Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.
piątek, 2 lutego 2018
Natsuo Kirino "Ostateczne wyjście" - Poza krawędzią
Tytuł oryginału: OUT
Tłumaczenie (z j. ang.): Marek Fedyszak
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 584
Wielu z nas żywi przekonanie, że
doskonale znamy samych siebie – wydaje się nam, że wiemy, na ile nas stać oraz
jakie są nasze limity. Kiedy jednak przewrotny los skonfrontuje nas z sytuacją
krańcową, ekstremalną, daleko wykraczającą poza ramy szarej i powtarzalnej
codzienności, szybko uświadamiamy sobie, że w naszej psychice znajdują się
pokłady, do których nigdy jeszcze nie dotarliśmy. Obcość wypełza na światło
dzienne, rozlewając się po naszej duszy, budząc strach i trwogę, bowiem ze
zgrozą uzmysławiamy sobie, że kiedy już przekroczymy pewną granicę, nie
potrafimy racjonalnie wyjaśnić swojego postępowania, ani w pełni zrozumieć
bodźców, które pchnęły nas do zrobienia rzeczy nieodwracalnych, ostatecznych. W
takim właśnie położeniu znajdują się bohaterki powieści Ostateczne wyjście, pióra Natsuo Kirino (ur. 1951), japońskiej
pisarki, specjalizującej się w dziełach, w których przeplatają się wątki
kryminalne oraz obyczajowe.
Protagonistkami są cztery
kobiety, które pracują razem na nocnej zmianie w zakładzie produkującym gotowe
zestawy obiadowe. Harówka w fabryce położonej na przedmieściach Tokio, w
odludnej okolicy, pełnej opuszczonych budynków, to gorzka konieczność, bowiem
jest to jedna z niewielu okazji, by załatać dziury w domowym budżecie. Każda
bohaterka, z różnych przyczyn, prowadzi smutną wegetację, której rytm
wyznaczają troska o pieniądze, problemy w życiu osobistym oraz natłok trudnych
do pogodzenia ze sobą obowiązków. Kiedy pod wpływem impulsu jedna z
przyjaciółek decyduje się zakończyć ciągnącą się gehennę, reszta koleżanek, czy
to z dobrej woli, czy też z racji przymusu bądź szantażu, postanawia pomóc
potrzebującej.
Proza Natsuo Kirino jest
niezwykle atrakcyjna z racji pieczołowicie odmalowanych portretów
psychologicznych poszczególnych bohaterek. Kumiko to pulchna i nieatrakcyjna
trzydziestotrzylatka, którą przytłaczają brak pewności siebie oraz kompleksy;
nieśmiałość i samokrytycyzm maskowane są rozrzutnością oraz blichtrem, które czynią
z Kumiko naiwną ofiarę konsumpcji, w konsekwencji wpędzając ją w spiralę
długów. Yoshie, (…) dobiegająca
sześćdziesiątki wdowa o zwinnych palcach, które czyniły z niej najszybszą
pracownicą na linii produkcyjnej [1],
musi godzić wychowanie dorastającej córki z opieką nad obłożnie chorą teściową,
wymagającą nieustannej opieki. Dwudziestokilkuletnia Yayoi to matka dwóch
maluchów oraz żona nieudacznika i hazardzisty, który trwoni wszystkie
oszczędności, wydając je w kasynie oraz na towarzystwo atrakcyjnych hostess. Doznawane
niepowodzenia oraz upokorzenia mężczyzna powetowuje sobie znęcając się nad
partnerką, dla której przemoc domowa staje się tragiczną rutyną. Największą
zmorą niespełna pięćdziesięcioletniej Masako jest milczenie. Syn to wrażliwy
młodzieniec, który na skutek traumatycznych doznań zamyka się w sobie.
Przestaje odzywać się do swoich rodziców i stopniową pogrąża się w apatii i
bierności (Nobuki wkraczał w siedemnastą
wiosnę życia najwyraźniej bez żadnego pomysłu na to, czym chce się zajmować lub
kim chce być, bez żadnych nadziei i pasji [2]).
Podobną drogą zaczyna podążać mąż Masako – zobojętniały na impulsy płynące z
otoczenia, z wolna buduje kokon, w którym szuka schronienia przed światem
zewnętrznym. W rezultacie dom Masako zamienia się w siedzibę niezwykłego tria,
którego członkowie błąkają się w przestrzeniach samotności. Każda z kobiet znajduje
się na krawędzi wytrzymałości – wystarczy iskra, by wzniecić pożar i
nieodwracalnie przekroczyć granicę, za którą czeka to, co nieznane, obce,
przerażające, ale i fascynujące, kuszące.
Dzieło Natsuo Kirino jest o tyle
intrygujące, że japońska pisarka eksploruje te odmęty człowieczej psychiki,
które na co dzień są głęboko ukryte, schowane za grubą kurtyną milczenia.
