Panna
Ivo Andrić
Tytuł oryginału: Gospodjica
Tłumaczenie: Hanna Kalita
Wydawnictwo: Czytelnik
Seria: Nike
Liczba stron: 287
Nie tak dawno, przy okazji
mojej sylwestrowej wizyty w Pradze, podjąłem postanowienie, że w trakcie
podróży do danego kraju, będę poznawał jego uroki nie tylko organoleptycznie,
poprzez zwiedzanie jego zabytków, poznawanie panujących obyczajów, baczne przyglądanie
się mieszkańcom, ale również za sprawą tamtejszej literatury. Niestety
tegoroczne wakacje zorganizowałem w ostatniej chwili, do końca czekając na
atrakcyjną ofertą, zaproponowaną przez któreś z biur podróży. Ostatecznie
wylądowałem w Chorwacji i już kilka godzin po podjęciu decyzji znalazłem się w
miejskiej bibliotece, by zaopatrzyć się w stosowną lekturę. Pech chciał, że
zastana półka musiała jeszcze doskonale pamiętać okres minionego ustroju – pani
bibliotekarka skierowała mnie do działu z literaturą jugosłowiańską.
Gnany przez czas nie mogłem pozwolić sobie na przeglądanie poszczególnych
nazwisk i sprawdzanie personaliów autora, by odkryć jego pochodzenie. W ten oto
sposób, godząc się na kompromis, który jest nieodzowną składową naszej ludzkiej
egzystencji, zaopatrzyłem się w dzieło Panna, autorstwa Ivo Andricia.
Jak się okazało, mój wybór nie okazał się tak daleki od zamierzonego przeze
mnie chorwackiego celu.
Ivo Andrić, żyjący w latach
1892 – 1975, to jeden z najbardziej cenionych artystów jugosłowiańskich,
powieściopisarz, nowelista oraz poeta. Dzieła twórcy urodzonego niedaleko
Travnika w Bośni, powstawały głównie w języku serbskim, ale zdarzyło się także
kilka utworów napisanych w języku chorwackim. Andrić przyszedł na świat w
zubożałej rodzinie rzemieślniczej, katolików pochodzących z Chorwacji. Mimo to
sam autor do końca życia deklarował, że jest Serbem. Dzieciństwo spędził w
Wiszegradzie, gimnazjum ukończył w Sarajewie. Jeszcze przed wybuchem I wojny
światowej Andrić podjął studia humanistyczne – zwiedził uczelnie w Zagrzebiu,
Grazu oraz Krakowie, ale edukację zakończył dopiero w połowie lat dwudziestych
w Grazu, gdzie uzyskał również tytuł doktorski. Jako ciekawostkę warto
wspomnieć fakt, że Andrić działał w ruchu narodowowyzwoleńczym Mlada Bosna (Młoda
Bośnia), którego inny członek, Gavrilo Princip, dokonał zamachu na arcyksięcia
Austro-Węgier Franciszka Ferdynanda. Z tego powodu Andrić został aresztowany
przez Austriaków i internowany do roku 1917. Po wojnie i powstaniu Królestwa
Jugosławii pracował jako dyplomata w całym szeregu placówek – Andrić gościł w
Rzymie, Bukareszcie, Marsylii, Paryżu, Madrycie oraz Genewie. W 1941 roku, gdy
wojska niemieckie wkroczyły do Jugosławii, Andrić był ambasadorem w Berlinie.
Płody pisarza cieszyły się sporą popularnością i uznaniem, czego wyrazem była
przyznana w 1961 roku Nagroda Nobla. Wiele z dzieł Andricia zostało
przetłumaczonych na nasz ojczysty język – polski czytelnik może zapoznać się z Mostem
na Drinie, Konsulami Ich Cesarskich Mości, Przeklętym podwórzem,
Pragnieniem, Aniką oraz Panną. To właśnie tej ostatniej
powieści chciałbym poświęcić dzisiaj kilka słów.
Akcja utworu rozpoczyna się
mocnym akcentem, od trupa Rajki Radaković, właścicielki skromnej posesji na
obrzeżach Belgradu, która swoje ostatnie 15 lat życia wiodła jako samotna stara
panna, uchodzącą przy tym za dziwaczkę i skąpiradło. Czytelnik szybko jednak
przekona się, że Panna w żadnej mierze nie jest kryminałem, a bardzo
interesującą powieścią psychologiczną, w której autor pragnął zarysować portret
kobiety-skąpca, trawionej przez niegasnącą żądzę posiadania, wyznającą wiarę
tylko w jedno bóstwo, bezgranicznie ufającą wyłącznie mocy i potędze pieniądza.
