Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Stuart In Action i nieoczekiwane znalezisko


 

Steve Zaloga 

STUART 

U.S. Light Tanks in Action 

squadron/signal publications 
ARMOR NO. 18

Dziś przedstawiam kolejną broszurę z serii ARMOR wydawnictwa squadron/signal, jak się można domyślić z tytułu, poświęconą głównie czołgom lekkim Stuart, ale nie tylko, gdyż w podtytule mamy informację, iż będziemy się mogli zapoznać nie wyłącznie z jedną konstrukcją i jej linią rozwojową, ale i ogólniej; z lekkimi czołgami amerykańskimi II Wojny Światowej.

Zawsze zadziwia mnie ten cykl wydawniczy; ile informacji i zdjęć można zmieścić na 50 stronach; jak przemyślany wybór pomiędzy tym, co zostawić, a tym, co odrzucić, może skutkować sukcesem i sporą ilością wiedzy, którą udało się zawrzeć w tak skromnej objętościowo publikacji.

Dzięki książeczce poznamy przedwojennych protoplastów czołgów lekkich Stuart, rozwój tej ostatniej konstrukcji pod wpływem rosnących wymagań pól bitewnych II Wojny, aż po krótką historię następcy Stuartów, czyli lekkiego czołgu M24 Chaffee, który jednakowoż był całkiem nową konstrukcją nie będącą pod względem zastosowanych rozwiązań kontynuacją M3/M5 Stuart.

W mojej ocenie publikacja jest bardzo udana. Zdjęcia dobrane z dużym wyczuciem i znawstwem, a zasób wiedzy, o czym już wspomniałem, niesamowity, biorąc pod uwagę objętość wydania. Oczywiście nie jest to pozycja godna polecenia miłośnikom romansów, ale dla zainteresowanych bronią pancerną, II Wojną, czy w ogóle zainteresowanych techniką lub historią, jest ta pozycja wydawnicza warta poznania.

Wielu „historyków” uważa, że takie informacje nie są im potrzebne. Wystarczą im relacje i liczby. Ja się z tym nie zgadzam. Wiedza o datach i nazwiskach to nie jest historia. W gromadzeniu jej, wyszukiwaniu i podawaniu na życzenie, i tak nigdy człowiek nie prześcignie komputera. Nie mylmy narzędzia z działalnością. To nie pług orze pole, ale rolnik przy pomocy pługa. To nie znajomość faktów czyni historyka, ale jest ona jego narzędziem. Nie jedynym, jeśli historyk ma być cokolwiek wart.

Prawdziwa historia jako nauka, to dla mnie poszukiwanie odpowiedzi na pytania, które wciąż się pojawiają przy ustalaniu przyczyn i skutków zdarzeń, które zaistniały. Nowe odpowiedzi rodzą nowe pytania i tak w kółko. Może nie aż tak, jak w matematyce czy fizyce, ale podobnie. A odpowiedzi czasami przychodzą w najmniej oczekiwanych momentach, z najmniej spodziewanych miejsc.

Polacy byli najlepszymi pilotami na świecie. Prawie każdy słyszał ten durny slogan. Durny już z samej swej konstrukcji. Od razu można zapytać - kiedy? Od razu można zapytać - w jakiej kategorii? Wiadomo, że takie oceny łechcą dumę wszystkich nieudaczników, którzy własnej wartości nie czując, muszą się pod coś podczepić i nie jest ważne, czy to Legia, Małysz, czy polscy lotnicy. Co to ma wszystko wspólnego z amerykańskim czołgiem lekkim? Spójrzcie na zdjęcie poniżej pochodzące z omawianej publikacji. Czy ci amerykańscy piloci, których maszyny widzimy ponad formacją czołgów, nie byli aby co najmniej równie szaleni i dobrzy w swym fachu co nasi? Nieoczekiwane odpowiedzi w nieoczekiwanych okolicznościach.

 (kliknij aby powiększyć)


Czołg lekki nie jest specjalnie popularnym tematem. Większość pancerniaków podnieca się czołgami ciężkimi, tą potęgą ognia, silników i pancerza. Wielu myśli, iż ta gałąź genealogiczna broni pancernej, której przedstawicielem był Stuart, obumarła całkowicie, gdyż na dzisiejszych teatrach działań wojennych królują MBT (Main Battle Tank), które w prostej linii wywodzą się od Tygrysa, jak Abrams, Leopard, Leclerc czy Challenger. Tak jednak nie jest. Historia znów mrugnęła oczkiem. Spójrzcie na niemiecki lekki pojazd gąsienicowy Wiesel poniżej. Niczego Wam nie przypomina?

(Niemiecki pojazd pancerny Wiesel zdjęcie: Nick-D Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0)

No – dość tych dygresji. By jakoś w miarę zgrabnie zakończyć, podkreślę, iż pomimo pozornie niezbyt porywającego tematu i niewielkiej objętości, lektura tego zeszytu i zapoznanie się z zawartymi w nim zdjęciami to rzecz ciekawa. Polecam wszystkim, którzy choć trochę interesując się tematyką


Wasz Andrew



(kliknij aby powiększyć)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)