Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

wtorek, 31 lipca 2018

Przepowiedział WTC czyli Gra Lwa Nelsona DeMille


okładka powieści Gra Lwa Nelsona DeMille



Nelson DeMille

Gra Lwa

tytuł oryginału The Lion's Game
tłumaczenie: Piotr Jankowski
cykl: John Corey (tom 2)
wydawnictwo: Albatros 2001liczba stron: 623

Zakład Nagrań i Wydawnictw Polskiego Związku Niewidomych w Warszawie, 2002
czyta: Mirosław Utta



Gdyby nie moja skleroza, już dawno wziąłbym się za kolejną książkę o przygodach Johna Coreya, byłego porucznika z Wydziału Zabójstw policji w Nowym Jorku. Na szczęście w końcu sobie przypomniałem, iż pierwsza część serii, Śliwkowa Wyspa, bardzo przypadła mi do gustu i stąd był już tylko krok do sięgnięcia po Grę Lwa, czyli drugi odcinek tego cyklu powieściowego. Wybrałem archiwalne już nieco, ale niemniej wspaniałe nagranie książki mówionej, czyli audiobooka, w interpretacji Mirosława Utty.





Na nowojorskim lotnisku ląduje Jumbo Jet. Już dwie godziny wcześniej wieża kontrolna utraciła kontakt radiowy z jego załogą, ale napięcie gwałtownie rośnie, gdy z samolotu stojącego na pasie nikt nie wysiada, nie reaguje na próby kontaktu, ani w ogóle nie daje znaku życia. Pierwszy pracownik służb lotniska, który dostaje się na pokład maszyny stwierdza, że wszyscy w środku są martwi. Oczywiście sprawą zajmie się między innymi John Corey, a raczej przede wszystkim on. Co i jak nie będę zdradzał, dość powiedzieć, iż fabuła jest całkiem prawdopodobna, spójna, dość oryginalna, a napięcie rośnie zgodnie z regułami gry. Wisienka na torcie to strzała amora, która celnie trafia w serce naszego protagonisty. Można się przyczepić, że obiekt uczuć sympatycznego twardziela został skonstruowany po hollywoodzku, ale w końcu to Ameryka.

Całość czyta się świetnie, i słucha również, to naprawdę rewelacja w swojej klasie, choć... No właśnie; z jednej strony mamy pewne, dość poważne niedociągnięcia, a z drugiej...

Nie wiem czemu DeMille, w końcu przecież fachowiec*, wykłada się na pułapce, w którą wpada wielu autorów powieści kryminalnych, sensacyjnych i wszelkich tych, w których w użyciu jest strzelecka broń zaopatrzona w tłumik dźwięku. Zapewniam was, że to co pokazują w filmach, a często i opisują w literaturze, to Science Fiction – w rzeczywistości skuteczność tłumienia dźwięku przy wystrzale nie jest aż tak spektakularna, a żywotność tłumików też pozostawia wiele do życzenia. Ujęcie tematu F-111 również, oględnie mówiąc, dalekie jest od ideału, choć tutaj może więcej zależało od tłumacza.

Samo zakończenie, w opozycji do całej powieści, też wypada nieco zbyt hollywoodzko. W kulminacji poziom realizmu jakby się zmniejsza, podobnie jak spójność i przejrzystość narracji, przynajmniej takie się odnosi całościowe wrażenie. Jakby autor chciał na siłę nagle zakończyć szybko, sprawnie i z happy-endem. Oczywiście również po hollywoodzu, czyli szczęśliwe zakończenie tak, ale nie dla wszystkich. Jak to się mówi – jak w amerykańskim filmie.

Dla przeciętnej powieści byłyby te niedociągnięcia sporym obciążeniem, ale Gra Lwa ma się czym bronić. Wielkim atutem książki jest tło, a w szczególności niezwykle celnie oddane realia służb i współzawodnictwa między nimi, kulisy walki z terroryzmem, a także pokazanie mechanizmów, które są odpowiedzią na pytanie, które wciąż od nowa wielu sobie zadaje – jak to możliwe, że mimo tych satelitów, totalnej inwigilacji, specjalnych uprawnień a nawet ewidentnego łamania prawa, zachodnie służby nadal nie mogą wyeliminować terroryzmu?

