroman przedstawiający losy młodego człowieka, który wkraczając w dorosłość odkrywa własną cielesność i związaną z nią seksualność, na własnej skórze doświadcza nie zawsze logicznych, a często brutalnych zasad rządzących światem oraz uzmysławia sobie, że każdy przywilej pociąga za sobą obowiązek; z drugiej zaś, dzieło Mishimy to niezwykle szczera opowieść o stopniowym poznawaniu własnej inności i odmienności, która w miarę dojrzewania stanowi coraz poważniejszy balast.
Kształtująca się tożsamość Kō-Chana od najmłodszych lat oparta jest na kłamstwie i mistyfikacji, bowiem w chwili gdy protagonista dochodzi do tego, że jego homoseksualne skłonności zabarwione sadomasochistycznymi upodobaniami nie są czymś, co powszechnie traktowane jest w kategoriach normy, egzystencja zostaje podporządkowana usiłowaniom, by możliwie jak najlepiej udawać pospolitego młodzieńca, nie wyróżniającego się na tle swojego otoczenia: Wszyscy mówią, że życie jest jak scena. Nie sądzę jednak, by wielu ludzi wiedziało o tym tak dobrze jak ja i uświadomiło to sobie równie wcześnie, już pod koniec dzieciństwa [1]. Problem jednak w tym, że naiwność, wynikająca głównie z braku życiowego doświadczenia skutecznie utrudniają podjętą grę, skazując Kō-Chana na nieprzyjemne momenty. W konsekwencji rodzi się też pytanie czy możliwe jest, by cały człowieczy byt bazował wyłącznie na bladze i oszustwie.
Książka, biorąc pod uwagę fakt, że pisarz w chwili jej wydania w 1949 roku liczył sobie zaledwie 24 lata, jest zaskakująco dojrzała. Yukio Mishima z bezduszną wręcz precyzją zagłębia się w trzewia umysłu swojego alter ego, poddając wnikliwej analizie jego młodość, bacznie przyglądając się wybranym wydarzeniem i obserwując ich wpływ na dalsze losy. Dzieciństwo naznaczone kruchym zdrowiem; nadopiekuńczość ze strony babci i związany z tym zakaz zabaw z chłopcami z sąsiedztwa; tendencje do przebierania się w damskie fatałaszki; fascynacja potężnie zbudowanymi, męskimi ciałami czy upajanie się krwawymi scenami, w których męczeńską śmiercią giną młodzieńcy o wyglądzie efebów – wszystko to zostaje wyjawione przed czytelnikiem. Sam akt mentalnego obnażenia się stoi jednak w wyraźnej opozycji do sposobu, w jaki upłynęły dotychczasowe lata Kō-Chana, napiętnowane unikami i zwodzeniem: (…) to, co ludzie uznawali za moją grę, było w rzeczywistości wyrazem mej potrzeby afirmacji własnego prawdziwego charakteru, to zaś, co wydawało im się we mnie naturalne, było właśnie grą [2]. To właśnie tutaj objawia się napięcie, jakim pulsują karty powieści oraz literacki geniusz Mishimy – Wyznanie maski to nacechowana dychotomią literacka przygoda porywająca nas w rejony, w których prawda blaknie i ulega zamazaniu. Jak bowiem możemy odnaleźć w sobie to, co autentyczne, skoro na co dzień jesteśmy więźniami konwencji, tkwiąc w społecznych przykazach i tłamsząc własne pragnienia w imię bezkonfliktowego współtrwania z bliźnimi? Mishima trąca wrażliwe struny naszej duszy, zmuszając do krytycznego spojrzenia na własny żywot i przekonania się, jak mocno uzależnieni jesteśmy od opinii i ocen innych oraz w jak znacznym stopniu ta podległość kieruje naszym postępowaniem.
