Złe Małpy
Matt Ruff
Tytuł oryginału: Bad Monkeys
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 280
Wydział Usuwania Niereformowalnych Osób, a w języku kodowym Złe Małpy
to jedna z sekcji tajemniczej Organizacji, której celem jest walka ze
złem. Brzmi to okrutnie banalnie i jakoś tak z amerykańska. Pierwsze
strony książki przyniosły mi skojarzenie z kreskówką Atomówki, w którym troje dziewcząt walczyło ze złem i występkiem. Co gorsza jednak wrażenie to nie opuściło mnie aż do końca.
Książka to opowieść snuta przez Jane
Charlotte, członkinię Organizacji, która wskutek nieznanym nam jeszcze
przyczyn zamordowała zwykłego śmiertelnika. Domyślamy się, że niejako za
karę, za wykroczenie, trafiła do szpitala psychiatrycznego. Sceneria, w
której toczy się akcja przywodzi na myśl początek typowego
hollywoodzkiego thrillera – biały pokój, białe meble, szpital dla
czubków, kobieta-morderczyni a do kompletu lekarz, który próbuje się
podjąć wyjaśnienia całej zagmatwanej historii.
Z dialogu prowadzonego między doktorem a
Jane, poznajemy całe jej życie oraz okoliczności, w jakich wstąpiła do
Organizacji. Od początku widzimy, że główna bohaterka to typ niepokornej
buntowniczki. Z jej wspomnień wynika, że od dziecka musiała opiekować
się swoim młodszym, bardzo spokojnym i zrównoważonym bratem Philem, co
wielce jej było w nie smak. Wiele razy toczyła o to wojnę ze swoją
rodzicielką. W końcu, pewnego dnia dziewczyna zostawiła chłopczyka na
działce pełnej hipisów przy grządce zioła. Przypadkiem przechodził
tamtędy policjant, zgarnął chłopczyka, który z niewielkimi oporami
wyjaśnił do kogo należała uprawa – oczywiście właścicielką krzaczka była
jego starsza siostra. Matka, gdy tylko ujrzała swoje dzieci na
komisariacie i dowiedziała się szczegółów całej historii, wpadła w szał.
Wszystko skończyło się rękoczynami, które zaowocowały tym, że młoda
bohaterka została zawieziona przez pana policjanta do wujostwa i odtąd
jest przez nie wychowywana. W wieku 14 lat, czyli wkrótce po opuszczeniu
rodzinnego gniazdka, przypadkiem następuje jej pierwszy kontakt z
Organizacją. Jane jest niezwykle ciekawska i wścibska, a do tego
zaczytana w powieściach detektywistycznych o Nancy Drew. Materiał na
detektywa wręcz idealny. Szybko zresztą daje próbkę swoich możliwości –
samodzielnie odkrywa, że woźny z jej szkoły jest Aniołem Śmierci, czyli
nieuchwytnym pedofilem, który porywa i morduje małych chłopców z trasy,
wiodącej z jej domu do szkoły. W pojedynkę próbuje zebrać dowody
obciążające woźnego. Wszystko jednak kończy się na tym, że Anioł Śmierci
wciąż jest na wolności, a w dodatku wie, że jakaś mała dziewczynka się
nim interesuje. Co dalej, nietrudno się domyślić. Po kilku dniach, gdy
bohaterka zdołała już nieco odetchnąć od dręczących ją w nocy koszmarów,
okazuje się, że przyjdzie jej zostać samej w domu przez całą noc.
Scenerii dopełnia burza oraz deszcz. Pedofil nie jest człowiekiem zbyt
cierpliwym i od razu korzysta z nadarzającej się okazji. Dziewczynka ma
jednak tajemniczego sprzymierzeńca – głos w słuchawce telefonu ostrzega
ją przed wizytą, a dodatkowo za pomocą podpowiedzi umieszczonych w
krzyżówce podaje jej lokalizację broni PN. Broń PN to kolejny smaczek
powieści – jest to broń, która zabija z przyczyn naturalnych.
Do wyboru mamy zawał serca (ZS) oraz wylew mózgowy (WM). Cała brawurowa
akcja z woźnym kończy się oczywiście sukcesem – zboczeniec pada trupem
ze zdziwionym wyrazem na twarzy, a dziewczynka, która kładzie się spać z
bronią pod poduszką, następnego dnia znajduje na miejscu spluwy monetę z
łacińskim napisem Omnes mundur facimus (wszyscy tworzymy ten
świat), który jest mottem Organizacji. Po trupie nie ma oczywiście ani
śladu. Zwłoki pedofila znajdują się kilka dni później w jego własnej
furgonetce – zmarł na zawał serca. Niestety dla Jane, po tym wydarzeniu
kontakt z Organizacją urywa się na ponad 20 lat, po upływie których
nasza dorosła już Nancy Drew z bronią PN zostaje pełnoprawną członkinią
Złych Małp, aktywnie walcząc ze złem i przez kilka morderstw jednostek
wybitnie szkodliwych dla ludzkości sprawia, że świat, na którym przyszło
nam żyć jest odrobinę lepszy.
