Rzym
Émile Zola
Tytuł oryginału: Rome
Tłumaczenie: Hanna Szumańska - Grossowa, Irena Wieczorkiewicz
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 488
Niewiele jest krajów na świecie takich
jak Francja, które zrodziły tak ogromną ilość wybitnych nazwisk,
dokonujących tylu wiekopomnych działań w dziedzinie literatury. Spośród
całej plejady gwiazd na firmamencie sławy, niejedno nazwisko błyszczy
nadal zuchwale w swej wielkości, mimo, że czas płodzenia największych
dzieł, czy w ogóle okres pobytu na ziemskim padole, dawno już przeminął.
Do takowych klasyków, których twórczość zdaje się nigdy nie rdzewieć z
całą pewnością zaliczyć można urodzonego w 1860 roku Émile’a Zolę.
Ten syn włoskiego inżyniera, czołowy przedstawiciel francuskiego
naturalizmu, wywarł ogromny wpływ na wielu XX-wiecznych pisarzy, zarówno
europejskich jak i amerykańskich. Jego książki cieszyły się i nadal
cieszą ogromną popularnością, chociaż miał z nimi niemało problemów –
publikacji wielu jego dzieł towarzyszyły mniejsze lub większe skandale, a
kilka tytułów trafiło nawet na Indeks Ksiąg Zakazanych. Zola znalazł
się zatem w wielce znakomitym towarzystwie, m.in. Kopernika, Keplera,
Galileusza, Kanta czy Woltera.
Do pozycji, które nie cieszyły się zbytnim uznaniem Kościoła Katolickiego, należy m.in. Rzym, powieść napisana w 1895 roku, będąca drugim tomem cyklu Trzy miasta,
opowiadająca o losach młodego francuskiego księdza Piotra Fromenta, a w
szerszej perspektywie, krytykująca instytucję kościoła katolickiego.
Zola bardzo solidnie przyłożył się do napisania tej książki, która
pierwotnie miała przyjąć formę rozprawy filozoficznej, udowadniającej,
że w miarę rozwoju cywilizacyjnego, religia musi ustąpić pola nauce i
wiedzy. Sam pomysł napisania powieści narodził się jeszcze w Lourdes,
kiedy to Zola zbierał materiały do pierwszego tomu trylogii,
zatytułowanego Lourdes. O staranności pisarza świadczy fakt, że w ramach przygotowań do Rzymu,
Zola spędził sześć tygodni we Włoszech, odwiedzając Florencję, Neapol,
Wenecję oraz oczywiście Wieczne Miasto. Francuz był również w Stolicy
Apostolskiej, gdzie bezskutecznie starał się o audiencję papieża Leona
XIII.
Powieść Rzym, dzieło monumentalne, to historia młodego, francuskiego księdza, Piotra Fromenta, bohatera poprzedniego tomu cyklu, Lourdes.
Z rzadkich wspomnień Fromenta, dowiadujemy się, że wiara księdza, mocno
zachwiana na skutek różnych przeżyć, do cna spaliła się w sanktuarium
maryjnym, w Lourdes, które okazało się zwykłym przybytkiem
bałwochwalstwa oraz mekką dla różnorakich fanatyków religijnych,
bezwzględnie wykorzystywanych finansowo przez nastawionych na zysk
ojców, opiekujących się cudowną grotą. Ksiądz Froment, mimo, iż do
reszty utracił swoją wiarę, nie zrzekł się sutanny i dalej służył Bogu,
poprzez niesienie pomocy potrzebującym w najbiedniejszych dzielnicach
Paryża. Entuzjazm i zapał Piotra odżyły przy zetknięciu z doktryną
katolickiego socjalizmu. Zafascynowany tą ideą, będącą w praktyce
nawoływaniem do powrotu do pierwotnego chrześcijaństwa, Froment napisał
książkę Nowy Rzym. Wykładał on w niej swoje wizje na temat nowej religii,
tj. odmłodzonego, powracającego do korzeni, opartego na miłosierdziu i
pomocy potrzebującym, katolicyzmu. Księga zawierała również niezbędne
reformy, którym musi zostać poddany kościół katolicki, aby osiągnąć
nową, lepszą formę. Odzewu, jaki wywołało tak rewolucyjne dzieło
nietrudno było przewidzieć – Nowy Rzym został wpisany na Indeks Ksiąg Zakazanych (podobnie zresztą jak Rzym Zoli).
