Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

poniedziałek, 26 października 2020

Adolfo Bioy Casares, Jorge Luis Borges "Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego" - Fikcje w duecie

Adolfo Bioy Casares, Jorge Luis Borges

Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego

Tytuł oryginału: Crónicas de Bustos Domecq. Seis problemas para don Isidro Parodi
Tłumaczenie: Andrzej Sobol-Jurczykowski, Jerzy Kühn
WydawnictwoUniversitas
Seria: Las Américas. Nieznana klasyka literatury latynoskiej
Liczba stron: 340

 

Z ewolucyjnego punktu widzenia język, rozumiany jako system budowania wypowiedzi, służy ułatwianiu komunikacji. Istnieje cały szereg mniej lub bardziej istotnych elementów stanowiących fundamenty, na jakiej wznosi się ta wyrafinowana konstrukcja (czas oraz braki formalne w wykształceniu nie pozwalają tu wszystkich wymienić), która jest niczym pomost rozrzucany pomiędzy nami, a naszym interlokutorem. Sprawy przybierają jednak diametralnie odmienną optykę, gdy naszym rozmówcą jest lingwistyczny kontestator, traktujący język jako platformę, na której można przeprowadzać szereg najdziwaczniejszych eksperymentów. Wówczas to okazuje się, że zamiast informacyjnego medium, raczeni jesteśmy dżunglą niejasności i niedopowiedzeń. A cóż dopiero czynić, gdy takich śmiałków jest dwóch? Czy możliwym jest wychwycenie choćby części tego, co pragną nam przekazać? I czy takie balansowanie na krawędzi odczytywalności zawartych w książce treści nie jest koniec końców przedsięwzięciem zbyt karkołomnym? Pytań niemało, ale jak to zwykle bywa z intrygującymi odpowiedziami przychodzi literatura. Tak jest i tym razem – naszymi przewodnikami po grząskim gruncie językowych fantazji będą wielki i ceniony Jorge Luis Borges (1899 – 1986), argentyński pisarz, poeta i eseista, oraz jego rodak i serdeczny druh, nieco mniej znany nad Wisłą, ale nie mniej ceniony na Nizinie la Platy literat, tj. Adolfo Bioy Casares (1914 – 1999). Zaś księgą, która wprowadzi nas w ów świat niecodziennego podejścia do słowa pisanego, będzie wydany przez wydawnictwo Univesitas zbiór Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego. Z kronikarskiego obowiązku trzeba jeszcze nadmienić, że tytuł ukazał się w ramach serii Las Américas. Nieznana klasyka literatury latynoskiej, pod redakcją Tomasza Pindla.

Książka, jaką raczy nas Universitas to, zgodnie z tym, co sugeruje tytuł, dwa zbiory tekstów. Część pierwsza, Kroniki Bustosa Domecqa, to szereg recenzji wszelakiej maści artystycznych płodów, zahaczających nie tylko o literaturę, ale i o malarstwo, rzeźbę, teatr, modę czy architekturę. Owe referaty, studia czy analizy wyróżnia nie tylko specyficzny język, jakim z ogromną wprawą operuje duet Casares/Borges, ale fakt, że recenzowane dzieła istnieją jedynie w wyobraźni autorów. W rezultacie mamy do czynienia z interesującym nakładaniem się i zaplataniem ze sobą kolejnych poziomów fikcji – oto bowiem fikcyjny osobnik, Bustos Domecq, omawia równie fikcyjne twory, odnosząc się jednak nierzadko do znanej nam rzeczywistości, co sprawia, że niekiedy niełatwo jest odróżnić, co jest prawdą, a co wyłącznie zmyśleniem. Warto przy tym odnotować, że styl, jakim operuje Bustos Domecq jest równie pompatyczny, co kąśliwy. Ów jegomość to erudyta o rozległych horyzontach zainteresowań, który omawiając wybrane dzieło chętnie odwołuje się najróżniejszych dziedzin. Ponadto obcowanie z krytykami Domecqa to znakomita sposobność, by zapoznać się ze śmiałymi i oryginalnymi koncepcjami, jakie mogą kiedyś zapanować także i w sztuce z naszego wymiaru – w innym wypadku należy potraktować je jako celne i udane parodie prądów, którym nasza cywilizacja poddaje się równie często, co bezrefleksyjnie.