Wielkość japońskiego pisarza przejawia się również w symbolice, jaką przesycone są karty Wyznania maski. Nie brakuje pomysłów niezwykle oryginalnych, do których zalicza się choćby czyściciel kloak – reprezentuje on nieczystość, grzech, uleganie mrocznym i brudnym podszeptom, ponadto kojarzy się (…) z jakimś poświęceniem, nonszalancją, z bliskością niebezpieczeństwa, z cudownym melanżem nicości i siły witalnej [3]. Ścieżka szaleństwa i okrucieństwa, na którą można zbłądzić poszukując recepty na powtórzenie niewiarygodnych cudów, jakich było się świadkiem zostaje przywołana przez wspomnienie postaci Gilles’a de Rais – członka straży przybocznej Joanny d’Arc, któremu przypisuje się torturowanie, zgwałcenie i zamordowanie ogromnej liczby dzieci (wyrok z 1440 mówił o 30 ofiarach, chociaż nie brak głosów, że były ich setki). Obraz Święty Sebastian pędzla Guido Reniego jako brama prowadząca do odkrycia swojej orientacji seksualnej. Wreszcie drzewa wiśni kwitnące pomimo panującej wojennej zawieruchy wyrażające obojętność natury wobec człowieczego szaleństwa, przejawiającego się w bezrozumnym niszczeniu i destrukcji.
Godny podkreślenia jest także styl, jakim operuje Japończyk. Precyzja i elegancja języka służy zarówno odmalowaniu piękna otaczającej przyrody (Chmury zanurzając do połowy w morzu swe imponujące, pełne smutku, jakby profetyczne kształty, trwały w całkowitej ciszy. Mięśnie chmur były białe jak alabaster [4]) jak i człowieczego ciała (Nocą w ich snach kobiece piersi wynurzały się z morza i unosiły jak wspaniałe meduzy. Nie wiedziałem, że w tych snach drogocenna część kobiety otwierała wilgotne wargi i wyśpiewywała syrenią pieśń setki, tysiące, milion razy, w nieskończoność [5]). Oprócz tego zdania okraszone zostają ciekawymi metaforami (Zrozumiałem, że Sonoko dotarła do wrót wątpliwości [6]) i intrygującymi porównaniami (A środek lata był jak bicz na narowiste konie mojego pożądania [7]).
Na osoby akapit zasługuje też rola, jaką w książce odgrywa światło. Mishima bardzo starannie wykorzystuje ten motyw, stosując go w najrozmaitszych kontekstach. Zwidy i ułudy wywołane świetlnymi refleksami akcentują ich zwodnicze usposobienie. Ostre promienie słoneczne igrające ze śniegiem okazują się idealnym tłem dla podniosłych zdarzeń (Pejzaż zabarwił się radosnymi kolorami. Sterczące smutno szpalery kominów, ciemne fale dachów, przykrytych prostą łupkową dachówką, kuliły się pod głośnym śmiechem śniegowej maski, rozświetlonej porannymi promieniami słońca. Zazwyczaj w takim właśnie śnieżnym krajobrazie przedstawia się tragiczne wydarzenia, jak rewolucja czy powstanie [8]), natomiast świetlna obfitość to zapowiedź nieuchronnego nieszczęścia (Uznałem za niedobry znak to słońce, tak szczodrze obdarzające mnie swym światłem (…) [9 ]). Światło to także źródło życia i przepychu (Pomidory i bakłażany wyzywająco i buńczucznie podnosiły do słońca wysuszoną zieleń liści. Słońce lakierowało ich mocne żyłki rozgrzanymi, lepkimi promieniami. Jak okiem sięgnąć ciemna obfitość roślinnego życia uginała się pod światłem padającym na cały ogród [10]). Ta trudna do uchwycenia i niejednoznaczna natura światła doskonale współgra z osobowością Kō-Chana, która nawet dla niego samego pozostaje odgadniona tylko w pewnym stopniu.
Kończąc, należy jeszcze napomknąć o Wyznaniu maski w kontekście pozostałej twórczości Mishimy oraz literatury japońskiej. Jako, że książka to powieściowy debiut, zrozumiałym jest fakt, że pewne elementy oraz schematy można odnaleźć w pozostałych utworach pisarza. Marzenie o śmierci na polu chwały, które w końcowej fazie II wojny światowej pieczołowicie hoduje w sobie Kō-Chan zrealizowane zostaje poniekąd w opowiadaniu Umiłowanie ojczyzny ze zbioru Zimny płomień w przekładzie Henryka Lipszyca. Wątek miłosny, który w Wyznaniu maski jest rachityczny i napiętnowany fałszywą nutą rozwinięty zostaje w wersji optymistycznej w noweli Ballada o miłości (gdzie znajdziemy też kult piękna ludzkiego ciała) jak i pesymistycznej, czego przykładem jest choćby Niedziela, kolejna krótka forma z książki Zimny płomień. Kluczowy, tytułowy motyw maski interesująco uzupełnia się z dziełem The Face of Another pióra Kōbō Abe – podczas gdy u Mishimy maska to niejako wrodzona struktura umożliwiająca funkcjonowanie i przetrwanie w ludzkiej ciżbie, u Kōbō Abe maska to (niespełniona) szansa i nadzieja na powrót na łono owego społeczeństwa, jakże opresyjnego wobec tego, co nieznane i obce.
