Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
wtorek, 26 listopada 2019
Richard Hughes "Orkan na Jamajce" - Więźniowe impulsów
Tytuł oryginału: A High Wind in Jamaica
Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Nowy Kanon
Liczba stron: 256
10-letnia Emily Bas-Thornton
stwierdza, że (…) życie człowieka, który
doświadczył trzęsienia ziemi, zmienia się już na zawsze [1]
i trudno nie zgodzić się z jej słowami, szczególnie kiedy dzięki książce Orkan na Jamajce autorstwa Richarda
Hughesa (1900 – 1976) zyskamy sposobność, by dowiedzieć się jakie przygody
spotkały tę dziewczynkę wkrótce po tym, gdy sama zaznała delikatnego ruchu płyt
tektonicznych.
Akcja tej napisanej w 1929 roku
powieści osadzona została w epoce wiktoriańskiej. W 1860 roku Jamajkę nawiedza
potężny orkan. Karaibska wyspa zamieszkana jest m.in. przez angielską rodzinę
Bas-Thorntonów, która przybyła tutaj w poszukiwaniu finansowego powodzenia. Po
spustoszeniu poczynionym przez żywioł Bas-Thorntonowie uświadamiają sobie, że
jedynym odpowiednim miejscem do wychowania ich dzieci jest ojczysta Anglia. Nie
zwlekając zbyt długo z decyzją (by przypadkiem nie pojawiły się ogniki
wątpliwości co do słuszności podjętego postanowienia) piątka pociech (John,
Emily, Edward, Rachel i Laura) zostaje wsadzona na pokład Clorindy, kupieckiego statku zmierzającego na Wyspy Brytyjskie. W
podobną podróż udają się latorośle Fernandezów, 13-letnia Margaret i jej
młodszy brat Harry. Tyle, że morska żegluga pod opieką dobrotliwie
wyglądającego kapitana Marpole’a nie trwa zbyt długo, bowiem wkrótce po opuszczeniu
portu w Jamajce Clorinda zostaje
napadnięta przez piratów, a dzieci – w głównej mierze z przypadku – zostają
zakładnikami morskich zbójców. Co ciekawe, im bardziej czytelnik zagłębia się w
lekturę, tym mocniej jego umysł zaczyna świdrować pytanie o to, kto tutaj
właściwie jest czyim więźniem.
Utwór już od pierwszych stron
wyróżnia się specyficznym klimatem, który wykreowany zostaje przez
trzecioosobowego wszechwiedzącego narratora. To osobnik, lubujący się w
zjadliwych przytykach i złośliwych komentarzach, który obeznany jest z
tajnikami ironii, groteski oraz czarnego humoru (kwintesencją nieszablonowego
dowcipu jest list napisany przez kapitana Marpole’a do państwa Bas-Thorntonów*).
Żwawo operuje on językiem, konstruując zdania, za sprawą których (z reguły) szybko
i precyzyjnie nakreślony zostaje obraz danej sytuacji, bez zbytecznych dłużyzn
czy nadmiernych literackich ozdobników. Chociaż zdarzają się też sceny, które
nie zostają odmalowane aż tak dokładnie – w takich przypadkach margines
interpretacyjny jest na tyle szeroki, że niejednokrotnie czytelnik może poczuć
się skonfundowany i wyprowadzony w pole (pozostaje pytanie czy winny jest autor
czy też własna, rozbudzona wcześniej wyobraźnia).
Zresztą nieoczywistość to cechy
znamienne dzieła. Świat przedstawiony uderza sprzecznościami, a opisywane
wydarzenia nie poddają się jednoznacznym ocenom. Największe zdumienie wzbudzają
dziecięce sylwetki zestawione z postaciami piratów, bowiem brytyjski pisarz
walijskiego pochodzenia igra sobie z oczekiwaniami czytelników, uświadamiając
nam, że paleta rzeczywistości nigdy nie składa się wyłącznie z kolorów białego
i czarnego. W rezultacie najmłodsi bohaterowie Orkanu na Jamajce to istoty naiwne i niewinne, ale tylko w tym
znaczeniu, że brak im wystarczającej ilości życiowego doświadczenia, by w pełni
uzmysławiać sobie powagę zachodzących wypadków. Skutkiem tej skromnej liczby
empirii jest to, że dzieci (…) na ogół
nie potrafią wskazać różnicy między katastrofą a życiem biegnącym normalnym
trybem [2].
Jednocześnie ich sposób postrzegania otoczenia limitowany przez bardzo mocną
koncentrację na czasie teraźniejszym prowadzi do tego, że spływające bodźce
przetwarzane są diametralnie inaczej niż ma to miejsce w przypadku dorosłych.
Hughes sygnalizuje również, co może się stać, kiedy dzieci pozbawione zostają
opieki ludzi dojrzałych i zaczynają tworzyć własne zasady, normy i kodeksy.
Pisarz dość szokująco pokazuje do jakich okrucieństw może doprowadzić
impulsywność, kierowanie się emocjami oraz myślenie życzeniowe.
Sporo uwagi poświęcono też
dorosłym, akcentując przede wszystkim hipokryzję i obłudę, na których oparte są
codzienne kontakty (Tamtejsze dzieciaki
były bandą dzikusów i przynajmniej z rana często biegały boso jak Murzyni, a
jest to niesłychanie ważna sprawa, gdyż w takim kraju jak Jamajka biali muszą
zachowywać pozory [3]).