Siła prześmiewczej ironii, którą przesycone są karty Kronik Bustosa Domecqa bierze się nie tylko z licznych sprzeczności i niezgodności, ale i z pięknej hiperbolizacji – oto bowiem idee, które stanowią podwaliny danej pracy są tak niepowtarzalne i wyjątkowe, że wręcz absurdalne w swej ponadprzeciętności. Zdumienie budzi już pierwszy artysta, którego technikę omawia Bustos Domecq. César Paladión to literat nietypowy, bo jak inaczej nazwać kogoś, kto (...) poświęca się zadaniu, jakiemu nikt przed nim nie stawił czoła, zanurza się w otchłani swojej duszy i publikuje książki, które ją wyrażają, nie obciążając i tak już przytłaczającego corpus bibliograficznego i nie popadając w łatwą próżność napisania choćby jednej linijki [1]. Co ciekawe, bardzo zbliżony warsztat, tj. przywłaszczanie sobie cudzych tytułów i opatrywanie ich własnym nazwiskiem, posiada Lambkin Formento z tekstu Naturalizm znów na czasie. O ile jednak César Paladión to klasyczny deskrypcjonista, o tyle Formento to deskryptywista. Pierwszy kopiuje cudze płody, by wyrazić własne poglądy, drugi czyni to samo, ale w celu zupełnie innym, tj. by doskonale omówić recenzowane dzieło. Jeśli do kompletu dorzucić Frederica Juana Carlosa Loomisa z Katalogu i analizy różnych książek Loomisa, słownego destylatora, którego misją jest uzyskanie idealnej harmonii pomiędzy tytułem a treścią (sprowadzającej się do tego, że (...) tytuł to dzieło [2]), to widać wyraźnie, że mistrzowie, jakich poznajemy to prawdziwi eksploratorzy ekstremów. A im dalej w las, tym ciekawiej – rzeźby wklęsłe; gremializm; teatr, w którym scenariuszem jest życie; wyzwolone habitaty, które (...) nie chylą karku przed żadnym utylitaryzmem (...) [3]; abstrakcyjne malarstwo pastobutowe; historia jako akt wiary, to część z koncepcji, jakie przybliżają nam Jorge Luis Borges i Adolfo Bioby Casares.

Nie mniej ciekawie robi się, gdy wybrane szkice próbujemy poddać komparatystycznemu zestawieniu. Popołudnie z Ramonem Bonaveną, w którym tytułowy literat kategorycznie oświadcza: Odmawiam mojemu dziełu wszelkiej wartości estetycznej. Zajmuje ono, żeby się tak wyrazić, własną płaszczyznę. Wzruszenia, jakie ono budzi (...) nie mają dla mnie znaczenia. Nie stawiałem sobie za cel nauczać, wzruszać, ani bawić. Dzieło jest ponad tym. Dąży do czegoś bardziej pokornego i najbardziej wzniosłego: zajęcia miejsca we Wszechświecie [4], sprawia wrażenie nawiązania do francuskiej powieści fenomenologicznej. Jej czołowi głosiciele (Alain Robbe–Grillet, Claude Simon, Robert Pinget) także nawoływali do wyzwolenia się spod jarzma służalczej roli literatury wobec otaczającej jej rzeczywistości – powieść winna stać się tematem samym w sobie, bez naleciałości w postaci moralistyki, egzystencjalizmu czy zagadnień filozoficznych. Czytając o Północno–północnym zachodzie Ramona Bonaveny, trudno nie dopatrzyć się zbieżności z Żaluzją, Domem schadzek, Gumami czy Drogą przez Flandrię. Z kolei pochodzący z Gremialisty pomysł opisania wszystkich możliwych gremiów przywodzi na myśl, równie syzyfowe, co nierealne zamierzenie, jakie stawiają sobie bracia J. Johnson i S. Johnson, autorzy książki One human minute, pragnący zrelacjonować jedną minutę z życia całej ludzkości. Czy trzeba jeszcze dodawać, że One human minute to utwór fikcyjny, którego recenzję pióra naszego niezrównanego Stanisława Lema możemy odnaleźć w Bibliotece XXI wieku? Mówiąc bowiem o recenzjach nieistniejących książek, grzechem byłoby nie wspomnieć właśnie o Lemie, który na swoim koncie ma zbiory Doskonała próżnia oraz wspomnianą Bibliotekę XXI wieku – w mojej opinii utwory Jorge Luisa Borgesa i Adolfo Bioby Casaresa wspaniale uzupełniają się z lemowskimi apokryfami, i to uznać można za najlepszą rekomendację, jaką mogę im wystawić.

