Khaled Hosseini
I góry odpowiedziały echem
tytuł oryginału: And the mountains echoed
tłumaczenie: Magdalena Słysz
wydawnictwo: Albatros 2013
liczba stron: 448
Lekturą czerwca 2018 w Rawskim Dyskusyjnym Klubie Książki była książka I góry odpowiedziały echem - kolejna pozycja w dorobku Khaleda Hosseiniego, urodzonego w 1965 roku amerykańskiego pisarza o afgańskim rodowodzie, któremu sławę przyniosła dubiutancka powieść z 2003 - Chłopiec z latawcem. Pełen obaw, które zawsze mi towarzyszą, gdy sięgam po dzieło nieznanego mi jeszcze autora zaliczanego do twórców Wielkiej Literatury, zacząłem czytać.
Pierwszy rozdział powieści to z pozoru bardzo sympatyczna i wzruszająca legenda mająca dawać do myślenia o odwadze, trudnych wyborach, sytuacjach pozornie bez wyjścia. W moim odczuciu zawiera ona jednak podstawowy błąd logiczny i moralny – wybranie w drodze losowania osoby, którą chcemy poświęcić w celu ratowania innych, jest prawie takim samym tchórzostwem i odsunięciem od siebie odpowiedzialności, jak niepodjęcie decyzji. Przeciwstawnym do braku rozstrzygnięcia, prawdziwie odważnym i odpowiedzialnym rozwiązaniem, jest podjęcie subiektywnej decyzji i wzięcie za nią odpowiedzialności.
Dalej jest podobnie. Sama powieść będąca zmodyfikowaną, współczesną wersją legendy z pierwszego rozdziału, też bazuje na tym, czego w mniemaniu pisarza oczekuje czytelnik. Choć książkę czytało się dobrze, zwłaszcza z początku, to w miarę postępów w lekturze miałem coraz większe wrażenie, że całość jest sztuczna, nastawiona na osiągnięcie sukcesu literackiego, a nie na chęć przekazania czegokolwiek. Jak na jedną opowieść, za dużo w niej elementów, które mają chwycić za serce, wzbudzić współczucie, objawić pozorne prawdy, będące w rzeczywistości powtórzeniem płytkich stereotypów. Przesadnie „literacki” styl wzmaga wrażenie, że Hosseini za wszelką cenę chciał zachwycić czytelnika. Mamy nawet takie kwiatki jak porównania typu
ubrana tak, jakby jej ciało miało się rozpaść.
Inna sprawa, że w tym akurat aspekcie nie wiem, czy większa wina leży po stronie pisarza, czy tłumaczki.
W trakcie rozmowy na temat książki w naszym klubie, zdania były podzielone. Lekturę najwyżej oceniła płeć piękna. Rozumiem, że ten typ literatury może się podobać i nie mam nic przeciwko, ale I góry odpowiedziały echem nie wytrzymują w moim odczuciu porównania choćby z sagami Jeffreya Archera, które tchną autentyzmem, pokazują prawdziwe dylematy, sytuacje, które rzeczywiście mogą się zdarzyć każdemu, a także problemy, przed którymi staje niejednokrotnie każdy z nas, a które wcale nie są łatwiejsze niż te spod afgańsko-amerykańskiego pióra. Żeby chociaż coś o Afganistanie ciekawego było...
Jak się już domyśliliście, absolutnie tej powieści nie kupuję. Nie jest może całkiem zła, może nawet jest dobra, ale do wybitnej to jej daleko. Nie potrafię jej nikomu polecić, choć zdecydowanie odradzać też nie będę
Wasz Andrew
Słowna skala ocen:
- beznadziejna
- bardzo słaba
- słaba
- może być
- przeciętna
- dobra
- bardzo dobra
- rewelacyjna
- wybitna
- arcydzieło
Mnie ten autor też nie porwał. Czytałam jedną jego książkę, tę z balonami albo z latawcami?. Była tak niezapadająca w pamięć, że nawet nie zapamiętałam tytułu. Nie dowiedziałam się o Afganistanie niczego, kompletnie.
OdpowiedzUsuńHa - no to nie jestem jednak całkiem odosobniony w mej ocenie :)
UsuńCzasu temu sporo nabyłem drogą lumpeksową anglojęzyczną wersję "Tysiąca wspaniałych słońc". Wrażenia miałem nieco bardziej pozytywne, ale w zasadzie większość wniosków się zgadza.
OdpowiedzUsuń