Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

wtorek, 6 grudnia 2011

Córka Boga




Kiedy wpadła mi w ręce powieść Córka Boga (Daughter of God) Lewisa Perdue, miałem nadzieję na świetną rozrywkę w stylu co najmniej Kodu Leonarda. Tego się przynajmniej spodziewałem po górnolotnych peanach, jakie można było przeczytać w recenzjach i notce o autorze na okładce. Niestety, było to jedno wielkie nieporozumienie.
Książkę popełniło wydawnictwo Philip Wilson Warszawa 2006, przekładu dopuścił się Cezary Murawski, a korekty Małgorzata Pośnik. Tego w ogóle nie da się czytać! Gdy tylko czytelnik zaczyna wpadać w rytm, gdy tylko zacznie mieć nadzieję, że akcja go wciągnie, zaraz wykoleja się na jakimś błędzie, od których aż się roi. Zamiast "za podjazdem" jest "za pojazdem" i miast odczuwać narastające napięcie szukasz tego idiotycznego pojazdu. Jednak napięcie nigdy nie zdąży narosnąć, bo zaraz masz "mieści się potężnym" zamiast "mieści się z potężnym", "na spotka" zamiast "nie spotka", "położył na boku" zamiast "położył się na boku". Nim zaskoczy cię niespodziewany zwrot akcji, już czujesz się zaskoczony, ale przez tłumacza: "zjawiali się, wręczyli mu nowe dyktafony i odjeżdżali" czy "podmuchy ciepłego powietrza, który topił śnieg". Można dostać migotania komór od tych końcówków i odmianów, które atakują co chwila. Nie lepiej jest z językami obcymi: Banhfostrasse to nowa wersja Bahnhofstrasse, a składnia jest nieraz wręcz kuriozalna "Podobnie jak zdesperowane zwierzę, schwytane we wnyki, odgryza uwięzioną łapę, postąpił podobnie". Przykłady można mnożyć jeszcze długo. Złota czcionka!
Wyobraźcie sobie, że macie dokonać degustacji specjalności kuchni w renomowanej restauracji. Kucharz wnosi wykwintne na pierwszy rzut oka, rozreklamowane danie. Próbujecie pierwszą łyżkę zupy, a tu w ustach zgrzyta piasek. Drugie podejście – to samo. No to drugie danie. Pachnie znakomicie! Pierwszy kęs na widelcu. Chyba będzie dobre. Drugi – to chyba gwóźdź w kotlecie! Tak właśnie wygląda lektura Córki Boga. Ciężko ocenić jej wartość, skoro nie da się jej czytać w zaprezentowanym przez Philipa Wilsona wydaniu. Trochę ciekawostek historycznych dla okrasy jest, ale wiedza autora o realiach, w których obracają się jego bohaterowie, jest znikoma. Pisarz myśli, że pistolety używane przez SS miały większy kaliber niż dzisiejsze, a tymczasem 9mm para to jeden z najbardziej popularnych do dzisiaj typów amunicji. W dodatku obecnie produkowana amunicja tego samego kalibru ma lepsze parametry niż ta z czasów wojny. Jeśli ktoś myśli, że strzał z dziewiątki jest w stanie unieść dorosłego mężczyznę i odrzucić do tyłu albo wyrzucić przez okno, to niech lepiej zacznie pisać romanse.
Ufff! Ale pojechałem. Mimo wszystko i tak byłem delikatny. Jeśli chcecie się pośmiać z błędów, to spoko, ale jeśli szukacie dobrej powieści sensacyjnej z tłem historyczno-religijnym, to poszukajcie sobie czegoś innego, gdyż Córka Boga nie jest warta waszego czasu, o czym z żalem Was informuję i ostrzegam

Wasz Andrew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)