Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

poniedziałek, 27 maja 2013

Efekt Lucyfera – część pierwsza

czyli o książce jako takiej




Efekt Lucyfera

Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?

(The Lucifer Effect

How Good People Turn Evil)

Philip Zimbardo

tłumaczenie: Anna Cybulko, Joanna Kowalczewska, Józef Radzicki, Marcin Zieliński
redakcja naukowa: Maria Materska
seria/cykl wydawniczy: Biblioteka Psychologii Współczesnej
Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa 2012



Kiedy sięgałem po Efekt Lucyfera, wiedziałem, iż będzie to nietuzinkowa lektura, gdyż o tej książce co nieco już się naczytałem przy okazji poszukiwania informacji o Stanfordzkim Eksperymencie Więziennym. Nie przewidziałem tylko, iż to tomisko jest aż tak opasłe, ani że lektura zajmie mi tyle czasu. Ale po kolei.

Philip George Zimbardo (ur. 23 marca 1933) jest emerytowanym amerykańskim uczonym, którego nazwisko nie jest obce nikomu, kto interesuje się psychologią. Życiorysu ani dokonań nie będę przytaczał, gdyż bez problemu można te informacje uzyskać. Gdy postanowiłem przeczytać jego książkę o tym, dlaczego dobrzy ludzie czynią zło, domyślałem się, iż będzie to niezwykle wartościowa lektura. Nie przypuszczałem jednak, jak wiele razy mnie zaskoczy.

Pierwsza niespodzianka to objętość – prawie pięćset stron dość sporego w dodatku formatu, zapełnionych prawie tylko i wyłącznie tekstem. Nie przeraziło mnie to, w końcu niejedno opasłe tomisko połknąłem w ekspresowym tempie. I tu druga niespodzianka. Choć rzecz napisana jest niezwykle przystępnym językiem, choć styl jest lekkostrawny i z takim piórem można spokojnie pisać powieści, lektura szła mi powoli. Ilość informacji zawartych w książce jest niesamowita, bowiem autor pokazał się nie tylko jako fachowiec, prawdziwy uczony (a nie tylko naukowiec), mądry człowiek i ciekawa osobowość, ale również jako niezwykle bystry obserwator doświadczony przez życie. Powodowało to, iż co chwilę musiałem zwalniać, by wyłapywać perełki szczególików z realiów USA i innych miejsc, o których mowa, a potem co chwilę zatrzymywać się, by poukładać kolejne cegiełki wiedzy składające się na treść zasadniczą opracowania; przyswoić nowe fakty, zweryfikować dane, przemyśleć zależności, konsekwencje i wnioski. Postawić nowe pytania, na które w związku z właśnie uzyskaną wiedzą należy poszukać odpowiedzi i jeszcze raz od nowa wszystko poukładać. I tak co kilka stron, co podrozdział. Tutaj od razu uwaga dla przyszłych czytelników – przypisy są po każdym rozdziale, nie na końcu książki, a jest ich mnóstwo. Co warte podkreślenia, nie są to odniesienia takie jak zwykle, czyli martwe dla zwykłego czytelnika (jak choćby u Suworowa – no bo ilu z nas ma dostęp do tajnych dokumentów lub specjalistycznych zagranicznych bibliotek). Jest bardzo wiele odwołań do materiałów online, zarówno filmów jak i słowa pisanego, oraz do innych źródeł, do których z niewielkim trudem można dotrzeć. To znacząco podnosi wartość tej niezwykle cennej dla ludzkości pracy.

