James S.A. Corey
Przebudzenie Lewiatana
(Leviathan Wakes)
cykl: Espansja
(The Expanse #1)
tłumaczenie: Marek Pawelec
lektor: Maciej Kowalik
wydawca: Storyside/MAG 2018-05-10
ISBN: 9788366065666
Bliżej nieokreślona przyszłość, ale raczej dalsza niż bliższa. Ludzkość jeszcze nie sięgnęła gwiazd, ale już rozpełzła się po Układzie Słonecznym. No i oczywiście, jak zawsze w historii, zamiast się zjednoczyć, to się podzieliła. Teraz na trzy obozy – Ziemię, Marsa i Pas Asteroid, które nie są w stanie wojny, ale patrzą podejrzliwie na siebie nawzajem.
Narracja poprowadzona w trzeciej osobie podzielona jest na rozdziały przypisane jednemu z dwóch głównych bohaterów i ukazuje wydarzenia z ich, bardzo odmiennych, perspektyw. Odmiennych tak jak odmienni są sami protagoniści. Detektyw Miller jest Pasiarzem (człowiekiem urodzonym w Pasie, co przekłada się na wygląd zewnętrzny odmienny od ludzi urodzonych i dorastających na Ziemi czy Marsie). Pracuje w stacji kosmicznej na Ceres, gdzie pilnuje nie tyle prawa, co porządku. Doświadczenie nauczyło go dystansu do wielu rzeczy, co można odczytywać jako cynizm i brak uczuć, ale to pozór, gdyż w jego charakterze ukryte są głębie, które skutecznie przysłaniane i chronione są przez bezwzględność. Jim Holden jest Ziemianinem, człowiekiem prawym jak mało kto, kierującym się własnym kodeksem moralnym, prawdą i szczerością. Wydaje się pewnie niektórym postacią sztuczną, ale chyba głównie tylko tym, którzy sami nie są tacy ani trochę, nie spotkali nikogo takiego ani o nikim takim nie słyszeli. Ten rycerz bez skazy jest pierwszym oficerem lodowcowca Canterbury – jednostki służącej do transportu będącego źródłem wody kosmicznego lodu pomiędzy pierścieniami Saturna i stacjami Pasa. Gdy załoga Canterbury odbiera sygnał alarmowy z marsjańskiego frachtowca Scopuli i postanawia udzielić pomocy, nie wie nawet, co ich czeka. Miller z kolei otrzymuje od przełożonej nieoficjalne, ale jak najbardziej wiążące, polecenie odszukania i porwania, a następnie przekazania rodzicom Ziemianki Julie (Juliette’y Andromedy Mao), córki bogaczy z Ziemi, która się na nich wypięła i porzuciwszy rodzinną planetę przyłączyła się do Pasiarzy. To nie będzie zwykłe nieformalne zadanie, ale o tym, jakie będą konsekwencje tych dwóch zdarzeń, spotkania Scopuli i zlenieca na Julie, nie tylko dla naszych protagonistów, ale i dla całego Układu Słonecznego, nie będę opowiadał, żeby nie zepsuć Wam zabawy.
Pod pseudonimem James S.A. Corey ukrywa się spółka autorska Daniel Abraham i Ty Franck, amerykańscy pisarze science fiction i fantasy. Stworzyli oni na potrzeby cyklu Ekspansja, którego Przebudzenie Lewiatana jest pierwszą odsłoną, spójne, przekonujące uniwersum w stylu tradycyjnego, dobrego hard science fiction. Postacie, nie tylko głównych bohaterów, są wykreowane tylko na pierwszy rzut oka nieco komiksowo, gdyż wbrew pozorom ich charaktery nie są wcale płytkie. Akcja od początku nabiera tempa, przy czym wątki obu protagonistów przyspieszają i zwalniają w swoim, niezależnym od siebie tempie, co nadaje całości interesującą dynamikę. Czytelnik znajdzie w powieści sporo wątków od kryminalnego i militarnego, poprzez etyczne i filozoficzne, batalistyczne, psychologiczne i socjologiczne, aż po romansik i coś w rodzaju pierwszego kontaktu z Obcymi. Dla każdego coś miłego i w dodatku wszystko to połączone z wyczuciem w jedną spójną całość.
Mocną stroną dzieła jest również nastrój tajemnicy, niepewności i zagrożenia, a trzeba przyznać, że autorzy wiedzą jak grać na uczuciach i emocjach czytelnika. Wszystko to w dodatku uczynione jest z lekkością i wciąga odbiorcę tak, że naprawdę trudno się oderwać. Fabuła, której początek zarysowałem, jest nie tyle skomplikowana, bo nie jest, co zaskakująca oryginalnością i wykorzystano do końca wszelkie jej atuty. Epilog świetnie wieńczy całość i zarazem aż pali wyobraźnię czytelnika pytaniem: – Co dalej? Inne pytanie, to czy uda się tą oryginalność, specyficzny sznyt porównywany do najlepszych serii powieściowych, utrzymać w następnej książce, czy też tak jak w wielu niestety przypadkach będzie coraz słabiej z każdym kolejnym tomem.
