Erich Maria Remarque
Noc w Lizbonie
original title: Die Nacht von Lissabon (1962)
tłumaczenie: Ryszard Wojnakowski
This edition:
Format: audiobookczyta: Krzysztof Gosztyła
Published January 1, 2022 by Rebis
ISBN 9788381886680
No i nadszedł czas na kolejne, po genialnych powieściach „Łuk Triumfalny” i „Na zachodzie bez zmian”,dzieło Ericha Marii Remarque’a*, niemieckiego pisarza, dramaturga, dziennikarza i weterana I wojny światowej, który wraz z rodziną aż za dobrze doświadczył zła, jakim były i I i II wojna. Przyszła kolej na „Noc w Lizbonie”. Do czytelniczej konsumpcji wybrałem wydanie audio w interpretacji Krzysztofa Gosztyły.
Tym razem Remarque funduje nam coś całkiem odmiennego od wyżej wspomnianych, chyba najbardziej znanych dzieł tego niemieckiego mistrza o francuskim pseudonimie. Wojny jako takiej bowiem niemal w książce nie ma. II Wojna, o niej głównie mowa, w „Nocy w Lizbonie” przypomina odgłos nadciągającej znad horyzontu burzy, przed którą wszyscy uciekają i której coraz głośniejsze pomruki słychać z każdą chwilą wyraźniej, ale jej samej jeszcze nie widać.
Konstrukcyjnie dzieło przypomina spowiedź jednego uciekiniera, umykającego przed wojną, przed drugim jemu podobnym. Narracja jest dostosowana do tej konwencji, a mistrzostwo autora widać między innymi w tym, że dość powolne jej tempo nie koliduje z opowiadanymi wydarzeniami nawet wtedy, gdy mają one charakter gwałtowny, gdy akcja przyspiesza niczym w filmie przygodowym. Na tym jednak nie koniec zalet. Oczywiście, mamy znów świetny warsztat, styl godny naśladowania, wyczucie tematu i perfekcyjne operowanie słowem, ale treść chyba jest jeszcze bardziej godna docenienia.
Tak naprawdę, wbrew obiegowym opiniom, nie jest to, o czym wspomniałem, opowieść o wojnie. Nie jest to nawet powieść antywojenna. To sprzeciw wobec tego wszystkiego, co do wojny prowadzi. Prowadzi do wojny, która niszczy ludzi i ich uczucia, społeczeństwa i ich moralność, niszczy wszystko, a mimo to o tych prekursorach mówi się i myśli znacznie rzadziej, niż o banalnych pretekstach do wojny i o niej samej.
„Noc w Lizbonie” ma warstwę oczywistą – spowiedź tułacza, ukazanie niedoli migrantów jako następstwa nienawiści i wojny, oraz warstwę nieoczywistą, ledwo zarysowaną, którą wielu może przegapić.
W „Nocy w Lizbonie” znajdziemy na przykład odważną krytykę chrześcijaństwa, gdyż przyniosło owoce, które sprawiły, iż ofiara Chrystusa okazała się daremną:
„Światło połyskiwało na złotym, wzniesionym przez kapłana, kielichu z krwią Chrystusa, który odkupił nią świat. I co z tego wynikło? Krwawe krucjaty, fanatyzm religijny, tortury inkwizycji, palenie czarownic na stosie i mordowanie heretyków — wszystko w imię miłości bliźniego.”
Moim zdaniem chrześcijaństwo przyzwyczaiło Europę do wiary w Jedyną Prawdę i gdy utraciło rząd dusz, bezmózgie poniekąd masy (słusznie nazywane przez Jezusa owcami) odczuwały brak Pasterza, brak Nowej Jedynej Prawdy. W tę lukę wcisnęły się nowe ideologie – komunizm i faszyzm oraz nowi pasterze – Hitler i Stalin. Remarque nie formułuje tego wprost, ale jak inaczej odczytać choćby te słowa:
„Sądzę, że to niewiarygodne opętanie jest symptomem naszych czasów. W tej epoce, pełnej histerii i strachu, gromkie słowa, niezależnie od tego, czy padają z prawa, czy z lewa, są chętnie przyjmowane przez masy. Ludzie dają im wiarę, byle tylko uwolnić się od ciężaru myślenia i obarczającej ich odpowiedzialności, której się obawiają i której uniknąć nie mogą.”
Oczywiście nie jest to głównym tematem dzieła, ale czy można mówić o przekleństwie tułaczki, która dla milionów jest nieodzownym elementem wojny, zwłaszcza nowożytnej, nie zastanawiając się nawet przez chwilę nad przyczynami takiej katastrofy?
W tak trudnym temacie jak uchodźstwo, wojna i faszyzm, nie sposób nie dotknąć i innych problemów. To okazja do rozważań wszelkiego rodzaju i stawiania trudnych, do dziś aktualnych pytań, jak choćby o prawo do godnej śmierci
„Dlaczego nie chce pan przyznać ciężko choremu człowiekowi prawa do decyzji, w jakiej chwili życie staje się dla niego nie do zniesienia? — odpowiedziałem. — To jest przecie to minimum, na które możemy się zdobyć!”
czy o prawidłach przemocy i okrucieństwa, które sprawiają, że bardzo często mordowani, którzy przeżyją, później sami mordują, zarówno w rozumieniu indywidualnym tego stwierdzenia, jak i społecznym czy narodowym.
Jednak, i to też jest objawem geniuszu, stwierdzenia podane na tacy są w powieści rzadkością. Autor celuje w niezauważalnym zadawaniu pytań, formułowaniu problemów, które zajmują umysł czytelnika, gdy narracja idzie już dalej, a podświadomość czytelnika (lub druga część świadomości) meandruje niemal od wydarzeń w świecie przedstawionym niezależnie. Niby książka wciąga, niby czytelnik koncentruje się na bieżących wątkach, ale w tyle głowy dzieje się coś, co biegnie swoim torem. Biegnie na pewno, jak sądzę, drogą odmienną dla każdego odbiorcy, zależnie od jego wiedzy, doświadczenia, otwartości, wrażliwości i inteligencji.
Jak już wspomniałem, „Noc w Lizbonie” poznałem w wersji audio. Lektor na szczęście nie przesadza z aktorzeniem, ale raz i drugi myli mu się intonacja przypisana do kwestii wypowiadanych przez różne osoby i mam wrażenie, iż lepiej już by było dialogi po prostu przeczytać, tak jak to robiono zanim nastała nowa moda. Na szczęście Remargue przebija wszystko i audiobook również jest prawdziwą czytelniczą ucztą. Również, gdyż mam wrażenie, iż tym razem druk byłby lepszy.
Gorąco polecam, choć niekoniecznie w wersji czytanej.
Wasz Andrew
* właściwie Erich Paul Remark
P. S. Ukraina wciąż walczy nie tylko o swoją wolność, ale przeciwko wrogom wszystkich wolnych ludzi, a my, choćby w pewnym stopniu, możemy pomóc jej obrońcom i obrończyniom, w tym także naszym chłopakom na wojnie. Każde wsparcie i każda wpłata się liczy! Można wspierać na różne sposoby, ale trzeba coś robić. Tutaj zrzutka na naszych medyków pola walki działających na froncie pomagam.pl/dfa8df
Już od dawna chcę sięgnąć po książki tego autora, jednak sięgnę raczej po papierowe wersje, bo do audiobooków wciąż nie mogę się przekonać.
OdpowiedzUsuń