Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

środa, 8 maja 2019

Arnaldur Indriðason - W bagnie







Arnaldur Indriðason

W bagnie

tytuł oryginału: Mýrin
tłumaczenie: Jacek Godek
cykl: Erlendur Sveinsson (tom 3)
wydawnictwo: W.A.B. 2016
liczba stron: 304

wersja audio:
czyta: Andrzej Ferenc
wydawca: Biblioteka Akustyczna
długość:7 godzin 19 minut


Polska polityka wydawnicza bardzo często mnie zadziwia, czym zresztą wpisuje się w całą naszą rzeczywistość. Nie inaczej było z Arnaldurem Indriðasonem, islandzkim pisarzem specjalizującym się w literaturze kryminalnej, którego cykl powieściowy o Erlendurze Sveinssonie, islandzkim policjancie, już dawno wziąłem na celownik i czekałem na ukazanie się pierwszej powieści z tej serii wydawniczej w wersji niemieckiej zatytułowanej Menschensöhne. Niestety, wydano już chyba osiem książek o Sveinssonie, a nadal nie wydano pierwszej ani drugiej i nie wiadomo kiedy, ani czy będą wydane. Nie chcąc już dłużej czekać sięgnąłem więc po trzecią odsłonę cyklu noszącą tytuł W bagnie.



Jest rok 2001. Jesień w Reykjaviku to nie polska złota jesień. Ciemno, zimno, mokro i nieprzyjemnie. W mieszkaniu w suterenie w jednym z podlejszych zakątków miasta znaleziono zwłoki Holberga, starszego mężczyzny, który mieszkał samotnie. Zginął od ciosu popielniczką w głowę, ale nic nie wskazuje na podłoże rabunkowe, a innych motywów też na pierwszy rzut oka nie widać. Przy zwłokach znaleziono karteczkę z tajemniczymi trzema słowami, ale nie wiadomo, czy mają ze zbrodnią coś wspólnego.


W krajach nordyckich, do których zalicza się Islandię, często błędnie uznawaną, podobnie jak Finlandia, za kraj skandynawski, co jest określeniem dużo węższym, większość zabójstw jest typowa i policji nie sprawia trudności ustalenie sprawców. Zabijają albo najbliżsi w trakcie błahej często sprzeczki, albo przypadkowi sprawcy działający z zamiarem rabunku, w obu przypadkach będący najczęściej pod wpływem alkoholu lub innego podobnie działającego środka. Czy morderstwo Holberga też ma podobny charakter?

Erlendur Sveinsson nie jest już młody i dopracował się pewnej niezależności w kierowaniu podległym mu zespołem oraz sposobie prowadzenia powierzonych mu śledztw. Bardzo mi się podoba jego podejście do postępowań przygotowawczych, które prowadzi, nie mające jedynie na celu wykrycia sprawców, ale i sprawienie, na ile to możliwe, by wszystko zrozumieć i, jeśli jest taka opcja, dać coś więcej. Może jakąś formę pomocy ofiarom, może wykorzystanie nabytej wiedzy w przyszłości, by zwalczać mechanizmy i zagrożenia, których dotąd sobie nie uświadamiamy?

Powieść Arnaldura Indriðasona jest mroczna, zarówno jeśli chodzi o outdoor, jak i o sprawy społeczne, czy psychikę samego protagonisty. Nie dlatego, że jest zły, ale wręcz przeciwnie. Po prostu ktoś, kto się zajmuje najmroczniejszymi aspektami ludzkiej egzystencji, nie może nie uciekając w prostactwo i znieczulenie pozostać wesołym, optymistycznym i nieskażonym. Po pewnym czasie coraz mniej lubi gatunek ludzki i coraz częściej widzi wokół bagno. I czasami jest to faktycznie spaczenie zawodowe, a czasami niestety ocena obiektywna.

Termin bagno wstępuje w tej powieści w wielu kontekstach, bo i różne patologie w niej zobaczymy. Tematy wiodące to przemoc seksualna i jej konsekwencje oraz narkomania, a wszystko w specyficznej społeczności o bardzo ograniczonej liczebności, jaką są mieszkańcy Islandii. Jest jeszcze wątek specjalny, jak najbardziej na czasie – coś, czego jeszcze ani w literaturze, ani w rzeczywistości nie spotkałem. To zagrożenie, jakim jest rozwój informatyki oraz rozrost baz danych, ale nie w powiązaniu z finansami czy wolnościami obywatelskimi, co się pierwsze kojarzy, a z tak hermetycznymi i nie budzącymi poczucia zagrożenia dziedzinami nauki jak na przykład medycyna czy genetyka.

Arnaldur Indriðason zaserwował kryminał, co staje się rzadkością, o pozornie banalnej zbrodni, bez żadnych wylewających się już z okładki makabresek, bez strzelanin i pościgów czy na siłę zamotanej intrygi kryminalnej. Zamiast tego zadbał o bardzo ciekawy temat w tle, wagę poruszanych problemów, nie tylko społecznych, ciekawy zestaw postaci z mistrzowsko rozbudowaną psychiką protagonisty, niepowtarzalny klimat i ten specjalny rodzaj napięcia rodzący się nie wtedy, gdy ktoś do nas celuje, gdy ścigamy lub uciekamy, ale ten, którego doznajemy dążąc do coraz bliższego rozwiązania zagadki, do zrozumienia o co w niej chodzi.


Opowieść bardzo, bardzo realistyczna, dla mnie była prawdziwą czytelniczą ucztą. Poznałem ją w wersji audio i muszę przyznać, że interpretacja Andrzeja Ferenca bardzo mi przypadła do gustu. Gorąco i z pełnym przekonaniem polecam.



Wasz Andrew



Słowna skala ocen:
  1. beznadziejna
  2. bardzo słaba
  3. słaba
  4. może być
  5. przeciętna
  6. dobra
  7. bardzo dobra
  8. rewelacyjna
  9. wybitna
  10. arcydzieło


cykl Inspektor Erlendur Sveinsson:

  1. Synir duftsins 1997 (wyd. niem. Menschensöhne)
  2. Dauðarósir 1998
  3. Mýrin 1999 W bagnie
  4. Grafarþögn 2001 Grobowa cisza
  5. Röddin 2003 Głos
  6. Kleifarvatn 2004 Jezioro
  7. Vetrarborgin 2005 Zimny wiatr
  8. Harðskafi 2007 Hipotermia
  9. Myrká 2008 Ciemna rzeka
  10. Svörtuloft 2009 Czarne powietrze


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)