Za sprawą niewielkiej
objętościowo książeczki poznajemy smutne i przejmujące losy Rajki Radaković. Po
krótkim wstępie poświęconym zgonie bohaterki, podmiot liryczny informuje
czytelnika, że oto w jego ręce trafia dokument, będący biografią panny
Radaković. Dzięki retrospekcji, wspomnieniom snutym w ostatnim dniu życia
Rajki, przed oczami naszej wyobraźni odmalowane zostają dzieje kobiety,
składającej umierającemu ojcu obietnicę, która diametralnie wpłynie na jej
przyszłą egzystencję. Młoda, niepełnoletnia jeszcze Rajka żyjąc w
przeświadczeniu, że jej umiłowany rodzic, ceniony sarajewski kupiec serbskiego
pochodzenia, został doprowadzony na skraj bankructwa (i łoże śmierci) poprzez
własną dobroć, litość i miłosierdzie, podejmuje decyzję, która zdeformuje jej
osobowość, zniekształci umysł, zaneguje jej człowieczeństwo w oczach innych.
Rajka deklaruje ojcu, że za wszelką cenę będzie oszczędzać, oszczędzać i
jeszcze raz oszczędzać. Śledząc dalsze perypetie panny Radaković trudno jednak
oprzeć się wrażeniu, że Rajka popada w przesadę, dosłownie tonąc w skrajności,
która uderza, zadziwia i zaskakuje, każąc traktować ją w kategoriach zaburzeń
psychicznych.
Andrić stworzył intrygujący
obraz kobiety, która poświęcając się woli oszczędzania oraz pomnażania gotówki,
zaczyna egzystować w coraz większym oderwaniu od otaczającej ją rzeczywistości.
Panna sukcesywnie staje się odmieńcem, nieczułym na cały szereg zwyczajów,
postaw etycznych i ludzkich reakcji, w ogóle nie dostrzegając ich istnienia,
nie pojmując ich ładu i działania. Skutkuje to niemożnością powiązania własnych
działań ze rezultatami, które one przynosiły. Owe niezrozumienie działało w
dwie strony – mało kto jest w stanie zaakceptować demona, w jakiego zmieniła
się niewinna Rajka, która w imię oszczędności i pomnażania skromnego spadku
zajmuje się lichwą, nakazuje sobie pracować w półmroku,
przesiadywać w jedynej ogrzewanej izbie w malutkim domku, w którym nie są
prowadzone żadne prace konserwacyjne, stroniąc przy tym od znajomych oraz
krewnych. Andrić w sposób dość wstrząsający ukazuje oblicze człowieka,
pogrążającego się w jednej tylko, ale ogromnej wręcz do szaleństwa namiętności,
który sukcesywnie staje się niewolnikiem swojej chorobliwej pasji. Rajka w
rezultacie swojego szaleńczego postępowania trafia na pustynię oszczędności,
ogromną i morderczą, która nie pozwala na istnienie czegokolwiek innego.
Najsmutniejsza jest przy tym przeraźliwa samotność, na którą sama skazuje się
Rajka, nieskłonna do okazania zaufania, zrozumienia, czy miłości, nie potrafiąc
dostrzec człowieczeństwa w żadnej ludzkiej istocie.
