Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
poniedziałek, 4 stycznia 2021
Enrique De Heriz "Kłamstwa" - O toksyczności fałszu
Tytuł oryginału: Mentira
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
Liczba stron: 352
Człowieczy żywot to przewrotna materia. Bo jak inaczej skomentować fakt, że w młodości tyle ważkich dla nas decyzji musimy podejmować niejako na oślep, bo z racji braku doświadczenia trudno nam przewidzieć ich konsekwencje, zaś gdy jesteśmy w sile wieku bywa, że nie starcza nam ani chęci, ni odwagi, ani sił, by dopiąć tego, co zamierzyliśmy, a jakby tego było mało, w nasze działania lubi wplątać się kapryśna fortuna. W rezultacie niemało jest ludzi, którzy wraz upływem lat, na skutek kumulujących się błędnych wyborów i niepowodzeń poniesionych na najróżniejszych polach, roją o tym, by rozpocząć wszystko od początku. Dorosła egzystencja, a więc bogactwo w bagaż doświadczeń, a przy tym carte blanche, tj. możność ponownego napisania naszych losów. Kuszące? Ale czy w ogóle realne? Ciekawych refleksji w tej materii dostarcza powieść Kłamstwa, autorstwa hiszpańskiego pisarza Enrique de Hériza (1964 – 2019).
Akcja utworu rozpoczyna się w chwili, gdy Isabel Azuera, 69-letnia antropolożka specjalizująca się w badaniu rytuałów pogrzebowych, wyrusza na jedną ze swoich ostatnich wypraw do Gwatemali. Na skutek splotu zdarzeń, kobieta zostaje uznana za zmarłą. Isabel doskonale zdaje sobie sprawę z zaistniałej pomyłki, ale nie mogąc oprzeć się pokusie, postanawia wykorzystać szansę zesłaną przez los i milczeć, nie wyprowadzając rodziny z błędnego przeświadczenia. Zrzuciwszy balast dotychczasowej egzystencji, Isabel zaszywa się w środkowoamerykańskiej dżungli, zanurzając się w wodach przeszłości. Bohaterka przeprowadza bilans swojego żywota, na który składają się wspomnienia z licznych podróży do najdzikszych plemion we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej oraz legendy, na jakich wzniesiono historię jej rodziny.
To właśnie mity, ale i kłamstwa, przemilczenia, półprawdy czy niedopowiedzenia stanowią najważniejszą materię, z jakiej utkana jest fabuła dzieła. Za sprawą Sereny, córki Isabel, posiadającej obsesję na punkcie tego, co przeminęło i usiłującej odtworzyć pełną tajemnic oraz białych plam biografię swojego dziadka Simona, Enrique de Hériz odmalowuje przed nami subiektywność i selektywność człowieczej pamięci, która w połączeniu z trudną do przezwyciężenia, a jakże charakterystyczną dla ludzkości tendencją do konfabulacji, koloryzowania czy poprawiania, owocuje tym, że (…) prawda zawsze jest niejasna [1]. Okazuje się ona czymś wielce umownym i względnym i z tego właśnie powodu (…) przeszłość, tak jak i przyszłość, można sobie tylko wyobrazić [2].
Hiszpański pisarz skupia się także na ukazaniu toksyczności kłamstwa, które raz puszczone w ruch może zapuścić bardzo głębokie korzenie. Stąd opieranie relacji z najbliższymi na fałszu, manipulacjach czy matactwach, prędzej czy później doprowadzi do mniej lub bardziej spektakularnej katastrofy. Bowiem kłamstwo, które ma nie ujrzeć światła dziennego, wymaga nieustannej pielęgnacji i troski, co wiąże się z ogromnym nakładem sił i napięciem. W dłuższej perspektywie jest to niezwykle trudne zajęcie, które skazane jest na niepowodzenie – można jedynie odwlekać newralgiczny moment, ale można być niemal pewnym, że w końcu nadejdzie godzina, kiedy trzeba będzie stanąć oko w oko z wytworami własnej fantazji i wytłumaczyć ich istnienie ludziom, którzy nas kochali i nam ufali.
