Wolna i niezawisła Ukraina jest jedynym prawdziwym gwarantem niepodległości Polski. Jeśli upadnie Ukraina, kwestią czasu będzie upadek Polski.

sobota, 22 czerwca 2013

Bładząc, szukając, wędrując

Okładka książki Szlakiem wieloryba 

Szlakiem wieloryba

Francisco Coloane


Tytuł oryginału: El camino de la ballena
Tłumaczenie: Robert Sudół
Wydawnictwo: Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Liczba stron: 236
 
 
 
 
 
Francisco Coloane (1910 – 2002 r.) to chilijski pisarz. Polski czytelnik może zaznajomić się z jego twórczością za sprawą wydawnictwa Noir sur Blanc. Na łamach tej oficyny literackiej ukazały się Opowieści z dalekiego południa, książka zawierająca trzy zbiory opowiadań chilijskiego artysty oraz powieść Szlakiem wieloryba. Twórczość Coloane zjednała sobie czytelników na całym świecie – jego proza przetłumaczona została na kilka języków, pojawiały się również adaptacje filmowe jego książek. Wdzięki oraz zalety stylu chilijskiego pisarza w pełni docenili Francuzi – w tym kraju wiele pozycji Coloane trafiały na pierwsze miejsca list bestsellerów, a sam twórca został uhonorowany tytułem kawalera Orderu Literatury i Sztuk. Coloane, co zrozumiałe, cieszył się również sporą popularnością we własnym kraju, który przyznał mu wiele odznaczeń i wyróżnień. W świetle nakreślonych faktów, aż dziw bierze, że w Polsce, Francisco Coloane to postać raczej anonimowa, a obie jego książki, które dostępne są na naszym rodzimym rynku, zakupiłem w śmiesznych cenach: 6,50 zł oraz 9,90 zł. Nie wiem, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, ale na pewno nie odpowiada za to styl oraz jakość prozy serwowanej przez Chilijczyka, o czym postaram się pokrótce was przekonać.

Coloane urodził się na wyspie Chiloé, jest zatem rodowitym Chilotańczykiem. Chiloé położone jest tuż u wybrzeży Chile, ale obraz Chilotańczyków, który wyłania się na podstawie opisów Coloane, każe przypuszczać, że są to typowi, raczej surowi w obyciu wyspiarze, którzy dość mocno izolują się od szczurów lądowych, odczuwając względem nich delikatną pogardę, zabarwioną nutą wyższości. Sam Coloane był synem kapitana statku wielorybniczego. Młody Francisco, podobnie jak i ojciec, swój żywot związał z morzem – zajmował się połowem fok oraz wielorybów. Praca na statkach oraz kutrach pozwoliła zwiedzić mu rozległy obszar, rozciągający się od rodzimej wyspy, obejmujący dwa Oceany, Spokojny i Atlantycki, aż po zimne Morze Bellingshausena i lodowate wybrzeża Antarktydy. Wielorybnictwo to nie jedyne zajęcie Coloane – o jego bogatym życiorysie, wspominałem przy okazji Opowieści z dalekiego południa – poszukiwania ropy naftowej, hodowla owiec, zarządzanie estancją stanowiły znakomite podłoże dla płodnej wyobraźni autora, który na żyznej glebie wspomnień mógł tworzyć kolejne opowieści.

Głównym bohaterem powieści Szlakiem wieloryba jest Pedro Nauto, 13-letni Chilotańczyk, który w dramatycznych okolicznościach zostaje osierocony przez samotnie wychowującą go matkę. Młody człowiek, przywykły do samodzielności, za sprawą matki, charakteryzujący się niezłomnymi przekonaniami moralnymi, odrzuca pomoc oferowaną przez dziadka. Pedro nie może pogodzić się z bezwzględnością starego oraz chytrego właściciela rozległej estancji, który majątku oraz bogactwa dorobił się na krzywdzie wykorzystywanych robotników. W pierwszej części powieści pt. Na wyspie, Pedro zajmuje się odrabianiem dniówek, które jeszcze za życia zaciągnęła u sąsiadów jego matka. Chilotańczycy, w przypadku, kiedy nie wyrabiali się w pracy na roli, odwiedzali najbliżej położone domostwa z prośbą o dodatkowe ręce do pomocy. Przysługa nie wiązała się z żadnymi finansowymi gratyfikacjami, ale pożyczone dniówki dłużnik musiał później odpracować. W ten oto sposób Coloane rozpościera przed nami panoramę życia codziennego Chilotańczyków na początku XX wieku, kiedy to rozgrywa się akcja powieści. Pedro bierze udział w żniwach, wyrębie lasów, stawianiu płotów, wykopkach ziemniaków, czy wyciąganiu wodorostów na nawóz. Mimo, że świat jest już po rewolucji przemysłowej, Chilotańczycy większość prac wykonując własnymi rękami, mogą co najwyżej liczyć na pomoc zwierząt. Widać, że bezpośredni kontakt z Ziemią, której z takim trudem wydzierane są jej plony, uczy szacunku wobec surowej i obojętnej na losy ludzkie przyrody. A przyznać należy, że natura w tych okolicach nie jest zbyt łaskawa dla ludzkich drobinek. Oczywiście najwięcej respektu wzbudza bezmiar oceanu, który u skalistych wybrzeży Chile, chciwie wcina się w ląd. Nie brakuje wąskich przesmyków, zdradzieckich prądów morskich, niespodziewanych i gwałtownych sztormów, płycizn i mielizn. Każdy błąd ludzki jest bardzo srogi w konsekwencjach. Z tego powodu Chilotańczycy chętnie i gorliwie oddają się pod opiekę świętych oraz swoich patronów. Coloane w interesujący sposób przedstawia wierzenia miejscowych, w których wiara katolicka przeplata się mocno z pogańskimi zabobonami. Nieokiełznane siły natury, które są niekiedy autorami dość niezwykłych wydarzeń, są również źródłem legend wyspiarskiej społeczności. Największą zgrozę budzi Caleuche, okręt widmo, przeklęty statek z upiorną załogą. Według złośliwych plotek, Pedro Nauto jest owocem związku swojej matki z jednym z przeklętych marynarzy. Młody człowiek nie wie, kim jest jego prawdziwy ojciec, natomiast jedyna osoba, która znała ten sekret, zabrała go ze sobą do grobu.