Szczerze trzeba jednak przyznać, że
momentami fabuła jest dość sztampowa. Np., gdy Bob True rekrutując
główną bohaterką do Organizacji zadaje jej arcypodchwytliwe
pytanie testowe – którego z dwóch złych facetów zdecydowałaby się
zlikwidować: byłego komendanta obozu koncentracyjnego, 90-latka,
odpowiedzialnego za śmierć przeszło 0,5 miliona ludzi i ukrywającego się
gdzieś w południowo amerykańskiej dżungli, czy też młodego, silnego
25-latka, który do tej pory zabił jedynie raz, ale jednak bardzo mu się
to spodobało i z pewnością wkrótce zacznie popełniać kolejne
wykroczenia. Kobieta z zadowoleniem stwierdza, że wyeliminowałaby
młodzieniaszka, bowiem pytanie to zwykły haczyk, a nazista jest
oczywistym wyborem. Następnie wraz z Bobem True wspólnie dochodzą do
bardzo głębokich wniosków, że ponieważ organizacja jest tajna, nie ma
możliwości by przeprowadzić publiczny proces oraz egzekucję byłego
komendanta obozu, by odstraszyć jego potencjalnych naśladowców. Z kolei
młodszy osobnik zło zamierza dopiero popełnić, natomiast Holocaust jest
już dawno za nami – co się stało, to się nie odstanie, a zemsta nie jest
ideą, którą kieruje się Organizacja.
Książka posiada ciekawą konstrukcję.
Rozdziały, w których bohaterka opowiada o swoich kolejnych życiowych
perypetiach, czy raczej kolejnych zlikwidowanych ofiarach, przeplatane
są rozdziałami z serii Biały pokój, gdzie lekarz poddaje
weryfikacji wiarygodność usłyszanych historii. Za każdym razem pojawia
się problem Nod, czyli pewne nieścisłości, których nijak nie da się
wyjaśnić. Gdy suma niedociągnięć jest już dość poważna, główna bohaterka
stwierdza, że jest to celowe działania Cateringu, czyli Kontrwywiadu
Organizacji, która naturalnie doskonale zdaje sobie sprawę, że jej
członkini znajduje się w szpitalu psychiatrycznym i odkrywa kolejne
tajemnice, które powinny zostać za zamkniętymi drzwiami, bowiem naczelną
doktryną Organizacji jest tajność. Przy okazji poznajemy kolejną
rewelację, tj. następny oddział Organizacji – to Panoptikon, zajmujący
się podsłuchem oraz obserwacją. Dowiadujemy się np., że praktycznie
wszystkie oczy, tj. oczy postaci na banknotach, dokumentach, plakatach,
obrazach, etc. mają umieszczone mikrokamery, dzięki czemu Organizacja
może praktycznie w sposób nieograniczony podglądać kogo tylko zechce. W
tym miejscu należy wspomnieć o jednym z niewielu przejawów realizmu,
który przewija się w książce – w pewnym momencie jeden z pracowników
Organizacji stwierdza, że jej działania nie mogą być zbyt szybkie oraz
zdecydowane, ponieważ zalewani są ogromną masą danych, których nie
sposób przecież dokładnie i rzetelnie przejrzeć w odpowiednio krótkim
czasie.
Co do samej Organizacji, to do końca nie
poznajemy jej nazwy. Jedynie co nam wiadomo, że jej celem jest walka ze
złem. Co ciekawe nie za każdym razem oznacza to zwalczanie
przestępczości. W pewnym momencie wypływa na powierzchnię nieprzyjemna
historia – okazuje się, że Jane w dwudziestoleciu międzykontaktowym
sprzedawała alkohol nieletnim oraz utrzymywała kontakty seksualne z 16
oraz 17-latkami. W opinii Organizacji nie było to jednak do końca złe –
raczej nieostrożne i samolubne. Jane działała z osobistych
pobudek, a na dodatek żadnych z chłopców nie został skrzywdzony,
ponieważ wszyscy uprawiali z nią seks z własnej woli.
Jakiekolwiek nadzieje, co do książki
porzuciłem, gdy okazało się, że istnieje także antyorganizacja, zwana
Gromadą, która pragnie by świat stał się jeszcze gorszym i bardziej
paskudnym miejscem dożycia. Zło dla zła. Teza wydaje się absurdalne, ale
Bob True prawdę Ci powie: Na pozór zło jest środkiem do celu, a nie
celem samym w sobie. A gdyby zło było czymś więcej niż tylko etykietą
aspołecznego zachowania? Gdyby zło było realną siłą, zdolną przyciągnąć
ludzi na swoją służbę?
Niejako na siłę próbują doszukać się jakiś pozytywnych aspektów lektury Złych Małp,
można śmiało stwierdzić, że zakończenie jest bardzo zaskakujące.
Okazuje się, że brat Jane, Phil tak naprawdę nie został zatrzymany na
komisariacie, a uprowadzony przez pedofila. Jakby tego było mało, Phil
żyje, należy jednak do Gromady. Przynajmniej tak się wydaje, jednak na
ostatnich stronach powieści sytuacja diametralnie się zmienia, wszystko
zostaje wręcz wywrócone do góry nogami.
Reasumując, można chyba jedynie rzec, że
świat kreowany przez autora jest czarno-biały. Istnieje jedynie zło
albo dobro. Plus lub minus. Tak lub nie. Jak na dłoni widać, że autorowi
nie przyszło nigdy zakosztować systemu socjalistycznego – jest uboższy o
jakże ważne doświadczenie w kreowaniu rzeczywistości mieniącej się w
odcieniach szarości. Niestety, ale wychodzi to na każdej stronie tej
powieści. Dlatego książkę, z czystym sumieniem, mogę polecić jedynie
osobom, które nastawione są na powieść bardzo lekkiego kalibru, w której
akcja stawiana jest ponad fabułę, z rzadka okraszoną filozoficznymi
dygresjami, a do tego bardzo banalnymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)