Książka Enrique de Hériza, wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, nie jest wyłącznie rozważaniem na temat kłamstwa. Pisarz równie dużo miejsca poświęca pozornie prostemu pytaniu o to, czym właściwie jest prawda. Na przykładzie bitwy morskiej pod Formigues z 1285 roku, którą niedaleko Barcelony stoczyły stronnictwa Królestwa Aragonii oraz połączonych sił francusko-genueńskich, zaakcentowane zostaje to, jak rzadko przybliżane przez ludzi fakty bywają w pełni obiektywne. Starcie opisane zostało przez kronikarzy Ramona Muntanera oraz Bernarda Desclota, jego szczegóły zawarto także w prowadzonej przez mnichów kronice Gesta comitum Barcinonensium et regum Aragoniae (O czynach barcelońskich hrabiów i aragońskich królów). Tymczasem trzy źródła w niemal żadnym punkcie nie są ze sobą zgodne – różnią się lokalizacją i przebiegiem bitwy oraz siłami, jakimi dysponowały obie strony. Tym samym de Hériz zdaje się podkreślać, że człowiecza historia to wypadkowa kompromisów, umów i ustaleń, które niekoniecznie mają zbyt wiele wspólnego z tym, co w istocie zaszło, w efekcie czego prawda obiektywna jest jedynie mirażem i Świętym Graalem, którego raczej nie uda się nam pochwycić w swoje ręce.
Kolejnym ciekawym aspektem poruszanym przez hiszpańskiego artystę jest moc, jaką posiadają słowa. Na przykładzie Karola Linneusza de Hériz sygnalizuje, że ludzkość – poprzez nazywanie, katalogowanie i przypisywanie przedmiotom danych znaczeń – walczy z entropią, starając się wprowadzić ład i porządek tam, gdzie dotychczas panował chaos. Zatem słowa są orężem używanym przy oswajaniu oraz poznawaniu rzeczywistości. Zdania i wyrazy wykazują też własności kojące – w natłoku wydarzeń i bodźców pozwalają one usystematyzować własne uczucia, a dzięki temu wyciszyć burzę emocji.
Z tych leczniczych przymiotów słów korzystają zarówno Serena jak i Isabel, które prowadzą notatki i zapiski. Tym samym powieść utrzymana w formie dzienników, prowadzonych przez dwie pierwszoosobowe narratorki. Tyle, że przyjęty styl jest piętą achillesową Kłamstw, bowiem szczególnie w początkowych fragmentach dzieła, lektura przywodzi na myśl nurzanie się w bagienku żalów i smętów, jakie ochoczo wywlekają przed nami obie kobiety. Czytelnik zmuszony jest przedzierać się przez gęstwiny i zarośla resentymentów, rozczarowań i zgorzknień, które tak matka jak i córka z lubością w sobie pielęgnują. Stąd dotarcie do sedna danego problemu jest bardzo czasochłonne, czemu towarzyszy konieczność ciągłej uwagi, bo łatwo jest się pogubić w gąszczu, w który kierują nas bohaterki.
Koniec końców, Kłamstwa to interesująca, choć niepozbawiona wad książka. Ta misternie skonstruowana powieść porusza szereg zagadnień – oprócz dywagacji poświęconych prawdzie i kłamstwu, autor raczy nas także przemyśleniami dotyczącymi wagi i roli słów w naszym życiu. Bardzo dobrym zabiegiem jest wprowadzenie szeregu ciekawostek dotyczących zwyczajów pogrzebowych najróżniejszych plemion, które uświadamiają nam, jak bardzo my ludzie lękamy się śmierci, i na jak najróżniejsze sposoby staramy się obłaskawić jej nieuchronność. Szkoda, że niemała część dzieła jest odrobinę nużąca, co wymaga od czytelnika pewnego samozaparcia. Ale jeśli przebrniemy przez początkowe strony, wynagrodzeni zostaniemy intrygującą lekturą.