Uwzględniając wszystkie wspomniane aspekty, Wyznanie maski można postrzegać w kategoriach utworu niezwykle solidnego, który nie bez przyczyny wszedł do światowego kanonu, ale i niepokojącego. To zapis prób odnalezienia siebie i zdefiniowania własnej tożsamości – Yukio Mishima, mistrz literackiej autokreacji, zabiera nas w podróż po krainie młodości, odsłaniając przed nami jej cienie jak i krótkotrwałe blaski. Wyprawa jest o tyle ciekawa, że mają przed oczami kulturystyczne zdjęcia Mishimy czy też teatralne wręcz okoliczności jego śmierci, w naszej głowie kołacze się pytanie – która z wykreowanych wizji utkana została z autentycznych przeżyć, a która jest tylko dziełem fantazji? I na dobrą sprawę – jakie ma to właściwie znaczenie?
Ambrose
-----------------------
[1] Yukio Mishima, Wyznanie maski, przeł. Barbara Kubiak Ho-Chi, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2019, s. 89
[2] Tamże, s. 29
[3] Tamże, s. 14
[4] Tamże, s. 76
[5] Tamże, s. 97
[6] Tamże, s. 208
[7] Tamże, s. 203
[8] Tamże, s. 51
[9] Tamże, s. 125
[10] Tamże, s. 180 – 181
Już od jakiegoś czasu mam w planach tą książkę, a po Twojej notce jeszcze bardziej mam ochotę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPolecam, wydaje mi się, że książka jest b. ciekawa, chociaż jednocześnie ostrzegam, że styl Mishimy jest dość specyficzny. Jego powieści nie należą do lekkich ;)
UsuńWierzę, ale ja lubię specyficzne i trudne książki. Zresztą lubię sięgać chociażby po literaturę koreańską, która jest specyficzna, a bardzo dobrze mi się ją czyta.
UsuńW takim razie cierpliwie czekam na Twoje wrażenia płynące z lektury. A prozę Mishimy określiłbym mianem chłodnego i bezdusznego piękna - taki zresztą motyw nierzadko pojawia się w jego twórczości (jego kwintesencją jest powieść "Złota pagoda") :)
UsuńW cytacie numer pięć widać podziw dla kobiecego ciała. A czy narrator pisze także o pięknie ciała męskiego? :)
OdpowiedzUsuńHa, dobre spostrzeżenie. Narrator jest zafascynowany męskimi sylwetkami (szczególnie silnych i dobrze zbudowanych młodzieńców), ale najpiękniej pisze jednak o ciele kobiecym :)
UsuńKsiążkę jak dotąd tylko przeglądałam, niemniej fragment o rękawiczkach urzekł mnie. Proza wyważona, elegancka. Będzie czytana.;)
OdpowiedzUsuńA która to strona? Bo na razie nie mogę skojarzyć rzeczonego fragmentu i chętnie go sobie odświeżę :)
UsuńA styl Mishimy jest faktycznie b. elegancki. Mnie kojarzy się z chłodnym i bezdusznym pięknem. Czekam cierpliwie na Twoje wrażenia. Ciekaw jestem jak Ty odczytasz tę powieść.
Co prawda motyw maskowania, gubienia się we własnej masce i tak dalej nie jest może wielce oryginalny, ale mam do niego wielką słabość. Jest wyjątkowo pojemny, podatny na mieszanie metafory z bezpośredniością (prawdziwa maska vs. maska charakterologiczna) i posiadający ogromny potencjał w rękach odpowiedniego pisarza. Ta powieść zdaje się to potwierdzać.
OdpowiedzUsuńZgadza się i b. dobrze się stało, że powieść nareszcie doczekała się polskiego tłumaczenia. Pozostaje mieć nadzieję, że pozostałe książki Mishimy, które jeszcze nie zostały przełożone, prędzej czy później także pojawią się w ramach Prozy Dalekiego Wschodu ;)
Usuń