Z tego właśnie powodu autor, Piotr Froment postanowił udać się do
stolicy Italii. Pragnął on podjąć próbę obrony swojej pracy, gorąco
licząc na spotkanie z samym papieżem, Leonem XIII. W mniemaniu Fromenta,
w Nowym Rzymie zostały wyłożone idee, zgodne z nauką samego
ojca świętego. Zrozumiałe jest zatem, że francuski ksiądz spodziewał się
wyrozumiałości ze strony rzymskich duchownych oraz ich zwierzchnika,
wierząc w ostateczny tryumf swojego dzieła, którego celem było wyłącznie
rozwiązanie bieżących problemów społecznych, trawiących większość
europejskich państw w oparciu o miłosierdzie, którego głosicielem był
przecież sam Jezus Chrystus.
Wizyta w Rzymie, która w pierwotnym
zamyśle Fromenta zająć miała maksymalnie trzy tygodnie, zaczyna
niezmiernie się dłużyć. Ksiądz Piotr bardzo szybko przekonuje się, że
pasterz całego kościoła katolickiego niekoniecznie może wygospodarować
swój bezcenny czas, by wysłuchiwać beczenia jednej z niesfornych
owieczek. W dodatku, w miarę poznawania kolejnych hierarchów kościoła
katolickiego, prałatów, kardynałów, etc., których Froment spotyka na
swojej długiej, wyboistej i krętej drodze mającej zawieść go wprost
przed oblicze Leona XIII, ksiądz Piotr zaczyna sobie uzmysławiać, że
jego spojrzenie na kwestię wiary oraz wizja chrystusowego królestwa na
Ziemi różni się diametralnie od rzymskich wyobrażeń.
Zola w swoim utworze w dość negatywnych
świetle prezentuje nam instytucję kościoła katolickiego. Autor czyni to
jednak w bardzo ciekawy sposób, unikając frontalnego ataku na mury
katolickiej twierdzy od pierwszych stron swojej powieści. Niechęć wobec
wspólnoty rzymskokatolickiej narasta w utworze w sposób ciągły,
aczkolwiek bardzo powolny. Postępuje ona w miarę kolejnych poczynań
księdza Piotra i wiąże się z coraz nowymi rozczarowaniami, które
dotykają francuskiego duchownego. Dopiero w dalszej części utworu, Zola
przechodzi do otwartej krytyki, która przyjmuje formę przemyśleń księdza
Fromenta. Kościół katolicki jawi się młodemu i niepokornemu klesze jako
instytucja przestarzała i zmurszała, w której dominują żądza władzy
oraz przywiązanie do hierarchicznej struktury. Nieustanne niepowodzenia
skłaniają Fromenta do postrzegania państwa kościelnego jako przegniłej,
aczkolwiek nadal potężnej sieci, krępującej jakiekolwiek ożywcze idee,
czy niekończącego się labiryntu wpływów oraz intryg, w którym królują
pycha, korupcja oraz wściekłe ambicje. Nie lepiej wypada sam papież Leon
XIII, który zamiast pasterza narodów, ojca zjednoczenia całej
ludzkości, bardziej zaczyna przypominać żywy dogmat, symbol wiary, przed
którym padają na twarz wierni pogrążeni w religijnej ekstazie. Co
gorsza ojciec święty zdaje się nie wykazywać żadnych chęci zmian (forma
jest wszystkim w religii tradycyjnej i niezmiennej, która trwa od
tysiąca ośmiuset lat, która trwa do tej chwili, która pozostanie aż do
końca świata wcieleniem prawa bożego!), woląc pozostać przy statusie quo, co po części wynika z krępujących go łańcuchów finansowej zależności od wpływów wyznawców.