Akcja Panny została
osadzona w bardzo burzliwych czasach, które jednak nieszczególnie interesują
samą bohaterkę, egzystującą w swoim własnym świecie. Miasto Sarajewo, w którym
rozgrywa się większość wydarzeń zostało zaprezentowano na tle Wielkiej Wojny,
konfliktu trwającego od 1914 do 1918 roku. To właśnie w Sarajewie doszło do
zamachu, który stał się bezpośrednim pretekstem do rozpoczęcia konfliktu, to w
tym mieście trwały pierwsze rozruchy na wieść o śmierci austro-węgierskiego
monarchy. Warto zwrócić uwagę na niepokoje, manifestacje oraz wojenne
działania, które udało się opisać autorowi w sposób zdradzający ogromne
zdolności obserwacyjne. Andrić umiejętnie obnaża mechanizmy społeczne, zgodnie
z którymi motłoch nagle wiąże się i wybucha, plując ogniem najniższych
instynktów i błotem niezdrowych zachcianek. Pisarz przedstawia także prawdziwe,
ale jakże ponure oblicze wojny, o którym najczęściej się milczy, albo w
przerażający sposób trywializuje. Nie ma więc mowy o żadnym entuzjazmie,
radości czy wierze w słuszność prowadzonego konfliktu – wojna z perspektywy
ludzi bezpośrednio w nią zaangażowanych to tylko bieda i przekleństwo, zaraza
łapczywie zabierająca kolejne roczniki młodych ludzi, chciwie chłepcąc krew nie
tylko żołnierzy, nie gardząc ofiarą pospolitych cywili. Ubóstwo, nędza, brak
perspektyw, niepewność jutra – oto nieodłączne towarzyszki wojennej zawieruchy.
Godne uwagi jest także spostrzeżenie, że nawet największe kataklizmy dziejowe
oraz najdoskonalsze zwycięstwa rzadko i niezupełnie rozstrzygają konflikty, dla
których toczyły się boje, ale za to z reguły przysparzają całą gamę nowych,
jeszcze trudniejszych i bardziej skomplikowanych zagadnień.
Interesujące są także
przemyślenia i sentencje podmiotu lirycznego, które dotyczą pożyczania
pieniędzy na procent. Ów proceder, kwitnący szczególnie w niepewnych czasach,
kiedy banki oraz instytucje państwowe zawieszają bądź ograniczają swoją
działalność, okazuje się obfitą kopalnią wiedzy na temat ludzkich ułomności,
wad i słabości. Przed oblicze Panny trafiają całe rzesze potencjalnych pożyczkodawców,
którzy nie potrafiąc żyć wedle chłodnej i nieubłaganej kalkulacji, wyraźnie
określającej na co można sobie jeszcze pozwolić, a z czego koniecznie należy
zrezygnować, ratują sytuację doczesną, przedłużają trwanie radosnej chwili
wypełnionej zabawą i uciechą poprzez pożyczanie kolejnych ilości pieniędzy.
Andrić ciekawie portretuje wszelakiej maści utracjuszy, słabych i bezsilnych,
gotowych na wszystko łącznie z utratą własnego wizerunku w oczach lichwiarza,
byle tylko zdobyć upragnioną gotówkę. Książka charakteryzuje osobników, który w
codziennym życiu znajdują się po przeciwnych stronach barykady – z jednej
strony uzyskujemy głęboki rys psychologiczny Rajki, która bezlitośnie
wykorzystuje desperację swoich klientów, z drugiej zaś przekonujemy się o graniczącej
z głupotą krótkowzroczności ludzi, którzy nie potrafią zarządzać swoimi
zasobami finansowymi. Powieść nietrudno odnieść do naszych polskich realiów, w
których przecież prawdziwy renesans przeżywają wszelakiej maści parabanki,
oferujące pożyczki na procent, który zawstydziłby pewnie i samą Rajkę.
Instytucje te w dość prosty, ale skoro ciągłe funkcjonują, to najwidoczniej
skuteczny sposób omijają ustawę antylichwiarską, naliczając ogromne kwoty za
wszelkie operacje związane z udzieleniem pożyczki. To smutne, ale w ich sidła
bardzo często wpadają ludzie słabo wykształceni bądź naiwni, którym nie
przychodzi do głowy, by zapoznać się z warunkami zawieranej umowy, dla których
taka pożyczka okazuje się gwoździem do trumny, na stałe wplątując ich w niekończącą
się spiralę długów. A mając takie problemy na głowie, z pewnością nie ma mowy o
lekturze książki, która pozwoliłaby tego typu kłopotów uniknąć.
Reasumując krótko, Panna okazała się całkiem zajmującą
lekturą, w interesujący sposób naświetlającą pułapki doczesnego świata, który
wabi człowieka swoimi materialnymi atrybutami. Andrić jest także kolejnym
literatem, który uświadamia bolesną i niekiedy trudną do zaakceptowania prawdę,
że pieniądze są nieodłączną składową ludzkiej egzystencji, która warunkuje praktycznie
cały nasz byt. Z drugiej jednak strony, warto zdawać sobie sprawę, że gotówka
nigdy nie powinna stać się celem samym w sobie, do którego dąży się po trupach,
paląc przy tym wszystkie mosty.