Ambrose
--------------------------------
[1] Enrique de Hériz, Kłamstwa, przeł. Wojciech Charchalis, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008, s. 474
[2] Tamże, s. 22
7 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ha - na razie nie napalam się na tę książkę, głównie ze względu na wspomniane przez Ciebie gorzkie żale bohaterek, ale prawda i kłamstwo to ciekawe tematy. Zwróciłeś uwagę, że o ile prawda w rozumieniu jednoznacznej, nierelatywnej wypowiedzi bardzo często w ogóle nie istnieje, to kłamstwo jest dużo łatwiejsze do sformułowania, niemal zawsze możliwe i często jest bardzo jednoznaczne, urzekające prostotą oraz jasnością? Swoją drogą, szkoda, że autor nie wybrał innej z bitew morskich; są i takie kiedy bez kłamstwa można wypowiadać o nich całkiem sprzeczne opinie, a to dużo ciekawsze, niż zwykłe kłamstwo. No, ale nie można mieć wszystkiego.
OdpowiedzUsuńUjąłbym to raczej tak: po lekturze książka można odnieść wrażenie, że prawda i kłamstwo to jak awers i rewers tej samej monety. Do "czystej" prawdy nie sposób dociec, bo jako ludzie, z racji posiadanej przez nas umysłowej aparatury, już poprzez sam akt odbierania bodźców z otoczenia i ich interpretacji wpływamy na to jak dany fakt jest postrzegany. Zaś jeśli chodzi o kłamstwo to kiedy świadomie decydujemy się go zastosować, to po pewnym czasie okazuje się, że nie sposób nim "zarządzać" - prędzej czy później pogubimy się w jego odnogach i pomiotach, które są pokłosiem tego pierwszego. Zatem ani dogrzebanie się do prawdy, ani świadome operowanie kłamstwem są poza naszym ludzkim zasięgiem.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBardzo się cieszę, że przypomniałeś "Kłamstwa", które czytałam chyba 10 lat temu i mocno zatarły się już w mojej pamięci. Zapamiętałam jednak gęsty klimat tej powieści oraz świetne opisanie pierwotnych zwyczajów zamieszkujących dżunglę Indian. Rzeczywiście początek powieści jest dla wytrwałych... ale później o wiele ciekawiej. W ogóle temat antropologów badających dzikie plemiona fascynował jeszcze wielu innych pisarzy: przypominam sobie np. "Stan zdumienia" Ann Patchett (dżungla amazońska, zaginiona antropolożka). A na przeczytanie czeka jeszcze "Euforia" Lily King (Nowa Gwinea, badania Margaret Mead), "Ludzie na drzewach" Hanyi Yanagihary (Indonezja). Uwielbiam czytać o zderzeniu różnych kultur, temat nieodmiennie fascynujący.
OdpowiedzUsuńO tak, wierzenia poszczególnych plemion oraz zwyczaje pogrzebowe są niezwykle ciekawe. Szacunek dla autora, że udało mu się wyłuskać aż tyle informacji i zebrać je w jednym miejscu w taki sposób, że czytelnik nie czuje się przytłoczony.
UsuńBardzo dziękuję za listę podrzuconych tytułów - z wymienionych książek kojarzyłem tylko "Ludzi na drzewach" (mam ten utwór w dalekich planach czytelniczych). Kontakt między różnymi kulturami jest nierzadko niczym zetknięcie z obcą formą życia :)
Matka jest antropolożką, a córka kim? Ciekawa też jestem, która z tych dwóch narratorek wydała Ci się bardziej interesująca. :)
OdpowiedzUsuńCórka pracuje jako meteorolożka, jako że od dzieciństwa fascynuje ją pogoda. A jeśli chodzi o porównanie obu portretów psychologicznych, to zdecydowanie bardziej intrygującą postacią jest matka. Jej sposób myślenia oraz refleksje są o wiele ciekawsze.
Usuń