Jacqueline Carey
Strzała Kusziela
tytuł oryginału: Kushiel’s Dart
tłumaczenie: Maria Gębicka-Frąc
Strzała Kusziela jest pierwszą powieścią cyklu* i zarazem moim pierwszym spotkaniem z twórczością amerykańskiej pisarki fantasy Jacqueline Carey. Książka trafiła w me ręce dzięki uprzejmości serwisu LubimyCzytać.pl. Szczerze powiedziawszy sam bym po nią nie sięgnął, gdyż tytuł mało intrygujący, a grafika na okładce w ogóle nie w moich klimatach. Przejdźmy jednak do meritum.
Świat wykreowany przez Jacqueline Carey bywa porównywany do nieprzemijającego, pomnikowego dzieła Franka Herberta, czyli Diuny. Dokonałem i ja podobnej konfrontacji. Nie wypadła ona dla pretendentki korzystnie. W Diunie porywa nas między innymi wszechświat stworzony od podstaw. Nie jest to nasz kosmos, ani nawet, w pewnych szczegółach, nie jest on napędzany naszą fizyką. Nie wiemy nawet tak naprawdę, czy akcja rozgrywa się w przyszłości, czy w przeszłości. Mimo wszystko czujemy jedność jego mieszkańców z Ludzkością jakiej jesteśmy częścią. Geniusz Herberta objawia się między innymi w tym, że tak ukrył mechanizmy swego uniwersum, iż mimo upływu dziesięcioleci, jakie minęły od powstania Diuny, nadal nie kłóci się ona z naszą wiedzą naukową – fikcja przemyka się na obrzeżach naszej wiedzy, przenika przez jej luki, by rozkwitnąć w naszej wyobraźni. Carey poszła inną, moim zdaniem dużo łatwiejszą drogą. Jej świat jest odbiciem naszego świata z czasów po upadku cesarstwa rzymskiego, oczywiście odpowiednio zniekształconym, jakby rodem z równoległej rzeczywistości, w której wiele rzeczy jest podobnych, ale tylko podobnych. Diuna okazała się kanonem samym w sobie, źródłem inspiracji całych pokoleń twórców i odbiorców. Strzała Kusziela takiej mocy nie ma, ale... Diuna jest pierwszą i zarazem najlepszą powieścią cyklu. Jest to poważna wada. Czy cykl stworzony przez Carey też jest obarczony tą skazą, z oczywistych przyczyn jeszcze nie wiem. Jeśli następne powieści okazałyby się lepsze, to wtedy może się okazać, że o ile nie udało pisarce pokonać Herberta w kategorii najlepszej powieści, to może w kategorii cyklu... Kto wie?
Powiedziałbym, iż akcja Strzały Kusziela rozgrywa się na terenach odpowiednika naszej Europy Zachodniej w alternatywnej rzeczywistości. Najważniejszą postacią opowieści jest Fedra, której nazwisko wydłuża się w miarę upływu czasu przynoszącego coraz to nowe wydarzenia. Fedra urodziła się z czerwoną plamką na tęczówce lewego oka. To delikatne muśnięcie boskiego pędzla według wierzeń jej świata zdarza się w całej populacji raz na trzy pokolenia i oznacza... masochistkę i dziwkę doskonałą. Nasza bohaterka w wyniku swej unikalności i zbiegu okoliczności nabywa również wielu innych umiejętności, które bardzo się jej przydadzą w zmaganiach, w które zostanie wciągnięta.
Dziwka jako główna bohaterka... Czy to brzmi lepiej niż kurwa, a gorzej niż kurtyzana? Niektórzy uważają, że tak, ale mnie to nie przekonuje. Rozumiem, że w salonach widuje się córy Koryntu, a w podrzędnych spelunach kurwy. Przynajmniej w teorii, bo dzisiejsze salony chyba już temu prawu nie podlegają. Autorka jednak przesadziła z tą delikatnością słownictwa. Seks zajmuje w powieści znaczące miejsce i wielu docenia jej cukierkowy język. Dla mnie jest to duży minus, gdyż jest on taki niezależnie od okoliczności. Uważam, że dobry autor powinien zauważać i oddawać zmienność manier językowych zależnie od osoby, czasu i miejsca. Tego wyraźnie brak. Fedra jest mistrzynią, ale i w słownictwie, i w dynamice opisów, brak mi tego, co naprawdę jest najważniejsze u mistrzów sztuki miłości – niepowtarzalności. Świadomości, iż wszystko zależy. Zależy od tego z kim, gdzie i kiedy.
