Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

wtorek, 10 września 2013

Inne teksty

Okładka książki Mgnienie ekranu 

Mgnienie ekranu

Terry Pratchett

Tytuł oryginału: A Blink of the Screen
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 312
 
 
 
 
Terry Pratchett to synonim literackiego sukcesu. To autor, w przypadku którego śmiało możemy posługiwać się sloganem, że jest równie znany, co lubiany (niekoniecznie przez wszystkich, ale na pewno przez ogromną rzeszę ludzi). 50 milionów książek, które przetłumaczono już na 33 języki jasno i wyraźnie mówią o skali zjawiska, tj. czytelniczego szału, jakie zapanował na jego dzieła. Nie od razu jednak Rzym zbudowano. Sir Terence David John Pratchett przyszedł na świat w roku 1948. Od najmłodszych lat jego pasją była astronomia – ale z miłością do gwiazd nie współgrało uczucie do matematyki, dlatego młody Terry musiał porzucić swoje nadzieję na zostanie astronomem. Oczywiście dzisiaj nikt nie żałuje tego, że Pratchett nie posiada talentu matematycznego, bo dzięki temu literatura zyskała genialnego twórcę. Terry pierwsze inklinacje pisarskie zaczął wykazywać już w wieku 13 lat, gdy opowiadaniem Piekielny interes zadebiutował na łamach gazetki szkolnej. Dwa lata później tekst ukazał się także w czasopiśmie Science Fantasy. Jak na przyszłego literata przystało, Terry Pratchett całe honorarium otrzymane za wydruk dzieła przeznaczył na używaną maszynę do pisania, którą udało się zakupić przy niewielkim wsparciu rodziców. W wieku 17 lat Pratchett miał już na koncie pierwszą powieść pt. Dywan, która drogę do wydawnictwa znalazła w 1971 roku. Przełomowym okazał się rok 1983. To wtedy Terry po kilku latach pracy dziennikarskiej, zatrudnił się jako rzecznik prasowy Centralnego Zarządu Elektroenergetyki, pod jurysdykcją którego znajdowały się 3 elektrownie atomowe oraz wydał Kolor magii, czyli pierwszą książkę z cyklu Świat Dysku. Terry łączył pracę rzecznika prasowego z pisarską pasją do roku 1987 – po ukazaniu się powieści Mort, czwartej ze Świata Dysku, Pratchett skoncentrował się wyłącznie na pracy literackiej.

Dokładnie w 50. rocznicę oficjalnego debiutu Terry’ego Pratchett’a, na łamach wydawnictwa Prószyński i S-ka, ukazał się zbiór wybranych tekstów brytyjskiego twórcy, zatytułowany Mgnienie ekranu. Na pierwszy rzut oka to typowa pozycja zarezerwowana głównie dla zagorzałych fanów pisarza, obok których zwykły czytelnik przechodzi raczej obojętnie. Młodzieńcze płody, pierwsze próby, nigdy nie publikowane utwory tworzą dobrze znaną mieszankę, która pozwala niejako bezkarnie podglądać artystę, dając czytelnikowi możliwość śledzenia rozwoju jego warsztatu pisarskiego. Jednocześnie, o grzechy młodości, nie należy spodziewać się literackich fajerwerków – w wielu takich przypadkach bezpieczniejsza jest koncentracja na ewolucji stylu twórcy, która w takich zbiorach często przekładana jest ponad jakość serwowanych tekstów. Czy Mgnienie ekranu jest tego kolejnym przykładem? Na szczęście nie.

Książka podzielona jest na dwie zasadnicze części. Pierwszą grupę utworów stanowią Opowiadania spoza Świata Dysku. Wśród nich znajdziemy przytaczany już Diabelski interes, od którego Terry rozpoczął swoją niezwykłą przygodę z literaturą – trzeba przyznać, że jako tekst, którego autorem jest trzynastolatek, jest on całkiem błyskotliwy, wyraźnie znamionujący, w jakim kierunku będzie podążał przyszły twórca Dyskowego Uniwersum. Można pokusić się o dosyć oczywistą, ale namacalnie potwierdzoną tezę, że specyficzne poczucie humoru oraz zwały absurdu od początku kariery towarzyszą Terry’emu Pratchettowi. Dalsze twory z tej części zbioru są mocno zróżnicowane. Obok słownych zabaw, literackich igraszek pokroju Obrazu, Rozwiązania czy Inkublamażu egzystują niepokojąco karykaturalny horror wiktoriański Kartka świąteczna z kopertą – 20 pensów oraz bajkowa wariacja Książę i kuropatwa. Nie brakuje także tekstów, mocno zakorzenionych w otaczającej Terry’ego rzeczywistości. Guru. Dali mi ptaka, Uwaga na monolity to nawiązania do reporterskiej działalności Pratchetta, podczas której nie brakowało zabawnych momentów. Gramofony nocy, do której idealnie pasuje piosenka Dance Macabre polskiej formacji Kryzys to chyba debiut sceniczny Mrocznego Kosiarza, czyli Śmierci, chudego kościotrupa z ogromną kosą, MÓWIĄCEGO ZE STOICKIM SPOKOJEM, doskonale znanego ze Świata Dysku. Dla fanów twórczości Pratchetta z pewnością nie lada gratką będzie możliwość przeczytania utworów, które stały się kanwami dla całych powieści. Na podstawie Wysokich megów powstała książka Długa Ziemia, napisana wspólnie z gigantem brytyjskiego science fiction, Stephenem Barterem. Z kolei Rincemagle, Gnom z Suchych Mokradeł to pierwowzór Nomów księgi wyjścia. Moją uwagę zwróciły również Ostateczna nagroda, zabawnie ukazująca jak ogromna siła tkwi w słowie pisanym oraz z jaką odpowiedzialnością wiąże się literacka praca jak również KPM, udowadniająca, że HEX nie był pierwszym wrażliwym komputerem w twórczości Pratchetta. Całość znakomicie uzupełniają krótkie, acz niezwykle zjadliwe parodie politycznych wystąpień – tytuły Nie ma większego durnia niż stary dureń stojący w angielskiej kolejce oraz Prosimy o oddychanie krótkimi, mocnymi sapnięciami mówią zresztą same za siebie. No i Hollywoodzkie kurczaki – coś takiego mógł stworzyć tylko Pratchett.

