Powrót z gwiazd
Stanisław Lem
Wydawnictwo: Agora
Seria: Dzieła Stanisława Lema
Liczba stron: 242
Powrót z gwiazd jest kolejnym filarem podpierającym kopułę genialnego dorobku Stanisława Lema. W moim prywatnym odczuciu, jest równocześnie bardzo istotnym elementem całej, misternej budowli, bez którego twórczość tytana polskiej science-fiction byłaby po prostu niekompletna.
Książka opowiada o losach astronauty Hala Bregga,
który po wyprawie do odległego Fomalhaut powraca wreszcie na Ziemię.
Oczywiście fizyka sprawia mu niemiłego, acz oczekiwanego psikusa,
relatywny upływ czasu sprawił, że bohater trafia do zupełnie innego
świata, niż ten z którego wyruszył. Na Ziemi upłynęło już ponad sto lat
od jego wylotu, podczas gdy dla Hala minęło ich raptem kilka. O
astronautach, którzy opuszczali glob w glorii chwały i powszechnego
szacunku oraz ich poświęceniu, którego się podejmowali dla dobra nauki,
niesieni spienioną falą entuzjazmu poznawczego, nikt na dobrą sprawę już
nie pamięta i nie chce pamiętać. W chwili obecnej są oni raczej lokalną
ciekawostką, a nawet zbędnym balastem, niewygodnym reliktem
przeszłości, którym należy się opiekować i przystosować jakoś do życia i
funkcjonowania w normalnym społeczeństwie. Hal i jego kamraci są
jedynie zabytkiem z czasów, kiedy ludzkość znała jeszcze z autopsji
pojęcia szaleństwa i brawury, pojęcia z których jednak już dawno
wyrosła.
Powrót na macierzysty glob nie jest dla
gwiezdnych rozbitków łatwy. Naturalnie nie ma już na nim starych
przyjaciół, rodziny, znajomych. Jednak co gorsze, całe społeczeństwo
jest zupełnie obce. Kosmiczni bohaterowie, zdobywcy i zarazem tułacze
nie są witani kwiatami, wiwatami, działań ich nie opiewa blask chwały.
Skąd ta diametralna zmiana postawy ludzkości, która zawsze czciła odwagę
i męstwo, a nabuzowanych testosteronem olbrzymów-gladiatorów uważała za
najwyższą formę rozwoju? Otóż okazuje się, że ludzie zostali poddani
procesowi betryzacji, czyli zabiegowi usunięcia z psychiki ludzkiej
skłonności do agresji. Pokłosiem zabiegu jest bardziej racjonalna i
stabilna egzystencja, powszechny dobrobyt, światowy pokój. Jednak w
efekcie ludzkość traci też cały zapał poznawczy, który wiąże się
przecież ze zbyt dużym ryzykiem. Nikogo nie pociągają już dalekiej
gwiezdne wyprawy, dlatego astronauci nie mogą odnaleźć zrozumienia dla
podjętych przez nich działań.
Książka to kolejny, fantastyczny
eksperyment myślowy przeprowadzony przez Stanisława Lema. Powieść
opowiada bowiem o losach jednostek, mikrospołeczności, która opuszcza
swoją wspólnotę i przez kilkaset lat egzystuje w zupełnej izolacji. Co
prawda astronauci wracają na Ziemię, z pewnością jednak ciężko im
powiedzieć, by zawitali do domu. Okazuje się, że nawet osobnicy tego
samego gatunku (ludzie), których dzieli odpowiednio długa bariera czasu,
mogą stać się dla siebie nawzajem osobnikami całkowicie obcymi, z
którymi praktycznie niemożliwe jest nawiązanie nici porozumienia.
Przekonujemy się, jak ważnym elementem scalającym nas wzajemnie, jako
społeczność jest wspólny wycinek czasu, w którym przyszło nam
egzystować. Przy nawiązywaniu kontaktów z drugim człowiekiem, często nie
jesteśmy w stanie wyjść poza ciasne ramy przyjętych konwenansów,
utartych zwyczajów, które przecież zmieniają się dość szybko wraz z
kolejnymi epokami. Po odpowiednio długim czasie, definicja pojęcia słowa
ludzkość zmienia się na tyle, że nie potrafimy dostrzec w
człowieku z przeszłości istoty ludzkiej, a jedynie relikt i pieśń lat
dawno przebrzmiałych, które najchętniej umieścilibyśmy w muzeum, zamiast
w zdrowym, dobrze funkcjonującym społeczeństwie. Rodzi się przy okazji
kolejne pytanie: W jaki sposób możemy nawiązać kontakt z diametralnie
obcymi nam istotami (kosmitami, obcymi), skoro mamy tak ogromne problemy
z porozumieniem się z przyszłymi pokoleniami ?
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o
wspaniałym warsztacie pisarskim Stanisława Lema, który i tutaj przyjdzie
nam podziwiać w pełnej krasie. Lem po raz kolejny okazuje się mistrzem
opisu tego co nieznane, obce, tak inne, że wręcz niewyobrażalne. Już na
samym początku książki pojawia się niesamowity opis portu ziemskiego,
który oglądamy z punktu widzenia bohatera i podobnie jak on, czujemy się
po prostu kompletnie zagubieni. Racząc się otaczającą nas feerią barw,
mnogością przedmiotów o nieznanym nam przeznaczeniu, wyglądzie i
kształcie, możemy mieć wątpliwości, czy rzeczywiście trafiliśmy już na
Ziemię, czy też może znajdujemy się jeszcze gdzieś w Kosmosie,
podziwiając po prostu dokonania obcej cywilizacji. Atakuje nas cała
paleta barw, zalewa nas ogrom urządzeń i zwyczajów, o których nie mamy
zielonego pojęcia. Jedyną kotwicą w tym strasznym, nowym świecie okazuje
się miłość, którą udaje się odnaleźć głównemu bohaterowi.
P. S.
Wydaje mi się, że przytoczona pozycja, obok Fiaska
jest jedną z najbardziej niedocenianych książek w bogatej twórczości
Lema. Mało się o niej słyszy, rzadko gdzie się o niej wspomina, niewielu
pieje nad nią z zachwytu. Uważam jednak, że jest to powieść na tyle
przewrotna – w końcu zaczyna się dokładnie tam, gdzie większość książek o
kosmicznych wojażach się kończy – że naprawdę warto po nią sięgnąć i
zagłębić się w jej lekturę. Polecam szczególnie osobom, które czują się
wyalienowane i obce w świecie, w którym przyszło im żyć.
Wasz Ambrose
Wasz Ambrose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)