Druga część wydanej przez Universitas książki, Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego, to jawny i parodystyczny ukłon w stronę powieści detektywistycznych. Tytułowy bohater, Isidro Parodi, to z jednej strony śledczy typowy w swoich wyjątkowych zdolnościach dedukcyjnych idących w parze z niepoślednią inteligencją, z drugiej zaś osobnik oryginalny na tle innych tego typu protagonistów. Jego unikatowość wynika z faktu, że na co dzień rezyduje w buenosairiańskim więzieniu, w celi numer 273. Pobyt za kratkami związany jest z odsiadką 21–letniego wyroku, po tym jak don Parodi został niesłusznie skazany za morderstwo, którego nie popełnił. Utwór składa się z sześciu historii, z których każda stanowi zamkniętą całość, napisanych według jednakowego schematu. Pustelnię don Parodiego nawiedza gość z gorącą prośbą o pomoc w rozwiązaniu trudnej do rozwikłania, kryminalnej sprawy. Każdy z potrzebujących to, ujmując rzecz bardzo eufemistycznie, ekscentryk, który w dodatku nie jest obdarzony umiejętnością zwięzłego i precyzyjnego wyrażania się. Ba, wszyscy, którzy przewijają się przez miejsce odosobnienia don Parodiego, mogliby o sobie powiedzieć: Oczekiwać, żeby przez moje usta przemawiała elokwencja i informacja, to jak czekać, aż liszka przemówi z umiarem dromadera czy choćby z różnorodnością klatki świerszczy wykonanej z kartonu i ozdobionej dwunastoma roztropnymi odcieniami [5]. Stąd relacje, jakimi raczony jest nasz detektyw hobbysta to kakofonia dźwięków, którymi rządzi chaotyczna fabuła, plącząca się w kolejnych dygresjach i wtrąceniach. Mimo tych niesprzyjających okoliczności, tj. braku możliwości opuszczenia więziennych murów oraz konieczności bazowania na – nie bójmy się dosadności! – mocno bełkotliwych zeznaniach, don Parodi każdemu oferuje logiczne i sensowne wyjaśnienie trapiącej go zagadki. Ta niespotykana lotność umysłu osadzonego nakazuje w pewnym momencie głęboką zadumę – z pewnością w niejednej czytelniczej głowie wyrośnie, wzniesiona na fundamentach nieufności i zwątpienia, myśl, czy oby don Parodi nie stroi sobie żartów, zarówno ze swoich słuchaczy, jak i z nas.

Pozostawiając jednak poszukiwaczom prawdy rozstrzygnięcie prawdomówności głównego bohatera, przyjrzyjmy się innym aspektom dzieła, które można traktować jako bardzo szczególny przewodnik po Buenos Aires. Razem ze swoimi opowieściami, petenci do Parodiego, zabierają nas w podróż po mniej znanych i popularnych zaułkach argentyńskiej stolicy, odsłaniając przed nami świat, który na co dzień pozostaje w cieniu. Domy stanowiące punkty zgromadzeń sekt, hoteliki dla biedoty, hacjendy na przedmieściach. Czytelnik, który da się poprowadzić rewelacjom snutym przez klientów don Parodiego, poczuje na swoim policzku podmuch tajemnicy, zyskując jednocześnie sposobność, by spojrzeć na funkcjonowanie argentyńskiej metropolii od podszewki.