O czym opowiada Efekt Lucyfera? Dokładnie o tym, co mówi podtytuł. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło? Rozpoczynamy krótkim wprowadzeniem i ogólnym przedstawieniem całości. Potem zajmujemy się Stanfordzkim Eksperymentem Więziennym zorganizowanym przez Zimbardo. Dowiadujemy się, dlaczego jego przeprowadzenie było konieczne, jak przebiegał oraz w jak niespodziewany sposób się zakończył. Autor omawia różne aspekty całości SEW, jak i jego newralgicznych elementów, oraz nauki i przesłania z niego wypływające. Po szczegółowym przeanalizowaniu SEW, wraz z odniesieniami do sytuacji rzeczywistych oraz zdarzeń z innych eksperymentów, przechodzimy do omówienia elementów dynamiki społecznej; władzy, konformizmu, posłuszeństwa, deindywidualizacji, dehumanizacji, zła bezczynności. Szczegółowo przedstawiona zostanie nam głośna sprawa znęcania się amerykańskiego personelu nad więźniami w irackim więzieniu Abu Ghraib oraz wiele innych kart historii bardziej przypominających epizody niemieckiego faszyzmu, niż z wyjątki z najnowszych dziejów ludzkości. Poznamy ludobójstwo i gwałty godne hitlerowców w wykonaniu chrześcijańskiej Afryki (masakry w Rwandzie) i amerykańskich żołnierzy (masakra w My Lai i inne). Zajmiemy się omówieniem takich zjawisk jak masowe samobójstwa i morderstwa członków „Świątyni Ludu” w Gujanie, tortury zadawane przez policję i wojsko na całym świecie, wykorzystywanie seksualne parafian przez księży katolickich, skandaliczne defraudacje dokonane przez kadrę zarządzającą korporacji Enron i World-Com oraz wiele innych. O nazistowskich obozach też będzie. Poznając rzeczywiste wydarzenia i konfrontując je z wynikami sytuacji eksperymentalnych, Zimbardo prowadzi nas drogą jasnych, logicznych teorii i przekonujących danych do wniosku, iż tradycyjną, lansowaną przez władze (państwowe i duchowne) tezę, iż każdy ma wolną wolę, odpowiada sam za siebie i jest samego siebie panem, można między bajki włożyć. Ukazuje nam, iż błędna i zakłamana jest standardowa koncepcja indywidualizmu, podzielana przez większość ludzi w naszym kręgu kulturowym, zgodnie z którą „wina” wynika w całości „z dyspozycji” jako konsekwencja przemyślanego wolnego wyboru. Psychologia społeczna zgromadziła tymczasem wiele dowodów na to, iż w pewnych okolicznościach wpływy sytuacyjne tryumfują nad dyspozycjami osobowymi. Niestety jest to, właśnie przez przekonującą, pokrewną naukom ścisłym klarowność, wiedza mocno obciążająca duszę. Co innego mgliście coś przeczuwać, co innego niby wiedzieć, ale gdzieś w podświadomości wierzyć, że wcale nie jest tak, jak jest, a co innego rozwiać resztki naiwnej wiary, infantylnej nadziei, by zastąpić ją wiedzą i nadzieją innego rodzaju, ale wymagającą nieporównanie większego wysiłku od samego siebie.