Nie można nie wspomnieć o świetnie skonstruowanych i poprowadzonych głównych dramatis personæ. Niektórym mogą się wydawać nieco schematyczne, ale zapewniam, że świat służb z jednej strony preferuje pewne typy osobowości, a z drugiej z czasem zmienia ludzi, którzy do niego weszli. Osoba zaś protagonisty, czyli Coreya, jest mi jedną z najbliższych w literaturze. Cyniczny, ale nie nieczuły, pełen sarkazmu, autoironii i kąśliwego humoru, po staroświecku wewnętrznie prawy i jednocześnie pragmatyczny zgodnie z wyznawaną przez siebie hierarchią priorytetów. Niektóre z jego tekstów typu

Sądzę, że władza i polityka to syf, niezależnie od opcji.

to tak jakby mi je DeMille z ust wyjął, podobnie jak i poglądy Johna na patriotyzm, które ujął w pięknym fragmencie:

Kiedyś może kochałem swój kraj, lecz od tego czasu zbyt wiele się przydarzyło – i krajowi, i mnie. Niemniej wykonuję swoją robotę najlepiej, jak potrafię.

Dzięki niemu ten cykl powieściowy chyba stanie się jednym z moich ulubionych.

Poziom ogólnego realizmu też zasługuje na uwagę. DeMille to jeden z tych nielicznych autorów, którego bohaterom, podobnie jak postaciom Jana Guillou czy Georga R.R. Martina, zdarza się chęć oddania moczu w najmniej odpowiednim momencie, że nie wspomnę o różnych trywialnych dolegliwościach zdrowotnych czy innych problemach, które z reguły są obce filmowym i powieściowym herosom.

Jak w każdej dobrej książce jest też i w tej sporo perełek różnego rodzaju – drobiazgów, które sprawiają, że lektura staje się ciekawsza i bardziej interesująca. Szczególnie mi się spodobała tak bliska mi skłonność Coreya (DeMilla) do refleksji nad skojarzeniami słownymi, jak choćby prześwietne rozważania nad różnicą między parkway i freeway.

To były moje wrażenia z lektury i spostrzeżenia mające przybliżyć Wam wartość książki jako dość typowego jednak w swej istocie dzieła z pogranicza kryminału, sensacji i thrillera. A jednak jest w niej jeszcze coś, co sprawia, iż jest jedyna w swoim rodzaju.

Premiera Gry Lwa to rok 2000. A jednak autor nie tylko przypomina zapomniany już przez większość zamach na WTC w 1993 roku, w którym zginęło 6 osób a ponad tysiąc zostało rannych, nie tylko wręcz przewiduje powtórkę, czyli zamach, który nastąpił rok po wydaniu książki, czyli w 2001 roku, ale jeszcze pokazuje mechanizmy, które uniemożliwiły zapobieżenie tej tragedii.

Tego typu celne analizy bieżącej sytuacji, a tym bardziej ukazanie zagrożenia, które niestety ziściło się w niedalekiej przyszłości, są niezwykle rzadkie, nie tylko w literaturze pięknej niestety. Przez to powieść Nelsona DeMille staje się czymś unikalnym.

Absolutnie polecam – tego chyba już nie musiałem dodawać...


Wasz Andrew.

Słowna skala ocen:

  1. beznadziejna
  2. bardzo słaba
  3. słaba
  4. może być
  5. przeciętna
  6. dobra
  7. bardzo dobra
  8. rewelacyjna
  9. wybitna
  10. arcydzieło

cykl John Corey:

  1. Śliwkowa wyspa (Plum Island, 1997)
  2. Gra Lwa (The Lion's Game, 2000)
  3. Nadejście nocy (Night Fall, 2004)
  4. Żywioł ognia (Wild Fire, 2006)
  5. Powrót Lwa (The Lion, 2010)
  6. Pantera (The Panther, 2012


* Nelson DeMille (Nelson Richard DeMille) (ur. 23 sierpnia 1943 w Nowym Jorku) – pisarz amerykański, służył w Wietnamie, początkowo w wywiadzie wojskowym, potem w piechocie w stopniu porucznika, po zakończeniu służby pracował jako korespondent Law Officer Magazine. Pisał też jako Jack Cannon, Kurt Ladner, Brad Matthews.

Gra Lwa [Nelson DeMille]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)