Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

wtorek, 15 maja 2012

Bardzo Złe Małpy

Okładka książki Złe Małpy 

Złe Małpy

Matt Ruff


Tytuł oryginału: Bad Monkeys
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 280
 
 
 
 

Wydział Usuwania Niereformowalnych Osób, a w języku kodowym Złe Małpy to jedna z sekcji tajemniczej Organizacji, której celem jest walka ze złem. Brzmi to okrutnie banalnie i jakoś tak z amerykańska. Pierwsze strony książki przyniosły mi skojarzenie z kreskówką Atomówki, w którym troje dziewcząt walczyło ze złem i występkiem. Co gorsza jednak wrażenie to nie opuściło mnie aż do końca.

Książka to opowieść snuta przez Jane Charlotte, członkinię Organizacji, która wskutek nieznanym nam jeszcze przyczyn zamordowała zwykłego śmiertelnika. Domyślamy się, że niejako za karę, za wykroczenie, trafiła do szpitala psychiatrycznego. Sceneria, w której toczy się akcja przywodzi na myśl początek typowego hollywoodzkiego thrillera – biały pokój, białe meble, szpital dla czubków, kobieta-morderczyni a do kompletu lekarz, który próbuje się podjąć wyjaśnienia całej zagmatwanej historii.

Z dialogu prowadzonego między doktorem a Jane, poznajemy całe jej życie oraz okoliczności, w jakich wstąpiła do Organizacji. Od początku widzimy, że główna bohaterka to typ niepokornej buntowniczki. Z jej wspomnień wynika, że od dziecka musiała opiekować się swoim młodszym, bardzo spokojnym i zrównoważonym bratem Philem, co wielce jej było w nie smak. Wiele razy toczyła o to wojnę ze swoją rodzicielką. W końcu, pewnego dnia dziewczyna zostawiła chłopczyka na działce pełnej hipisów przy grządce zioła. Przypadkiem przechodził tamtędy policjant, zgarnął chłopczyka, który z niewielkimi oporami wyjaśnił do kogo należała uprawa – oczywiście właścicielką krzaczka była jego starsza siostra. Matka, gdy tylko ujrzała swoje dzieci na komisariacie i dowiedziała się szczegółów całej historii, wpadła w szał. Wszystko skończyło się rękoczynami, które zaowocowały tym, że młoda bohaterka została zawieziona przez pana policjanta do wujostwa i odtąd jest przez nie wychowywana. W wieku 14 lat, czyli wkrótce po opuszczeniu rodzinnego gniazdka, przypadkiem następuje jej pierwszy kontakt z Organizacją. Jane jest niezwykle ciekawska i wścibska, a do tego zaczytana w powieściach detektywistycznych o Nancy Drew. Materiał na detektywa wręcz idealny. Szybko zresztą daje próbkę swoich możliwości – samodzielnie odkrywa, że woźny z jej szkoły jest Aniołem Śmierci, czyli nieuchwytnym pedofilem, który porywa i morduje małych chłopców z trasy, wiodącej z jej domu do szkoły. W pojedynkę próbuje zebrać dowody obciążające woźnego. Wszystko jednak kończy się na tym, że Anioł Śmierci wciąż jest na wolności, a w dodatku wie, że jakaś mała dziewczynka się nim interesuje. Co dalej, nietrudno się domyślić. Po kilku dniach, gdy bohaterka zdołała już nieco odetchnąć od dręczących ją w nocy koszmarów, okazuje się, że przyjdzie jej zostać samej w domu przez całą noc. Scenerii dopełnia burza oraz deszcz. Pedofil nie jest człowiekiem zbyt cierpliwym i od razu korzysta z nadarzającej się okazji. Dziewczynka ma jednak tajemniczego sprzymierzeńca – głos w słuchawce telefonu ostrzega ją przed wizytą, a dodatkowo za pomocą podpowiedzi umieszczonych w krzyżówce podaje jej lokalizację broni PN. Broń PN to kolejny smaczek powieści – jest to broń, która zabija z przyczyn naturalnych. Do wyboru mamy zawał serca (ZS) oraz wylew mózgowy (WM). Cała brawurowa akcja z woźnym kończy się oczywiście sukcesem – zboczeniec pada trupem ze zdziwionym wyrazem na twarzy, a dziewczynka, która kładzie się spać z bronią pod poduszką, następnego dnia znajduje na miejscu spluwy monetę z łacińskim napisem Omnes mundur facimus (wszyscy tworzymy ten świat), który jest mottem Organizacji. Po trupie nie ma oczywiście ani śladu. Zwłoki pedofila znajdują się kilka dni później w jego własnej furgonetce – zmarł na zawał serca. Niestety dla Jane, po tym wydarzeniu kontakt z Organizacją urywa się na ponad 20 lat, po upływie których nasza dorosła już Nancy Drew z bronią PN zostaje pełnoprawną członkinią Złych Małp, aktywnie walcząc ze złem i przez kilka morderstw jednostek wybitnie szkodliwych dla ludzkości sprawia, że świat, na którym przyszło nam żyć jest odrobinę lepszy.

