Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

czwartek, 18 listopada 2021

Kobieta w klatce - pierwsze spotkanie z Jussim Adler-Olsenem

Kobieta w klatce Departament Q audiobook

Jussi Adler-Olsen

Kobieta w klatce

(tyt. oryg. Kvinden i Buret)
Departament Q, #1
(Afdeling Q, #1)
tłumaczenie: Joanna Cymbrykiewicz
czyta: Janusz Zadura
ISBN: 9788381102414


Kiedyś kolejne części serii powieściowych, które przypadły mi do gustu, czytałem jedną po drugiej. Prędko się musiałem od tego odzwyczaić. Raz, że przyjemność kończyła się szybko. Dwa, że potem mogło przez dłuższy czas nie trafić się nic równie dobrego. Od jakiegoś więc czasu cykle, które mi się spodobały, dawkuję sobie z umiarem, przeplatając ich kolejne odsłony nowymi powieściami i poszukując wciąż nowych książkowych seriali, które wzbudziłyby moją sympatię. W ramach takich właśnie eksploracji rynku wydawniczego trafiłem na serię Departament Q pióra duńskiego pisarza, wydawcy, redaktora i przedsiębiorcy o nazwisku tak długim, że w pełnej wersji raczej nie nadaje się na okładkę książki - Carl Valdemar Jussi Henry Adler-Olsen. Mimo, iż pisarz ten zebrał imponującą kolekcję nagród i wyróżnień, szczególnie za powieści kryminalne ze wspomnianego wyżej cyklu, to jednak pierwsza jego odsłona zatytułowana Kobieta w klatce nie zebrała szczególnie pochlebnych recenzji, zwłaszcza wśród polskich czytelników. Mimo tego postanowiłem po nią sięgnąć, w ramach próbowania nowych smaków, decydując się, skoro była już dostępna wersja audio, na, jak to się kiedyś mówiło, książkę czytaną.


Czego, jak czego, ale oryginalności i świeżości pomysłów duńskiemu autorowi nie można nie pogratulować. Protagonistą powieści jest detektyw wydziału zabójstw duńskiej policji Carl Mørck. Jakiś czas temu jego zespół został podczas zabezpieczania miejsca zbrodni zaskoczony przez przestępców, w wyniku czego Carl omal nie zginął, a jeden z jego kolegów został zamordowany, zaś drugi okaleczony. Mørck powrócił do służby, ale zaczął raczej przeszkadzać niż pomagać w wydziale poprzez swoje lenistwo i zgryźliwość będące objawami wypalenia, stresu pourazowego i chyba na dokładkę depresji. By się go pozbyć z zespołu szef wydziału postanawia dać Carlowi, jak to się mówi, kopa w górę, a okazją do tego staje się utworzenie Wydziału Q, który ma się zajmować sprawami określanymi jako cold case, czyli takimi, których prowadzenie policja dawno temu zarzuciła z różnych powodów, a które ze względu na wagę, zainteresowanie społeczne lub inne aspekty domagają się ponownej próby ostatecznego wyjaśnienia. Nasz marudny bohater zostaje szefem Departamentu Q. Problem w tym, że staje się szefem komórki, w której nie ma poza nim żadnego policjanta, a jedynym jego podwładnym jest pracownik gospodarczy, w dodatku muzułmański imigrant o podejrzanej przeszłości. Jako pierwszą na warsztat nowy wydział bierze sprawę zaginięcia przed pięciu laty Merete Lynggaard, pięknej i wpływowej polityk, która zaginęła i ostatecznie uznano, iż najprawdopodobniej popełniła samobójstwo. Co w tej sprawie odkryje wydział Q, tego oczywiście nie zdradzę.

Bardzo nietypowo, ale zarazem przekonująco skonstruowane sylwetki detektywa i jego pomocnika są mocną stroną dzieła. Głębia, z jaką potraktowano życie wewnętrzne podkomisarza Carla Mørcka na pewno będzie dużym atutem dla wszystkich miłośników kryminałów z wyraźnym rysem psychologicznym, a zdradzę, iż to nie jedyny element z tej dziedziny, jaki w powieści znajdziemy. Osią fabuły jest dość prosta, lecz ciekawie wycyzelowana intryga kryminalna. Mimo tego, iż akcja rozwija się powoli, napięcie pojawia się niemal od początku lektury. Nie jest to jednak oparte na żadnym nowym pomyśle, gdyż motyw przewodni, którego nie zdradzę, był już jednak kiedyś wykorzystany przez innych pisarzy.

Można powiedzieć, że w większej części dzieło przyjęło formę powieści policyjno-detektywistycznej z rysem psychologiczno-obyczajowym, gdzie tempo nadaje powolne szukanie punktów zaczepienia dla śledztwa w sprawie wydarzeń sprzed lat, a potem analizy i kojarzenia luźnych okruchów informacji. W końcowej fazie tempo gwałtownie przyspiesza, by w finale pędzić na łeb na szyję i sprawić, że trudno się od książki oderwać.

Niektórzy w recenzjach Kobiety w klatce narzekają na to, że temat kobiety-ofiary jest ostatnio mocno nadużywany w literaturze i nie sposób się z tym nie zgodzić. Powieść, podobnie jak główny nurt literatury pięknej, filmu i politycznej retoryki w ogóle nie oddaje rzeczywistości, gdyż na przykład w Polsce, choć sprawcami prawie zawsze są mężczyźni, to jednak ofiarami zabójstw mężczyźni padają dwa razy częściej niż kobiety. Podobnie od lat mamy dwa razy więcej zaginionych mężczyzn niż kobiet, na ale w końcu Kopernik też była kobietą, więc nie dziwi nic.

W swej powieści Jussi Adler-Olsen przełącza co pewien czas narrację na czas przeszły i osobę Merete Lynggaard. Pozwala mu to na ukazanie jej procesów psychicznych, ale z drugiej strony umożliwia czytelnikowi dojście do tego jak było naprawdę zanim jeszcze dokona tego duet z Wydziału Q. Tutaj duński autor pokazuje klasę, gdyż od tego momentu, który w większości powieści kryminalnych skutkuje spadkiem napięcia i tempa, lektura nie tylko nie traci na atrakcyjności, ale wciąga jeszcze bardziej. Jak Adler-Olsen tego dokonał nie zdradzę – przekonajcie się sami.

No i jeszcze, żeby nie było zbyt cudownie, uwaga do tłumaczenia. Nie wiem dlaczego tłumaczki (bo chodzi najczęściej o panie), kiedy biorą się za tłumaczenie kryminałów (dobrze, że nie powieści wojennych), nie sięgną choćby do googla, żeby się dowiedzieć co się z czym je. Po raz setny powtarzam, że w kierunku celu leci pocisk, nie nabój! Takie błędy są naprawdę żenujące! Jeśli komuś nie chce się doczytać nawet podstaw, to niech lepiej tłumaczy romanse.

Jeśli chodzi o Janusza Zadurę, to sprawił się jak zwykle bardzo dobrze. Audiobooka w jego interpretacji wysłuchałem z przyjemnością. Polecam zdecydowanie


Wasz Andrew

2 komentarze:

  1. Jego książki czekają w kolejce, może przeczytam już coś na święta.

    OdpowiedzUsuń

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)