Część druga zbioru, Opowiadania ze Świata Dysku to już swoista uczta dla pratchettomaniaków. 11 tekstów zabiera nas do wykreowanego przez Terry’ego Pratchetta Uniwersum, w którym świat jest płaskim dyskiem, wspieranym na grzbietach czterech słoni, stojących na grzbiecie ogromnego żółwia, dryfującego w bezmiarze Kosmosu, a magia jest zjawiskiem równie powszechna, co grawitacja w naszej rzeczywistości. Tę partię otwiera opowiadanie Trollowy most, które miałem przyjemność czytać uprzednio w zbiorze W hołdzie królowi, zawierającym utwory poświęcone twórczości J.R.R. Tolkiena. To bardzo gorzka i smutna humoreska, która w pełni ukazuje bezwzględność upływającego czasu i wieczny brak poszanowania dla tradycji, które winno okazywać dorastające pokolenie. W moim mniemaniu, najciekawszą pozycją z Opowiadań ze Świata DyskuRybki małe ze wszystkich mórz. Spotykamy w niej znaną choćby z Równoumagicznienia, czy Trzech wiedźm babcię Weatherwax. Pratchett z pełną krasą odsłania najgroźniejszą broń najbardziej poważanej czarownicy, czyli głowologię. Autor z lubością prezentuje istoty ludzkie, jako słabe i bezradne jednostki, które wpadają w popłoch, gdy tylko w otaczającej ich rzeczywistości pojawią się najmniejsze zmiany. Pratchett humorystycznie uzmysławia, że straszyć można również przez nie podejmowanie żadnych złowieszczych, ale oczekiwanych działań. Brak spodziewanej dawki gorzkiego wyrzutu, zgryźliwości czy niechęci może być również groźny i niepożądany, co najokrutniejsze uczynki, przez to właśnie, że burzą ustalony porządek rzeczy. Ludzie źli winni czynić zło, a niemili być niemili, bo do tego są przecież stworzeni, chciałoby się rzec. Inaczej wszystko staje do góry nogami, a świat okazuje się tylko mirażem, cienką, falującą przesłoną, za którą czekają już tylko mroki szaleństwa. Niestety zdecydowaną większość drugiej części zbioru stanowią bardzo krótkie formy, która często są uzupełnieniem wiedzy o Świecie Dysku. Nie brakuje twórczości pisanej na zamówienie, czy to na życzenie fanów, czy też na potrzeby tworzonych gier. Spośród tego typu utwór zdecydowanie najlepiej prezentuje się oficjalny Hymn Ankh-Morpork, lśniący niczym perełka. Świetne przesłanie oraz groteskowe podejście do patriotycznej powagi decydują o wyjątkowości utworu.

Krótko reasumując, Mgnienie ekranu to z pewnością pozycja ciekawa, chociaż nie wybitna. Co tradycyjne dla tego typu zbiorów, obok tekstów bardzo dobrych, pojawiają się dziełka zwyczajnie słabe, które w zwykłych warunkach nie mają racji bytu. W zbiorach podczepiają się one niczym autostopowicze z Opowieści Glastonburyjskich, próbując zbliżyć się chociaż o kilka przystanków do czytelniczej uwagi. Lektura książki jako całości sprawia wrażenie goszczenia w laboratorium Pratchetta – możemy podejrzeć jak twórca eksperymentował z poszczególnymi pomysłami, z których kilka na stałe zagościła w jego książkach. Ponadto nieco wyraźniej niż w przypadku całych powieści widać bodźce, które stanowiły podstawy do wymyślania poszczególnych koncepcji. Łatwo też uświadomić sobie, że w miarę dojrzewania talentu pisarskiego Pratchetta, te odniesienia do świata rzeczywistego są coraz lepiej maskowane. Ponadto, wydaje mi się, że najcenniejszą część zbioru stanowią krótkie komentarze samego Terry’ego Pratchetta, którego poprzedzają każdy z utworów. Dzięki nim dowiemy się sporo na temat okoliczności powstania każdego dziełka, przekonamy się również, że pisarzowi nie brakuje autoironii oraz samokrytycyzmu. Inspiracje, będące asumptem do realizacji danego pomysłu oraz kontekst sytuacyjny, odsłaniający tajemnice narodzin literackiego tekstu to rzeczy, które chciałby poznać każdy fan. W Mgnieniu ekranu tego nie brakuje i choćby z tego względu warto sięgnąć po tę pozycję.

Wasz Ambrose


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)