Ksiądz Froment boleśnie przekonuje się
jego wizja, w której wszyscy ludzie są równymi sobie braćmi, których
powinnością jest wzajemne niesienie sobie pomocy oraz walka z
niesprawiedliwością jest godną pogardy mrzonką. Rzymscy książęta
kościoła widzą siebie w roli władców dusz, postrzegając się jako
najwyższą władzę samego Boga na ziemskim padole. W ich mniemaniu
hierarchia społeczna jest faktem ustalonym przez najwyższego, rzeczą
której absolutnie nikt nie ma prawa zmieniać. Biedacy oraz cierpiący,
zamiast miłosierdzia, czy miłości, winni oczekiwać co najwyżej jałmużny.
Wnioski płynące z wszystkich tych doświadczeń są dla księdza Piotra
dość jasne – dochodzi on do konkluzji, że katolicyzm zagubił się poprzez
zbyt silną koncentrację na rytuale, zapominając równocześnie o istocie
chrystusowej nauki.
Rzym Zoli to z pewnością
książka udana oraz bardzo wielowymiarowa. Ujmują w niej przede wszystkim
malownicze opisy stolicy Włoch. Niezwykle precyzyjnie, przy czym z
pełnią polotu i finezji, przedstawione zostały zarówno urokliwe uliczki
Wiecznego Miasta jak i liczne dzieła sztuki, które bogato zdobią ten
gród położony na siedmiu wzgórzach. Za sprawą jednego z przyjaciół
Piotra, Narcyza Haberta, wielkiego miłośnika piękna, przyjdzie nam
zapoznać się z wyczerpującymi oraz interesującymi opisami poszczególnych
osiągnięć w dziedzinie malarstwa, rzeźby czy architektury. Spore
wrażenie robią również liczne argumenty Zoli, jakie ten wyłożył
krytykując zmurszałą instytucję kościoła katolickiego. Imponuje mi styl,
jakim francuski pisarz posłużył się, by wytknąć błędy kleru, czyniąc to
w sposób całkiem racjonalny oraz pozbawiony złośliwości i
uszczypliwości, które to składniki są bardzo częste dodawana do
zarzutów, kierowanych pod adresem kościoła. O odwadze oraz niemałej
zuchwałości literata świadczy również sam pomysł, aby prorokiem
głoszącym upadek (przynajmniej w jej obecnej formie) katolickiej
doktryny uczynić księdza – wydaje się, że Zola pragnął w ten sposób
pokazać, że nieunikniony jest tryumf niesfornej wiedzy, która prędzej
czy później wyzwoli się z pęt, krępującej ją religii. Sam apostata,
niepokorny ksiądz Piotr, swoją postawą przypomina nieco Świętego
Franciszka z Asyżu, głoszącego konieczność głębokiego i szczerego
braterstwa, zarówno z ludźmi jak i przyrodą, koncentrującego się głównie
na wiernym naśladowaniu Jezusa poprzez cnoty m.in. ubóstwa oraz
miłości. Porównanie wydaje się o tyle stosowne, że o Świętym Franciszku
wspomina sam Froment, określając go mianem nowego Chrystusa, tak dobrego dla ludzi, zwierząt i rzeczy, o sercu płonącym gorejącą litością dla nędzarzy. Natomiast sama dyskusja o potrzebie naśladowania świętego z Asyżu jest wielce świeża
z uwagi na wybranego niedawno papieża, Jorge Mario Bergoglio, który
przybrał imię Franciszek, jasno dając do zrozumienia, czemu w głównej
mierze poświęcony będzie jego pontyfikat. Oto dowód jak daleko w
przyszłość wybiegają dzieła klasyków pokroju Zoli.
Książka francuskiego mistrza pióra
mogłaby się właściwie ukazać wczoraj – wiele poruszanych w niej
problemów jest tak aktualnych, że aż dziw bierze, że przez tak długi
okres czasu, który upłynął od publikacji Rzymu, spora rzesza z nich pozostała w dalszym ciągu nierozwiązana.
Wasz Ambrose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)