Kopernikańska koncepcja świata (i późniejsza ewolucyjna koncepcja gatunków) była zwalczana przez ówczesnych rządzących światem nie dlatego, że była nowa i sprzeczna z oficjalnie przyjętą doktryną naukową, ale dlatego, że godziła w podstawy światopoglądowe, również religijne. Ziemia w centrum wszechświata i człowiek jako Pan Ziemi były zgodne z poglądem, iż człowieka stworzono na obraz i podobieństwo, a świat, by człowiek mógł czynić go sobie poddanym. Kopernik (razem z późniejszą teorią ewolucji) wyrzucał człowieka i Ziemię z miejsc szczególnych. Obraz akwarium, w którym dla najpiękniejszej ryby przewiduje się jakiś ciemny, zapomniany kąt nie jest zbyt przekonujący, stąd walka z obrazem ludzkości przemierzającej zadupie wszechświata na kawałku malutkiej, rozedrganej skały i w dodatku jako gatunek też podlegającej zmianom. Dlatego właśnie mówiąc o Koperniku, mówi się o przewrocie. Była to rewolucja nie w astronomii, ale w filozofii, w mentalności powszechnej. I podobny wydźwięk mają wyniki psychologii społecznej. Wszelkie dowody wskazują, iż z trójcy oddziałującej na każdego człowieka, czyli Dyspozycji (wewnętrznej), Sytuacji i Systemu ta jest decydująca, która ma w danej chwili największą siłę wpływu. W normalnych warunkach i sytuacjach, w których wiemy jak się zachować, z którymi mieliśmy do czynienia lub które przewidywaliśmy, czyli gdy wpływ S&S jest niewielki, możemy liczyć, iż nasza osobowość, wolna wola i co tam jeszcze w sobie uważamy za ważne, pozwolą nam być dobrym człowiekiem. Jednak gdy Sytuacja lub System, albo co gorsza obie razem, zadziałają wystarczająco silnie, i/lub co grosza, a co równie częste, podstępnie, wówczas… No właśnie. Nikt tego nie wie. Jak napisała nasza noblistka* Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono. Nikt nie wie, jak się zachowa w danej sytuacji, dopóki się w niej nie znajdzie. Odpowiednia sytuacja i/lub system, w których zasięgu się znajdziemy, mogą nas zmienić w jednej chwili. W ciągu godzin można zrobić z normalnych, dobrych ludzi sadystycznych strażników i bezwolnych więźniów, z nastoletnich uczniów w ciągu kilku dni można wyhodować SS-manów. Z zimną krwią Trumana Capote wypada blado w starciu z opisami z Rwandy, gdzie chrześcijanie mordowali chrześcijan, gdzie do zbiorowych gwałtów zakończonych zabójstwami zachęcały kobiety, a do wymordowania miliona wystarczyły maczety. A przecież jeszcze kilka lat wcześniej mordercy i ofiary żyli w zgodzie. Przykłady z rzeczywistości i dowody eksperymentalne jednoznacznie potwierdzają, iż taka transformacja jest możliwa i co chwilę gdzieś ma miejsce. I co ciekawsze, niezliczone przykłady, z których część znajdziemy w Efekcie Lucyfera, wskazują na to, iż im bardziej ktoś jest przekonany o własnej niezłomności, o własnej wyjątkowej prawości, tym mniej jest świadomy działania Systemu i Sytuacji, przez co łatwiej pada ich ofiarą, gdy zadziałają one podstępnie, a tak właśnie zwykle one oddziałują. Nikt przecież nie powie spokojnemu człowiekowi – wstań od stołu i zabij sąsiada, z którym właśnie ucztujesz. Zawsze wcześniej robi się z przyszłej ofiary wroga, ropuchę, gada faszystowskiego albo komunistyczną kanalię, terrorystę, dziwkę, antychrysta albo jakiegoś innego, obcego, złego, anonimowego, zdehumanizowanego. A wtedy nie tylko przychodzi to łatwo, wtedy to wręcz obowiązek, praca, powołanie.

Czynienie zła to nie tylko działanie, ale znacznie częściej zaniechanie. Zimbardo wielokrotnie to podkreśla. Cóż z tego, że stoisz i nie mordujesz, torturujesz lub nie gwałcisz razem z innymi? Czy to pomaga ofierze? To samo dotyczy mniejszego zła – szerzenia nienawiści, opowiadania rasistowskich dowcipów, szerzenia stereotypów. Od tego zawsze się zaczyna, a jeśli jesteś bierny, w niczym nie poprawiasz sytuacji, jak możesz myśleć dobrze o sobie? Prawie zawsze możesz zrobić coś dobrego, nawet jeśli nie chcesz się narażać, ale jeśli tego nie robisz, jesteś tak samo winny. Przynajmniej z punktu widzenia ofiary.