P.S. Na zakończenie polecam zapoznanie się z krótką litanią do oszczędności, którą to główna bohaterka
odmawiała w chwilach zwątpienia w słuszność obranej drogi:
Bo czymże są troski i
wyrzeczenia, jakie znieść przychodzi w imię oszczędności, wobec tego, co ona
nam daje i przed czym nas chroni. Ona zachowuje życie i trwanie wokół nas,
nieustannie nas wzbogaca i czyni – rzecz można – wiecznym to, co posiadamy;
strzeże nas przed wydatkami, stratami i bałaganem, przed zubożeniem, przed
biedą, która w końcu przychodzi, a która jest gorsza i straszniejsza od śmierci,
istne piekło już na ziemi i za życia.
Wasz Ambrose
Dzisiaj Ivo Andrić jest już raczej zapomnianym autorem, ale widzę, że warto się mu przyjrzeć. Kuszą mnie zwłaszcza te czasy, w których osadzona jest akcja powieści. No i widać, że temat mamony szybko się nie zestarzeje.
OdpowiedzUsuńFakt, jego książki zostały wydane w naszym kraju za PRLu, albo jeszcze dawniej, bo w 20-leciu międzywojennym. Trochę szkoda, że nie zdecydowano się na żadne wznowienie, bo wydaje mi się, że autor zasługuje na czytelniczą uwagę.
UsuńA temat pieniędzy i ich użytkowania będzie aktualny dotąd, dopóki jakiekolwiek środki płatnicze będą w użyciu. A póki co nie szykują się żadne zmiany w tej kwestii :)
Po przeczytaniu początku książki miałam właśnie obawy, że "Panna" jest kryminałem, okazało się jednak, że nie :)
OdpowiedzUsuńDziwiła mnie posunięta do wariactwa oszczędność bohaterki, jej obojętność na los innych ludzi i na sytuację własnego kraju, dziwiło mnie też, że ona nie pamięta niczego, co wydarzyło się przed piętnastym rokiem jej życia. Jej najstarsze wspomnienia związane były ze śmiercią ojca.
W pełni zgadzam się z Tobą, że zachowanie bohaterki trzeba traktować w kategorii zaburzeń psychicznych.
Ha, widzę w takim razie, że autor przestraszył nas w dokładnie ten sam sposób :)
UsuńOszczędność bohaterki oraz jej głęboka izolacja od otaczającej jej rzeczywistości faktycznie są dziwne, ale tak zachowują się ludzie, których egzystencja zawęża się do jednego tylko celu, do którego dążą za wszelką cenę. Ludzie, los kraju faktycznie mało obchodziły Rajkę, ale świat - w bardzo pokrętny sposób - już tak. Z zapałem śledziła ona sytuację na rynkach pieniężnych :)
Nieustannie zadziwiają mnie oryginalnością wybory Twoich lektur. Tu zawsze jest oryginalnie... Mam to samo, też szukam książek, które związane są z miejscami, które odwiedzam. Podczas wycieczek poznaje się dobrze zabytki, ale nie zawsze poznaje się duszę mieszkańców. Do niej można dotrzeć przez książki. A po autora sięgnę.
OdpowiedzUsuńHa, najlepiej byłoby spędzić odpowiednio dużo czasu pośród mieszkańców, ale codzienna egzystencja pozwala nam zazwyczaj na stosunkowo krótkie urlopy, dlatego ja także stawiam na literaturę :)
UsuńCzytałem "Pannę" kilka lat temu, jednak przyznam się, że niewiele pamiętam :) Zdecydowanie bardziej zapadła mi w pamięć inna książka autora, a mianowicie "Most na Drinie". Jeśli nie czytałeś to polecam. Literatura najwyższych lotów.
OdpowiedzUsuńUtwór sprawia wrażenie całkiem solidnego dziełka, ale skoro piszesz, że "Most na Drinie" o wiele bardziej zapada w pamięć, to warto to sprawdzić :) Postaram się pamiętać o tym tytule przy kolejnej wizycie w bibliotece.
UsuńTej litanii chyba się nauczę na pamięć, bo mnie niestety pieniądze parzą w kieszeń ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być bardzo ciekawie skonstruowana; punkt wyjścia, tło wydarzeń, postacie: lichwiarka i jej klienci będący niejako awersem i rewersem jednego zjawiska. Wygląda to na precyzyjną robotę.