Podobnie jak sztampowy jest język i ekspresja, tak i same sceny miłosne jako takie. Mamy dwa bieguny; seks tak delikatny, że aż sztuczny, na jednym biegunie, a BDSM** na drugim. Pomiędzy przepaść. Nie chcę być złośliwy, ale jeśli autorce brakowało wiedzy z własnego doświadczenia, mogła choć trochę podbudować się z teorii. Już starożytni wiedzieli, iż fetyszyzm w tysiącu swych odmian jest dewiacją tak powszechną, iż de facto jest normą***, choć nie mówi się o tym zbyt często ze względu na poprawność polityczną. I jest on tylko jedną z dziesiątek popularnych dewiacji. U Carey tej wielości przenikających się różnorodnych pragnień absolutnie brak. Różnica w wyczuciu tematu między Strzałą Kusziela, a choćby Panienkami Madame Cleo pióra Lucianne Goldberg, jest znaczna. Kocham autorów, którzy nie tylko mają odwagę przełamać seksualne tabu i wyłamać się swą twórczością z ciągu eunuchopodobnych produkcji, ale jeszcze potrafią uchwycić tę różnicę, jaka jest między miłosnym spotkaniem kochanków smakujących swe ciała, a pośpiesznym stosunkiem napalonego gacha i femme fatale w ciasnej klatce zatrzymanej między piętrami windy, zwłaszcza jeśli są to ci sami ludzie, a tylko okoliczności inne.
Mam wrażenie, iż autorka w ogóle nie przyłożyła się do pewnych tematów, które powinna zgłębić przed napisaniem powieści. Wiedza o wyrafinowanym, czy też jak kto woli zboczonym, seksie jest tylko jedną z tych wpadek. Druga, która mnie uraziła, to elementy marynistyki. Te na szczęście zajmują nieporównanie mniej miejsca w powieści, choć niestety rażą jeszcze boleśniej. Nie uznaję za wadę tego, iż antykoncepcja i choroby weneryczne to słowa nieznane w świecie Fedry, co pisarce zarzucają niektórzy. Może to taki właśnie świat.
Ponarzekałem? I dobrze. Wiele więcej powieści zarzucić się nie da. W swoim kanonie jest bardzo dobra. Pierwsza połowa lektury biegnie nam w miarę spokojnie, gdyż spisek dopiero się zawiązuje; główna bohaterka dorasta, poznajemy budowę fabuły i próbujemy odgadnąć w jakim kierunku ruszy główny nurt akcji. Mocną stroną Strzały Kusziela są wyraziste, przekonujące sylwetki postaci i plastyczne opisy miejsc; krajobrazów, domów. Umiejętnie oddane są klimaty życia w różnych warstwach społecznych i kulturach. Choć wszystko jest odmalowane w sposób nieco bajkowy, w fantasy wcale takie podejście nie przeszkadza, a nawet stanowi zaletę.
To, co najbardziej lubią tygrysy, zaczyna się mniej więcej w połowie książki. Akcja zaczyna przyspieszać i gna z każdą chwilą coraz szybciej. Rozległe, niejednokrotnie odległe wątki nagle stają się wiodącymi, by po chwili znów stracić na znaczeniu. Wielkie bitwy, szpiedzy i podstępne dworskie knowania, wielkie miłości i bezduszna arogancja. Rewelacja! W dodatku, dzięki temu, że tomisko jest dość opasłe, kulminacja nie jest tylko jednym, wielkim wybuchem uczuć i wydarzeń, po którym następuje zbyt szybki koniec lektury, ale narastającą i wciąż potężniejszą lawiną pełną zaskakujących spiętrzeń i zawirowań. Autorka okazuje się również mistrzynią suspensu, co nie jest normą w tym gatunku, i chwała jej za to.
Strzała Kusziela jest więc piękną bajką dla dorosłych dzieci. Na pewno spodoba się wielu. Nie jest jednak aż tak świetna, by ją w ciemno polecać każdemu, a zwłaszcza odbiorcy bardziej wyrafinowanemu, nawet lubującemu się w gatunku. Doradzałbym najpierw posmakować, a potem, jeśli się spodoba, dołączyć do swej kolekcji ulubionych lektur. Do mojej jednak się nie załapała
Wasz Andrew
* Seria Trylogia Kusziel:
- Strzała Kusziela (Wydawnictwo MAG, 2004)
- Wybranka Kusziela (Wydawnictwo MAG, 2005)
- Wcielenie Kusziela (Wydawnictwo MAG, 2006)
Trylogia Imriela:
- Potomek Kusziela (Wydawnictwo MAG, 2011)
- Kushiel's Justice (pierwsze wydanie angielskie - 25 lipca 2007 )
- Kushiel's Mercy
** BDSM - angielski skrót pochodzący od słów "związanie" i "dyscyplina" (bondage & discipline, B&D), "dominacja" i "uległość" (domination & submission, D&s, D/s) sadyzm i masochizm (sadism & masochism, S&M)
*** altokalcifilia, czyli upodobanie do wysokich obcasów, dotyka zdecydowaną większość mężczyzn i wiele kobiet, a jest to tylko jedna z tysiąca odmian fetyszyzmu
sama nie wiem, niby calkiem przyzwoita ksiazka ale chyba tym razem sie wstrzymac, niestety nie da sie czytac wszystkiego ;-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że dokonałeś rzeczy niezwykłej; pierwszy raz spotykam się z tym na blogu recenzyjnym. Czytać wpis i zastanawiać się: czy autor czasem nie zrecenzował innej wersji książki?
OdpowiedzUsuńAle cóż, okładka się zgadza, to musi być jednak to. Naprawdę jestem pod wrażeniem tak skrajnie różnej opinii. (W niemal każdym aspekcie, więc szczegółów podawać nie będę).
Pozdrawiam