Wmawianie sobie i innym, że winny jest człowiek, że Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców (Mt 7:18) jest jednym z najbardziej szkodliwych przekonań. Człowiek musi ponosić odpowiedzialność za swe czyny, ale czy jest winny w pełnym tego słowa znaczeniu? Czy jest zły? Weźmy choćby specjalistów od tortur. Łatwo wierzyć, że to zboczeńcy, psychopaci i sadyści. Tymczasem od zawsze profesjonaliści w tym fachu są tak normalni, jak tylko można. Sadysta zabiłby ofiarę przed wydobyciem informacji, stąd poważne służby zawsze odsiewają w drodze szczegółowych badań wszystkich odbiegających od normy. Podobnie zresztą czyniono przed eksperymentami z tego zakresu i przed samym SEW. Klasycznym przykładem są też zbrodniarze wojenni, również hitlerowscy, z których najwięksi (choćby Eichmann) byli badani wielokrotnie przez psychiatrów i okazywali się „normalni”. Bywali badani „przed” i „po”. Ponadto takie biblijne postrzeganie zła i „złych” może sprowadzić pokusę czynienia dobra przez fizyczną eliminację zła w postaci tych „złych”. Czym to grozi, można sobie łatwo unaocznić zauważając, że od Inkwizycji aż po holocaust i ludobójstwa dnia dzisiejszego zawsze motywem przewodnim jest chęć robienia „dobra” i niszczenia „zła”. Takie widzenie świata jest niezwykle atrakcyjne dla władzy, gdyż dostarcza narzędzia sterowania i manipulacji, oraz dla tych, którzy boją się myślenia, gdyż mogą się powoływać na rozkazy, prawo, wytyczne i procedury, wyprzedając swe dusze i człowieczeństwo w zamian za poczucie przynależności do grupy, dowartościowanie, poczucie wyższości czy drobne korzyści materialne. Widzimy to co dzień, również w naszym kraju.

Na szczęście Zimbardo nie ograniczył się tylko do Efektu Lucyfera, choć tak sugeruje tytuł, lecz mimo tego, iż wykracza to poza tematykę w nim określoną, pokazał również drugą stronę medalu. Choć poświęcił jej tylko jedną część książki, ukazał jak normalny człowiek może się zmienić w herosa, w bohatera, który przeciwstawia się złu i czyni dobro. Podobnie jak każdy może stać się diabłem, tak może się stać i aniołem. Problem w tym, że to drugie wymaga to nieco więcej wysiłku.

Tą optymistyczną, choć nie do końca, myślą zakończę pierwszą, główną część opowieści o moich wrażeniach z lektury Efektu Lycyfera. Jest to książka wyjątkowa, nie tylko warta polecenia, ale absolutnie warta tego, by każdego namawiać do jej poznania i przemyślenia. Ostatnio przytaczałem cytat mówiący o tym, że trzeba obawiać się ludzi, którzy przeczytali tylko jedną książkę. Jeśli byłby to Efekt Lucyfera, nie obawiałbym się. Zimbardo nie tylko daje wiedzę i koncepcje, ale przede wszystkim stawia pytania, na które nie daje wszystkich odpowiedzi. Zmusza do myślenia, do poszukiwania. Zawsze miałem problem z tym, którą książkę uznać za najbardziej wartą polecenia ze wszystkich, które przeczytałem. Teraz już wiem. Efekt Lucyfera. Żal tylko, że większość w naszym kraju nie przeczyta w tym roku żadnej książki, więc i ta przeczytania się nie doczeka. A wielka to szkoda, gdyż tylko znając podstępne sposoby, jakimi mogą nas do zła popychać Sytuacje i Systemy, mamy szansę pozostać naprawdę dobrymi ludźmi. Tak jak niewiele jest „prawdziwych diabłów”, również niewielu jest „urodzonych herosów”, którzy w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości dadzą sobie radę bez tej wiedzy. A ludzi czyniących dobro w naszym kraju wyjątkowo brakuje.