Druga część powieści, Wieloryb na kursie!, rozgrywa się już na bezmiarach wód oceanów i mórz, czyli tam, gdzie ciągnie każdego Chilotańczyka. Wskutek serii splotów okoliczności, Pedro Nauto trafia na okręt wielorybniczy Lewiatan. Bohater powieści, podobnie jak i jej autor, bierze udział w łowach na największego ssaka żyjącego na Ziemi, płetwala błękitnego. Polowania u wybrzeży zimnej i niegościnnej Antarktydy, stały się dla Coloane pretekstem do ukazania ekstremalnie trudnego życia wielorybników. Zamknięty w dryfującej po morzu puszce, człowiek musi zmagać się nie tylko z siłami natury, które zawzięcie dążą do tego, by zatopić okręt. Miesiące izolacji to również okres walki z własnymi słabościami, z samym sobą. Załoga statku, liczące niewiele ponad tuzin osób to hermetycznie zamknięta społeczność. Łowcy wielorybów, skazani na bezustanną, wspólną egzystencję z biegiem czasu coraz trudniej znoszą własną obecność. Coloane odmalowuje załogę jako swoisty mikroświat, w którym wybuchają błahe konflikty, sprzeczki, niekiedy nawet bójki. Sytuacja ulega diametralnemu przeobrażeniu, kiedy z bocianiego gniazda rozlega się okrzyk Wieloryb na kursie!. Znikają wszelkie waśnie, zapominane są spory. Okręt oraz załoga stają się jedną, potężną, dobrze funkcjonującą i jakże śmiercionośną maszyną.

Coloane nie szafuje czytelniczymi uczuciami, oszczędzając ckliwych i patetycznych przemyśleń, mających na celu wyjaśnić relację, jaka łączy harpunnika oraz wieloryba. Szacunek, miłość, nienawiść, czy po prostu żądza zysku? Coloane nie stawia takich pytań, prezentując egzystencję wielorybników bez filozoficznego zacięcia. Autor koncentruje się natomiast na historiach poszczególnych marynarzy, przedstawiając różnorodne powody, dla których ludzie decydują się związać swoje losy z morzem. Wszystko przeplatane jest także licznymi wspomnieniami kapitana, dla którego Pedro Nauto staje się bodźcem do swoistego rozliczenia z własnym życiem. Ląd, kojarzony głównie z burdelami, płatną miłością, pijackimi ekscesami i hazardem, jawi się jako nieprzychylna przestrzeń, w której realizują się głównie szczury, biorące udział w niekończącym się wyścigu ku sławie, pieniądzom, tytułom. Alternatywą jest ciężka marynarska dola – życie na marginesie, trochę poza schematem, które upływa na ciągłym sprawdzaniu się, testowaniu własnej siły i wytrzymałości w obliczu potęgi natury.

Reasumując, Francisco Coloane po raz kolejny daje się poznać jako znakomity twórca. Dość prosta i momentami przewidywalna fabuła jest wyłącznie dodatkiem do wspaniałych opisów dzikiej i mało znanej polskiemu czytelnikowi, południowoamerykańskiej oraz antarktycznej przyrody. Proza Coloane przypomina malowanie piórem – opisywane obrazy stają jak żywe przed oczami czytelnika, pozwalając się w nich bez reszty zanurzyć. Na okładce książki, w krótkim tekście od wydawcy możemy przeczytać, że pisarz ukazuje czytelnikowi oblicze literatury południowoamerykańskiej odmienne, od tego, do jakiego przywykliśmy: realizmowi magicznemu Garcii Marqueza, Carpenteria czy Donoso przeciwstawia magię realizmu. Będąc świeżo po lekturze Niespodziewanych stronic Julio Cortázara, który także uchodzi za czołowego przedstawiciela realizmu magicznego, mogę śmiało stwierdzić, że Coloane na tle takiego mistrza pióra, rzeczywiście prezentuje się wybornie, podbijając czytelnicze serce w zupełnie odmienny sposób. Magia słów zostaje zastąpiona pokorną kontemplacją bezmiaru piękna i potęgi natury.

P.S. Tak jak wspominałem na początku wpisu, książka w sieci Dedalus dostępna jest za 6,50 zł. Wydaje się, że możliwość nabycia porządnej literatury za 5, 10, 15 zł staje się powoli normą w naszym kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytamy wnikliwie każdy komentarz i za wszystkie jesteśmy wdzięczni. Zwłaszcza za te krytyczne. Jeśli chcesz o czymś porozmawiać, zapytać, zwrócić uwagę na błąd, pisz śmiało. Każda wypowiedź, zwłaszcza na temat, jest przez nas mile widziana. Nie odrzucamy komentarzy anonimowych, jeśli tylko nie naruszają prawa. Można zamieszczać linki do swoich blogów i inne, jeśli nie są ewidentnym spamem. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ DOPIERO PO ZATWIERDZENIU przez nas :)