Przypomniał mi się też ciekawy proceder, o którym czytałem w biografii Brzechwy. Otóż w czasie okupacji zdarzali się ludzie, którzy od pisarzy, ludzi często niezaradnych życiowo, kupowali ich napisane podówczas utwory za sumę niewielką aczkolwiek pozwalające artyście przeżyć kolejne dni. Traktowali to jako inwestycję, mając nadzieję że gdy zakończy się wojenna zawierucha, będą mogli na nich zarobić niepomiernie więcej.
Ja jestem raczej po drugiej stronie barykady, ale jeśli chodzi o bliskich, to staram się walczyć z tym wężem w kieszeni. Nie mam też większych problemów przy zakupie książek :)
UsuńO, "precyzyjna" to dobre określenie. Taka wg mnie jest właśnie ta lektura - starannie przemyślana, dopracowana, trochę jak w fachu zegarmistrza. Dobrze się to wszystko czyta, a i samo zjawisko jest b. ciekawe. Jedni bezmyślnie biorą i żyją pełną gębą, a drudzy ciułają, pożyczają i prowadzą ślimaczą wegetację, sprowadzającą się do podliczania zysków.
Bardzo interesująca informacja. Całe przedsięwzięcie przypomina mi odrobinę wyścigi konne - żeby zbić prawdziwy majątek, trzeba było postawić na dobrego jeźdźca :)
Temat stary jak świat i niestety wciąż, tak samo jak zawsze, na czasie :)
OdpowiedzUsuńHa, póki co nie zapowiada się również, by ten temat zamierzał wyblaknąć. Trochę to śmieszne - ludzka cywilizacja istnieje kilka tysięcy lat, a większość naszych działań i tak napędzają pieniądze (albo ich pochodne).
UsuńNo - teraz jest coraz gorzej. Kiedyś pieniądz miał odpowiednik w towarze. Potem niekoniecznie miał pokrycie. Teraz mamy nową jakość - wirtualny pieniądz nie tylko bez pokrycia w towarze i usługach, ale nawet w tradycyjnym pieniądzu. Poważne konsekwencje tego stanu rzeczy umykają większości ekonomistów.
UsuńCiekawa pozycja - zresztą jak zawsze u Was...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeśli zdecydujesz się na lekturę tej książki, to nie poczujesz się zawiedziona :)
UsuńCiekawy zbieg okoliczności, moja chorwacka książka też zaczyna się od martwej kobiety. W przypadku tamtej książki także istniała obawa, że to mógłby być kryminał i także okazała się niepotrzebna :) Ja też niespecjalnie orientuję się w tamtejszej literaturze, ale po "Srdzie" mam postanowienie poczytać więcej, więc "Panną" zaostrzyłes mój apetyt :)
OdpowiedzUsuńPS Zagłosowałam :)
A co Wy tak na te kryminały najeżdżacie? ;)
UsuńUwielbiam takie zbiegi okoliczności, szczególnie jeśli chodzi o wspólne lektury. Ja literaturę bałkańską także dopiero zacząłem poznawać, również słabo się w niej orientuję, ale "Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki" od razu zwróciła moją uwagę, gdy tylko pojawiła się na Twoim blogu. A zainteresowanie nie wynikało wyłącznie z racji niezwykłego tytułu :)
UsuńP.S. Ja jeszcze nie, cały czas się waham :)
P.S.2 Andrew, w sumie to wszystko zaczęło się od komentarza koczowniczki, która nie przepada za kryminałami, a po pierwszych kilku stronach "Panny" podejrzewała, że właśnie na kryminał zdarzyło jej się trafić.
E, ja tam nie mam nic przeciwko dobrym kryminałom :)
UsuńMam coś tego autora w domu, na bank, muszę pobuszować i sprawdzić po półkach, bo oczywiście jeszcze nie czytałam. Jugosławia? No nieźle. Wszystko brzmi ciekawie i zachęcająco.
OdpowiedzUsuńSwego czasu autor był chyba dość popularny w Polsce, bowiem doczekał się kilkunastu przekładów swoich dzieł. Jeśli faktycznie masz go w swojej domowej biblioteczce, to polecam go odnaleźć :)
Usuń