Zwykle nie namawiam do kupowania książek; raczej polecam korzystanie z bibliotek. To bardziej ekologiczne i społeczne. Tym razem czynię wyjątek – tę książkę naprawdę warto kupić. Mieć ją, by samemu do niej wracać, gdy zajdzie potrzeba, by pożyczyć znajomemu, jeśli uda nam się go namówić na lekturę, jednym słowem, by ją polecać i móc nią w każdej chwili służyć ewentualnym potrzebującym


Wasz Andrew


* Wisława Szymborska, pozostałe cytaty z Efektu Lucyfera, poza cytatem z Ewangelii św. Mateusza oczywiście

Efekt Lucyfera [Philip G. Zimbardo]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Efekt Lucyfera [Philip Zimbardo]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

18 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że uwielbiam Twoje recenzje konkretne i szczere Nie tylko rozbudziłeś moją babską ciekawość, ale mnie zaintrygowałeś. Książkę przeczytam na pewno, choć nie mam pojęcia jak moja wrażliwość na nią zareaguje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam. Niby wiedziałem, o czym książka będzie, ale... Przeczytaj sama :)

      Usuń
  2. Myślisz, że przeczytanie tej książki uchroni od dopuszczania się złych czynów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że może pomóc przede wszystkim tym, którzy nie chcą się dopuścić, tylko nie wiedzą jak tego uniknąć, albo wręcz mogą sobie w momencie podejmowania decyzji nie zdawać sprawy, jakie konsekwencje ona niesie. Miałem nawet w rodzinie ostatnio podobną sprawę ze złem zaniechania. Pies z sąsiedztwa pogryzł jedną osobę. Dla świętego spokoju pokrzywdzeni nie nadali biegu sprawie, choć nalegałem, by powiadomili kogo trzeba, co zapobiegnie podobnemu zdarzeniu w przyszłości. Pies znów pogryzł i los chciał, że znów osobę im najbliższą. Po przeczytaniu tej książki widzi się pewne rzeczy zanim się wydarzą. Gdyby kościelni hierarchowie wiedzieli czym to grozi, nie kryliby pedofilów. Wbrew pozorom nie zdobywają nad nimi władzy, tylko oni zdobywają władzę nad Kościołem. Nie grozi im już nic więcej, niż za pierwszą wpadką, natomiast zawsze mogą grozić ujawnieniem zatuszowania sprawy. I ta władza rośnie z każdym postępkiem, który im uszedł na sucho. I jest to władza nie tylko nad tymi, którzy współdziałali w tuszowaniu, ale i nad tymi, którzy wiedzieli, ale nic nie zrobili, którzy udawali, że nic nie widzą. Czasami przeciwdziałanie złu wymaga wielkiej odwagi, a czasami nie wymaga niczego. Wysłanie anonimowej wiadomości niczym nie grozi, nic nie kosztuje, a jednak mało kto w Polsce tak czyni. Dlaczego? Naprawdę warto przeczytać tę książkę. Dla siebie. Żeby nie żałować samemu czegoś, co się zrobiło, albo czego się nie zrobiło. To nie Biblia ani Koran, w który trzeba wierzyć, i które coś obiecują w zamian za wiarę. To tylko narzędzie, takie jak prawa fizyki czy matematyki. Pozwalają żyć bardziej świadomie i pewne rzeczy lepiej rozumieć, przewidywać. Każdy i tak zrobi co zechce. Znajomość fizyki nie zabrania jechać z dużą szybkością. Daje jednak świadomość konsekwencji nieco inną niż wiedza z filmów akcji i kreskówek.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Twoją odpowiedzią na komentarz.
      Nie wierzę by jednak taka wiedza wpłynęła na tych co dla świętego spokoju dają sobie spokój i nie przeciwdziałają złu chociaż to ich obowiązek obywatelski, a może i chrześcijański.
      Oczywiście uważam, że tuszowanie zła to jak z kłamstwem, które ma zawsze krótkie "nóżki", jak moja mama mówiła, a ja powtarzam swojemu synowi.
      Wiem również, że ciężko iść drogą prawdy, gdy drogą
      półprawd i kłamstw idzie się łatwiej.
      Ale czy nie uważasz jednak,że pewne osobniki są bardziej w naturalny sposób predysponowane do robienia zła, niż inne. Jak ktoś ma w naturze kręcenie zawsze będzie kręcił, gdyż to kręcenie to jak jego druga natura. Znam to z autopsji, gdyż mam w najbliższym otoczeniu takich ludzi.
      Poza tym manipulowanie ludźmi doprowadza do psychozy, a wtedy trudno przewidzieć na co kogo stać - jednostki tylko temu się nie poddają.
      To dzisiaj nawet widać.