Wiwisekcji poddane zostają osoby prowadzące szarą i monotonną egzystencję,
które na skutek niezwykłych okoliczności, z anonimowych i pospolitych ludzi
stają się kimś, kto nie cofnie się przed niczym, kto zapomina o skrupułach, kto
dopuszcza się rzeczy definitywnych i nieodwołalnych. Na jaw wyciągnięte zostają
najbardziej pierwotne instynkty, najbrutalniejsze odruchy. Ostatecznie linia
podziału między dobrem a złem blaknie, by w końcu ulec zupełnemu rozmyciu.
Motywacje, jakimi kierują się
dane postacie są tym lepiej zrozumiałe, że kolejne rozdziały pisane są z ich perspektywy.
Zastosowanie mowy pozornie zależnej pozwala wniknąć w myśli protagonistów –
prowadzone przez nich monologi wewnętrzne zostają wchłonięte w narrację, w
efekcie czego możemy śledzić kształtowanie się procesów decyzyjnych oraz poznać
pobudki, które stoją za dokonanymi wyborami. Takie rozwiązanie umożliwia także
zaprezentowanie niuansów tego samego wydarzenia, które ukazane z wielu punktów
widzenia ujawnia całą swoją złożoność. Dzięki temu przekonujemy się, że wszyscy
odbieramy rzeczywistość w sposób indywidualny, a przez to niepowtarzalny, i tak
też staramy się ją kształtować.
Książka to również studium alienacji
i izolacji – osoby przewijające się na kartach utworu z różnych powodów padają
ofiarą ostracyzmu czy zepchnięcia poza społeczny nawias. Przytłaczające
odosobnienie staje się źródłem bezkompromisowych postanowień. O tym jak trudno
jest pozbyć się łatki obcego najboleśniej przekonuje się Kazuo, urodzony w São
Paulo syn Brazylijki oraz Japończyka, który do ojczyzny ojca przybywa w
charakterze pracownika sezonowego. Od pierwszych chwil pobytu w Kraju Kwitnącej
Wiśni Kazuo doświadcza wykluczenia, bowiem (…)
dla tych ludzi każdy, kto miał inne rysy twarzy i nie posługiwał się ich
językiem, nie był po prostu jednym z nich [3].
Istotną rolę w powieści Kirino
odgrywają pieniądze – stanowią one żyzne podłoże dla najbardziej negatywnych
ludzkich cech. Pogoń za mamoną oraz rozpaczliwa chęć wyrwania się z nędzy
katalizują najgorsze zachowania – manipulacje, oszustwa, kłamstwa oraz
niedopowiedzenie stają się koniecznością. Dotychczasowe ideały, wyznawana
moralność kruszeją i rozpadają się w pył, a podejmowane działania tłumaczone są
okolicznościami czy przymusem. Każde wyjaśnienie, które chociaż na chwilę zdoła
zagłuszyć wyrzuty sumienia, zmazać poczucie winy, okazuje się dobre.
Reasumując, Ostateczne wyjście to bardzo interesujące dzieło, które pokazuje,
do jakich rzeczy gotów jest posunąć się człowiek zdesperowany, doprowadzony na
skraj swoich możliwości. Japońskiej pisarce doskonale udało połączyć się
mroczny klimat z gęstą, wręcz duszącą atmosferą, przesyconą niepokojem i
strachem – w końcowym rozrachunku czytelnik raczony jest thrillerem o
psychologicznym sznycie, który zapewnia zarówno doskonałą rozrywkę, jak i
chwile refleksji. Natomiast rozpatrując powieść na gruncie metaforycznym, Ostateczne wyjścia można uznać za obraz
prezentujący wyzwolenie się z pęt patriarchalnych reguł i zasad – w utworze to
właśnie kobiety chwytają los w swoje ręce, i na tyle, na ile jest to możliwe,
starają się odmienić jego oblicze.
[1] Natsuo Kirino, Ostateczne wyjście, przeł. z j. ang. Marek
Fedyszak, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2005, s. 10
[2] Tamże, s. 77
[3] Tamże, s. 177
16 komentarzy:
Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lubię tego typu literaturę, więc zapiszę sobie tytuł. Jednak na razie sięgam raczej po lekkie książki, bo potrzebuję czegoś co mnie odstresuje. Ale myślę, że jak się uda to sięgnę po tą książkę na wakacjach.
OdpowiedzUsuńUważam, że zdecydowanie warto dać szansę twórczości Kirino.
UsuńWidziałam już tę książkę i jak będę miała okazję to ją przeczytam. Prawdę mówiąc, dusza Japończyka jest jeszcze dla mnie niezgłębiona.
OdpowiedzUsuńOj, dusza Japończyka to kwestia niezwykle złożona i chyba nie sposób w pełni ją zgłębić. A proza Kirino jest na tyle ciekawa, że z pewnością jeszcze po nią sięgnę.
UsuńTo, co piszesz na początku skojarzyło mi się natychmiast z fragmentem wiersza Wisławy Szymborskiej: "Tyle wiemy o sobie,
OdpowiedzUsuńile nas sprawdzono". Okazuje się to prawdą, która sprawdza się w każdym zakątku świata.
Oj tak, bardzo trudno jest przewidzieć jak zachowamy się w danych okolicznościach, bowiem decyduje o tym tak ogromna liczba czynników, że nie sposób tego ogarnąć.