Przebudzenie Lewiatana w bardzo lekkiej formie podsuwa kilka bardzo poważnych tematów do refleksji, takich jak to, czy homo sapiens zawsze muszą się dzielić na wzajemnie zwalczające się grupy, czy powinniśmy pożądać kontaktu z Obcymi lub ich artefaktami, czy też omijać je z daleka albo czy polityka nie jest najgorszym wynalazkiem w dziejach człowieka lub czy prawy, szlachetny i otwarty, szczery człowiek jest naprawdę najbardziej pożądanym partnerem w kontaktach międzyludzkich. Wszystko to jednak bez najmniejszego zadęcia i parcia na hamletowskie dylematy filozoficzne.
Nie można o mnie powiedzieć nie tylko, że jestem fanem, ale że choćby nawet lubię space operę. Za Gierka z przejęciem oglądałem Kosmos 1999 emitowany w odcinkach w TVP, ale nie wiem, czy teraz bym przy nim wysiedział. Podobnie pierwszą kinową odsłonę Gwiezdnych Wojen oglądałem z przyjemnością, ale następne już mnie nie bawiły – może byłem już za stary, a może przejadły mi się te efekty, a niczego nowego tam nie mogłem uświadczyć. Z powieściami w tym kanonie jest już jednak różnie i na przykład Gwiazdy moim przeznaczeniem (The Stars My Destination) Alfreda Bestera chyba zawsze będę miał na liście najbardziej polecanych, takich must read. Tym razem, po poznaniu Przebudzenia Lewiatana, kolejny raz muszę przyznać, że dobra space opera (właściwie new space opera) nie jest zła i już się palę na następną książkę z tej serii.
Maciej Kowalik stworzył bardzo udaną, klasyczną interpretację tekstu i cieszę się, że wybrałem książkę czytaną zamiast drukowanej. Widziałem krytyczne opinie dotyczące tłumaczenia wykonanego przez Marka Pawelca, ale na szczęście w wersji audio niczego nie wychwyciłem, nic specjalnie nie zgrzytało – może narracja w wykonaniu Kowalika była zbyt wciągająca. Zdarzają się natomiast perełki, które zapamięta nie tylko czytelnik, a i słuchacz, jak określenia typu uśmiech sytego drapieżnika na opisanie uśmiechu spokojnego mistrza sztuk walki.
Reasumując, muszę powiedzieć, że Przebudzenie Lewiatana w pełni, przynajmniej na czas lektury, zaspokoiło moją tęsknotę za starym dobrym SF i poszukującym takich klimatów, wzbogaconych o elementy kryminału i thrillera, gorąco tę pozycję polecam.
Wasz Andrew
- nie podobała mi się
- była w porządku
- podobała mi się
- naprawdę mi się podobała
- była niesamowita
Ps. Byłbym zapomniał – na podstawie cyklu Ekspansja powstał serial THE EXPANSE (2015) i nie będę ukrywał, że mu nie odpuszczę.
Cykl literacki Ekspansja:
Przebudzenie Lewiatana (Leviathan Wakes)
Wojna Kalibana (Caliban’s War)
Wrota Abaddona (Abaddon’s Gate)
Gorączka Ciboli (Cibola Burn)
Gry Nemezis (Nemesis Games)
Prochy Babilonu (Babylon’s Ashes)
Wzlot Persepolis (Persepolis Rising)
Gniew Tiamat (Tiamat’s Wrath)
Leviathan Falls
0.1
Drive - przed
Przebudzeniem Lewiatana0.3 The Churn - przed Przebudzeniem Lewiatana
0.5 The Butcher of Anderson Station - przed Przebudzeniem Lewiatana
1 The Last Flight of the Cassandra - równolegle z Przebudzeniem Lewiatana
2.5 Gods of Risk - pomiędzy Wojną Kalibana i Wrotami Abaddona
3.5 The Vital Abyss - pomiędzy Wrotami Abaddona i Gorączką Ciboli
6.5 Strange Dogs - pomiędzy Prochami Babilonu i Wzlotem Persepolis
7.5 Auberon - pomiędzy Wzlotem Persepolis i Gniewem Tiamat
Ja sobie dawkuję rok po roku w styczniowych okolicach. Teraz czekają na mnie "Gry Nemezis" i doczekać się nie mogę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - z udanymi seriami seriami powieściowymi też zawsze mam dylemat - czytać jednym ciągiem, czy dawkować i dłużej się cieszyć.
Usuń