      Usuń
    3. Ja jestem raczej produktem nauk ścisłych niż humanistą i dlatego do pewnych elementów takich nauk jak psychologia podchodzę z dużą ostrożnością. Jednak Efekt Lucyfera jest wyjątkowy. Nie kłóci się z tym, co mówi matematyka,a to już mówi samo za siebie.

      W odpowiednio dużej losowej próbie ludzi zawsze będzie tyle samo geniuszy, debili, psychopatycznych morderców,itd. co w innej podobnej próbie. To,że jest tak duża różnica między różnymi społeczeństwami, między innymi w kwestii dobra i zła, to wpływ Systemu i Sytuacji, jak je nazywa Zimbardo. Czemu ci sami ludzie po jednej stronie polskiej granicy rzucają śmieci na ziemię, a po drugiej niosą do kosza? Przecież często są to dokładnie ci sami ludzie! Część z nas wie to intuicyjnie, ale niewielu potrafi odpowiedź ubrać w zrozumiałe dla innych słowa. A Zimbardo umie to zrobić bardzo dobrze, w dodatku nie na sadzie przeczuć, a wiedzy. Problemy dużo bardziej skomplikowane niż śmiecenie czy wandalizm stają się w końcu jasne. Jaki kto zrobi z tej wiedzy użytek, to już inna sprawa. Wiedza nie wszystkich powstrzymuje od jazdy po kielichu, ale to nie argument, bym ja też tego próbował. Wolę wiedzieć, że to źle wróży i wybrać świadomie. Ta książka nie wybierze za nikogo. Ona jest tylko narzędziem, by wybierać bardziej świadomie. I dzięki Bogu, bo książki, które wybierają za ludzi, czynią za dużo złego.

      I wbrew temu co piszesz, jest ona być może przede wszystkim dla tych, którzy lubią święty spokój, dają sobie spokój i nie działają. Herosi z obu stron barykady dadzą sobie radę i bez teorii, choć oczywiście lepiej być aniołem z teorią, niż bez. Efekt Lucyfera pokazując równą sobie banalność zła i dobra może dotrzeć właśnie do tych, którzy z odwagą cywilną mają problem. Ukazuje, że herosem może być każdy, podobnie jak diabłem niestety.

      Usuń
    4. A to była taka mała prowokacja:) Oczywiście widzę, że książka warta, by po nią sięgnąć. Bez reszty Cię porwała...

      Usuń
    5. Jest nad czym myśleć :) Na szczęście już znowu mam na tapecie coś z klasyki beletrystyki :) Po Efekcie Lucyfera nawet powieść wojenna jest jednak tylko rozrywką, choć łapię się na tym, iż analizuję zachowania bohaterów pod kątem mechanizmów psychologii społecznej :)

      Usuń
  3. Nie wiem czy przebrnęłabym przez tak opasłe tomisko.
    Taka wiedza powala, ale cóż z tego, gdy nic to nie zmieni.

    W kontekście tej książki polecam Ci "Osiem duchów zła" Włodzimierza Zatorskiego OSB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wrażenie, że zmieni. Dla każdego, kto przeczyta. Tak jak wiedza o napięciu krokowym może uchronić w przypadku zagrożenia prądem (awaria linii wysokiego napięcia, itp), tak Efekt Lucyfera może uchronić przed czynieniem zła wynikającym z różnych mechanizmów, które od nas nie zależą. Czy z tej wiedzy skorzystamy, to już inna sprawa. W końcu ilu ludzi wie, co to napięcie krokowe, a ilu z nich będzie o tym pamiętać w chwili zagrożenia?

