Robert M. Wegner
Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe
czyta: Filip Kosior
cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza (tom 1)
wydawca: Powergraph/Storyside 2018
ISBN: 9788364384752
Kiedy sięgałem po Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ – Południe będące pierwszą odsłoną cyklu Opowieści z meekhańskiego pogranicza pióra Roberta M. Wegnera, kompletnie nie wiedziałem co mnie czeka. Nie byłem świadomy nawet tego, że Robert M. Wegner to pseudonim polskiego autora, ani że książka nie jest powieścią, lecz zbiorem opowiadań.
Nie wiedząc tego wszystkiego, o czym we wstępie wspomniałem, wybrałem wersję audio i słuchając cały czas miałem wrażenie, iż słucham powieści. Może nie takiej całkiem klasycznej, raczej takiej w konwencji puzzle; składającą się z kolejnych opowieści przybliżających stopniowo obraz większej, skomplikowanej całości, niemniej jednak powieści pełną gębą.
Całość rozgrywa się w fikcyjnym królestwie Meekhanu; jak to w fantasy - w jakiejś alternatywnej historii Ziemi. Pierwsza z dwóch części, na jakie dzieło jest podzielone, składa się z czterech opowiadań traktujących o kolejnych przygodach Kennetha-lyw-Darawyta młodego żołnierza Górskiej Straży – elitarnej formacji wojskowej królestwa Meekhanu. Protagonistą drugiej, również zbudowanej z czterech opowiadań, jest młody wojownik Yatech d’Kllean z plemienia Issaram zamieszkującego ekstremalnie niegościnne tereny na pustynnych obrzeżach Meekhanu. Jak wspomniałem, słuchałem tego jak powieści i cieszę się z tego – skomplikowany i rozbudowany świat wyobrażony stopniowo objawiał mi się, jestem tego pewny, w sposób dużo bardziej interesujący, niż gdybym oczekiwał serii typowych opowiadań. Całe zaś szczęście, że nie zajrzałem na oficjalną stronę pisarza, gdyż przedstawił on na niej streszczenia wszystkich opowiadań, czym zepsułby mi wszelką radość z lektury. Wszyscy dobrzy recenzenci unikają jak mogą spojlerowania, a tu takie rzeczy ze strony autora... Co artysta miał na myśli postępując w ten sposób? Przecież jego dzieła nie są jeszcze lekturami, by młodzi czytelnicy woleli sięgać po streszczenia, niż po żywy tekst.
To, że dwie główne linie fabularne w tym tomie się nie łączą, nie jest argumentem. Mogą się przecież połączyć, choćby pośrednio, w dowolnym z dalszych tomów cyklu. Moim zdaniem, jeśli czytelnik na podstawie samej struktury dzieła uznaje je za powieść, a nie zbiór opowiadań, to nawet jeśli każdy z tekstów częściowych był pisany jako opowiadanie, należałoby przekwalifikować całość ze zbioru krótkich form na jedną poważną. W końcu Opowieści o pilocie Pirxie mistrza Stanisława na zawsze pozostaną zbiorem opowiadań i czytelnik nie ma wątpliwości co do natury tego dzieła. Z drugiej strony, choć Lem włączył pewne opowiadania w struktury innej swojej powieści**, to też nikt nie ma wątpliwości, że nie jest ona zbiorkiem opowiadań. Pozostawianie zaś tej książki Wegnera z etykietką zbiorku opowiadań, nie mówiąc już o publikowaniu przez twórcę szczegółowych streszczeń, jest moim zdaniem na dłuższą metę strzałem w kolano, gdyż czyni rzecz całą mniej atrakcyjną dla czytelnika.
Jeśli chodzi o sam świat wykreowany, jego mechanikę, historię i politykę, bestiariusz i magię, to muszę przyznać, że kreatywność fantazji Roberta M. Wegnera bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Powiedziałbym, że to coś pokrewnego Drodze Królów* Brandona Sandersona i Grze o Tron, choć w porównaniu zwłaszcza do tej ostatniej z dużo większym nastawieniem na akcję niż politykę. Ilość rozbudowanych scen walki i elementów batalistycznych może niektórych czytelników przytłaczać, ale zwłaszcza dla męskiej części odbiorców raczej nie będzie to wadą. Styl narracji i ogólne wrażenia z lektury są zaś bardzo podobne. Książka (audiobook) naprawdę wciąga, miejscami nawet porywa i najogólniej rzecz biorąc poziomem godnie współzawodniczy nawet ze wspomnianymi, uznanymi na świecie konkurentami. Nie od rzeczy wspomnieć tu o lektorze – Filip Kosior stanął na wysokości zadania i z przyjemnością wysłuchałem jego interpretacji tekstu.
Grę o Tron poznałem już do końca (przynajmniej do końca opublikowanego w formie pisanej, bo wciąż Martinowi nie mogę wybaczyć, iż końcówkę wersji filmowej wypuścił, a o książce zapomniał), więc trudno w tym zestawieniu porównywać stopień zaciekawienia tym, co dalej, ale sam nie wiem, czy najpierw sięgnę po następną część z opowieści o Meekhanie, czy wspomnianego już Archiwum Burzowego Światła Sandersona. To chyba wystarczy za końcową ocenę książki Wegnera i stwierdzenie, iż polecam ją wszystkim miłośnikom fighting fantasy, jest tylko formalnością.
Wasz Andrew
- nie podobała mi się
- była w porządku
- podobała mi się
- naprawdę mi się podobała
- była niesamowita
* Droga Królów – powieść otwierająca cykl Archiwum Burzowego Światła Brandona Sandersona
** Fiasko Stanisława Lema
Ha, to ciekawe. Osoby, które miały do czynienia z Malazańską Księgą Poległych Stevena Eriksona, to właśnie do tej serii porównują Meekhan. Co ciekawe: Wegener Eriksona nie czytał.
OdpowiedzUsuńHa! O Eriksonie nawet nie słyszałem. Dzięki za info.
Usuń