Śledzenie tego, co do powiedzenia mają pielgrzymi nawiedzający sanktuarium don Parodiego to także możność obcowania z potężną i nieokiełznaną siłą wyobraźni. Borges i Casares, czy raczej Bustos Domecq (bo chyba wspominałem, że Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego to detektywistyczne powiastki, które wyszły spod pióra Domecqa właśnie?), snuje przed nami nieprawdopodobne wręcz sploty wypadków i zbiegi okoliczności, tak że chwilami czujemy się wręcz jak skrzyżowanie tychże. Co oczywiste, również tutaj daje o sobie znać erudycja Domecqa, w efekcie czego w tekstach aż roi się od nawiązań do ówczesnej sytuacji politycznej, do szeroko rozumianej kultury, historii, etc. Dla polskiego czytelnika pewnie większość z tych odniesień pozostałaby poza marginesem świadomości, gdyby nie mrówcza praca wykonana przez tłumacza Andrzeja Sobola–Jurczykowskiego, który każdy utwór opatruje ogromną liczbą przypisów, nakreślając kontekst danej aluzji. Wysiłek godny podkreślenia i docenienia!

Przechodząc natomiast do podsumowania, przyznać należy, że całość to bardzo ciekawa konstrukcja, doskonale unaoczniająca jak potężnym narzędziem jest człowieczy umysł, który pozwala ujeżdżać żywiołowego ogiera fantazji. Rumak, na grzbiecie którego oferują nam przejażdżkę Borges i Casares to narowista bestia, ale z pełnym przekonaniem stwierdzam, że warto zaryzykować chwilowe zwichnięcie rozumu, by choćby przez moment pooddychać pełną piersią niczym nieskrępowanej literackiej świeżości.


Ambrose



[1] Jorge Luis Borges, Adolfo Bioby Casares, W hołdzie Césarowi Paladiónowi w: Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego, przeł. Andrzej Sobol–Jurczykowski, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2016, s. 16

[2] Jorge Luis Borges, Adolfo Bioby Casares, Katalog i analiza różnych dzieł Loomisa w: Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego, przeł. Andrzej Sobol–Jurczykowski, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2016, s. 45

[3] Jorge Luis Borges, Adolfo Bioby Casares, Wykluwa się sztuka w: Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego, przeł. Jerzy Kühn, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2016, s. 70

[4] Jorge Luis Borges, Adolfo Bioby Casares, Popołudnie z Ramonem Bonaveną w: Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego, przeł. Andrzej Sobol–Jurczykowski, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2016, s. 26

[5] Jorge Luis Borges, Adolfo Bioby Casares, Długie poszukiwanie Tai Ana w: Kroniki Bustosa Domecqa. Sześć zagadek dla don Isidra Parodiego, przeł. Andrzej Sobol–Jurczykowski, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2016, s. 299

4 komentarze:

  1. Szybko i zdecydowanie następuje do listy dopisanie. Wszelka fikcja traktująca o nieistniejących dziełach sztuki, zwłaszcza recenzencko, mnie zdecydowanie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekam cierpliwie na Twoją opinię na temat tej książki. Obstawiam, że powinna przypaść Ci do gustu :)

      Usuń
  2. A czy czytałeś „Łamigłówkę” V. Leñero, jednego z najważniejszych meksykańskich pisarzy? Jeśli nie, bardzo polecam. Znajdziesz w niej motyw powieści w powieści i wątek kryminalny, a z tego, co widzę, w tym roku chętnie sięgasz po książki z takim wątkiem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałem nawet o tym pisarzu, nie mówiąc o lekturze którejkolwiek z jego książek! Dlatego b. dziękuję za podrzucenie nazwiska. Będę się rozglądać. A z tymi kryminałami to ciekawa sprawa, bo można zauważyć, że literaccy eksperymentatorzy upodobali sobie ten gatunek (Juan José Saer "Śledztwo", Kōbō Abe "Spalona mapa", Alain Robbe-Grillet "Gumy" to tylko niektóre powieści, jakie w tej chwili przychodzą mi do głowy).

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)