Symbolem tego fałszu jest masywna kamienna brama w rezydencji państwa
Fernandezów: Trzeba ją było objechać, bo
od lat nikt nie zadawał sobie trudu, żeby otwierać jej ciężkie skrzydła. Wokół
nigdy nie stało żadne ogrodzenie, więc droga po prostu biegła obok [4].
Ostatnim akcentem, któremu warto
się przyjrzeć szczególnie pod kątem oceny ludzi z innej epoki za pomocą aktualnych
wzorców moralnych, są komentarze Richarda Hughesa kierowane pod kątem ludzi o afroamerykańskich
korzeniach. Gdyby książka została napisana w XXI wieku, autor prawdopodobnie
zostałby odsądzony od czci i wiary, bowiem w utworze nie brak stereotypowych
uszczypliwości, które dziś uznano by za rasistowskie (Cukrownie się zawaliły, trzcinę cukrową i proso zdusił busz, a
pracujący dotąd w polu Murzyni jak jeden mąż porzucili swoje chaty, żeby
przenieść się gdzieś, gdzie nie groziłyby im choćby widoki na jakąkolwiek pracę
[5];
Zebrane z kotłów szumowiny ściekają po
podłodze i z dodatkiem różnego rodzaju paskudztwa – owadów, a nawet szczurów i
tego wszystkiego, co może przylegać do murzyńskich stóp – spływają do kolejnego
zbiornika, gdzie po destylacji zamieniają się w rum [6]).
Reasumując, Orkan na Jamajce to interesująca lektura, w której autor podjął się
trudnego tematu, jakim niewątpliwie jest próba ukazania funkcjonowania i
działania umysłu dziecka. Wydaje się, że przedsięwzięcie zakończyło się
sukcesem – Hughes przypomina, że młodzi ludzie różnią się od dorosłych, bowiem przez
brak życiowego doświadczenia w dość nieporadny sposób interpretują poszczególne
fakty. Jednocześnie Brytyjczyk w mocno satyryczny sposób przedstawia świat
dorosłych, którego fundamentami są fałsz i obłuda.
*Pozostaje wszak jeszcze jedna
sprawa, mogąca nadal budzić w Was pewien niepokój, biorąc pod uwagę płeć
niektórych z tych biednych niewiniątek, rad zatem jestem Państwa uspokoić w tej
kwestii, dzieci zabrano bowiem na szkuner wieczorem i miło jest mi donieść, że
zostały tam uśmiercone niezwłocznie, a ich ciałka wrzucono zaraz do morza, co
oglądałem z ulgą na własne oczy. Na to, czego moglibyście się obawiać, nie było
czasu, i z przyjemnością przekazuję Państwu tę pocieszającą wiadomość [7].
[1] Richard Hughes, Orkan na Jamajce, przeł. Maciej Świerkocki, Wydawnictwo
W.A.B., Warszawa 2012, s. 37
[2] Tamże, s. 50
[3] Tamże, s. 27
[4] Tamże, s. 28
[5] Tamże, s. 15
[6] Tamże, s. 18
[7] Tamże, s. 65 – 66
8 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czarny humor, groteska, ironia i zjadliwość? Oj to wygląda na książkę w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńŚmiem zaryzykować, że akurat Tobie książka mogłaby przypaść do gustu, szczególnie z uwagi na specyficznego i nieszablonowego narratora. Jeśli zdecydujesz się sięgnąć po ten tytuł, to z ciekawością poczytam o Twoich wrażeniach ;)
UsuńMam już tę książkę na półce. Czytałam różne opinie na jej temat, ale Twoja jest najbardziej frapująca:)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa, mnie z kolei bardzo ciekawi, jakie będą Twoje wrażenia, jeśli zdecydujesz się na lekturę.
UsuńDziś uznane by zostały za rasistowskie? To znaczy, że są rasistowskie czy nie?
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób to obiektywnie ocenić? Zawsze będzie się to w ogromnej mierze wiązać z subiektywnymi odczuciami ;)
UsuńGdybym był czarnoskóry, to czytając przytoczone w moim tekście fragmenty poczułbym się urażony. Z założenia ma być zabawnie, ale jednak jest trochę niesmacznie.
Abstrahując natomiast od moich odczuć, to nie wyobrażam sobie, żeby jakiś współczesny wydawca opublikował tego typu teksty - wyszłaby z tego nie chryja ;)
Mam pytanie: czy te dzieci z zamożnych rodzin, trzymane z dala od brudów życia, rozumiały, że mają do czynienia z piratami? I jeszcze mam taką uwagę: piszesz, że autor „igra sobie z oczekiwaniami czytelników, uświadamiając nam, że paleta rzeczywistości nigdy nie składa się wyłącznie z kolorów białego i czarnego”. No cóż, ja nie jestem przekonana, że czytelnicy oczekują od pisarzy, by przedstawiali świat w czarno-białych barwach. :)
OdpowiedzUsuńHa, właśnie najciekawsze jest to, że nie do końca zdawały sobie z tego sprawy i raczej nie brały pod uwagę, że grozi im poważne niebezpieczeństwo. No i nowa sytuacja bardzo szybko stała się normą ;)
UsuńA co do igraszek to chodzi mi głównie o to, jak Hughes opisuje dzieci i ich zachowanie. Bo z jednej strony wiadomo, że rzeczywistość jest mocno złożona, z drugiej zaś wciąż przecież panuje sporo stereotypów. Dla przykładu Hughes dość brutalnie rozprawia się z mitem o dzieciach jako istotach niewinnych.