Szczerze trzeba jednak przyznać, że momentami fabuła jest dość sztampowa. Np., gdy Bob True rekrutując główną bohaterką do Organizacji zadaje jej arcypodchwytliwe pytanie testowe – którego z dwóch złych facetów zdecydowałaby się zlikwidować: byłego komendanta obozu koncentracyjnego, 90-latka, odpowiedzialnego za śmierć przeszło 0,5 miliona ludzi i ukrywającego się gdzieś w południowo amerykańskiej dżungli, czy też młodego, silnego 25-latka, który do tej pory zabił jedynie raz, ale jednak bardzo mu się to spodobało i z pewnością wkrótce zacznie popełniać kolejne wykroczenia. Kobieta z zadowoleniem stwierdza, że wyeliminowałaby młodzieniaszka, bowiem pytanie to zwykły haczyk, a nazista jest oczywistym wyborem. Następnie wraz z Bobem True wspólnie dochodzą do bardzo głębokich wniosków, że ponieważ organizacja jest tajna, nie ma możliwości by przeprowadzić publiczny proces oraz egzekucję byłego komendanta obozu, by odstraszyć jego potencjalnych naśladowców. Z kolei młodszy osobnik zło zamierza dopiero popełnić, natomiast Holocaust jest już dawno za nami – co się stało, to się nie odstanie, a zemsta nie jest ideą, którą kieruje się Organizacja.

Książka posiada ciekawą konstrukcję. Rozdziały, w których bohaterka opowiada o swoich kolejnych życiowych perypetiach, czy raczej kolejnych zlikwidowanych ofiarach, przeplatane są rozdziałami z serii Biały pokój, gdzie lekarz poddaje weryfikacji wiarygodność usłyszanych historii. Za każdym razem pojawia się problem Nod, czyli pewne nieścisłości, których nijak nie da się wyjaśnić. Gdy suma niedociągnięć jest już dość poważna, główna bohaterka stwierdza, że jest to celowe działania Cateringu, czyli Kontrwywiadu Organizacji, która naturalnie doskonale zdaje sobie sprawę, że jej członkini znajduje się w szpitalu psychiatrycznym i odkrywa kolejne tajemnice, które powinny zostać za zamkniętymi drzwiami, bowiem naczelną doktryną Organizacji jest tajność. Przy okazji poznajemy kolejną rewelację, tj. następny oddział Organizacji – to Panoptikon, zajmujący się podsłuchem oraz obserwacją. Dowiadujemy się np., że praktycznie wszystkie oczy, tj. oczy postaci na banknotach, dokumentach, plakatach, obrazach, etc. mają umieszczone mikrokamery, dzięki czemu Organizacja może praktycznie w sposób nieograniczony podglądać kogo tylko zechce. W tym miejscu należy wspomnieć o jednym z niewielu przejawów realizmu, który przewija się w książce – w pewnym momencie jeden z pracowników Organizacji stwierdza, że jej działania nie mogą być zbyt szybkie oraz zdecydowane, ponieważ zalewani są ogromną masą danych, których nie sposób przecież dokładnie i rzetelnie przejrzeć w odpowiednio krótkim czasie.

Co do samej Organizacji, to do końca nie poznajemy jej nazwy. Jedynie co nam wiadomo, że jej celem jest walka ze złem. Co ciekawe nie za każdym razem oznacza to zwalczanie przestępczości. W pewnym momencie wypływa na powierzchnię nieprzyjemna historia – okazuje się, że Jane w dwudziestoleciu międzykontaktowym sprzedawała alkohol nieletnim oraz utrzymywała kontakty seksualne z 16 oraz 17-latkami. W opinii Organizacji nie było to jednak do końca złe – raczej nieostrożne i samolubne. Jane działała z osobistych pobudek, a na dodatek żadnych z chłopców nie został skrzywdzony, ponieważ wszyscy uprawiali z nią seks z własnej woli.

Jakiekolwiek nadzieje, co do książki porzuciłem, gdy okazało się, że istnieje także antyorganizacja, zwana Gromadą, która pragnie by świat stał się jeszcze gorszym i bardziej paskudnym miejscem dożycia. Zło dla zła. Teza wydaje się absurdalne, ale Bob True prawdę Ci powie: Na pozór zło jest środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. A gdyby zło było czymś więcej niż tylko etykietą aspołecznego zachowania? Gdyby zło było realną siłą, zdolną przyciągnąć ludzi na swoją służbę? 

Niejako na siłę próbują doszukać się jakiś pozytywnych aspektów lektury Złych Małp, można śmiało stwierdzić, że zakończenie jest bardzo zaskakujące. Okazuje się, że brat Jane, Phil tak naprawdę nie został zatrzymany na komisariacie, a uprowadzony przez pedofila. Jakby tego było mało, Phil żyje, należy jednak do Gromady. Przynajmniej tak się wydaje, jednak na ostatnich stronach powieści sytuacja diametralnie się zmienia, wszystko zostaje wręcz wywrócone do góry nogami. 
        
Reasumując, można chyba jedynie rzec, że świat kreowany przez autora jest czarno-biały. Istnieje jedynie zło albo dobro. Plus lub minus. Tak lub nie. Jak na dłoni widać, że autorowi nie przyszło nigdy zakosztować systemu socjalistycznego – jest uboższy o jakże ważne doświadczenie w kreowaniu rzeczywistości mieniącej się w odcieniach szarości. Niestety, ale wychodzi to na każdej stronie tej powieści. Dlatego książkę, z czystym sumieniem, mogę polecić jedynie osobom, które nastawione są na powieść bardzo lekkiego kalibru, w której akcja stawiana jest ponad fabułę, z rzadka okraszoną filozoficznymi dygresjami, a do tego bardzo banalnymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)