UsuńMnie najbardziej zainteresowały wątki społeczne w tej książce - sytuacja kobiet, brak stabilizacji finansowej, imigracja brazylijska. Wszystkie postacie były tragiczne, może najmniej Yayoi, bo ona mnie irytowała. Odebrałam Masako jako główną bohaterkę i to ona zrobiła na mnie największe wrażenie.
OdpowiedzUsuńNo, Kirino ukazała nam Japonię od kuchni, a część zaprezentowanych kwestii stoi w wyraźnej opozycji do stereotypowej wizji Kraju Kwitnącej Wiśni.
UsuńJeśli chodzi o bohaterki, to bardzo zaintrygowała mnie Yoshie - byłem pod wrażeniem jej postawy (opieka nad teściową, będącą żywym utrapieniem), chociaż wątek Masako także został b. dobrze poprowadzony.
Okładka nie zapowiada głębszych treści i przywodzi nieco japońskie lubowanie się w brutalności. Jednak Twoja recenzja sprawia, że zainteresuję się tą powieścią, mimo mej niedawnej niechęci do thrillerów.
OdpowiedzUsuńTa, okładki japońskich książek to w ogóle ciężki temat - większość twórców wychodzi chyba z założenia, że wystarczy podobizna gejszy, wachlarz, skośne oko i już mamy coś niesamowicie "odkrywczego".
UsuńA prozę Kirino szczerze polecam - przyznaję, że początkowo ja również się do niej nie paliłem, spodziewając się wspomnianego przez Ciebie epatowania brutalnością. Ale nic takiego nie miało miejsca - Kirino proponuje mocną powieść psychologiczną, pełną społeczno-socjologicznych obserwacji.
Nie miałam jeszcze styczności z literaturą japońską i nie jestem pewna, czy ta pozycja byłaby odpowiednia na początek literackiej znajomości z tym kręgiem kulturowym. Tytuł jak zwykle zapisuję, bo wygląda na wartościową "perełkę". ;)
OdpowiedzUsuńWg mnie książka jest całkiem dobrą pozycją, żeby zacząć przygodę z Japonią. Z jednej strony mamy społeczną panoramę Kraju Kwitnącej Wiśni, z drugiej zaś historia jest na tyle uniwersalna, że można ją odnieść do naszego kręgu kulturowego :)
UsuńMuszę przyznać, że książka bardzo mnie zainteresowała - rzadko sięgam po thrillery, ale raz na jakiś czas mam na jakiś ochotę i zapamiętam sobie ten tytuł na właśnie taki moment. Przyznam, że szczególnie przemawiają do mnie dobre portrety psychologiczne postaci i zagłębianie się w czerń ludzkiej duszy. Natomiast tak w temacie izolacji, to słyszałem bardzo dużo na temat tego, że Japończycy są rasistami, choć nie spotkałem się z tym nigdy w literaturze - powieść Kirino zdaje się być pierwszą, która eksploruje ten temat. Również dlatego chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńHa, im więcej myślę o "Ostatecznym wyjściu" tym bliższy jestem stwierdzenia, że ta powieść to porządna literatura społeczno-psychologiczna pod płaszczykiem thrillera. Kirino zawarła w swoim dziele mnóstwo interesujących spostrzeżeń.
UsuńA na temat japońskiej niechęci wobec obcych, najłatwiej będzie pewnie poczytać w książkach traktujących o Kraju Kwitnącej Wiśni, ale napisanych przez ludzi spoza Japonii. Jeśli zaś chodzi o japońskie dzieła traktujące o tej tematyce, to całkiem interesującym tytułem jest "Szaleniec?" (tyle, że zagadnienie to nie jest poruszane w sposób bezpośredni), pióra Shūsaku Endō. O autorze było niedawno głośno, bowiem to właśnie na bazie jego powieści "Milczenie" Martin Scorsese nakręcił film o takim samym tytule.
Pewnie tak, ale nie wiem jeszcze, za który z reportaży się zabrać - zresztą czytam ich bardzo mało, więc trochę czasu mi zajmie trafienie na ten o właściwej tematyce ;). Dzięki! "Milczenie" mam już w planach od czasu jego wznowienia, tylko coś mi jeszcze nie było z nim po drodze, zaś o poruszanych pośrednio motywach rasistowskich w "Szaleńcu?" nie słyszałem wcześniej - chętnie się z obydwoma tytułami zapoznam, choć prawdę powiedziawszy, pomimo że tyle się rozpisałem o tym rasizmie, to "Milczenie" zainteresowało mnie bardziej ;).
Usuń"Milczenie" to prawdziwa psychologiczna głębia - świetne rozważania dotyczące natury i istoty religii, miłosierdzia, miłości bliźniego, itd. A w "Szaleńcu?" tematyka dyskryminacji obcych pojawia się niejako przy okazji - główny bohater to zamiłowany w Japonii obcokrajowiec, który w dodatku bezgranicznie wierzy w człowieka, i stąd łatka "szaleńca", "idioty".
Usuń