      Ośmiu duchów nie czytałem, może kiedyś znajdę i na to czas, ale to o wyborach innego rodzaju. To dotyczy klasycznych wyborów będących w gestii naszych dyspozycji, a nie tych, które wynikają z Sytuacji i Systemu. Tak się przynajmniej domyślam z recenzji i opracowań.

      Usuń
  4. Muszę przyznać, że to pozycja dla mnie, bo interesuję się tym tematem. Jedynym mankamentem odstraszającym mnie od zakupu, są przypisy po każdym rozdziale. Takie rozsianie informacji bardzo mnie frustruje, ale skoro proponujesz zakup, to pewnie książka wynagrodzi mi tę niedogodność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to usytuowanie przypisów w pierwszej chwili mocno zestresowało, ale jakoś szybko się przystosowałem, a potem doceniłem. Jest ich takie mnóstwo, że gdyby były na końcu, wyszedłby z tego osobny rozdział, którego przeszukiwanie byłoby chyba jeszcze bardziej kłopotliwe.

      A zakup proponuję, gdyż uważam rzecz za wyjątkową, nie tylko w swojej klasie. Zawsze polecam biblioteki, a zakup ewentualnie po przeczytaniu, ale to nie powieść, która może się podobać lub nie, zależnie od gustu. To po prostu wiedza w dzisiejszych czasach chyba bardziej niezbędna niż jakakolwiek inna. Żadna maszyna, żaden komputer nie rozstrzygnie za nas dylematów moralnych i nie ustrzeże przed złym wpływem.

      Usuń
  5. Ulala, widzę, że naprawdę mocna lektura i rzeczywiście, kilka wątków bardzo mocno zazębia się z "Czarną Mszą" Johna Greya.

    Mnie osobiście wydaje się, że gdyby ludzie znali takie książki, byliby chociaż odrobinę świadomi własnych zachowań oraz ich konsekwencji. Posiadając choćby ułamek wiedzy zawartej w tym tomisku, na pewno zastanowilibyśmy się dwa razy, czy patrzenie przez palce na przemoc, niesprawiedliwość, etc. to rzeczywiście dobre wyjście.

    A nawiązując do Stanfordzkiego eksperymentu więziennego to jest całkiem ciekawy film produkcji niemieckiej pt. "Eksperyment", traktujący właśnie o tym temacie. Wg mnie wcale niezły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu nie oglądałem, ale jest ich wiele, również dostępnych w sieci, podobnie jak oryginalne materiały z SEW, też dostępne online. W końcu tematyka fascynująca. Efekt Lucyfera jest o tyle interesujący, że SEW jest tylko jednym z wielu szokujących eksperymentów z psychologii społecznej, które zostały w tej książce omówione, choć oczywiście były i inne, które zostały pominięte, jak choćby mój ulubiony - Jaskinia Zbójców. W dodatku wnioski z tych eksperymentów się wzajemnie uzupełniają, co czynią to opracowanie najbardziej kompletnym ujęciem tematu z tych, z którymi się dotąd spotkałem. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Trafiłam tutaj w związku z dyskusją o ludobójstwie w Ruandzie. Zaintrygowała mnie ta książka na tyle, że postanowiłam ją zamówić. Czuję, że nie będę żałować:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i zapraszam do częstszego zaglądania :) Może warto kupić razem z Paradoksem czasu - chyba gdzieś widziałem w zestawie. Mocno się wiążą.

      Usuń
  7. Dziękuję za zaproszenie, na pewno będę zaglądać, bo bardzo ciekawie piszesz. Na razie postaram się przełknąć „Lucyfera”, a jak mi się uda, to może wezmę się też za „Paradoks”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i życzę udanej lektury. Potem podziel się wrażeniami :)

      Usuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)